AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Cinema!, czyli teatr bez granic…

Fot. Krzysztof Lisiak  

Na początku 2014 roku publiczność Teatru Śląskiego otrzymała nie lada prezent: polsko-włoskie przedstawienie Cinema!.

Ów wykrzyknik w tytule zdaje się nie tylko apelować o uwagę, ale także wyrażać emocje reżysera, autora scenariusza, ruchu scenicznego i opracowania muzycznego – Beppe Navello. Bowiem kino, a mówiąc dokładniej – nieme kino i jego specyficzny język, to temat teatralnych eksperymentów włoskiego reżysera od blisko dekady. Był on pomysłodawcą, autorem i realizatorem licznych międzynarodowych warsztatów dedykowanych specyficznym problemom aktorstwa filmowego oraz autorem scenariusza i reżyserem pierwszego przedstawienia Cinema! w 2007. Miało ono włosko-francuską obsadę aktorską.

Katowicki spektakl nie jest jednak powtórzeniem włoskiego pierwowzoru. Stanowi raczej kolejny etap pracy nad próbą stworzenia „tu i teraz” teatralnego ekwiwalentu dla języka kina sprzed ery „talkies”. Tego kina, którego jak reduty bronił Charlie Chaplin, obawiając się, że „zangielszczone” straci nie tylko swój międzynarodowy charakter, ale i uniwersalną komunikatywność wobec zróżnicowanej kulturowo i językowo publiczności w Ameryce Północnej lat 20.

Wydaje się, że Beppe Navello powrócił do idei i poetyki kina sprzed „talkies”, a pośrednio teatru, nie tylko kompensując sobie brak kina w artystycznym dorobku, ale także po to, by zrealizować marzenie o teatrze ponadnarodowym – zakorzenionym we wspólnym, filmowym  europejsko-amerykańskim dziedzictwie oraz w komunikacji niepotrzebującej wsparcia odaktorskiego słowa. Jednak nie sposób, patrząc na to przedstawienie odsyłające do poetyki niemego filmu, nie pamiętać o mateczniku gry unieważniającej ekspresję słowną na rzecz wyrazistości ekspresji ciała, gestu, kostiumu, atrybutów – o włoskiej commedii dell'arte.

Włoska komedia improwizowana stanowiła afirmację czystego aktorstwa, w dużej części pantomimicznego i tanecznego – przechowanego do XX wieku przez XIX wieczną francuską i angielską pantomimę, a później podjętego przez kabaret i musical. Film niemy do tego aktorstwa dodał sztukę specyficznego fotografowania, kadrowania, montowania, muzycznego akompaniowania. Akompaniamenty taperów czy żywych orkiestr (nota bene właśnie trwa w Polsce renesans muzycznego zainteresowania niemym filmem) spełniały funkcje ilustracyjne, narracyjne, dramaturgiczne, liryczne, dopełniając aktorską ekspresję.

Katowickie przedstawienie zostało skomponowane w sposób szkatułkowy (jak przystało na Prezent Sylwestrowo-Noworoczny!). Oto przed zgromadzonymi na sali widzami pudło sceny otwiera się na drugą – właściwą scenę, na której rozgrywa się sztuka imitacji konwencji kina niemego. Całość, zgodnie z poetyką tego kina, została podzielona na numery / akty otwierane polskimi i włoskimi napisami oraz „archiwalnymi” wstawkami muzycznymi, kompozycjami Charliego Chaplina, Maxa Jacoba, Glenna Millera. Do starego niemego kina nawiązuje też czarno-biała kolorystyka, liternictwo, ornamentacja i treść inskrypcji.

Już skomponowanie przedstawienia podkreśla owo reżyserskie pragnienie mówienia na sposób filmowy: obrazami, ujęciami, scenami, kadrami – planami. Spektakl naśladuje język filmu, ufundowany na ruchomym obrazie, na sztuce kadrowania. Imitacja ta staje się możliwa dzięki wirtuozerii oświetlenia oraz operowania gilotynami i zastawkami bocznymi, które wyodrębniają ludzi i przedmioty, ujmują je w ramy, niczym dawne fotografie, oraz iluzyjnie przybliżają lub oddalają. Przy pomocy prostych, ale perfekcyjnie obsługiwanych „maszyn teatralnych” powstaje złudzenie obrazu będącego efektem operowania ruchomą kamerą. Scenograf Francesco Fassone powiedział: „Ten spektakl to dla scenografa nie lada wyzwanie i do dziś wydaje mi się najbardziej skomplikowanym technicznie ze wszystkich, jakie kiedykolwiek zrobiłem. To maszyna sceniczna, która oddycha w rytm akcji, dzięki której udaje się wyizolować w spektaklu te detale, które zwykle teatr pomija. Dzięki pokazywaniu aktora w obramowaniu planów amerykańskich, pierwszych planów czy kontrplanów publiczność jest zaskakiwana błyskawicznie następującymi po sobie zmianami scenografii. Cinema! jest spektaklem, w którym technicy teatralni i scenografia grają tak samo jak aktorzy”1.

Spektakl naśladuje język filmu, ufundowany na ruchomym obrazie, na sztuce kadrowania. Perfekcyjne oświetlenie wydobywa niezwykłe, odrealnione, ekranowe piękno. Uprzytamnia ono sens starej nazwy kina – „teatr świetlny”. Z kolei niektóre ujęcia ucieleśniają wszystkim znane określenie „magia ekranu”, a przy próbie opisania sposobu eksponowania świata scenicznego naturalnie i natychmiastowo przychodzą na myśl takie pojęcia, jak: ekran, obrazy, zdjęcia, kadry, plany, klatki, taśma filmowa… Z wielu wyeksponowanych obrazów po przedstawieniu zostają w pamięci te prezentujące detale, jak np. patefon, afisz, walizki, schody i przemierzające je w górę i dół męskie nogi (ten sugestywny obraz został sprzężony z napisem otwierającym cały epizod: „Najpierw musi być pod górę (…)”), kobiece nogi pochwycone w kankanie, twarze i dłonie gwiazd wysiadających z eleganckiej limuzyny.

Poza językiem przedstawienie odsyła do typów bohaterów, schematów sytuacyjnych i mitów niemego kina. Pojawiają się obrazy kobiecej urody pomnożonej przez kamerę, biedy zniesionej przez aktorski sukces filmowy, gwiazdorskiego odrealnienia / przebóstwienia. Sąsiadują z tymi obrazami przedstawienia władzy pieniądza, producenckiego krachu finansowo-artystycznego kompensowanego sennymi marzeniami o przychylności gwiazd, prawdziwych bogiń lat 20. i 30.. Nie brakuje też ikon i rekwizytów związanych z kinem lat 20., jak: człowiek z kamerą, wszechobecny przedstawiciel branży filmowej, piękna dziewczyna – przebóstwiona przez kino przypominająca nieco Marlenę Dietrich, uboga kwiaciarka z naręczem bzów – przemieniona w gwiazdę, zaradna matka kwiaciarki, jej domorosła agentka świecąca z czasem światłem użyczonym przez córkę przemienioną w divę.

I można by tylko zgłosić jedną krytyczną uwagę w związku z niedociągnięciami fabularno-dramaturgicznymi. Niektóre epizody sprawiają bowiem wrażenie przegadanych, nieliczne na szczęście, a jeden czy dwa – wydają się zbyteczne i dłużą się niemiłosiernie. Ciekawe tylko, czy to zaniedbanie jest wynikiem autorskiej koncentracji na sztuce imitacji języka filmu czy może ta niedoskonałość fabularno-dramaturgiczna ma odzwierciedlać fabularną ułomność niemego kina? Wszak kino nieme to kino liryczne, pełne dłużyzn. Dopiero w filmach zaopatrzonych w dźwięk wszystko działo się szybciej (taśma dźwiękowa wymaga szybszego wyświetlania niż taśma niema – 24 klatki na sekundę zamiast 16).

Polski zespół aktorski w pełni wywiązał się z postawionych przed nim zadań. Wszyscy odnaleźli się w powierzonych im rolach, choć wydaje się najwięcej radości udział w tym przedstawieniu sprawił Agnieszce Radzikowskiej, która nie tylko świetnie imitowała nieme aktorstwo filmowe, ale chwilami oddawała nawet charakterystyczne drżenie postaci podczas emisji filmów niemych!

Dla kogo Beppe Navello zrobił ten spektakl? Na pewno dla wszystkich zmęczonych teatrem zaangażowanym społecznie, postmodernistycznymi ambicjami i ambicyjkami, a oczekujących od sceny bezpretensjonalnej magii naocznego transformowania rzeczywistości scenicznej przy pomocy stricte teatralnych środków. Z powodu urody niektórych kadrów Cinema! wydaje się nie lada gratką dla łowców niezwykłych obrazów. Ze względu na konwencję i świat przedstawiony, powiązany siecią rozlicznych zależności z niemym kinem, spektakl powinni obowiązkowo obejrzeć fani kina niemego i kina w ogóle oraz intermedialnych gier teatralno-filmowych.

17-1-2014

1 Wypowiedź pochodzi z materiałów promocyjnych Teatru Śląskiego.

galeria zdjęć Cinema, reż. B. Navello, Teatr Śląski w Katowicach Cinema, reż. B. Navello, Teatr Śląski w Katowicach Cinema, reż. B. Navello, Teatr Śląski w Katowicach Cinema, reż. B. Navello, Teatr Śląski w Katowicach ZOBACZ WIĘCEJ
 

Teatr Śląski w Katowicach
Cinema!
(spektakl bez słów)
scenariusz, reżyseria, ruch sceniczny i opracowanie muzyczne: Beppe Navello
scenografia: Francesco Fassone
kostiumy: Brigida Sacerdoti
obsada: Natalia Jesionowska, Bogumiła Murzyńska, Agnieszka Radzikowska, Wiesław Kupczak, Mateusz Znaniecki
premiera: 31.12.2013 / 10.01.2014

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
trzy plus dziesięć jako liczbę:
komentarze (1)
  • Użytkownik niezalogowany
    2014-02-18   15:37:49
    Cytuj