Zła wróżba na 2014
Prawdopodobnie lepiej byłoby o tym nie pisać, przemilczeć sprawę, mordę w kubeł i nabrać wody w usta, zaszyć wargi, zamknąć się, być cicho, wstrzymać oddech, nie dać się chwycić za słowo, wyciszyć się, ani pisnąć, ni mru-mru, siedzieć jak mysz pod miotłą i trzymać język za zębami, zachować wiedzę dla siebie, skamienieć i milczeć jak głaz.
By nie zapeszyć, nie zdradzić, nie wsypać wspólników, nie zaszkodzić, nie zawalić sprawy. Spiskować zgodnie z regułami: w cieniu, w ukryciu, w piwnicy, plecami do ściany przy bocznym stoliku w knajpie, w wynajętym mieszkaniu, choć pewnie lepiej na stacji benzynowej przy drodze lokalnej lub wręcz w obcym mieście (przed rozpoczęciem podróży nie zapomnieć o wyjęciu karty sim z telefonu!). Lepsza nadmierna ostrożność niż niefrasobliwość, lepsza samotność spiskowca, konspiracyjna nieufność niż towarzyski ostracyzm z powodu lekkomyślnej gadatliwości. I lepiej nie zdradzać pragnień, nie ujawniać życzeń, bo się nie spełnią; więc też nie wróżyć z gwiazd, nie ufać znakom zodiaku, nie wierzyć kartom, gazetom codziennym, tzw. tygodnikom opinii, a tym bardziej portalom internetowym…
Cicho, sza…
No, jednak może na trochę sobie pozwolę… Tylko cichutko, szeptem, tak, by nikt nie usłyszał, wymamroczę, tylko do siebie, w pustym pokoju, w kącie…
I łapy won od klawiatury! Uspokój drżenie palców!
Qmoweuyic sadjklnvcx dvzlko…
Coś napisał? Prosiłem: powstrzymaj się jeszcze, nic nie pisz! Zapeszysz!
Zapeszysz!? Nie bądź śmieszny. Osobom o pewnej pozycji społecznej nie wypada obnosić się z przesądami.
Wypada. Wypada! Są sytuacje, w których lekkomyślnością jest nieuleganie przesądom. Są sny, po których trzeba grać na loterii, zdarzenia, których złe efekty należy neutralizować dwoma palcami, wskazującym i małym na kształt diabelskich rogów skierowanych w ziemię, i są kominiarze, którzy wymagają pokręcenia guzikiem. Więc jeszcze raz proszę: nie zapeszaj, nic nie mów.
Szepnę…
Morda w kubeł!
Nie mogę wytrzymać.
Nie wolno mówić!
Już wolno. To właśnie chcę wymruczeć: już wolno pisać to, co się naprawdę myśli.
Ale ty, proszę, nie pisz…
Już każdy może spokojnie nabazgrać o tym, co sądzi o złych przedstawieniach, marnej dramaturgii, amatorskiej reżyserii z pieczęcią mistrzostwa, o wstrząsającej – rzekomo – społeczeństwem sztuce, której nikt (poza garstką zwiezionych ze stolicy krytyków) nie chce oglądać, o modach podnoszonych do rangi artystycznych prądów, o koszmarach ludzi śpiących w teatralnych fotelach. Już można kpić, dręczyć, jak kocur w euforii drapać pazurami…
Zamknij się, bo dam w łeb i wykopię za drzwi.
Nie boję się – nadchodzi odwilż!
Jaka odwilż? Zima, w kalendarzu wciąż trzyma niezły mrozek.
No dobrze. Już się uspokajam. Pewnie ty masz rację. Lecz pozwól, że cichutko przez ściśnięte gardło wycharczę, jak żmija wysyczę wredną, jadowitą wróżbę: w 14-tym pierdolnie…
Jak ty się wyrażasz?!
Niech będzie, że pęknie nadęty ponad miarę balon nazwany przez dmuchaczy w celach promocyjnych, czyli dla lansu i picu, teatralną rewolucją…
Ciszej, proszę, ciszej…
30-12-2013
Tak cichutko podane, a tak dobitnie wykrzyczane!
a to, że trzyma mrozek? ;)
taak, mnie też podoba się ta aluzja:'jak kocur w euforii drapać pazurami…' ;)
aluzju poniał!
słaby dosyć to tekst.