AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Chaszcze nie ogród

Tajemniczy ogród, reż. Justyna Łagowska, Teatr Nowy im. Kazimierza Dejmka w Łodzi
Pracownik Instytutu Kultury Współczesnej UŁ, redaktor miesięcznika „Dialog”.
A A A
fot. HaWa  

„Nie wiem, za duży wybór”. Tak musi brzmieć odpowiedź na pytanie: „O czym w zasadzie jest Tajemniczy ogród w Teatrze Nowym?”. A ta mnogość wątków zaskakuje tym bardziej, że spektakl wyrósł, domyślam się, z ekologicznego przekonania, że wszystkiego, w tym treści, produkuje się za dużo. Wyrósł też pewno z przekonania, że za bardzo pędzimy przez życie, więc czas na slow life. Cel osiągnięto w połowie. Slow.

Siedzimy więc na widowni jak świadkowie – niezamierzonego chyba – miksowania ognia z wodą, dość szybko wzbogaceni w wiedzę, że nic emocjonującego z tego miksowania nie wyniknie. Z jednej strony twórcy koncypują, że fabuła stworzona przez Frances Hodgson Burnett prawie sto lat temu (o przyjaźni i korzyściach włóczenia się po dworze bez celu) to za mało, by dziś zdobyć czyjąkolwiek uwagę, więc dodają do niej wątłe refleksje o katastrofie klimatycznej, nowych modelach wychowywania dzieci, a nawet o zniewoleniu służby w czasach minionych. Z drugiej zaś – zupełnie nie są zainteresowani czymś, co nazwać by można akcją sceniczną. Niby sporo tu ruchu, ale wszyscy kręcą się w kółko, co w połączeniu z płytką przez dużą część spektaklu zabudową sceny daje efekt dziwaczny. W szkolnych akademiach uczniowie udają, że idą w miejscu. Tu aż tak nie jest, bo aktorzy są lepsi i mają świadomość absurdu podobnego dreptania, ale wątpię, by ktokolwiek próbował im powiedzieć, dokąd idą i po co. Aktorze (i widzu), radź sobie sam!

W mądrych poetykach napisano by, że mamy tu do czynienia z epicką konstrukcją fragmentaryczną. To znaczy minuta po minucie (a tych w spektaklu jest ponad dziewięćdziesiąt) dostajemy jakiś epizod z jakąś postacią, niekoniecznie związany z poprzednim epizodem elementarną relacją wynikania. W praktyce wygląda to mniej więcej tak, że gdy do Mary (to ta dziewczynka, która trafia na wychowanie do dalekich krewnych) przychodzi jakaś kobieta w czarnej lajkrze, widz musi najpierw wysłuchać długiej piosenki „Panno Mary, ty złośnico / Pokaż zagniewane lico!” (zwracam uwagę zarówno na rym, jak i na archeologiczne określenie twarzy), później dziwacznej rozmowy wspartej dziwaczną choreografią, by wreszcie zakomunikowano mu, że tym demonicznym gościem jest matka dziewczynki, a w zasadzie nie matka, tylko jej duch (matka przecież nie żyje) i że wszystko nie wydarza się naprawdę, tylko śni się dziewczynce, która w tym śnie najwyraźniej stopniowo traci głowę, bo choć wcześniej rozmawiała zupełnie trzeźwo („Nie mogłaś tak od razu?” – widać wiedziała, o co biega), wreszcie, ni stąd, ni z owąd, pyta: „Mamo, czy to ty?”.

Po co ta cała etiuda? Z fabularnego punktu widzenia – pojęcia nie mam. Wszystko można by ograć jednym zdaniem, niekoniecznie z widmem na scenie. Ale tu pewno chodzi o psychologiczną eksplorację młodocianego umysłu i napisanie grubym pędzlem czerwoną farbą, że osamotnienie jest jednym z największych problemów tego świata i wszyscy na nie chorują. Bo tak, Colin, czyli ten chłopiec, który ozdrowieje od przyjaźni i świeżego powietrza, też przecież musi żyć sam, choć jego rodzic akurat żyje, ale jest zajęty pracą. Twórcy dostają więc paralelną sytuację, dzięki czemu spektakl – znów wracam do prawideł poetyk epickości – opowiada już nie jednostkową sytuację, a wskazuje reguły świata.

Żeby nie było zbyt przejrzyście, to nie wszystkie reguły są tak oczywiste, jak prawo zgubnych skutków samotności. Ojca Colina nie ma w domu, bo – tego się jeszcze domyślamy – pracuje. A pracuje, by ratować świat przed ekologiczną zagładą i zapewnić synowi miejsce do życia. I oto na naszych oczach – napisałby wieszcz – nowa się w powieści zrodziła zawiłość. Tu serce – tam powinność. Tu klimat – tam miłość…

To jedna z tych nazbyt licznych gruszek w kompocie tego spektaklu. Bo dylemat, przed jakim stawia się Colina, a wraz z nim młodego widza tego przedstawienia, ma miriady poziomów, zaś każdy z nich moc i archaiczność pytań greckiej tragedii. Szczęście własne czy zbiorowe? Rodzina czy polis? Żyć czy nie żyć? Itd. itp. Tyle że twórcy tego spektaklu robią dziwaczny unik, oczekując od ojca Colina, że zapomni o pracy, a od globalnego ocieplenia, że zapomni o logice. W ogóle cały ten ekologiczny wątek jest dziurawy jak ozonowa powłoka nad Antarktydą. Dzieci niby próbują ratować ogród (to – domyślam się – synekdocha świata w ogóle), w którym rośnie ostatnie drzewo na świecie (Adam i Ewa byli przy pierwszym drzewie – Colin i Mary gotowi są zjeść owoc z ostatniego), ale w zasadzie nie próbują ratować, a i drzewo może nie jest ostatnie, a tak w ogóle nie można oczekiwać od dzieci, że zmienią świat... Przepraszam, niewiele z tego rozumiem.

Więc nie, nie jestem admiratorem tego spektaklu. Ma on coś z kasety maszyny losującej, w której obijają się o siebie w nieładzie (i bardzo powoli) problemy, wokół których można by budować kolejne gry edukacyjne dla dzieci, ale wskazanie logiki meandrów ukrytej tu myśli jest równie trudne, jak ustrzelenie szóstki w totka.

24-07-2024

Teatr Nowy im. Kazimierza Dejmka w Łodzi

Frances Hodgson Burnett

Tajemniczy ogród

przekład: Jadwiga Włodarkiewicz

adaptacja i dramaturgia: Daria Sobik

reżyseria, scenografia, reżyseria światła: Justyna Łagowska

kostiumy: Konrad Parol

muzyka, piosenki: Rafał Matuszak

choreografia: Milena Czarnik

multimedia: Szymon Suchoń

obsada: Jolanta Jackowska, Maria Gładkowska, Łukasz Gosławski, Gracjan Kielar, Maciej Kobiela, Michał Kruk, Halszka Lehman, Rozalia Rusak, Paulina Walendziak, Antoni Włosowicz 

premiera: 18.05.2024

galeria zdjęć Tajemniczy ogród, reż. Justyna Łagowska, Teatr Nowy im. Kazimierza Dejmka w Łodzi Tajemniczy ogród, reż. Justyna Łagowska, Teatr Nowy im. Kazimierza Dejmka w Łodzi Tajemniczy ogród, reż. Justyna Łagowska, Teatr Nowy im. Kazimierza Dejmka w Łodzi Tajemniczy ogród, reż. Justyna Łagowska, Teatr Nowy im. Kazimierza Dejmka w Łodzi ZOBACZ WIĘCEJ
 

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
trzy plus dziesięć jako liczbę:
komentarze (70)