O zachwianiu
W sumie o dupereli będzie mowa, o osobistym-nikogo-nie-obchodzącym-drobiazgu, ale przy okazji, żeby własny pępek uczynić bardziej uniwersalnym, będzie mowa o tym, że Franc Kafka, Orwell oraz Gutenberg (ten od druku, ale spytam Majcherka) to jednak, skubani, dawali radę w tej literaturze, bo ich uniwersalność daje się odczytać w osobistym doświadczeniu.
* * *
Niniejszym odkładam brawurowe i optymistyczne dokończenie wpisu O pożytkach z podziału na zaś. (Dla czytelników, o zgrozo, niezorientowanych, wyjaśniam, że w poprzednim wpisie odgrażałem się, że dokonam salto mortale i zaproponuję nowy oraz radykalnie optymistyczny rozbiór Polski). Ale nie teraz. Ale jeszcze nie teraz. Optymizm, jak każda unikalna substancja, musi się odstać, ucukrować i dojrzeć, a nie rozpylać na prawo i lewo, jak z rękawa, niczym hop-siup.
* * *
Duperela, o której mowa, jest tak wstydliwa, że większość rozsądnych ludzi po prostu odpuszcza, albo śmieje się, ale największa większość chowa się do mysiej dziury i ani mru-mru. Bo kto się chwali wydrukowanym, publicznym obdarowaniem czymś niechcianym jak pryszcz na czubku nosa?
Czytajcie i miejcie gorzką frajdę. Tak, takie rzeczy się zdarzają, nawet chrześcijaninowi. Shit zaiste happens!
Wsiadam ja sobie z rana do pociągu na Warszawie Centralnej, po kawce i papierosku, owszem, ale trzeźwiuchno, potrząsam papierową „Wyborczą” i co tutaj mamy… jakie mamy dzisiaj pasztety i paszteciki… hmm? Od razu na pierwszej stronie: „NOWA ELITA KULTURALNA MSZ”. A mowa o nowych, bezkompromisowych koryfeuszach Naszej Polski, którzy mają wyruszyć w świat i nie tyle bronić, co promować Powstałą z Kolan Niepodległą. Hmmmm… myślę sobie, a ślinka już skapuje po chrześcijańsku… no to zobaczymy, kto tam kulturalnie się miącha z Kaczyńskim i Glińskim, kto się zapisał… He… He... He...
* * *
Zostawmy na chwilę polityczne emocje. Zostawmy nawet Kafkę i Orwella. Weźmy Heńka, zdeklarowanego kibica Lecha Poznań (tego od „Litewski chamie klękaj przed Polskim Panem”), który odpala fejsa i znajduje swoje rozpowszechnione zdjątko pod flagą Legii Warszawa. Weźmy Helę, której koleżanka upowszechniła zdjęcie Heli, jak całuje się z Mariolą, z podpisem: „Czy to jest przyjaźń, czy to jest kochanie?” A ogląda to Heniek, zdeklarowany przydupas Heli, która (miedzy nami mówiąc) jest zdeklarowaną fanką lokalnego Cristiano! Jakie Heniek i Hela mieli samopoczucie po odpaleniu fejsa? A jak czuje się obywatel przedszkola, któremu na rajtuzy rozlano kompot i teraz ten kompot na nogawkach staje się centrum wszechświata i ów obywatel czuje się w egzystencjalnym obowiązku wyjaśniania współobywatelom, że, owszem, czasami mu się zdarzało, kiedy był jeszcze w Muchomorkach, ale tym razem on się nie zesikał, albo co gorsze…
Więc wsiadam do tego pociągu i przyznaję, że nie z chrześcijańską, ale z warszawkowatą przyjemnością przystępuję do studiowania listy potępieńców, twórców kultury, którzy mają sławić. Powtarzam, że to duperela, która nie warta byłaby wzmianki, gdyby nie myśl, że skoro mnie, Cieplaka, to dopadło, to może dopaść każdego Heńka i Helę. Każdy może być wpierdolony w zawstydzający kontekst.
Więc wsiadam i… czytam, że Cieplak też będzie sławił… i to na pierwszej stronie czytanej w pociągu gazety czytam! Że to ja, Piotrek z Kabat, osobiście będę sławił, jak Heniek Legię Warszawa, a Hela Mariolę!
No i zaczęło się. Najpierw sprawdzanie, czy współpasażerowie już czytali, czy już wiedzą, czy widzieli moje rajtuzy. Ten nagły przypływ absolutnego przekonania, że moja rozpoznawalność jest równa sławie Roberta Lewandowskiego, a lektura „Wyborczej” jest tym, od czego każdy Polak, oczywiście poza modlitwą, zaczyna dzień swój powszedni. Ale nie. Pani w okularach oraz Pan z komórką byli całkowicie nieporuszeni.
Ale nie, to były, oczywiście, pozory, oni tylko udawali obojętność, a tak naprawdę, okrutnie manifestowali dystans i odrazę. „Wiemy o tobie wszystko, Cieplaku!” – mówili. - „Spierdalaj”. Tak właśnie mówili, patrząc w mroźny krajobraz opłotków. I dodawali jeszcze w myślach dla rozrywki: „ Jeśli się nie przesiadamy do sąsiedniego przedziału, to tylko dlatego, abyś mógł dotkliwiej skwierczeć i gmerać w swoich rajtuzach, a nasza nieporuszona obecność oraz to, że będziemy godnie znosić smród twoich rajtek, jeszcze bardziej podkreśli twój lot w obesrane czeluście”.
Wiedziałem, że nie mam szans. Byli uzbrojeni i zaprawieni w bojach. O ich profesjonalizmie świadczył fakt, jak świetnie się maskowali. Nie drgnęły im nawet powieki, kiedy sięgnąłem po komórkę i jak gdyby nic, jak gdyby dla sprawdzenia pozycji naszych skoczków w Pucharze Narodów, zacząłem wysyłać burzliwe esemesy i ustalać treści dwuzdaniowego Oświadczenia, które miało być opublikowane następnego dnia, na piętnastej stronie, wśród ogłoszeń drobnych. Zgodzili się. Ci w „Gazecie” się zgodzili, bo ci w przedziale, skubani, ani mru-mru. Pani, żeby jeszcze bardziej mnie upokorzyć, sięgnęła po „Fakty na gorąco”, a Pan zaczął logować swoją komórkę, po rosyjsku!
* * *
Ale „niesmak pozostaje”, jak zażartował ktoś z prawdziwie życzliwych mi aktorów.
Człowiek jest cieniaskiem. Wystarczy trącić i już się kurczy, zawija, przeprasza. Człowiek, normalnie… wrażliwy jest. Wyobrażacie sobie znaleźć siebie nagle w porannym pociągu na liście aktywistów Polskiego Związku Łowieckiego, na liście ochotników odstrzeliwania saren i żubrów, na liście pilarzy Puszczy Białowieskiej? To najbardziej jaskrawa sprzeczność, która przychodzi mi do głowy. Choć wiem, że dla wielu takie wyobrażenia to małe miki. Wyobraźnia z wiekiem tetryczeje. Ale generalnie chodzi mi o znak wyobraźniowego i rzeczywistego hard core.
Zobaczyć się na liście sikających w rajtuzy?
Taki kłopocik, taka subtelna niejasność, kiedy spotykasz przyjaciół i nie wiesz, czy już weszli na fejsa, czy jeszcze nie. Czy ma sens tłumaczenie się z tej ogólnoświatowej katastrofy, którą są umoczone rajtki?
Sorry. Skarżę się i kwękam, opisuję własny pępek, ale z tym uzasadnieniem, z tą cholerną przestrogą, z tym przekonaniem, że ta przygoda może się zdarzyć każdemu, chociaż nikomu nie życzę.
Przygoda, która nie musi dotyczyć czołówki „Gazety Wyborczej”, ale może dotyczyć każdego, kto wsiada do jakiegokolwiek pociągu, czyta coś o sobie i jednocześnie uczestniczy w szerszym lub skromniejszym kręgu znajomych. A każdy w jakimś kręgu się znajduje. Krąg zatacza coraz ciaśniejsze linie. Wreszcie oplata samego/samą ciebie. Jeśli po drodze, zacieśniając się, linia obejmie jeszcze kilkoro innych ludzi - przyjaciół to cud, to błogosławieństwo, dar, który należy pielęgnować. Bo im nie trzeba się tłumaczyć. A to ulga sakramencka. Żeby tak było, żeby ta Przygoda poza wkurwieniem i zawstydzeniem mała jakiś dobry sens, żeby ocalać moich przyjaciół, muszę na nowo zastanowić się nad pytaniami: Czy sam, osobiście i rzeczywiście sikam w rajtuzy, skoro nie sikam? Co sam, osobiście, bez czytania czołówek gazet, co ja sam, co ja sam do cholery, myślę i czy mam odwagę przed sobą samym mieć jakiś pogląd?
Jestem pod sześćdziesiątkę i zaprawdę powiadam wam, wystarczy wsiąść do pociągu, wystarczy duperela, żeby się zachwiać. Nawet w tym wieku zdarzają się okazje, żeby uczyć się chodzić.
9-01-2017
I had a lip filler treatment, and the results are perfect. Full but natural-looking lips. Very happy! dermal fillers
New Jersey, like many states across the country, is facing the ongoing challenges posed by substance use disorders. The state has seen an increase in the prevalence of addiction, making the availability of effective rehabilitation services crucial for those in need. Drug rehab programs in New Jersey offer a range of treatment options designed to help individuals overcome addiction and rebuild their lives. This article explores the various types of drug rehab services available in the Garden State, the importance of personalized care, and how individuals can find the right program for their recovery journey. nj drug rehab
I believe we need more culturally competent treatment options. rehab centers in houston
Healing takes time; be patient with yourself during detox. Alcohol Rehab Nashville
For those who prefer a social gaming experience, the Watermelon Game offers a multiplayer mode that allows friends and players from around the world to join forces.
ze względu na charakter komentarza-monologu JKZ, w którym bełkotliwie wyłożoną treść mają zrekompensować emfaza i inwektywy, mówię 'no comments'; pozwolę sobie jedynie na jedną drobną sugestię: warto zajrzeć do słownika, i sprawdzić, różnicę w użyciu "za granicą" / "zagranica"... to chyba dobra kolejność: najpierw podstawowe zasady ortografii, potem podstawowe zasady dyskusji...
podsumowując: jakiejś "panience" nie podoba się, że Polacy "w tym-kraju" chcą "powstawać z kolan" (jej retoryka, bo ja widzę, że raczej, by prawo znaczyło prawo, a sprawiedliwość sprawiedliwość), za to podoba się jej Cieplak w kodzie nie przyjmujący do wiadomości wyniku wyborów, oraz normalnej praktyki Instytutów Kultury, które ustawowo są zobowiązane do promowania kultury - i osób - zagranicą; tenże Cieplak promowany za poprzedniego reżimu jakoś nie miał nic przeciw. Po czym "obadwa" jako te "Wy" (wy towarzyszu odebraliście już esemesa z przekazem dnia od Grasia? - no, odbierzcie, odbierzcie!) uderzają w szyderę - i w płacz - wyszydzeni, a także eksplikację leninowskiego języka, w którym wychowani - oni wraz z towarzyszami koderami, bo czy indywidualnie - mam w nosie, wtykając to innym w brzuch. Co znaczy projekcja i wyparcie - nie znaju(ą)... Podobnie jak tego, że każdy ma takiego herosa na jakiego zasługuje: Kwacha, Komoruskiego, Bolka, alimenciarza, Madera'owskiego, proszę bardzo, każdemu wg potrzeb. I że jednych wypowiedzi się cenzuruje, a drugich drukuje w GW, też oczywiście do wyznawanej hierarchii wartości przynależy i (im) pasuje. A na końcu rzeczony wyznaje, że ma 60-tkę i wąsy... A kogo to obchodzi, poza kompletną kompromitacją siebie i swego braku argumentów? Kto się wstydzi swego nazwiska jest NIKT i niekoniecznie musi tu demonstrować, co "kryje" w swoich gaciach. ŚWIETNY MATERIAŁ NA DURNĄ OPOZYCJĘ. cbdo
"gancegal": tak naprawdę jesteś nikim, więc człowieku nie dawaj tak publicznie pokazu zdejmowania majtek. Argumentujesz na swoją miarę, nienawistny dureńku
teraz już krótko, drogi JKZ: tak naprawdę, jestem facetem po 60... więc Twój komentarz jest MONOLOGIEM, tj. porozmawiałeś sobie z sobą samym, dokumentując, co się kryje w Twojej głowie. I tak, jak to sam opisałeś: "komentarz ... będzie zapisany". Oj dałeś człowieku popis...
nie, nie, zgody na cenzurę i promowanie lewacatwa na teatralny.pl nie ma. Komentarz do "głupiej Panienki" będzie zapisany i powtarzany (tu i ówdzie), aż do skutku. Tzn. gdy ona przestanie kłamać i wyszydzać zamiast argumentować. Ponieważ to jest moralne d n o i demonstracja przemocowej głupoty w przestrzeni publicznej. KTO SZYDZI ZOSTANIE WYSZYDZONY. Tak jak w wypadku witkacowskich "Onych" to jest ewidentne "Wy" - narkotycznie uzależnieni od traconej władzy i konfitur, dlatego niezdolni do zaakceptowania wyniku wyborów powszechnych; czy "pasażerce" tamtego pociągu roi się jakiś "ten kraj" i dlaczego nie rozumie języka obowiązującego tu, w Polsce, to tylko problem jej nieuctwa i podróży donikąd. Ale nie śmieci w przestrzeni publicznej - z cenzurowaniem inaczej myślących, okradaniem współtowarzyszy i afiszowaniem się z kochankami. Z takimi standardami do kodziawerni, proszę, na kacapstwo zgody nie będzie. Niestety, głupota jest nieprzemakalna, tym bardziej musi być nazywana po imieniu. Licz na mnie. Bo nie jest śmieszne porównywanie postępowania "anioła" ze zwykłą świnią...
..i tak ta dyskusja (o niczym) ciągnąć się będzie ze strony na stronę, że ktoś jadący pociągiem, Ten od wrażliwości wyżej nastrojonej, miał kiepski dzień... A co u Pana Żony? Jak tam dzieci? Pan tylko czyta, czy też pomaga w domu zmywać i ugotować? Opiekuje się Pan kimś oprócz własnej głowy pełnej "ego". Dlaczego ludzie nie potrafią rozmawiać o życiu i dlaczego uważają, że własne wyobrażenia mogą kogokolwiek zainteresować?
Szanowny Panie, przykro mi, że (najprawdopodobniej) moje słowa aż tak bardzo Pana zraniły - ale sam Pan widzi jak to wygląda: odpowiada Pan inwektywami pod moim adresem, usiłuje poniżyć i zinfantylizować (że zacytuję: ... "jesteście na dnie..." ... "puk, puk" ... "pocieszna figuro"...) insynuuje, że wie kim jestem, co myślę, "kogo popieram"... Sedno problemu spróbuję jeszcze raz wyłożyć i zacytuję sformułowane przez Pana zdanie: "Wasz zakłamany świat przeminął i już nigdy nie wróci"... Po pierwsze: kim mają być ci cali "WY"? Zwracanie się do kogoś, kogo się nie zna "WY" uznając go automatycznie za WROGA nie jest normalne... To wprowadzanie czarno-białego podziału świata na "NAS" i nasze JEDYNIE SŁUSZNE SŁUSZNOŚCI oraz całą resztę 'wrażych sił' (ciemności). A zwalczając 'wraże siły' nie przebiera się w środkach. Po drugie: "zakłamany świat" - co to niby ma znaczyć? A może jest dokładnie odwrotnie: największym kłamstwem XXI wieku jest to, że dopiero teraz zjawiły się REJTANY, WYBAWICIELE, HEROSI... Z tego co mi wiadomo, to większość osób zasiadających dzisiaj w sejmowych ławach (i tych rządowych i tych opozycyjnych) ma wspólne biografie... ale może lepszym przykładem jest dwóch braci Kurskich: jeden reprezentuje Telewizję Polską, a drugi Gazetę Wyborczą... Pytanie: czy jest to dwóch ludzi (braci), którzy inaczej myślą i poszli swoimi drogami, czy jeden to ANIOŁ a drugi DIABEŁ? Przecież to śmieszne! I na koniec, po trzecie: "już nigdy nie wróci". W ustroju demokratycznym jest tak, że każda z sił politycznych powinna sobie siebie wyobrazić jako partię rządzącą i jako partię opozycyjną. Czy to złowieszcze: "już nigdy nie wróci" oznacza, że obecny układ polityczny nigdy się nie zmieni? To jest problem: jak się innych traktuje, jako PRZECIWNIKÓW POLITYCZNYCH, to nie ma problemu z wyobrażeniem sobie, że raz się siedzi w ławach rządowych, a raz w opozycyjnych, ale gdy inni, to 'siły nieczyste' (zdrajcy, kolaboranci, złodzieje...) to się nie da... Władimira Putina, który rządzi już siedemnasty rok i podobno w 2018 ma zamiar ponownie wystartować w wyborach... pewnie je wygra... demokratycznie...nie dziwi nic...
nie kłam "pasażerko" (i nie odwracaj znaczeń, bo tak własne przyzwyczajenia językowe trącą - sprawdź, co to wyparcie i projekcja). Takie listy to normalna praktyka każdego szanujęcego się i obywateli rządu i Cieplakowi nie przeszkadzało figurowanie wprzódy. Aautor tekstu nie jest zażenowany, tylko niepogodzony z werdyktem demokratycznych wyborów. A Ty mów za sobie, bo ja się podpisuję mając wszystko to, czego Ty nie okazujesz, tylko "wałkujesz" propagandę podskakujących z Grasia. Pogódźcie się kodziawerki i kodziarze, z tym, że Wasz zakłamany świat przeminął i już nigdy nie wróci, a szukając dziury w całym zacznijcie konstatować, że jesteście na dnie. Puk, puk. Pocieszna figuro
Komentarz podpisany "jkz" wystarczy za wszelkie dodatkowe wyjaśnienia, skąd zażenowanie autora tekstu... Dlaczego autor tekstu nie chce mieć nic wspólnego z wizją świata, która w swojej nowomowie mówi o sobie (posłużę się cytatem), że jest "Powstałą z Kolan Niepodległą"? Bo nie można się pod tym podpisać mając dystans do siebie i świata oraz posiadając choć odrobinę zdrowego rozsądku i przyzwoitości. Wynalazki, typu: "być w prawdzie", "powstać z kolan", wałkowane już od dłuższego czasu określenia "polegli", czy "wyklęci" mają faktycznie posmak orwellowski, czy kafkowski... można to porównać do ujeżdżania upiorów, którym się powyciągało osinowe kołki... Na koniec: Czy już samo sporządzanie listy osób "zdrowych ideologicznie" (i zapewne jej odpowiednika: "czarnej listy"...) nie kojarzy się jednoznacznie z epoką, która - ja się wydawało - trafiła na śmietnik historii w 1989 roku? ... wraz z jedną 'słuszną' partią, jej 'jedyną słuszną' ideologią, nowomową - w tym hasłami typu: 'bo Polska rośnie w siłę, a ludziom żyje się dostatnio'...
o czym jest ten felieton? Interpretacja życzliwa: a). że Cieplak dofinansowuje upadającą Agorę z jej organem (ma tam esemesowe chody), b). że wsiada "na Warszawie", c). że się wstydzi, iż ambasady mają go na liście (o czym milczał pozostając na listach lekarki z Szydłowca, ryżego od haratania i Kwasa od wypitki - Gierka i Jaruzela w tej autolustracji odpuśćmy, bo gościu obnaża się sam), d). że szczy tylko w cudze, we własne już nie... Ktoś nie wiedział? To się dowiedział i bez Majcherka. Wesołego z nowym krokiem