K/363: To nie jest Kołonotatnik o Lupie
1.
Wakacje. To znaczy już od jakiegoś czasu powinny być wakacje, a tymczasem guzik. Wojna trwa. I to nie tylko ta w Ukrainie. W Polskim teatrze okładamy się, ile wlezie. Wszyscy ze wszystkimi. „Nie mamy broni ani żadnych szans. Żyjemy w lesie, który nie jest nasz… ” – śpiewali gdzieś tak w okolicach roku 1985 Morawski, Waglewski, Nowicki i Hołdys na płycie Świnie. Utwór nazywał się Najmniejszy oddział świata. I znów jest aktualny. Przynajmniej dla mnie.
2.
Jak się rzekło – nastały wakacje. Pakuję książki na plażę. Nie na taką prawdziwą, z piaskiem, żeby nie wkurzać klasowo uświadomionych czytelników, tylko na „plażę”, czyli letnią posuchę premierową, teatralną, festiwalową. Zebrało się kilka tomów zaległości. Usiądę na zacienionym balkonie i spokojnie sobie poczytam. Oto lista lektur najpilniejszych, a przy tym nierzadko widmowych:
Joanna Szczepkowska, Jak wypromowałam termin „homolobby” i na razie mi się upiekło… Wspomnienia wyparte, Nakładem własnym.
Grzegorz Kondrasiuk, Ja i Rafał Ziemkiewicz. Felietony niepokorne w doRzeczy, Wydawnictwo LTW.
Zuzanna Piwowar, Ironia. Studium nowego przejawu faszyzmu, Wydawnictwo UW.
Prof. Tomasz Stawiszyński, Etyka i praktyka teatralnych „rozmów sezonowych” w świetle prawa pracowniczego. Jak rozpoznać przemoc, mobbing, seksizm i ageism oraz tak zwane ukryte zwolnienia grupowe?, Praca dotowana przez Teatr Dramatyczny im. Gustawa Holoubka w Warszawie.
Michał Centkowski, Recenzje i związki, Wydawnictwo Żywosłowie.
Antoni Winch, Dialogi z samym sobą. 4 sztuki teatralne na czerwiec, lipiec, sierpień i wrzesień 2023, Instytut Książki.
Prof. Joanna Krakowska, To dobrze, że nam pomagacie, mimo że my was nie popieramy ani nawet nie lubimy. Manifest, Odbitka ksero formatu A4.
Jakub Moroz, Przemysław Skrzydelski, Teatr PiS? Niestety, nie chodzimy, nie oglądamy, nie rozmawiamy. Zadziwiające, prawda?, Biblioteka Instytutu Teatralnego.
Alina Czyżewska, Wag the Dog. Poradnik prawdziwego aktywisty, Wydawnictwo Koń i Pies.
Zaraz po wakacjach zdam relację z lektury!
3.
Przedziwna sprawa: osoby naprawdę wrażliwe na każdy przejaw przemocy w teatrze są jednocześnie absolutnie ślepe na przemocowe formy debat okołoteatralnych inicjowanych przez nie w mediach społecznościowych.
*
Po co nam ironia, skoro mamy czystą nienawiść? Ironia – odwieczna broń słabych i wątpiących, staje się zagrożeniem dla aspirujących i nawiedzonych.
*
Nowa „myślozbrodnia”: posiadanie własnego zdania na jakiś kontrowersyjny temat. Cenzurujmy niepopularne opinie! Niepowszechny sąd – pod sąd!
*
Zbadaj swój poziom teatralnego progresywizmu. Ankieta. Przeczytaj i zakreśl właściwą odpowiedź:
Idziesz ulicą. Nagle widzisz, jak szóstka osobników w internetowych kominiarkach kopie leżącego na chodniku słynnego staruszka. Ogólnie nie przepadasz za staruszkiem, staruszek swoje w życiu nawywijał – więc/ale:
a) Rzucasz się na pomoc i próbujesz bronić go przed napastnikami.
b) Wzdychasz ciężko i idziesz dalej, wzruszając ramionami.
c) Stajesz obok kopanego staruszka i bijesz brawo anonimowym napastnikom.
d) Przyłączasz się do bijących i też kopiesz leżącego.
e) Wyciągasz notes z kieszeni i spisujesz dane osób, które nie przyłączyły się do kopania.
f) Robisz zdjęcie i publikujesz anonimowego mema o „wymazywaniu” staruszka.
g) Razem z innymi kopiącymi zaprzestajesz kopania staruszka i zaczynasz bić osobę, która zwróciła wam uwagę, że nie wypada kopać staruszka.
h) Wracasz do domu i przygotowujesz petycję zakazującą staruszkom chodzenia po ulicach.
i) Wypytujesz kopiących, z jakiego powodu kopią staruszka, ciesząc się po uzyskaniu kilku zdawkowych odpowiedzi, że doszło do tak ważnej i gorącej debaty społecznej na temat przemocy w teatrze.
Ja zakreśliłem „A”. A ty?
4.
Polski teatr, czyli twórcy, instytucje, widzowie i krytycy, podzielili się nieodwracalnie na trzy grupy. Żyją w trzech niepołączonych ze sobą bańkach społecznościowych. I już żadna debata między tymi bańkami nie jest możliwa. Żadne wspólne stanowisko nie zostanie wypracowane. Żadna polemika nie ma sensu. Mieszkańcy trzech różnych baniek spoglądają na siebie spode łba, nie ufają sobie, podejrzewają się wzajemnie o wszystko co najgorsze. Chodzą na inne spektakle. Piszą o innych twórcach. Czytają tylko swoich autorów. Odwołują się do różnych systemów wartości.
BAŃKA A
Bańka A stoi po prawej.
Korzysta z przywilejów nadawanych przez obóz PiS.
Ma portale, periodyki, sceny, instytuty, festiwale, nagrody, budżety, ordery, stanowiska.
TVP i spektakle Teatru Telewizji.
Polskie Radio i słuchowiska.
Swoich aktorów i autorów.
Reżyserów i recenzentów.
Teatr Klasyki Polskiej.
Michała Chorosińskiego.
Z każdym rokiem Bańka A powiększa się coraz bardziej. Nadyma. Zdobywa przyczółki. Zawłaszcza. Uwłaszcza. Uwłaszcza się. Likwiduje. Przerywa tradycję. Obniża i zaniża poziom teatru.
Wielbi polską klasykę, ale jej nie rozumie.
Cenzuruje polską klasykę, bo się jej boi.
Broni Kościoła bardziej niż państwa. Wyżej ceni naród niż obywatela.
Dystrybuuje środki, nie dystrybuuje uznania.
Korumpuje. Obiecuje. Powołuje. Namaszcza. Nagradza kolaborantów.
Pogardza wszystkimi gejami, ale hołubi gejów, którzy są z nimi.
W Bańce A mieszkają beneficjenci dyrektorskich nominacji i szemranych konkursów. Wszyscy ci, których kiedyś odrzucił mainstream. Skrzywdzeni i poniżeni przez środowisko. Niewygrani. Niezaspokojeni. Nieudani. Nienagradzani. Przepojeni chęcią zemsty. Recydywiści postaw.
Ale także zniesmaczeni, oburzeni, niereformowalni. Zepchnięci wbrew sobie na prawo, choć zawsze stali w środku. Prawozradykalizowani za sprawą leworadykalizmu.
W Bance A teatr ma być cicho. Na uboczu. Bezpieczny. Niekonfliktowy. Taka rozrywka miłego wieczoru. Śmiech, piosenki i taniec. Baśń. W ostateczności akt patriotyzmu.
BAŃKA B
Bańka B stoi pośrodku. Lekko przechyla się na lewo. Ale tylko dlatego, że Bańka A się rozpycha jej kosztem. Bańka B jest liberalna. Przynajmniej z nazwy. Ceni wolność w sztuce, ale nie znosi radykalizmu. Starzeje się. Uczyła się teatru w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, i martwi się, że jej teatr, teatr jaki znała, bezpowrotnie znika.
Bańka B ma:
zagraniczne kontrakty,
europejskie festiwale,
światowe produkcje,
międzynarodowe kontakty,
spore pieniądze,
sale postindustrialne,
świeżo zbudowane teatry,
nieformalne sojusze,
swoich dyrektorów, reżyserów, aktorów i krytyków.
Mieszkańcy Bańki B to tłuste koty, ale sami zapracowali na swoje teatry i budżety, role i pensje. Festiwale i repertuary. Bańce B nikt nic nie dał. Ani władza, ani środowisko. Mieli pomysły, talent, upór. Trafili na tak zwany moment dziejowy.
Liczyli, że mocne istnienie Bańki B nie dopuści do powstania Bańki A, że Bańkę B zawsze ożywiać będzie strumień ludzi płynący z lewej strony. Któż nie chciałby być w Bańce B? Bańka B liczyła na sojusz z Bańką C, ale się przeliczyła. I teraz została z tymi konkursami, promocjami, projektami, narracjami dla aspirujących przedstawicieli Bańki C jak Himilsbach z językiem angielskim.
Bańka B to zawsze była oaza sukcesu. Racjonalizmu. Stabilizacji. Rozsądku. Teatru rozsądnej progresji i teatru bezpiecznego środka. Ale także nierówności i gwiazdorstwa. Kultury zapierdolu i efektu za wszelką cenę.
A teraz się kurczy.
Bańka B ma widza. Ma renomę. Dawną chwałę i dzisiejszą stabilność. Zostawi po sobie legendę i infrastrukturę. Ale przecież jest pyszna. Niesyta splendoru. Władzy. Autorytetu. Nie chce zniknąć. Jest za młoda na znikanie, za stara na bunt przeciwko buntowi. Zostaje jej tylko trwanie.
Bańka B gardzi Bańką A i boi się Bańki C.
Zdziwiła się, że gryzą ją z dwóch stron – to znaczy Bańka A odbiera jej przestrzeń życiową, a Bańka C ją wyszydza i nienawidzi.
Bańka A chce położyć Bańkę B finansowo i zassać. Bańka C chce przejąć jej aktywa i wyssać.
Plan Banki B na przetrwanie: przegłosować Bankę A i zakręcić kurek Bańce C.
Nie jest to wbrew pozorom mission impossible.
BAŃKA C
Bańka C jest na lewo. Bańka C jest młoda i głodna. Idzie do góry. Zostawia po sobie bezpieczeństwo pracy i repertuarowe zgliszcza. Sprawiedliwa i wykluczająca zarazem. Kolektywistyczna i elitarna. Roszczeniowa i empatyczna. Totalitarna i wolnościowa. Ale wolnościowa dla swoich. Chce mówić jednym głosem, więc wycisza sprzeciwy i wątpliwości. Kolektyw zmienia w kartel. Tworzy środowisko wewnątrz środowiska.
Nie ma widza. Ma rówieśników. Albo raczej: na razie nie ma widza. Myśli, co zrobić, żeby rówieśnicy nigdy nie płacili za bilety.
Teatr Bańki C nie musi na siebie zarabiać. Nie musi dawać premier. Nie musi mieć arcydzieł. Lubi tłumaczyć świat, poprawiać świat, ocalać świat. Korzysta z pomocy, ale sam pomaga tylko sobie.
Bańka C ma swoje teatry, spektakle, stowarzyszenia, idee, dyrektorów, dyrektorki, aktorów, aktorki, reżyserów, reżyserki, krytyków, krytyczki.
A także festiwale, portale, gazety, periodyki, fejsbuki, instagramy, tiktoki i memy.
Ma swoich skrzywdzonych i poniżonych. Niewygranych. Niezaspokojonych. Nieudanych. Nienagradzanych. Nieodkrytych. Niedofinansowanych. Upokarzanych na początku drogi. Wykorzystywanych nieco później. Przepojonych chęcią zmiany. Nie jest całym pokoleniem, jest szpicą pokolenia, jest jak piana, która utraciła kontakt z resztą fali, ale dalej szumi za falę.
Ma patent na rację. Myśli, że ma rację. Nie dopuszcza myśli, że kto inny może ją mieć.
Bańka C jest młoda. Jest na poły udawaną młodością ludzi w średnim wieku, a na poły prawdziwą młodością.
Mówi i myśli kliszami. Chórem.
Kott pisał, że Molier w swoich sztukach trzymał zawsze z młodymi. Nie dlatego, że młodość ma zawsze rację, tylko dlatego, że młodość w odróżnieniu od starości ma przed sobą przyszłość. Kiedy ktoś ma przed sobą przyszłość, koniec końców racja zawsze będzie po jego stronie.
Więc Bańka C jest przyszłością.
Mieszkańcy Bańki C rytualnie odgradzają się od Bańki A. Uważają, że zagraża im mniej niż Bańka B. Chcą likwidacji Bańki B, bo wtedy będzie tylko wybór między A i C. Albo-albo. A wtedy nikt normalny i postępowy nie będzie się zastanawiał, co wybrać. Bańka C będzie przyszłością, Bańka A – przeszłością. Żadnego pomiędzy. Żądnego „ale”. Bańka C nie jest oczywiście lustrzanym odbiciem Bańki A, ale czasem stosuje metody Bańki A. Dla mieszkańca Bańki B jest bez różnicy, kto go wyrzuci na śmietnik: „bańksterzy” z A czy „bańksterzy” z C.
I choć możliwe są doraźne sojusze między A i B, C i B, A i C – te grupy nigdy, przenigdy nie wystąpią już razem. W żadnej sprawie. Nikt z Bańki A nie przejmuje się tym, co mówi o nim Bańka C. Nikt z Bańki C nie liczy się z napomnieniami dobiegającymi z okolic Bańki B. Bańka B już nie wierzy, że Bańka C pomoże jej obronić się przed Bańką A. Bańka B boi się, że Bańka C zawrze strategiczny sojusz z Bańką A. Bańka C czuje się niezręcznie, gdy Bańka B broni ją przed Bańką A.
I tak to jeszcze będzie się dalej splatało. W kolejny polski supeł złości i uprzedzeń.
Po co się mamy czytać i oglądać, skoro możemy się tak pięknie nienawidzić?
12-07-2023