Córka boga wśród ludzi
Andrzej Wanat uparcie podkreślał, jak ważne są początkowe minuty przedstawienia. Zanim zacznie się spektakl, publiczność gromadząca się na widowni Sceny przy Wierzbowej, ma przed oczami czarny płot rozciągnięty wzdłuż pierwszego rzędu. Na początku pojawia się Sufler (Kacper Matula) i wygłasza fragment słowa Od autora, stanowiącego wprowadzenie Augusta Strindberga do Gry snów. Mijają długie minuty. Trudno utrzymać skupienie na kwestii wypowiadanej przez aktora. Widzowie niecierpliwią się coraz bardziej. Nareszcie scena się odsłania, ale do samego końca widoczna będzie tylko środkowa jej część. Kilkunastu aktorów oraz muzyków tłoczy się w ciasnej i dodatkowo tak istotnie ograniczonej przez Martynę Kander przestrzeni.
Odnoszę wrażenie, że Sławomir Narloch, posiadający oryginalny i rozpoznawalny styl, pozostaje bezradny wobec niefortunnej i nieprzyjaznej scenografii. I tak zadanie ma wyjątkowo trudne. Gra snów uchodzi nie tylko za jeden z bardziej niejasnych dramatów Strindberga, ale zalicza się też do najmniej zrozumiałych tekstów, jakie dla teatru napisano. Autor zaznacza, że odwołuje się do „pozornie logicznej formy snu”. Zmieniają się miejsca, brak jest jakiejkolwiek chronologii, postaci mają niejasną tożsamość, potrafią ją zmienić w trakcie jednej sceny, podlegają nieustającym transformacjom ku dezorientacji widzów. W założeniu Strindberga akcja rozgrywa się bowiem w głowie Poety. Ta pojemna formuła może wprawdzie pomieścić najbardziej wymyślne figury wyobraźni, ale jak przełożyć je na konkret teatralny i przenieść na scenę? Jak w onirycznej, płynnej materii literackiej wyznaczyć tropy pozwalające odnaleźć się w niej publiczności?
Wydaje się, że Narloch znajduje koncept, który rozwiązuje trudności inscenizacyjne generowane przez dramat Strindberga. W jego ujęciu główny motyw, to jest – ziemska odyseja Córki boga Indry, konfrontującej się głównie z ludzkimi cierpieniami i nieszczęściami – zostaje rozegrany przez średniowieczną trupę teatralną. Należący do niej aktorzy wykonują po kilka ról. Problem w tym, że widz szybko traci orientację, z jaką postacią ma do czynienia. Na dodatek kostiumy bohaterów pochodzą z różnych porządków i są nośnikami kolejnych znaczeń. Naprawdę trudno się połapać w tej maskaradzie czerpiącej inspiracje, między innymi, z malarstwa, motywu tańca śmierci czy moralitetu. Dlatego bohaterowie stają się obcy, nieprzystępni, a ich los kompletnie dla widzów nieczytelny i przez to obojętny.
Do mocnych stron spektaklu należy muzyka Jakuba Gawlika. Teksty ballad Sławomira Narlocha tym razem nie chwytają za serce i mam poczucie, że dramat Strindberga i w tym aspekcie stawia ograniczenia, choć reżyser zaznacza w wywiadzie zamieszczonym na stronie Teatru Narodowego, że Grę snów czyta się dziś jak libretto operowe. Warto natomiast podkreślić, że songi rozpisane są na tak oryginalne instrumenty jak: piła, dudy, lira korbowa, szałamaja czy fidel. Najbardziej przypadła mi do gustu niosąca ważny morał piosenka o sałatce warzywnej, wykonana brawurowo przez Grzegorza Kwietnia i Annę Lobedan, która ponadto wciela się w postaci Diabła, Śmierci i Aktorki oraz akompaniuje na kontrabasie.
Cały zespół Teatru Narodowego gra z wielkim zaangażowaniem. Cezary Kosiński występuje w trzech rolach: jako Oficer, Adwokat i Poeta. Patrycja Soliman zostaje w pamięci w poruszającej roli Ślepca. Anna Ułas jako Rektor zmyślnie manipuluje dziekanami Wydziału Teologicznego, Filozoficznego, Medycznego i Prawnego. Tylko Córka Indry (Ewa Bukała) nie zmienia tożsamości, ponieważ jej obecność stanowi metafizyczną ingerencję w ludzki świat. Całość dopełniają: Sławomira Łozińska, Jakub Gawlik, Piotr Kramer, Malwina Laska-Eichmann, Hubert Paszkiewicz i Henryk Simon. Naprawdę widać wielki wysiłek nie tylko zespołu artystycznego, ale też pracowni Teatru Narodowego. Na scenie możemy oglądać wyrafinowane kostiumy, wymagające ogromu pracy fryzury, precyzyjną charakteryzację oraz wymyślne rekwizyty. Na koniec między widownią i sceną znów wyrasta płot, a jednocześnie symboliczna bariera, przez którą nie przenikają ani sensy, ani emocje.
08-05-2024
Teatr Narodowy w Warszawie
August Strindberg
Gra snów
przekład: Zygmunt Łanowski
opracowanie dramaturgiczne, teksty ballad, reżyseria: Sławomir Narloch
scenografia i kostiumy: Martyna Kander
muzyka: Jakub Gawlik
przygotowanie wokalne: Magdalena Czuba
reżyseria światła: Karolina Gębska
obsada: Ewa Bukała (AT), Cezary Kosiński, Kacper Matula, Jakub Gawlik, Piotr Kramer, Grzegorz Kwiecień, Malwina Laska-Eichmann, Anna Lobedan, Sławomira Łozińska, Hubert Paszkiewicz, Henryk Simon, Patrycja Soliman, Anna Ułas
zespół muzyczny: Anna Bojara-Czarnecka, Anton Korolov, Wojciech Lubertowicz/Daniel Moński, Jakub Gawlik, Anna Lobedan, Kacper Matula, Hubert Paszkiewicz
premiera: 13.04.2024
Oglądasz zdjęcie 4 z 5
Powiązane Teatry
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Suspendisse varius enim in eros elementum tristique. Duis cursus, mi quis viverra ornare, eros dolor interdum nulla, ut commodo diam libero vitae erat. Aenean faucibus nibh et justo cursus id rutrum lorem imperdiet. Nunc ut sem vitae risus tristique posuere.