Brzozowski – świadek innej podświadomości
Motto:
Humor jest stanem duszy religijnym a niweczącym obrzędowość: jest wyzwoleniem życia od wewnętrznego popa, przed którym można się wykłamać.
Stanisław Brzozowski, Legenda Młodej Polski
Czym jest dla mnie twórczość Stanisława Brzozowskiego?
Nieustannie odrzucanym projektem.
Trochę jak podczas wielkich konkursów na prestiżową budowlę architektoniczną, która ma symbolizować naród, państwo, społeczeństwo.
W finale konkursu zostają zazwyczaj trzy projekty.
Pierwszy – tradycyjny, sentymentalny, banalny, przeładowany powierzchownymi ozdobnikami, patetyczny, nielogiczny, efekciarski, ckliwy, odwołujący się do najprymitywniejszych emocji, często podświadomie ksenofobiczny i nienawistny wobec wszystkiego co inne, obce…
Drugi – nowoczesny, „oświeceniowy”, wyprany z wyrazu, nawiązujący do przeszłości zaledwie jakimś drobiazgiem, a w swej pseudoracjonalności często ponury, bezbarwny i pozbawiony wdzięku.
Trzeci – rzetelny, skromny, użyteczny, przedstawiający realny kosztorys i proponujący właściwe proporcje. Mało efektowny, ale biorący pod uwagę życie codzienne i np. kominy, o których podobno zapomniał Mansart, projektując Wersal.
Naturalnie wybór toczy się między dwoma pierwszymi projektami, poglądy zwolenników – jak to w trakcie sporu – radykalizują się, a trzeci projekt jest coraz bardziej marginalizowany.
Podobnie jest z myślą Stanisława Brzozowskiego.
Kiedy wiele lat temu po raz pierwszy przeczytałem Legendę Młodej Polski, miałem uczucie, że oto między dwie znane mi wizje świata wcisnęła się trzecia – znacznie bardziej wymagająca, ale i znacznie bliższa prawdy.
Pamiętam, że do mnie – wtedy młodego i skłonnego do łatwych zachwytów, imponowania innym, ferowania sądów ostatecznych – bardzo przemówił apel o przezwyciężenie myślenia o sobie w kategoriach zamkniętych.
„Biada człowiekowi, który nie czuje się nigdy śmieszny – pisał Brzozowski. – Tylko cienie i upiory nie znają śmiechu […]. Trzeba mieć odwagę »złego smaku«, »nietaktowności«, »śmiesznego« zerwania ze światem. Nie dlatego się zwycięża, że się jest doskonałym […]. Argumentem twórczości jest sama twórczość, nic oprócz niej samej”.
Myśl Brzozowskiego to jest ten trzeci projekt możliwej samoświadomości Polaków.
Raz na jakiś czas ktoś się upomina o tego autora.
Czesław Miłosz robił to wręcz z maniakalnym uporem, ale Czesław Miłosz również należy w swojej ojczyźnie do autorów słabo rozumianych.
Bo Brzozowski stał się prawie natychmiast wrogiem dla wielbicieli pierwszych dwóch projektów.
Oskarżenie o współpracę z ochraną załatwiło go idealnie. Skoro jest zwolennikiem wewnętrznej odnowy Kościoła – zdrajca. Skoro chce, żeby łącząc rozum i pracę, zrezygnować z zaściankowej sielskiej polskości – zdrajca. Skoro nie kocha swojego narodu bezwarunkowo, tylko stawia mu wymagania – tworzenia, samodoskonalenia, przemiany wewnętrznej – o, to już zdrajca na pewno!
„Krytyka Polityczna”, która próbowała potraktować myśli Brzozowskiego bardzo serio i wznowić jego istnienie w świadomości społecznej, chyba w pewnym momencie straciła zapał – jak każda przedszkolanka, która widzi, że dzieci nie chcą uczestniczyć w zaproponowanej zabawie.
A Brzozowski próbuje docenić i Marksa, i Kiplinga, i Dostojewskiego, i Proudhona. Docenić to znaczy skrytykować w jednym, przyznać słuszność w drugim. I bacznie obserwować „podziemne życie instynktu”. A za największego prawodawcę naszej myśli społecznej uważa naturalnie nie prostodusznego Sienkiewicza, a Wyspiańskiego. Tego, który pisał: „Nie będziesz wzywał imienia Polski nadaremno!”.
Jakie to niepolskie, prawda?
27-01-2016
Thank you again for all the knowledge you distribute,Good post. I was very interested in the article, it's quite inspiring I should admit. I like visiting you site since I always come across interesting articles like this one.Great Job, I greatly appreciate that.Do Keep sharing! Regards, Vladislava Gagan
Wojtyszko jest za sztywny. Nie ma za grosz poczucia humoru. Zaraz się poobraża na wszystkich. Lepiej u Drewniaka. Na szczęście już włączono. I jak widzę zabawa jest tam na całego.
W zamian można wyłączyć komentarze tutaj, bo to i tak nikomu różnicy nie zrobi. PS "Krytyka Polityczna, która próbowała potraktować myśli Brzozowskiego bardzo serio i wznowić jego istnienie w świadomości społecznej, chyba w pewnym momencie straciła zapał". Taaak? To co jeszcze miała zrobić, oprócz wydawania go i komentowania? Takie drewniakowe narzekanie - "niby jest bardzo dobrze, ale muszę się przyczepić dla zasady".
Kolego Wojtyszko, odblokujcie komentarze u Drewniaka, bo nudno się tu robi.