150 powodów, żeby nie bronić Ojczyzny
Jeśli w przyszłym – Wielkim – tygodniu ktoś z państwa znajdzie się w Moskwie i nie będzie wiedział, co zrobić z wolnym wieczorem, gorąco zachęcam: wybierzcie się do Teatru.doc! To w centrum, można dojść od Twerskiej, można od Patriarszych Prudów. Adres: piwnica przy Triechprudnym Piereułkie, wejście od podwórza.
W poniedziałek 14 kwietnia możecie obejrzeć sztukę Jeleny Greminy Dwóch w twoim domu. To historia o tym, jak dwóch agentów FSB musiało (dla roztoczenia odpowiednio bacznego dozoru) zamieszkać w malutkiej kawalerce opozycjonisty. Wiadomo, służba nie drużba, ale wygodne to nie jest i sporo uwagi w całej tragikomedii poświęcono codziennym udrękom, jakie stróże porządku przeżywają podczas wypełniania swej doniosłej państwowej misji. Jednym słowem: kto pił z mojego kubeczka? „I tych kagiebistów jest nam zwyczajnie, po ludzku – żal. I ów żal bardzo dobrze oddaje dzisiejszy nastrój społeczeństwa dążącego do tego, aby nawet w walce nie sięgać po przemoc i na polityczne mityngi przynosić białe kwiaty. A już finał spektaklu, gdy Niekłajew wraca z sądu z wyrokiem »umowne dwa lata« i Olga, jego żona – wskazując na śmieci w pokoju – tryumfalnie rozkazuje agentom: »Zabierajcie te śmieci i zabierajcie się razem z nimi!« – jest przesycony dzisiejszym poczuciem zwycięstwa, przekonaniem, że zwyciężymy po prostu dlatego, że jesteśmy normalni i wolni, że zwyciężymy bez broni, samym śmiechem, dzięki temu, że się nie boimy”.
Zarówno spektakl, jak i cytowana wyżej popremierowa recenzja Niny Doder powstały w sezonie 2011/12 – w okresie największego nasilenia antyputinowskich manifestacji w Moskwie. Dwóch w twoim domu zagrzewało do nich i – jak to podkreśla krytyczka – oddawało ich karnawałowy nastrój.
W programie przedstawienia wymienieni są jego producenci. To Baltic Circle Festival w Helsinkach, Reminiscencje Teatralne w Krakowie, Teatr Kanuti Gildi w Tallinnie, SPIELART Festival w Monachium, Brut Wien, Międzynarodowy Festiwal Teatralny w Nitrze. Dodatkową pomoc twórcom okazali: Kultur Kontakt z Austrii i estońskie MSZ. Pół Europy dołożyło się do spektaklu wyreżyserowanego przez Michaiła Ugarowa.
Następnego dnia – nowa sztuka Greminy: 150 powodów, żeby nie bronić ojczyzny. Jej akcja rozgrywa się w ciągu jednego dnia – 29 maja 1453 roku. Co się wtedy stało? Upadł Konstantynopol, a wraz z nim Cesarstwo Bizantyjskie. „Wiele w tym katastroficznym spektaklu można odnieść wprost do dzisiejszej Rosji. W ulotce, którą widz otrzymuje przy wejściu, czytamy: »Istnieje tylko jeden europejski kraj, który wygrał na upadku Bizancjum. Tym krajem jest Rosja. W tamtych czasach nie byliśmy jeszcze na liście liczących się potęg. Ale upadek Drugiego Rzymu pozwolił nam na nią wejść…«
Spektakl pozwala zrozumieć, że w ramach tego spadku przejęliśmy nie tylko mutanta, jakim jest dwugłowy ptak w herbie, ale także despotyczną władzę, narodową i religijną pyszałkowatość, kult niewidzialnych tradycyjnych wartości, sprzedajność i gotowość do zdrady, że my tak samo jak Bizancjum miotamy się między Wschodem a Zachodem, lekceważąc i jednych, i drugich, a równocześnie przez cały czas będąc gotowi, aby się im zaprzedać”.
W środę 16 kwietnia Doc zaprasza na BerlusPutin – spektakl na podstawie sztuki Dario Fo (Dwugłowa anomalia) w adaptacji i reżyserii Warwary Faer. Krótkie streszczenie akcji: Berlusconi przyjeżdża w gości do Putina, aby wypłakać mu się w marynarkę po swojej dymisji i – wtem! – ma miejsce zamach terrorystyczny: chcieli zabić Putina, ale zabili Berlusconiego, a Putina poważnie zranili w głowę. Neurochirurdzy, żeby uratować życie Putina, przeszczepiają mu prawą półkulę mózgu z ciepłego jeszcze Berlusconiego. Hybryda, która się ocknęła – BerlusPutin – niczego jednak nie pamięta. Więc jego oficjalna żona stara się mu wyjaśnić, co i jak…
Zapraszam na Triechprudnyj wszystkich, którzy będą w Moskwie, a tym, co się tam nie wybiorą, chciałem uświadomić, że leżący jakieś dwa kilometry od Kremla Teatr.doc gra nadal swój dawny repertuar i pracuje nad kolejnymi premierami, które będą pokazywały Rosję, jakiej nie zobaczycie w rządowej telewizji.
Coraz liczniejsi zwolennicy (dołączyło do nich ostatnio Obywatelskie Forum Sztuki Współczesnej) zerwania umowy o wymianie kulturalnej z Rosją w roku 2015 szermują argumentem o powszechnym (88 proc.!) poparciu społeczeństwa rosyjskiego dla militarnych awantur Putina. To w istocie dane zatrważające, gorzkie i na pewno prawdziwe. Zapomina się jednak o tych 12 procentach, które w ankiecie Instytutu Jurija Lewady awantury krymskiej nie poparły. 12 procent to w przypadku Rosji kilkanaście milionów ludzi, tylu, ilu mieszka w Czechach i na Słowacji. Mamy o nich nie pamiętać? Zapomnieć o istnieniu milionów ludzi, którzy w warunkach nieprawdopodobnego wprost nasilenia nacjonalistycznej i wielkoruskiej propagandy (trzeba było oglądać telewizję moskiewską, żeby zdać sobie sprawę z jej skali!) nie powiedziały „tak” aneksji Krymu?
Ale argument moralny nie jest tutaj jedyny.
Nie tak dawno Wiktor Jerofiejew powiedział na łamach „Kommiersanta”, że w Rosji zaczęła władać „mentalność prostego człowieka”. Ów „prosty człowiek” od dawna jest bohaterem Jerofiejewa. W Encyklopedii ducha rosyjskiego pojawia się pod pseudonimem „Szary”, jest tytułowym bohaterem Życia z idiotą.
To człowiek, który wie, że lepiej być silnym i zdrowym niż słabym i chorym; że nieźle jest coś zakombinować; a już zupełnie super – napić się i poweselić. Jeśli chodzi o kwestie wyższego rzędu, niepokoi go zwłaszcza pytanie, gdzie bardziej cenią Rosjan – po tej czy po tamtej stronie Pirenejów? A gdy słyszy w odpowiedzi od Jerofiejewa (tym razem Wieniedikta, bo to przecież cytat z Moskwy-Pietuszek), że „i po tej, i po tamtej stronie Pirenejów mają Rosjanina za zwykłe gówno”, prosty człowiek robi się czegoś smutny.
Jerofiejewowi wtóruje Siergiej Miedwiediew (w „Forbesie”): „Jeszcze wczoraj wydawało się, że nauczyliśmy się żyć w nowych granicach, że przyswoiliśmy sobie nowe reguły… ale dziś, gdy przychodzi nam patrzeć na powszechną, nieomal szczeniacką radość z przyłączenia Krymu, widać niestety wyraźnie, że nie wyzwoliliśmy się z młodzieńczych kompleksów i pryszczy. Nadeszły wakacje rosyjskiego ducha. Nikt nam nic nie zrobi. Możemy dokazywać do woli…”
O poparcie tego prostego, zakompleksionego i pryszczatego człowieka walczył Putin, zajmując Krym.
Kremlowska propaganda informuje o zachodnich sankcjach w tonacji „skrzywdzona niewinność”. I ta tonacja obliczona jest na prostego człowieka, który nie może przestać myśleć o Pirenejach. „Wyrzucili nas dranie z NASA ze swojego programu kosmicznego, a kto pierwszy w kosmos poleciał, towarzysze Amerykańcy?”.
Imperialistyczny McDonald’s zamknął swe restauracje na Krymie?! Rzecznik prostego człowieka, Władimir Żyrynowski, domaga się w Dumie, żeby wyrzucić MacDonalda z Rosji!
I o to właśnie chodzi! O to, by pogłębiał się smutek prostego człowieka, by przeradzał się w żal do świata, a potem we wściekłość i nienawiść.
Jednostronne wypowiedzenie przez Polskę umów kulturalnych zostanie ochoczo przedstawione jako kolejny wrogi akt wrednego Zachodu przeciw świętej Rusi. Nie wyręczajmy Siergieja Ławrowa w robieniu korzystnej dla Putina polityki.
Cierpliwość jest cnotą. Poczekajmy. Sama Rosja odwoła, ograniczy albo zmarginalizuje imprezy w 2015. Bądźmy wtedy gotowi, by wykonać naszą część planu i zaprosić do Polski choćby Teatr.doc. Warto poznać 150 powodów, żeby nie bronić ojczyzny.
7-04-2014