Włóczęga
Jego ostatnie lata to było powolne (na szczęście), ale nieubłagane osuwanie się w wódę, a raczej w piwo, bo taniej… Próby odwyku nie powiodły się… Dla wielu przyjaciół – bo miał wielu przyjaciół, nawet fanów, których przyciągała trudna do zdefiniowania zdolność uwodzenia opowieściami – stawało się jasne, że albo sięgnie dna i się odbije, albo się pogrąży, skończy nagle i źle. I tak się stało: w styczniu spadł ze schodów, sprzed drzwi własnego mieszkania, rozbijając głowę i mocno uszkadzając pień mózgu. W szpitalu, gdzie dowiozło go pogotowie, mimo 3,8 promila opowiedział jeszcze składnie kilka anegdot, zanim stracił przytomność… Nie odzyskał jej już. Zmarł nad ranem 15 kwietnia.
*
W Teatrze Ósmego Dnia na warsztatach aktorskich pojawił się chyba w 1973 roku, jako osiemnastolatek; szczeniak, przynajmniej wobec mnie, który miałem dobrze ponad 20. Zadebiutował jako aktor w przedstawieniu Musimy poprzestać na tym, co tu nazwano rajem na ziemi? (1975). Dziś mało kto pamiętać może tamto przedstawienie w mrocznej, ciasnej i niskiej jak krypta piwnicy: rozchwiane lampy, łomot blaszanych beczek, skrzypienie butów w ciszy i ekstatyczny śpiew: „Przeklinaj śmierć, niesprawiedliwie jest nam wyznaczona”*… Później grał między innymi w legendarnych dziś: Przecenie dla wszystkich (1977) i Więcej niż jednym życiu (1981), uczestniczył w części artystycznej uroczystości odsłaniania Pomnika Czerwca 1956 i w plenerowych przedstawieniach Raport z oblężonego miasta (1983) i Cuda i mięso (1984) oraz w emigranckim Jeśli pewnego dnia w mieście szczęśliwym… (1986).
Żadna prawdziwa opowieść o życiu nie ma szczęśliwego zakończenia – na końcu czyha ta przeklinana „niesprawiedliwie nam wyznaczona, która trwa…Bywał aktorem i bywał technikiem. Miał świadomość, że obie te funkcje są w teatrze powiązane ściśle; wszak może się zdarzyć w przedstawieniu, że z ramion aktorów wyrastają skrzydła, jeśli w odpowiednim momencie ukryty za kulisą techniczny ciągnie za odpowiednie sznurki. Pewnie też z tego powodu pozwalał sobie na chodzenie własnymi drogami, czasem demonstrował brak namaszczenia w momentach solennych, luz w przedpremierowej nerwowości, „jakoś się zrobi” – zamiast przyrzeczeń. Ale miał też rodzaj uwodzicielskich zdolności, która pozwalały mu nie tylko spokojnie przetrwać wewnętrzne burze w zespole, ale przyciągały najpiękniejsze dziewczyny; z niepojętych dla mężczyzn powodów więcej dziewczyn lgnęło do niego niż do wszystkich pozostałych – natchnionych i porywających – członków grupy aktorskiej razem wziętych…
Jak innym członkom zespołu Ósmego Dnia, zdarzało mu się popadać w otwarte konflikty z systemem prawno-represyjnym PRL-u: w 1977 roku rozpoczęło się spreparowane postępowanie w tzw. „sprawie spółek wodnych” , które zaprowadziło go (z trzema kolegami) na sto dni na ławę oskarżonych, w 1978 został oskarżony o napaść na milicjanta i skazany na półtora roku więzienia (zawieszone w drugiej instancji)… W 1980 roku brał udział (jako „osoba wspomagająca”) w historycznym strajku w Stoczni Gdańskiej – nauczył się tam podstawowych technik powielania i druku, co przydało się potem w konspiracji w stanie wojennym.
W osiemdziesiątym trzecim połamał się mocno w zbiorowym wypadku samochodowym Teatru: siedemnaście kawałków pogruchotanej kości udowej połączono drutem i śrubami – tak przeczłapał końcówkę legalnej działalności Ósmego Dnia, grywanie w drugim obiegu, aż do wyjazdu na Zachód z Auto-da-fé w roku 1984.
Jak innym członkom zespołu Ósmego Dnia, zdarzało mu się popadać w otwarte konflikty z systemem prawno-represyjnym PRL-u.I tak przekuśtykał (czasem po kilka razy) przez takie miejsca, jak: Blois, Grenoble – Polignano, Conversano, Popoli, Aradeo, Cagliari, Ferrara – Edynburg – Londyn, Newcastle, Norwich, Birmingham, Cardiff, Aberystwyth, Oxford, Llanrhaeadr-ym-Mochnant – Göteborg, Ljungskile, Skövde, Sztokholm – Münster, Bielefeld, Hanower, Brema – Werona, Moguncja, Stuttgart, Freiburg, Berno – Malmö – Asti, Forlì, Brescia – Tybinga, Aarhus, Osnabrück – Gaibana, Casola, Ponteserchio, Mazzarino, Caltanisetta, Sassari – Berlin, Haga, Bonn, Kolonia, Coesfeld, Zurich – Lamezia Terme, Rovigo, Pescara, Viagrande, Sommatino, Trecastagni, Licodia Eubea – Sitges, Albacete – Marburg, Weil, Heidelberg – Bolonia, Gela, Serradifalco, Butera… i wreszcie – Moskwa, Leningrad, Kopenhaga, Bazylea, Liestal, Lozanna, Paryż…
…tak mogłaby brzmieć litania za pielgrzyma (jak mawiano patetycznie niegdyś), wędrowca, lub – jeszcze prościej – za włóczęgę, łajzę (jak mówimy w Poznaniu), który z grupą współtowarzyszy niesie, dźwiga, taszczy przez świat swoją kulawą historię, opowieść o swojej kalekiej zbiorowości, jej złą legendę i dobrą bajkę…
Z Teatrem Ósmego Dnia rozstał się w roku 1989 w Paryżu. I stąd, z jednego z centrów świata, rozpoczął z Footsbarnem nowy dziesięcioletni cykl wędrówek przez miasta i miasteczka wszystkich kontynentów. Potem przystanek w Ton und Kirschen Theater pod Poczdamem i Poznań. Tu – choć z entuzjazmem zajął się rękodzielniczą produkcją „kultowych” sandałów i toreb, które niektórzy noszą do dzisiaj, choć wziął jeszcze udział w przygotowaniu scen ogniowych do moich plenerowych przedstawień dla festiwalu Malta i zagrał w Łatwym umieraniu (2002) – Wielka Podróż nieuchronnie przemieniła się w łażenie ze znanego kąta w znany kąt, po poznańsku – z fyrtla do fyrtla…
W większości opowieści, legend, bajek o życiu jako wędrówce, powrót do portu, do domu – jeśli nie staje się przygotowaniem do nowej wyprawy – nie jest bynajmniej szczęśliwym zakończeniem. Wędrowiec wprawdzie uniknął kłów wilka, wyrwał się z łap niedźwiedzia, potrafił odrzucić pokusy kota i lisicy, by zdradzić siebie za pieniądze i udział we władzy, ale w rodzinnej przystani nieuchronnie wpaść musi w cienkie sieci sympatycznych domowych zwierzątek – żabki, małpki, jeżyka i krecika. Bo żadna prawdziwa opowieść o życiu nie ma szczęśliwego zakończenia – na końcu czyha ta przeklinana „niesprawiedliwie nam wyznaczona, która trwa…”1
LR
(18.04.2014)
1 cytaty z wiersza Twój głos Czesława Miłosza
Oglądasz zdjęcie 4 z 5
Powiązane Teatry
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Suspendisse varius enim in eros elementum tristique. Duis cursus, mi quis viverra ornare, eros dolor interdum nulla, ut commodo diam libero vitae erat. Aenean faucibus nibh et justo cursus id rutrum lorem imperdiet. Nunc ut sem vitae risus tristique posuere.