Rzecz smutna, choć przyjemna

Pijacy, reż. Artur W. Baron, Teatr Bagatela w Krakowie
aAaAaA
fot. Patrycja Wiercichowska

Zaczyna się nieco zaskakująco: z offu słyszymy fragment Pana Tadeusza. Znajome wersy rozpoznajemy niemal od razu, a po chwili widzimy gości nie Sędziego, ale Pijakiewicza (Krzysztof Bochenek), wracających z grzybobrania. Dumny pochód wchodzi na salę z foyer teatru, przechodzi obok rzędów widowni i gramoli się na scenę. Są już po „hucznym śniadaniu”, a teraz pora – jak wyjaśnia publiczności Sobrecki (Patryk Szwichtenberg) – na obiad. Gdy podnosi się kurtyna, naszym oczom ukazuje się dostatnio zastawiony stół, a bohaterowie dzielnie pałaszują zawartość talerzy. No i, rzecz jasna, tęgo popijają.

Artur W. Baron umieszcza komedię Bohomolca w nieoczywistym świecie: kostiumy postaci są eklektyczne, niby bohaterowie noszą się współcześnie, ale niektóre suknie stylizowane są na te z epoki. Spod nieźle skrojonej marynarki widać szlachecki pas, ale Roztropska (Magdalena Walach) uprawia jogging w dresie. Pijaństwo – narodowe przekleństwo, jak twierdzi Bohomolec i jak powtarza za nim Baron – towarzyszy nam „od zawsze”, więc mniejsze znaczenie ma to, kiedy rozegra się akcja. Nad sceną wisi kilkadziesiąt? kilkaset? pustych butelek, pięknie potem migoczących w świetle reflektorów. Jak się okaże, może to być pozostałość po zaledwie kilku wieczorach spędzonych w tym zacnym towarzystwie. Bo u Pijakiewiczów gościna oznacza upicie biesiadników do nieprzytomności, porannego kaca i… powolne przekonywanie się nawzajem co do słuszności sięgnięcia po kolejny kieliszek. Bohaterowie, nawet zataczając się i wpadając na okalające scenę blaszane ściany, nie tracą ducha, bo przecież „dla kompanii wszystko trzeba wytrzymać”.

Intryga Pijaków nie jest skomplikowana: synowica Pijakiewicza, Teresa (Justyna Schneider), ma wyjść za Iwrońskiego (Wojciech Leonowicz), czemu sprzyja jej opiekun. Dziewczyna nie chce jednak nadużywającego alkoholu kawalera, woli abstynenta Sobreckiego. Podczas wieczornej pijatyki Iwroński obraża Pijakiewicza, a z opresji ratuje go właśnie wybranek Teresy. Gospodarz – kompletnie pijany – daje się wyprowadzić w pole swojej siostrze Roztropskiej i nie dość, że oddaje rękę pięknej panny wybawicielowi, to jeszcze dorzuca w posagu wioskę. Następnego dnia zainteresowani niewiele pamiętają z nocnej awantury (wywołanej, jakżeby inaczej, licytowaniem się, który z dziadów szlachciców mógł wypić więcej), ale młodzi są już po ślubie. W adaptacji Artura W. Barona bohaterowie oświeceniowej komedii Bohomolca mówią też Pilchem i śpiewają polskie przeboje, również te kabaretowe: od kultowego W Polskę idziemy, przez Leżę zespołu Piersi po Nie ma wody na pustyni Bajmu. A reżyser gra z klasycznym tekstem – na przykład w scenie, gdy zakochani kilkakrotnie odtwarzają tę samą scenę rozmowy o niechcianym zamążpójściu.

Pijacy w krakowskiej Bagateli okazują się aż nadto współcześni. Bo mniej istotne jest, czy pijaństwu oddają się przedstawiciele szlachty, czy współczesnej klasy średniej. Jedni i drudzy są przywiązani do tradycji – jakkolwiek byłaby ona głupia czy szkodliwa – i niechętni temu, „co niepolskie”. Bo przecież „cudzoziemcy są przyczyną wszelkiego naszego nieszczęścia”, a „myśmy ich widelcem uczyli jadać”. Prawdziwa wolność jest wówczas, gdy nie trzeba wywozić z obejścia gnoju, choć cuchnie, i można ucztować tak, by następnego dnia nie pamiętać, co i z kim się spożyło. Czy szlacheckie biesiady tak bardzo różnią się od współczesnych weekendowych przyjęć albo firmowych imprez integracyjnych, z których wraca się skruszonym do domu, a w poniedziałkowy poranek rzewnie wspomina z kolegami sobotnie wyczyny?

O sukcesie krakowskiego przedstawienia decyduje, poza kabaretową lekkością, przede wszystkim świetne aktorstwo. Znakomity jest Krzysztof Bochenek w roli gospodarza dumnego z tradycji domu, z którego nikt nie wyjdzie trzeźwy. Do łez śmieszy Ebriacki Adama Szarka – człowiek z uporem twierdzący, że jego skłonność do picia wynika właściwie wyłącznie z lojalności wobec towarzyszy biesiady. Kawaler Iwroński Wojciecha Leonowicza to największy przegrany tej awantury: pili wszyscy, a tylko on stracił szansę na korzystne małżeństwo. Aleksandra Godlewska, Ewa Mitoń i Alina Kamińska po kryjomu wychylają kolejne kieliszki, sądząc, że mężowie są na tyle pijani, że nie zauważą ich nietrzeźwości. Od wesołej, a potem skacowanej gromady wyraźnie odstają Roztropska, Teresa i Sobrecki. Tylko oni zachowują trzeźwość, tylko oni zdają się mieć świadomość, że prędzej czy później wszystko to doprowadzi do katastrofy. Dobrze, że Pijakiewicz oddaje nowożeńcom wioskę – przecież i tak by ją przepił.

Artur W. Baron nadał swojemu przedstawieniu podtytuł Rzecz wesoła i pełna przyjemności, a w przedpremierowych wywiadach stwierdzał: „Moim marzeniem jest to, żeby ludzie, wychodząc ze spektaklu, myśleli: i śmieszne, i straszne; żeby zadawali sobie pytania, czy ta dzikość picia, to, jak pijemy przez te kilkaset lat, coś o nas mówi”. Pijacy, rzecz przyjemna, choć smutna, naprawdę i śmieszy, i przeraża.

01-03-2023

Teatr Bagatela w Krakowie
Franciszek Bohomolec
Pijacy
scenariusz i reżyseria: Artur W. Baron
scenografia, reżyseria świateł: Łukasz Błażejewski
kostiumy: Dorota Roqueplo
choreografia: Maćko Prusak
opracowanie muzyczne piosenek: Paweł Romańczuk
przygotowanie wokalne: Artur Sędzielarz
obsada: Krzysztof Bochenek, Aleksandra Godlewska, Justyna Schneider, Wojciech Leonowicz, Patryk Szwichtenberg, Dariusz Starczewski, Ewa Mitoń, Adam Szarek, Alina Kamińska, Juliusz Krzysztof Warunek, Magdalena Walach, Lidia Olszak, Marek Bogucki / Tomasz Lipiński
premiera: 18.06.2022

Pijacy, reż. Artur W. Baron, Teatr Bagatela w Krakowie
Pijacy, reż. Artur W. Baron, Teatr Bagatela w Krakowie

Oglądasz zdjęcie 4 z 5

Powiązane Teatry

Logo of Teatr Bagatela im. Tadeusza Boya-ŻeleńskiegoTeatr Bagatela im. Tadeusza Boya-Żeleńskiego

Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Suspendisse varius enim in eros elementum tristique. Duis cursus, mi quis viverra ornare, eros dolor interdum nulla, ut commodo diam libero vitae erat. Aenean faucibus nibh et justo cursus id rutrum lorem imperdiet. Nunc ut sem vitae risus tristique posuere.