AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Legenda drogi

Legendarium, reż. Roksana Miner, Teatr Lalek Arlekin im. Henryka Ryla w Łodzi
Pracownik Instytutu Kultury Współczesnej UŁ, redaktor miesięcznika „Dialog”.
A A A
fot. HaWa  

Bez dwóch zdań jest to spektakl, który wprowadza młodego widza w język współczesnego teatru: aby zrozumieć przedstawienie, trzeba znać teksty kultury, z których korzysta. Czyli nie idziemy do teatru dla fabuły, ale po to, by znaleźć się w siatce powiązań, których rozpoznawanie daje satysfakcję. Innymi słowy Legendarium w Arlekinie nie jest spektaklem samowystarczalnym – potrzeba pewnej wiedzy o wykorzystanych tu opowieściach, aby ułożyć go sobie w całość. Tak dziś działa kultura, a na rzeczywistość nie można się obrażać.

Stacja po stacji
Fabuła, owszem, jest. Ale naprawdę wątła. To taki teatr drogi. Dziesięcioletni Gniewek (Jan Stasiczak) i dziesięcioletnia Kasia (Agata Butwiłowska), oboje z problemami w szkole – on jest odludkiem, ona jest pyskata – idą i idą przez baśniowy świat. Między Bogiem a prawdą, to trochę nie wiadomo dokąd i po co, ale idą, wciągnięci magiczną siłą w nierealną rzeczywistość. Szybko się zorientujemy, że z tej wędrówki na pewno wrócą dojrzalsi i wzmocnieni, więc nie oglądamy, by się dowiedzieć, co się dzieje z dwojgiem uczniów, ale oglądamy, by zobaczyć to, co zobaczą Kasia i Gniewek. A zobaczą dziwa, o jakich nie słyszeli. Dosłownie. Bo zamiast znanych im postaci ze znanych im baśni, pojawią się stwory, których ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało: pojawią się postaci ze staropolskich legend.

Trochę pewno przesadziłem z tym niewidzącym okiem i niesłyszącym uchem, bo jednak opowieść o Wandzie, co nie chciała Niemca, lub o śpiących w Tatrach rycerzach tu i ówdzie się pojawia, niekoniecznie w prawicowych mediach i niekoniecznie na zapijaczonych Krupówkach. Ale nie ma też wątpliwości, że warto przed wizytą w Arlekinie porozmawiać z dziećmi o lokalnych legendach, bo wtedy spektakl będzie po prostu dla nich ciekawszy. Nauczyciele i rodzice – do roboty!

Zrodzić się musi zatem pytanie o hermetyczność spektaklu. Ale uspokajam, że nie musi on być poprzedzony dydaktycznymi pogadankami. Tekst Anny Andraki wykorzystuje bowiem ten schemat, który w teatrze sprawdza się od dawna, a najlepiej rozwinięty został przez Maurice’a Maeterlincka w Błękitnym ptaku: dwoje w drodze przez magiczne nieznane. I tu, i tam – droga od stacji do stacji, od obrazu do obrazu. A sens tych obrazów zyskuje na wartości wtedy, gdy obrazy onieśmielają.

Dobrze widzieć
I w przedstawieniu Roksany Miner te obrazy nierzadko są naprawdę urzekające. Wanda, która głosem zautomatyzowanego bota i wyglądem totemicznego bóstwa przyciąga uwagę Gniewka i Kasi. Biały Kruk (Klaudia Kalinowska), który swoją plastyczną odmiennością (mamy tu do czynienia z pięknym przykładem techniki znanej z pacynek) po prostu zaskakuje. Baba Jaga (Emilia Dryja) obwieszona słowiańskimi taśmami jak drzewko na święta… W zasadzie każda ze stacji tego przedstawienia drogi zapewnia plastyczne doświadczenia, za którymi się tęskni. I w zasadzie każda z tych stacji ma największy sens głównie nie dlatego, że coś wnosi do historii Kasi i Gniewka, ale dlatego, że rezonuje w głowie odbiorcy.

Czy nie przeceniam tego pomysłu? Czy nie lepsza byłaby wartka akcja? Niekiedy może i tak, ale – oto jeszcze jeden powód, dla którego przywołałem Maeterlincka – nie można zapominać, że fabularna reguła organizowania wyobraźni i percepcji przez kilkanaście wieków zdążyła się już zakurzyć. I wystarczy spojrzeć na dzieci, gdy – tak, jak spektaklowej Kasi – dane im będzie wziąć w rękę telefon: czy będą klikały po to, by – spędzając czas – ułożyć porządek kliknięć w jakąś fabułę? Jasne że nie. Będzie to wędrówka od scenki do scenki, od obrazka do obrazka. Trochę jak w Legendarium.

Dlaczego „trochę”? Ano dlatego, że twórcy tego przedstawienia jednak nie idą na łatwiznę. Jak zwykle w Arlekinie pracownie lalkarska, krawiecka i scenograficzna robią wiele, by pokazać coraz rzadszy w codzienności urok obcowania z dziełami rzemieślniczymi. Agata Stanula zaprojektowała bowiem scenografię, która jest nade wszystko teatralna, w dobrym, ale i często kontestowanym znaczeniu tego słowa. Otóż gra się tu frontalnie, bez udawania, że zdarzenia nie dzieją się na scenie pudełkowej. Prowadzić to musi do pewnej sztuczności zachowań bohaterów, nieustannie mówiących raczej do widzów niż do siebie. Ale w zamian dostajemy możliwość obserwowania geometrycznie pięknych kompozycji: góry, księżyc, figury aktorów nierzadko tworzą obrazy o dużej sile plastyczności. Scena jakby się upraszcza: wielki okrąg nad trójkątami szczytów, a dolina punktowana rytmicznością ruchów. To też jeden z takich obrazów, który oswaja młodego widza z językiem teatralnej nieoczywistości.

02-10-2024

Teatr Lalek Arlekin im. Henryka Ryla w Łodzi
Anna Andraka
Legendarium
reżyseria: Roksana Miner
scenografia: Agata Stanula
muzyka: Grzegorz Mazoń
reżyseria światła: Maciej Iwańczyk
asystentka reżysera: Agata Butwiłowska
obsada: Jan Stasiczak, Agata Butwiłowska, Katarzyna Stanisz, Emilia Dryja, Klaudia Kalinowska, Maciej Piotrowski, Piotr Regdos
premiera: 16.10.2023

galeria zdjęć Legendarium, reż. Roksana Miner, Teatr Lalek Arlekin im. Henryka Ryla w Łodzi Legendarium, reż. Roksana Miner, Teatr Lalek Arlekin im. Henryka Ryla w Łodzi Legendarium, reż. Roksana Miner, Teatr Lalek Arlekin im. Henryka Ryla w Łodzi Legendarium, reż. Roksana Miner, Teatr Lalek Arlekin im. Henryka Ryla w Łodzi ZOBACZ WIĘCEJ
 

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
siedem minus cztery jako liczbę: