Bubel
W czasach przełomu, czyli po 1989 roku, spod lady sprzedawano pokaźne tomy pod intrygującymi tytułami: Kronika XX wieku, Kronika kobiet, Kronika medycyny, a nawet… Kronika ludzkości. Były drogie, trudno dostępne, ale trafiały pod niemal każdą strzechę.
Nabywcom kojarzyły się z wielkim światem, dotąd raczej odległym. No i można było pochwalić się przez znajomymi nietuzinkową wiedzą… W dobie Internetu tego typu publikacje straciły na atrakcyjności; na najbardziej popularnym polskim serwisie aukcyjnym niektóre tomy z serii można kupić już za dziesięć złotych.
W roku 2015, czyli mniej więcej dwie dekady później, pojawia się Kronika PRL 1944-1989, wydawana przez Edipresse-Kolekcje i Bellonę. Co dwa tygodnie ukazuje się kolejna z czterdziestu sześciu części, zatytułowanych dość interesująco: Uroczystości i święta, Kobieta w Polsce Ludowej, Afery i skandale, Życie codzienne w latach 50., Ikony PRL, Kultowe marki, Bitwa o handel etc.
Część ósma, licząca nieco ponad sto trzydzieści stron, nosi tytuł Kino, teatr, a jej autorką jest Iwona Kienzler. Nie sposób oceniać tego typu publikacji, zapominając, komu i czemu służą. Myślę, że ta część Kroniki zainteresuje nie tylko czytelników pragnących przywrócić wspomnień czar, ale również tym, którzy o peerelowskim kinie i teatrze chcą się po prostu czegoś dowiedzieć. I tu zaczyna robić się nieco niebezpiecznie: po książkę mogą sięgać również młodzi ludzie, po raz pierwszy stykający się z niektórymi zagadnieniami poruszanymi przez autorkę.
Iwona Kienzler więcej miejsca poświęca kinu, co można przyjąć, zważywszy na zainteresowania czytelników. Nie mam pretensji do konstrukcji tej skromnej objętościowo publikacji – przy takich założeniach wydawniczych konieczna jest selekcja, w której odrzucić trzeba pewne choćby nawet istotne aspekty sprawy. Owszem, kłócić się można o kwestie proporcji wyznaczających hierarchię ważności czy nawet doniosłości pewnych zjawisk, o czym za chwilę, równie istotne bowiem wydają mi się błędy merytoryczne, występujące dość obficie.
Nie sposób wymienić ich wszystkich, poprzestanę na tych najbardziej uderzających. Ze zdumieniem dowiedziałam się, na przykład, że Roman Polański został „zmuszony do emigracji” po wydarzeniach Marca ‘68 (s. 34). Informacja ta okazuje się w Kronice tym bardziej zadziwiająca, że dziesięć stron wcześniej mamy zdjęcie reżysera na planie filmu Cul-de-sac z 1966 roku (doprawdy nie wiem, dlaczego nie podano polskiego tytułu Matnia; zresztą oryginalny zapisany został z błędem: Cul-se-sa). Przeczytałam również, że dopiero Juliusz Machulski „dowiódł, iż kino popularne nie jest synonimem kiczu i bezguścia” (s. 54-55). Autorem scenariusza do Krzyżaków był, co także mnie zaskoczyło, Jerzy Stefan Sławiński – oczywiście to błąd korektorski, nie należy się czepiać, ale czy w tym kontekście nie jest istotny?
Jeszcze ciekawiej bywa w znacznie skromniejszej części poświęconej teatrowi lat 1944-89. Iwona Kienzler opisuje najpierw początki peerelowskich scen. Znajdujemy tu następującą informację: „Środowisko teatralne prężnie działało także w Krakowie, z którym wojna obeszła się stosunkowo łagodnie. Pracowali tam znani aktorzy: Frycz, Pronaszko, Osterwa, Woźnik, Dąbrowski, Adwentowicz, Chaberski, Kotlarczyk i Jarema” (s. 86). Kilka stron dalej czytamy o mniej znanym autorze klasycznych dramatów „Pierzyńskim” (s. 94).
Nie chcę mnożyć podobnych przykładów, jest ich sporo. Równie wiele jest niedbalstwa: tytuły filmów są przywoływane bez nazwiska reżysera i daty premiery, często przy nazwiskach twórców brakuje imion itd. itp. Szkoda, bo takie zaniedbania sprawiają, że mamy do czynienia nie z książką popularyzatorską, przydatną choćby młodzieży szkolnej, ale z dość swobodną i niedbałą opowieścią, snutą podług dość niejasnych reguł.
Bo dlaczego na przykład rozdział poświęcony twórczości Stanisława Barei liczy aż dziewięć stron? Tyle samo poświęcono Polskiej Szkole Filmowej (w części tej pada zresztą jedno z licznych w książce stwierdzeń nakreślających fałszywą perspektywę interpretacyjną – Kienzler pisze: „Stylowi Wajdy przeciwstawiał się Andrzej Munk w filmie Eroica”, s. 27). Zagadką pozostaje również decyzja autorki o kolejności, w jakiej przedstawia sylwetki „wielkich wizjonerów polskiego teatru”. Otóż jako pierwszy występuje tutaj Adam Hanuszkiewicz, a dopiero po nim: Konrad Swinarski, Jerzy Grotowski, Tadeusz Kantor i Józef Szajna. Iwona Kienzler nie wspomina ani o Jerzym Jarockim, ani o Grzegorzewskim. Znajdziemy za to w Kronice opowieść o tym, jak Marek Hłasko w nagłej potrzebie finansowej sprzedawał scenariusz za najniższą stawkę czy o kulisach doboru obsady filmowego Potopu. I wiele innych anegdot. Większość źródeł, z jakich korzysta autorka, to publikacje internetowe, często publicystyczne.
Przyznam, że przy lekturze poczułam jednocześnie żal i złość. Mogła powstać naprawdę pożyteczna książka, która po prostu przypominałaby czy porządkowała pewne fakty i zjawiska. Dostajemy jednak, jak mawiano w PRL-u, „towar drugiej jakości”.
14-09-2015
Kronika PRL 1944-1989, tom 8: Iwona Kienzler, Kino, Teatr, Edipresse-Kolekcje Sp. z o.o. i Bellona SA, Warszawa 2015.
W 1987 podjąłem starania zmierzające do założenia Zespołu Filmowego Siny Bicykl. Nie sposób wymienić tych wszystkich osób, które rzucały kłody pod koła Sinego Bicykla wciskając swoje tłuste palce między szprychy i psikając solankę na wrażliwy mechanizm przerzutek i łańcucha. Dlaczego o tym nie napiszecie?