O teraz
Chyba z tej lataniny to się wzięło, z papierosów i kawy, z za długiego i zbyt częstego gadania, z przewlekłych, niechcianych emocji patriotycznych, z nadciągających osobistych terminów i przeraźliwego lęku o brak gotowości…
Każdemu się zdarza, każdy to zna. W tym sensie nic szczególnego, ale to coś zawsze przeżywane osobiście i wyjątkowo. Taka metafizyka dla początkujących.
Mieszkam na samym skraju miasta, w bloku. Dalej już tylko dość zgrabna hala zajezdni metra obsadzona lipami, a za nią wybujała ściana Lasu Kabackiego.
Ledwie szarzało. Szara godzina. Kot Leon posapywał w nogach. Było tak cicho, tak zupełnie cicho, że zacząłem słuchać.
To były ptaki. Nie ćwierkanie, nie tirli-tirli. To był jazgot dochodzący zza hali, z lasu. Jak mrowienie, jak ul. Kłębienie się. Wstrzymywałem oddech, żeby nie zakłócać.
„Rany Boskie!” – pomyślałem. Toż moje bociany już w Rumunii, nażerają się teraz w Delcie Dunaju! Tylko patrzeć, jak zaklekocą nad moim ogrodem, nad moim osobnym kawałkiem równiny, nad Wisłą! Zapomniałem na tak długo o bocianach i dopiero teraz sobie przypomniałem. Teraz? Dopiero teraz?!!!
Co z moim odgrażaniem się, że poprawię im gniazdo, zaplotę z gałęzi nowy wieniec, a wcześniej skrócę lekko wypaczony słup i zakonserwuję? Teraz, jak one już w Rumunii?! I lada chwila?
Latem skroili mnie ze sprzętu do czysta. Spawarka, rozdrabniacz do gałęzi, glebogryzarka pożyczona od szwagra, kosa najnowszej generacji, a zwłaszcza piła, lekka, o megamocy. Wszystko poszło się… w lepsze ręce. Jak bez piły teraz skrócę? Jak teraz sąsiada wołać z koparką, co ma takie ramię, że pochyliłaby całość konstrukcji bez ruinowania platformy na górze? Teraz wołać sąsiada? Kiedy wszystkie inne terminy wołają o pomstę?!!
Teraz postanowiłem wierzyć, że bociany są mądrzejsze. Że wiedzą, że mnie latem skroili. Że nie miałem… czasu. Że po czterech latach od postawienia słupa z platformą, teraz lekko wypaczonego, po prostu osiedlą się wreszcie na tym, co jest. Człowiek zapomina, zajęty przeszłością i przyszłością, że teraz zdarza się Teraz. A te ptaszydła nie zapominają albo odwrotnie, mają to wszystko gdzieś i zwyczajnie przylatują, i wybierają osiedlenie po swojemu.
I musi przydarzyć się taka niedogodność nad ranem, taka pobudka od jazgotu ptaków, aby na chwilę dotarła do łysego łba chwila zwyczajnego zachwytu, a w niej choćby chwilowe wybaczenie własnego braku gotowości we wszystkich sprawach.
9-03-2016
Access to mental health resources is critical for effective drug treatment. alcohol treatment centers houston
Embracing change during detox can lead to unexpected joys. Drug Rehab Nashville
Cieplak - jesteś ciepły! Serdeczności!
po żabach, bociany, po żywiźnie Kohelet... A wszystko marność zapośredniczona w intelektualnej lewiźnie i kłamstwie. Nie z kawy i papierosów - chciałby - tylko z posiadania cynicznego rozumu tam gdzie rozdają konfitury. Ot, co