AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Felieton nie jest dzieckiem kabaretu…

Otwierając swoją autorską rubrykę Nasennik teatralny. Hamflet, Krzysztof Mroziewicz oznajmił: „Felieton jest dzieckiem kabaretu i recenzji teatralnej”. Nikt nie zabroni felietoniście użycia szczypty konfabulacji czy prowokacji, niemniej jednak warto może przyjrzeć się bliżej cechom wyjątkowym felietonu, kształtowanym głównie przez dziewiętnastowieczne dziennikarstwo francuskie.

Sama sprawa narodzin felietonu nie wydaje się oczywista. Jedni chcą w nim widzieć dziecko listka (fr. feuille – liść, feuilleton – „kartka złożona na czworo”), po raz pierwszy dołączonego do paryskiego „Journal des Débats” (28 stycznia 1800 r.). Drudzy, biorący pod uwagę aspekty zaczepne i wojowniczy styl felietonu, skłonni są sytuować jego początki raczej w politycznym dziennikarstwie rewolucji francuskiej. Jeszcze inni zalążków felietonistyki upatrują w publikacjach angielskiego „Spectatora” (1711-1714), sygnowanych nazwiskami Richarda Steele’a i Josepha Addisona.

Zwolennicy tezy o „listkowym” początku felietonu za krok istotny w jego ewolucji przyjmują dziennikarstwo Juliena Luisa Geoffroya, a za jego cechy wyróżniające seryjność gwarantowaną przez ten sam tytuł i autora oraz wielotematyczność. Nie bez znaczenia przy omawianiu specyfiki wczesnego felietonu wydaje się też jego „wygrodzenie”, co pozwalało mu funkcjonować jako odrębna graficznie i redakcyjnie całość. Geoffroy stworzył też specjalną odmianę felietonu – felieton teatralny. Uprawiał go na łamach „Journal des Débats” do 1814 roku. Obserwatorzy rozwoju felietonistyki podkreślają, że sukcesowi Geoffroya dopomogły okoliczności zewnętrzne, tzn. represje napoleońskie wobec prasy, sprzyjające jej ucieczce w rejony bezpieczne politycznie.

Najgłośniejszymi następcami Geoffroya byli tacy felietoniści teatralni, jak Jules Janin – związany również z „Journal…”, Théophile Gautier („La Presse”), Paul de Saint-Victor („La Presse”, „Pays”, „L`Artiste”), a wreszcie Francisque Sarcey, pracujący dla „Le Temps” w II połowie XIX wieku.

Od Janina datuje się początek felietonistyki – uroczego gawędziarstwa („une causerie brillante et capricieuse”). Jego felietony wypromowały co najmniej dwójkę aktorów, zamieniając ich w ikony romantycznego aktorstwa: Jeana-Gasparda Deburau (nieśmiertelnego Pierrota) i Rachel Félix. Janin co tydzień dostarczał mieszkańcom Paryża niepowtarzalny mix rozważań natury moralnej, anegdot, cytatów ze starych dzieł i opisów scen ze sztuk teatralnych. Wiadomości zakulisowe (nierzadko dyskretne!) i sensacyjne dodawały pikanterii do omawiania samej sztuki, tworząc rodzaj niepowtarzalnej felietonistyki teatralnej.

O karierze felietonu w II połowie XIX wieku przesądziły, jak się wydaje, dwa powody. Po pierwsze – jako gatunek „luźny” tj. bez standardów treściowych i schematów kompozycyjnych – felieton rozwiązywał problem nadmiaru informacji. Pozwalał też na mówienie o rzeczach, które nie mogły być przedmiotem zainteresowania dziennikarstwa definiującego się jako rzetelne, obiektywne, ważne. Poza tym felieton był instrumentem zaciekawienia niejednorodnej publiczności, był obszarem rozmaitości, a przy tym przestrzenią prasową uwolnioną od oficjalności, powagi, sztywności, „uczoności”. Felieton miał nie tyle przekonywać audytorium do określonych racji, ile budować z nim specyficzne więzi, pozyskiwać jego zaufanie.

Wypowiedź felietonowa strategicznie miała być „lżejszą” stroną dzienników i periodyków. Prawa gatunku dyktowały dziewiętnastowiecznym felietonistom unikanie przedmiotów wymagających obszernych i uczonych wywodów, nadto rozbudowanych ocen. Wymuszały rezygnację z ciężkiego stylu na rzecz stylistycznej barwności, błyskotliwości, a nawet jaskrawości.

Tamten dyskurs felietonowy cechował się nie tylko zasadami „minimum oficjalności” i wielotematycznością, ale również zasadą kontekstualności, „kojarzliwości” – jak to ujął niemal sto lat później Sławomir Mrożek1. Mówiono wprost, iż felietonista powinien „prąd czasu w lot chwytać i odbijać szybko zmieniający się wizerunek społeczności podnosząc jej piękne strony, wytykając skazy i usterki”2.

Wypowiedź felietonową niemal od początku jej narodzin cechował też duży stopień niesamodzielności. Bywała repliką na opinie innych w tej samej sprawie, stanowiła komentarz lub była polemiką. O „pasożytniczej” naturze felietonu plastycznie pisał między innymi Norwid: „To, czym w dziedzinie naturalnego piękna jest na przykład familia tzw. roślin pasożytniczych, oplatających głaz i drzewo, często niszczących je powolnie, a dających wzór arabeski, która w architekturze (tym pięknie już nadnaturalnym) świat ów roślinny zastępuje, to jest w politycznej sferze postaci: felieton. Prawdy obowiązujące bezpośrednio wychodzą za obręb felietonu, stanowią główną część dziennika. Felieton jest liryzmem politycznym”3.

Felietony teatralne pisywano w dziennikach polskich w II połowie XIX wieku powszechnie, między innymi w krakowskim „Czasie”. Dawano je tu w stałych, najczęściej dwutygodniowych odstępach. Impulsem dla nich było na ogół kilka przedstawień. W myśl praw tego gatunku unikano zbytnio złożonych i obszernych charakterystyk, porównań, interpretacji. Współczesny repertuar i jego pokazanie na scenie chwalono bądź ganiono, posługując się żartem, anegdotą, porównaniem, powołaniem się na fikcyjnych świadków. W celach przeprowadzenia wywodu prokurowano też fikcyjne sytuacje, fikcyjne dialogi. Generalnie jednak felietony krakowskich krytyków nie grzeszyły lekkością, barwnością. Nawet mistrz tej formy – Lucjan Siemieński, bywał na ogół poważny i mało efektowny.

Natomiast lekkością, rozlicznymi konceptami językowymi, kompozycyjnymi i intelektualnymi, subiektywizmem, dowcipem zaprawianym ironią, przyciągały kroniki felietonowe, modny rodzaj literackiego trzpiotostwa, opatrywanego nagłówkami w rodzaju Miscellanea, Olla podrida, De omnibus rebus, etc. W tego rodzaju krytyce wyspecjalizował się w dziewiętnastowiecznym Krakowie Kazimierz Bartoszewicz. Przy czym jego felietony nierzadko ocierały się o pamflet. Za próbkę jego specyficznej felietonistyki niech posłuży ten oto fragment, wyjęty z „Przeglądu Literackiego i Artystycznego”: „W zeszły czwartek scena teatru w Ryczywole była widownią niesłychanych owacji, jakie miłośnicy sceny wyprawili znakomitej europejskiej artystce p. Honoracie Mannhoffowej, grającej rolę bohaterki w dramacie pana Dusor: Dorafe. Sztuka ta, której wartość przechodzi granice wszelkiej możebności, odegrana została na benefis niezrównanej artystki. Na drugie przedstawienie nadeszły zamówienia z Konstantynopola, Bochni i Londynu. [...] Nie potrzebujemy dodawać, iż obecny autor rozpłakał się na przedstawieniu, a Sarah Bernhardt na stacji telefonicznej w Paryżu przysłuchiwując się swej rywalce, pogryzła sobie palce ze złości. [...] Stroje beneficjantki wzbudziły taki zapał, że wszystkie domy w Ryczywole postanowiły chodzić raczej bez stroju, niżeli w innych sukniach jak pani Manhoffowa. Piękność stroju artystki podnosiły wachlarze: w akcie pierwszym kawowy, w akcie drugim herbaciany, w trzecim krokodylowy, w czwartym wielorybi. Srebrne pończoszki ze złotymi podwiązkami stanowiły również great atraction ubioru artystki, a choć niewidzialne były dla oka, przeczuwała je dusza”.

Przedmiotem krytyki jest oczywiście tytułowa rola Fedory w sztuce Victoriena Sardou. Autor został ukryty pod anagramem „Dusor”, a tytuł – Dorafe. Imię i nazwisko wykonawczyni tytułowej roli Antoniny Hoffmann autor we właściwy sobie sposób zamaskował anagramem „Honorata Mannhoffowa”. Sam Kraków nazwał zaś Ryczywołem. Ten felietonowy pamflet wydaje się też repliką na „Czasową” recenzję Ludwika Kozłowskiego z przedstawienia Fedory, wyraźnie zdominowaną przez opisy kostiumów i wachlarzy głównej bohaterki (notabene prywatnych własności Antoniny Hoffmann).

Styl Bartoszewicza najwyraźniej zdaje się korespondować z owym spojrzeniem na felieton jako skrzyżowanie kabaretu i recenzji, o którym napisał Krzysztof Mroziewicz na otwarcie autorskiego Nasennika teatralnego. Od takiego skrzyżowania abstrahowali jednak najwybitniejsi polscy felietoniści teatralni XX i XXI wieku, na własny sposób rozwijając osiągnięcia XIX-wiecznej felietonistyki teatralnej.

1 S. Mrożek, Jak zostałem recenzentem, [w tegoż:] Varia, t. 3, wyb. i oprac. T. Nyczek, Warszawa 2005, s. 6.
2 P. Stasiński, Poetyka i pragmatyka felietonu, Wrocław 1982.
3 C.K. Norwid, O felietonie felieton [w tegoż:] Pisma wybrane, oprac. J.W. Gomulicki, t. 4: Proza, Waszawa 1968, s. 185. 

24-1-2014

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
dwa plus trzy jako liczbę: