Sedno
Motto :
Czy ci ludzie w jednej chwil
tacy mądrzy się zrobili,
czy to sedno się zrobiło takie duże?
Wojciech Młynarski
Nie da się ukryć. Chorowałem. Coś paskudnego. Niepotwierdzony covid w połączeniu z niepotwierdzonym półpaścem. Traciłem przytomność.
Potwierdzone czy nie, tak po mnie przejechało, że zainteresowanie życiem, a już życiem artystycznym w szczególności, znacznie we mnie osłabło. Gdy zacząłem wracać do zdrowia, ze zdumieniem stwierdziłem, że sedno bardzo się rozrosło.
Dawniej rację miała Zielona granica, obecnie nadal ma rację, ale obok ważnej idei zawieszenia prawa do azylu. Dawniej Opera Narodowa bez wątpienia prezentowała najwyższy światowy poziom artystyczny, obecnie Maciej Strzembosz całkiem słusznie zauważa, że grozi jej los gorszy niż los stadniny w Janowie Podlaskim. Dawniej szefem filmowców był znakomity kolega reżyser, teraz jest znakomity kolega scenarzysta. Dawniej budowano Muzeum Sztuki Nowoczesnej, a teraz już stoi.
Z Wilanowa jeździ tramwaj, nie wiadomo, kto będzie zarządzał PISF-em, nie wiadomo, czy mówić „pani minister”, czy „pani ministra”, a nawet nie wiadomo, czy pies umarł, czy zdechł.
Kiedy piszę te słowa, nie wiadomo, kto będzie prezydentem Stanów Zjednoczonych, a przed moją chorobą miał być Biden.
Ponieważ nadal mam uczucie, że mój organizm jest jakiś inny i słabo przypomina ten sprzed choroby, zaczynam się zastanawiać, czy aby nie trafiłem do innego wszechświata, bardzo podobnego do naszego starego, ale jednak do rzeczywistości równoległej.
Ostatecznie takie zdarzenia jak zmiana trenera Igi Świątek czy plany repertuarowe teatrów warszawskich można uznać za mieszczące się w obu rzeczywistościach – tej dawnej i tej nowej, ale w tej nowej sedno się znacznie rozrosło.
W „Dialogu” rozmowa z Weroniką Szczawińską, którą cenię i która należy do najciekawszych reżyserek ostatnich lat. Opowiada ona o spektaklu Nasze czasy, który powstał z wykorzystaniem improwizacji aktorskich. Obok tekst utworu, trudny, mimo precyzyjnego zapisu, do odtworzenia w wyobraźni, ale wynika z niego, że wszyscy realizatorzy borykają się z tajemnicą czasu. Padają pytania: „Czy jak będę miał siedemdziesiąt lat, to będzie mi się chciało zaczynać coś nowego?” „Czy w wieku osiemdziesięciu lat będę miał jeszcze przyjaciół?” „Czy w wieku siedemdziesięciu lat będę wciąż w tym samym teatrze?”
Jak widać, to przedstawienie powstało dla mnie i z myślą o mnie. Coś takiego to chyba jednak mogło powstać tylko w rzeczywistości równoległej, bo w tamtej rzeczywistości nikt się tak bardzo mną nie interesował.
W telewizji wyjątkowe przedstawienie Mateusza Pakuły Jak nie zabiłem swojego ojca i jak bardzo tego żałuję. Przedstawienie wybitne, mądre, okrutne. Joanna Szczepkowska pisze na fejsbuku entuzjastyczną recenzję. Słusznie używa terminu „arcydzieło”. W tamtej, innej rzeczywistości to chyba byłoby niemożliwe. Tamta Joasia, którą pamiętam, znalazłaby coś, co by się jej nie podobało.
Podejrzliwie przyglądam się tej całkiem nowej, zaskakującej, równoległej rzeczywistości, w którą zostałem przeniesiony. Sedno w niej jakieś poszerzone, to i owo całkowicie zmieniło sens, to i owo w pełni potwierdza, że to świat równoległy. Nawet mi się tu podoba.
Informacje o wojnach w Ukrainie i Gazie zeszły na dalszy plan, za to rolki z kotkami przebranymi za baletnice i żółwiami tańczącymi walca mają pierwszeństwo. Dużą popularność zyskały też jeże, szopy pracze i niemowlęta.
Niestety, w tamtej rzeczywistości było parę osób, których nieobecność w tej rzeczywistości bardzo mnie irytuje. Zadzwoniłbym, poradził się. Choćby do profesora Kulczyńskiego.
Ja: Janku, wszystko jest inaczej. Ocknąłem się w świecie, którego nie rozumiem!
Jan: A musisz?
Ja: No przecież muszę to sobie jakoś poukładać!
Jan: Musisz? Jak nie możesz dopiąć celu, to chodź z niedopiętym.
Ja: Nadal mi brakuje Twoich rad. Dziękuję.
06-11-2024