Real
Najpierw pomyślałem, że to jest spektakl o lesbijkach. Potem – gdy okazało się, że dziewczyny leżące na materacu są siostrami – że będzie mowa o propagowanym przez rząd Ewy Kopacz kazirodztwie. Dopiero gdzieś koło połowy przedstawienia oświeciło mnie: to jest przecież o samobójstwie, o depresji, o chorobie na śmierć!
Pojąć tę prawdę było niełatwo (mnie przynajmniej), gdyż bohaterki dialogowały ze sobą współczesnym narzeczem klubowym, które jest bardzo cool, bardzo si i jazzy, i w którym powiedzenie czegoś wprost jest nietaktem i świadectwem skończonego buractwa. Ponieważ jednak rzecz dotyczy spraw fundamentalnych, czyli życia i śmierci (Albert Camus: „Jest tylko jeden prawdziwy problem filozoficzny: samobójstwo”), w końcu padają argumenty cięższego kalibru: żyć nie warto, bo skóra się wysusza, a potem – obwisa.
Trafione w dziesiątkę!
Wbrew szumnym zapowiedziom nasza cywilizacja wcale nie rozwiązała tego egzystencjalno-dermatologicznego problemu. Wszystko, czego dowiadujemy się z telewizji o liposomach i kremie Nivea, jest szytym grubymi nićmi kłamstwem! DTV łże, jak łgał!
Nic więc w końcu dziwnego, że w finale bohaterki spektaklu stają na skraju dachu wieżowca: skoczmy póki czas, zanim nam skóra wyschnie.
I wtedy światło gaśnie, a przedstawienie się kończy.
Gdyby było grane w teatrze, ruszyłbym do domu, unosząc ze sobą jego przesłanie: młodość nie radość oraz – nie można ufać reklamom utrzymującym, że kremy przeciwzmarszczkowe cofają czas.
Ponieważ jednak spektakl był egzaminem studentki reżyserii, nastąpiła teraz jego część druga: rozmowa z nią i jej aktorkami.
Muszę tu od razu zaznaczyć, że choć grane w szkole teatralnej, przedstawienie to mogłoby być z powodzeniem pokazywane na większości polskich scen. Warsztatowo było zrobione bardzo porządnie: prowadzenie aktorów, nadawanie i zmienianie rytmu, dialog poza słowem, zastępowanie nieobecnych w literackiej podstawie (proza Jerzego Pilcha) zdarzeń zagęszczaniem codziennego trwania – wszystko to wykonane zostało biegle, pewnie i z dużą swobodą. Rozmowa nie dotyczyła więc „gramatyki” wypowiedzi, ale – jej sensu.
I tu czekała wszystkich spora niespodzianka: okazało się, że odczytaliśmy spektakl całkowicie błędnie!
Twórcom nie chodziło bowiem wcale o to, żebyśmy przejęli się losem nastolatek w depresji, tylko o pokazanie popularnej ponoć wśród nich postawy, w której chętnie sięga się po kostium w czarnej utrzymany barwie i igra z myślami o śmierci, ażeby… No właśnie: ażeby co? Wydać się otoczeniu bardziej interesującym? Głębszym? Zapełnić czymś wewnętrzną pustkę? Na te pytania w spektaklu nie znajdziemy odpowiedzi.
Tak radykalne rozminięcie się komunikatu z odbiorcą obciąża, moim zdaniem, przede wszystkim nadawcę. To on czegoś nie dopowiedział, o czymś w swojej wypowiedzi zapomniał.
W tym wypadku sprawa wydała mi się dosyć oczywista: jeśli chcemy mówić o postawie, która wydaje się nam jakoś fałszywa i ograniczona, to musimy, jak sądzę, pokazać przede wszystkim jej „warunki brzegowe”. Pokazać sytuację, w której postawa ta zawodzi. Jakby powiedział Karl Popper – musimy ją sfalsyfikować. Jeśli to się nie uda, to znaczy, że nie mamy do czynienia z opowieścią o realnym świecie (w którym jak dotąd nie wynaleziono perpetuum mobile, a każda próba jego opisu pozostaje cząstkowa), ale z ideologiczną utopią czy bajką o Czarnym Ludzie lub Supermanie.
Naszą prawdę musimy przecież konfrontować ze światem. Na poważnie. Tylko wówczas dowiemy się czegoś o świecie i o sobie.
Z takiego założenia zrodził się dramat i teatr, już na samym swym początku sprowadzający Tejrezjasza do Edypa.
Przepraszam za powyższe banały, ale myśląc o wspomnianym wyżej studenckim spektaklu, uświadomiłem sobie, że tego rodzaju poważnych zderzeń z realem w ogóle od dawna nie oglądałem na polskich scenach.
Jeśli rozpoznawalna rzeczywistość w ogóle się na nich pojawia, to najczęściej w groteskowej i karykaturalnej postaci, jak nie przymierzając Hanna Gronkiewicz-Waltz w Tęczowej trybunie. Może rzeczywiście prezydent stolicy jest rokokową marionetką, jak chcą autorzy spektaklu, ale jeśli tak, to powstaje pytanie – co sprawia, że po dwóch kadencjach fatalnych jakoby rządów HGW jest liderką kolejnych przedwyborczych sondaży? Jeśli diagnoza Tęczowej… jest słuszna, to próba odpowiedzi na takie pytanie powiedziałaby nam bardzo dużo o istniejących w dzisiejszej Polsce mechanizmach wyborczych, désinteréssement „milczącej większości” dla udziału w życiu społecznym, o modelu polskiej demokracji itd.
To pytania ważne i na pewno powinny być interesujące dla kogoś, kto mieni się rzecznikiem zmiany społecznej.
Wszechobecna w dzisiejszym teatrze polskim groteska bywa niekiedy bardzo zabawna, ale na dłuższą metę jest i niebezpieczna. Daje nieodparte a złudne przecież poczucie imaginacyjnego opanowania rzeczywistości.
Freud łączył pociąg do groteski z psychologicznym mechanizmem wyparcia, które zniekształca rzeczywistość, ukrywając wydarzenia przed świadomością. Mechanizm ten pozwala jak wiadomo na stopniowe oswajanie się z trudną sytuacją, jednak po pewnym czasie potrzebne jest uznanie obecności bolesnych uczuć – poczucia bezsilności na przykład. A jeśli nie, to zaczynamy hodować w sobie chorobliwą dysfunkcję psychiczną, jakąś histerię, sprawiającą, że oskarżamy cały świat wokół, choć tak naprawdę winne są nasze własne zaniedbania.
8-10-2014
For individuals struggling with alcohol addiction, finding the right path to recovery can be overwhelming. Inpatient alcohol rehab in New Jersey offers a structured environment where individuals can focus on healing and developing the tools necessary for lasting sobriety. This article explores what inpatient alcohol rehab entails, its benefits, and how to navigate the treatment process. inpatient alcohol rehab nj
Support groups play a crucial role in the recovery process. alcohol treatment centers houston
It's amazing how supportive the community can be in rehab. Drug Rehab Nashville
Thank you very much. This information is really useful for me and I want to tell you that the article is great pge outage map
Pełna zgoda, Krzysiu, i odpowiedź na końcowe pytanie. Bo stolica jest największym w Europie ogrodem zoologicznym pełnym futrzaków na czyimś wikcie i braku samodzielności myślenia. Stąd bufet - średnio zaopatrzony - i kolejka lemingów do dokarmienia