Rozum i upiory
Teatr Janusza Wiśniewskiego zawsze miał swoich gorących zwolenników, jak i zdecydowanych przeciwników. Rzadko pozostawiał widzów obojętnymi. To teatr formy, plastycznego skrótu, apsychologiczny, z udziałem aktorów „nakręconych” niczym lalki i uruchomionych na scenie przez reżysera. Ruch ten bywa wysoce wystylizowany, niekiedy przypominając pracę maszyny – zatrzymywanej nieoczekiwanie – jak w stopklatce filmu niemego, gdzie także powtórzenie, retardacja, przyspieszenie są dozwolone.
Estetyka tego świata przywodzi na myśl niektóre cechy teatru ekspresjonistycznego – jaskrawą mimikę, ostre, kanciaste ruchy, dramatyczny gest, patos, siłę wyrazu, podkreślające indywidualność artysty. Także rozluźnienie sensu i logiki przebiegu akcji. Język teatru Janusza Wiśniewskiego daje się rozpoznać z daleka, a sukcesy odnoszone przez lata w kraju i za granicą potwierdzają tylko, że do czynienia mamy z twórcą wyjątkowym.
Późna komedia Moliera, Uczone białogłowy, pomyślana przez dramatopisarza jako satyra na ówczesne czasy i kąśliwy głos w rozważaniach na temat edukacji i wychowania kobiet, choć może się to wydać nieoczywiste na pierwszy rzut oka, dostarcza materiału na autorską parafrazę Wiśniewskiego.
W przedstawieniu pt. Dziewice i mężatki reżyser wykorzystuje „do swoich celów” kreślone przez autora Pociesznych wykwintniś typy postaci, które Molier przeniósł zresztą z tejże komedii do Uczonych białogłów i dopełnił wiele lat później. Podkreśla marionetkowość figur, jak choćby Chryzala (wywiedzionego z Goldoniego – Marian Opania) – „szemranego” pantoflarza, podporządkowanego żonie (Filaminta – Ewa Telega), komicznego w swych gniewach, wątpliwościach, zdradach i innych małych grzeszkach. Naukowa i literacka obsesja kultywowana w domu Filaminty powoduje, że ogarnięte nią kobiety tracą kontakt z rzeczywistością. Stają się karykaturami samych siebie, wykrzywionymi portretami przeintelektualizowanych, filozofujących salonowych femmes fatales i feministek zarazem, o rysach zgoła męskich. Rodzaj podpowiedzi zawarty w komedii Moliera, szyderczej i bezlitosnej, staje się, by tak rzec, wodą na młyn Janusza Wiśniewskiego. W proponowanym kształcie świata idzie on rzecz jasna dalej, niż przewidział to Molier, wyciska tekst jak gąbkę, odrzucając wszelkie psychologizmy, realizm charakterów i relacji rodzinnych, także tych, które łączą domowników z gośćmi: Klitandrem (zalotnikiem – Małgorzata Mikołajczak), Trysotynem (literatem – Dariusz Wnuk), Wadiusem (uczonym – Tadeusz Borowski). Przy czym trzech ostatnich czyni osobami dramatu, biesami o zamienionej płci, nawiedzającymi nie tyle dom Chryzala, co umysły i dusze jego mieszkańców. Wiśniewski bawi się formą, czystym rysunkiem postaci, jej ustawieniem względem partnera.
Wolna od „uczoności” pozostaje jedynie czarna służąca Marcyna (Dorota Nowakowska), reprezentująca „ludowy” zdrowy rozsądek. Kobiety, w większości uwiedzione (Armanda – Olga Sarzyńska, Henryka – Katarzyna Ucherska, Beliza – Magdalena Schejbal), pod wodzą Filaminty, zafascynowane wiedzą i elokwencją Pięknego Uwodziciela, Poety Gotyckiego i Pisarki Ezoterycznej upodabniają się do piekielnych demonów. Zautomatyzowane ruchy w tanecznych, rytmicznych układach w takt hipnotyzującej muzyki, nienaturalne pozycje deformujące ciała, a do tego recytowane, wbrew zapisanym w nich intencjom, wierszowane kwestie składają się na obraz bohaterów sztucznych, rodem z sennych, surrealistycznych wizji. Ukryci pod maskami charakteryzacji – podkrążonych oczu, trupich policzków, pociągniętych czarną szminką ust – biorą udział w groteskowym dance macabre, w którym regularnie pojawia się także Śmierć (niegdyś Julien, służący Wadiusa – Henryk Łapiński) – Prałat Piekła.
Paradoksalnie jednak dzięki nadanej sztuczności i przerysowaniu płynące ze sceny przesłanie staje się prawdziwe i wiarygodne. Więcej, aktualne. Spektakl Wiśniewskiego wpisuje się bowiem, niczym zjadliwy komentarz, w dyskurs genderowy, tożsamościowy, queerowy i jaki tylko chcecie… Niezależnie od tego, czy i w jakim stopniu temat budzi dzisiaj kontrowersje i emocje. Teatr Wiśniewskiego staje się uniwersalny – odpowiada swojej epoce, a jednocześnie wykracza poza granice wąskiego kontekstu.
28-12-2015
Teatr Ateneum im. Stefana Jaracza w Warszawie
Molier
Dziewice i mężatki
przekład: Tadeusz Boy-Żeleński
inscenizacja: Janusz Wiśniewski
muzyka: Jerzy Satanowski
choreografia: Emil Wesołowski
Oglądasz zdjęcie 4 z 5
Powiązane Teatry
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Suspendisse varius enim in eros elementum tristique. Duis cursus, mi quis viverra ornare, eros dolor interdum nulla, ut commodo diam libero vitae erat. Aenean faucibus nibh et justo cursus id rutrum lorem imperdiet. Nunc ut sem vitae risus tristique posuere.