AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

O byciu kimś innym

Fot. Karol Budrewicz  

Jak już się przydarzy człowiekowi pomyśleć, to wiadomo, że różnie bywa. Myśli nie idą po sznurku, tylko błądzą. Pomyślałem i zabłądziłem do tego stopnia, że udało mi się niezauważenie przekroczyć wszelkie systemy alarmowe antropomorfizacji i zadałem sobie pytanie: jak bym się czuł, gdybym dzisiaj w Polsce był młodym dzikiem, takim jeszcze warchlakiem, przy mamie.

Chujowo. Tak właśnie bym się czuł. To pierwsze przyszło mi do głowy, ale nie chrumknąłem tego głośno, bo mama była jeszcze wtedy w pobliżu.

Oczywiście, samopoczucie warchlaka nie jest najważniejszą sprawą w kosmosie. W ogóle nie jest ważne. Ale kosmos mało mnie obchodzi, jak strzelają mamę. Jak mamę strzelą, to już mnie nie trzeba strzelać, bo wiadomo, że sam warchlak długo nie pociągnie, ale samopoczucie można mieć do samego końca.

Myślę, że łatwiej by mi było sobie radzić bez mamy, gdybym przeczytał parę książek. Albo przynajmniej spamiętał ten wierszyk, że dzik jest dziki, dzik jest zły, i coś tam, coś tam, że kły. Byłoby raźniej. Byłbym dziki. Ale w moim warchlaczym życiu nie było czasu na takie głupstwa, bo tyle wokół zapachów i robali, kukurydzy i spania.

Powinienem przeczytać Exterminate All the Brutes tego, zdaje się, skandynawskiego autora, o oświeconej Europie XIX wieku i jej uczynkach w Afryce. Nie, żeby ta książka była jakaś kluczowa, ale tak przykładowo. Bo wtedy może bym się dowiedział, że te wszystkie Auschwitze i Kołymy, co ludzie ludziom robili, to nie była żadna nowość. Że ludzie tak mają ze sobą od dawna. Tak samo teraz. Tylko, że teraz, to ludzie przerzucili się, przynajmniej w tej części świata, z Murzynów i Żydów na resztę, na najmniejszych i najmniej oczytanych. Trafiło mi się urodzić w polskim kapuścianym faszyzmie. Szkoda. Szkoda, że oni nie przeczytali, przykładowo, Exterminate All the Brutes. Tytuł tej książki to pełne brzmienie dyrektywy z Londynu w sprawie mieszkańców Afryki. Rodzimi poprawiacze Rzeczpospolitej zyskaliby wtedy historyczne oraz kulturowe zaplecze. A tak, to strzelają mamę głupio i po prostu. Z rumieńcem kapuścianego entuzjazmu.
 
Ja też żałuję, że nie przeczytałem. Miałbym przynajmniej poczucie uczestnictwa w uniwersalnym procesie, a przy tym byłbym bardziej świadomy udziału w katastrofie ludzi. A tak nic nie rozumiem. Wiem tyle, że jest mnie za dużo oraz mogę przenosić choroby. I boję się.

01-03-2019

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
trzy plus dziesięć jako liczbę: