Efekt motyla
Robert Sapolsky, neurobiolog z Uniwersytetu Stanforda w Kalifornii, dowodzi w swej najnowszej książce Determined (2023), że znaczenia nie istnieją. Otacza nas pusty i obojętny wszechświat, w którym atomy przypadkowo tworzą wspólnie żywe formy jak ty czy ja… Wolna wola to iluzja – powtarza Sapolsky w dziesiątkach wywiadów i wykładów. Nie możesz chwalić się własnymi osiągnięciami, na nic nie zasługujesz. Jesteś efektem serii przypadkowych zdarzeń. Sprawczość to fikcja.
Najnowsze przedstawienie we Wrocławskim Teatrze Współczesnym zdaje się dowodzić, że Sapolsky może mieć rację. Spektakl Kolejność fal to seria przypadkowych zdarzeń, często przesłanianych przypadkowymi elementami dekoracji i projekcjami. Chaos narasta z każdą nową sceną. Pod koniec przedstawienia niczego nie da się zrozumieć, znaczenia ulatują w pusty i obojętny kosmos.
Spektakl zaczyna się od dialogu zapożyczonego z pierwszej sceny sztuki Filipa Zawady zatytułowanej również Kolejność fal. W tekście, nagrodzonym w V Konkursie Dramaturgicznym STREFY KONTAKTU i dostępnym w Internecie, Zawada spróbował opowiedzieć o tym, że – jak sam się wyraził – „lepiej się starzeć niż młodnieć”. Z wielkim talentem autor posplatał w swojej sztuce okruchy codziennej rzeczywistości starzejącej się pary z poetyckimi wizjami magicznej postaci Topeneca, namawiającej ludzi „do niby-złego”.
W inscenizacji niewiele przetrwało ze szlachetnego przesłania autora. Znikła też unikalna i wieloznaczna poetyka Zawady. A wszystko za sprawą osławionego „efektu motyla” z teorii chaosu. Najdrobniejsza nawet zmiana w warunkach początkowych, jak choćby drobna mutacja, może doprowadzić do radykalnych zmian w dojrzałym organizmie czy systemie.
W przypadku wrocławskiej inscenizacji taką zmianą było wprowadzenie na scenę dwóch dodatkowych par, ilustrujących dwa różne etapy z życia: młodzieńczy okres zakochania i zauroczenia oraz wiek dojrzały naznaczony rodzinną tragedią i zdradą. Poetyckie studium starości przemieniło się w okrutną wiwisekcję udręk życia.
Młodzi udają tylko miłość, bo niewiele ich łączy poza seksem. Dziewczyna – w tej roli pełna energii Dominika Probachta – podejmuje heroiczne próby nadania sensu własnej egzystencji i swoim uczuciom, ale jej dobre intencje rozbijają się jak fale o mur obojętności chłopaka, granego przez Tomasza Tarantę. Przypadek rzucił go w tę złożoną sytuację emocjonalną. Nie wie, co tu robi. Ucieka. Coś mówi, a w końcu zanika.
Mężczyzna w Wieku Średnim, czyli Rafał Cieluch, nie potrafi kochać swej partnerki, pełnej goryczy i zamrożonej w przeszłości Jolanty Solarz-Szwed. Jej zdrada przejęła kontrolę nad ich związkiem lata temu. Tu już nie efekt motyla, a raczej hipopotama. Kobieta oczywiście obwinia mężczyznę za wszystkie swoje niepowodzenia i zdrady. Staje się coraz bardziej zgorzkniała. Fale żalu ją zatapiają. On szamocze się trochę jak ptak w klatce. Ale w końcu, wypuszczony na wolność, rozbija się – metaforycznie – o pierwszą szybę. W spektaklu zostaje zredukowany do maszynisty, przestawia na scenie dekoracje i rekwizyty. Życie Mężczyzny w Wieku Średnim dawno utraciło sens.
Dystopię i rozkład narusza jednak On, czyli Stary Człowiek ze sztuki Zawady. Maciej Tomaszewski uważnie przeczytał dramat Kolejność fal i zaufał autorowi. Jego Stary Człowiek daje na scenie poruszające świadectwo życia spełnionego. Tomaszewski wzbogaca postać ze sztuki o własne doświadczenia. Ożywia Starego Człowieka swoim życiem. Taka kreacja wymyka się wszelkim próbom jednoznacznej interpretacji. Ecce homo!
Podobny wysiłek podjął Rafał Cieluch jako Mężczyzna w Wieku Średnim. Jego rola została jednak zdecydowanie zmarginalizowana. Mógł tylko wypowiedzieć kilka zdań i zdjąć spodnie, bo wciąż musiał się przemieszczać, żeby coś zamknąć, przenieść czy otworzyć…
Nauka, jak to nauka, wyjaśnia także fenomen Tomaszewskiego rzuconego w kosmos bez znaczeń. Phillip Ball, redaktor „Nature”, jednego z najwyżej cenionych pism naukowych, w książce How Life Works? (2023) argumentuje, że to żywe istoty są „generatorami znaczeń”. Przekopują środowisko, łącznie ze swym ciałem, w poszukiwaniu rzeczy, które mogą mieć dla nich znaczenie: wilgotność, pokarm, ciepło czy – że się wtrącę – wspomnienia. Dla nas, ludzi – dowodzi Ball – taką znaczącą rzeczą może być miłość! To pisze absolwent chemii w Oksfordzie.
Maciej Tomaszewski zamieszkał w sobie, we własnym dojrzałym ciele i we własnych wspomnieniach, a także w egzotycznym środowisku Sceny na Strychu. Akceptuje postępujący chaos przedstawienia. Z pokorą przyjmuje narastające ataki swej wieloletniej żony. Lodowata Zina Kerste w tej roli nie ma nad mężem litości. Tomaszewski nie oponuje też przed wyświetlaniem na jego twarzy projekcji multimedialnych. Mimo tych wszystkich przykrości, w finale wygłasza wspaniały monolog ze sztuki Kolejność fal: „Nadchodzi taki czas, w którym przedmioty zmuszają do działania. Gdyby nie brzytwa, nie goliłbym się”…
Wrocławskie przedstawienie nie jest inscenizacją sztuki Filipa Zawady. Ingerencje w oryginalny tekst narodziły dziwaczne widowisko. Podczas prób kolejne pomysły eskalowały – zapewne, żeby uzasadnić decyzje wcześniejsze – i oddalały przedstawienie od dramatu.
Chaos na scenie pogłębiała muzyka grana na żywo. Nagłe uderzenia w perkusję nie akcentowały sensów, a raczej wytrącały z oglądania spektaklu i zagłuszały znaczenia. Niekiedy także aktorzy zdejmowali mało piękne kostiumy, żeby zademonstrować, w jaki sposób przytwierdzili sobie do ciał mikroporty.
Kolejność fal we Wrocławskim Teatrze Współczesnym niewiele ma wspólnego z dramatem Filipa Zawady o tym samym tytule. Wielka szkoda!
24-04-2024
Wrocławski Teatr Współczesny
Filip Zawada
Kolejność fal
reżyseria i scenografia: Daria Kopiec
choreografia: Aneta Jankowska
muzyka: Dominika Korzeniecka
muzyka chóralna: Aleksandra Gronowska
kostiumy: Patrycja Fitzet
projekcje multimedialne: Magdalena Parszewska
obsada: Zina Kerste, Dominika Probachta, Jolanta Solarz-Szwed, Rafał Cieluch, Tomasz Taranta, Maciej Tomaszewski, Dominika Korzeniecka (muzyka na żywo)
premiera: 13.04.2024
Oglądasz zdjęcie 4 z 5
Powiązane Teatry
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Suspendisse varius enim in eros elementum tristique. Duis cursus, mi quis viverra ornare, eros dolor interdum nulla, ut commodo diam libero vitae erat. Aenean faucibus nibh et justo cursus id rutrum lorem imperdiet. Nunc ut sem vitae risus tristique posuere.