Ekstaza intelektu
Gaśnie światło. Na ciemnej scenie piętrzą się konstrukcje przykryte niebieskim płótnem. Widownia milknie. Cisza się przedłuża. Nabrzmiewa oczekiwaniem. Wreszcie słychać krótki oddech. Czysty kobiecy głos intonuje słowa kultowej pieśni: Blue… Songs are like tattoos. Artystki nie widać.
Rozpoczyna się magiczny i porywający rytuał muzyczny o zagadkowym tytule OUÏ. Paryska pieśniarka Camille za ten właśnie koncert otrzymała niedawno prestiżową nagrodę „Victoire de la musique”. W zgodnej opinii recenzentów i francuskiej branży muzycznej OUÏ to najlepsze widowisko muzyczne roku 2017.
OUÏ to także tytuł najnowszej płyty Camille, piątej w jej dyskografii. Tajemnicze słowo ouï nie istnieje w języku francuskim, kojarzy się jednak z „tak” (oui) i czasownikiem „słyszeć” (ouïr). Wieloznaczność jest zamierzona. Camille Dalmais słynie z wyrafinowanych gier językowych. Ukończyła wszak, podobnie jak prezydent Emmanuel Macron i pisarz Marcel Proust, legendarną Sciences Po, jedną z najlepszych uczelni wyższych we Francji, kuźnię polityków i intelektualistów.
W koncercie promującym album OUÏ znalazły się także utwory starsze, a nawet covery. Przykładem wspomniany już Blue. Ma prawie pół wieku. Skomponowała go legendarna pieśniarka kanadyjska Joni Mitchel. W interpretacji Camille Blue, zapowiadając dominującą barwę inscenizacji, przemienia się we wspaniałą medytację nad ludzkim głosem i znakomicie inicjuje muzyczny obrzęd. Camille śpiewa, cały czas leżąc na podłodze, przykryta niebieskim płótnem. W górze jak księżyc świeci okrągły tamburyn.
Po Blue artystka wstaje i wyciąga w górę rękę. Trwa tak, cała zakryta niebieskim kostiumem, śpiewając kolejną pieśń o znamiennym tytule Sous le sable (Pod piachem). Po lewej stronie sceny wznosi się w powietrze jak żagiel kolejna niebieska zasłona, ukazując muzyka grającego na starym pianinie i moogu. Po prawej drugi muzyk uderza rytmicznie w tamburyn-księżyc. Poetycki tekst pieśni artystka wykorzystuje do wyrafinowanej zabawy sylabami. W refrenie towarzyszą jej teraz trzy dynamiczne wokalistki.
Przed kolejną pieśnią Camille obnaża twarz. Budzą się bębny. Po prawej stronie sceny kolejne błękitne płótno frunie w górę i odsłania ścianę instrumentów perkusyjnych. Stoi przed nią trzeci muzyk. Gra tyłem do widowni. Wygląda jak bokser – w getrach i niebieskim szlafroku z kapturem. Scena eksploduje energią. Stajemy się świadkami współczesnego kultu opętania.
Intelektualistka Camille powierza własne ciało archaicznym energiom. Tańczy boso. A może raczej jest tańczona. Niezwykły głos, który wydobywa się z jej gardła, zdaje się transmitować kosmiczne energie. Wzmacnia je puls bębnów. Rytmy się gmatwają i komplikują. Dwaj rewelacyjni perkusiści zagęszczają dźwięki i metryczne struktury. Ten w szlafroku z kapturem tańczy teraz żywiołowo przed ścianą z bębnami i wygrywa na nich fertyczne linie basowe.
W emocjonalnym apogeum koncertu Camille zaintonowała jeszcze jeden cover o bardzo wymownym tytule: Too drunk to fuck (Zbyt pijana, by się pieprzyć). To głośny utwór Dead Kennedys, kultowego zespołu punkowego z San Francisco. Camille śpiewała już tę pieśń wcześniej w rytmie bossa novy podczas występów z francuską grupą nowofalową Nouvelle Vague. W koncercie OUÏ punkowy manifest traci wulgarność i prowokacyjny charakter. Camille bawi się dźwiękami, zapętla wyrazy, przepuszcza je przez siebie. Słowa stają się ciałem, inicjują ruch. Żywiołowy taniec wywołuje na widowni zaskakujące doświadczenia duchowe. Koncerty Camille często przemieniają się w rytuał.
Artystka inteligentnie przetwarza wątki osobiste. Macierzyństwo zainspirowało ją do napisania utworu o przemianie spermy w mleko. Fontaine de lait (Fontanna mleka) to uniwersalna przypowieść o kobiecie, która stając się matką, odkrywa zadziwiającą transformację własnej cielesności. Camille, absolwentka politologii, to także artystka świadoma współczesnych zagrożeń. Przykładem proekologiczna pieśń Seeds (Ziarna), śpiewana po angielsku. W jej finale wszyscy artyści z werblami maszerują wokół widowni.
Camille kwestionuje podział na sztukę i rzeczywistość. Dziennikarzowi „Guardiana” podczas wywiadu kazała zaśpiewać. Podczas jej koncertów każdy jest artystą. Do wykonania utworu Les Loups (Wilki) zaprasza zwykle na scenę widzów, by wspólnie odtańczyć bourrée, starofrancuski taniec ludowy. Potem z całą publicznością improwizuje fugę na temat nazwy miasta, w którym akurat odbywa się koncert. We Wrocławiu widzowie z radością włączali się w te porywające muzyczne zabawy. Podczas ostatniej pieśni Camille pozostaje jednak na scenie sama. Intonuje a capella przepiękną medytację na głos z monotonnym refrenem tout dit (wszystko powiedziane). Kiedy schodzi ze sceny, w powietrzu wije się wciąż jej czerwony szal.
Pieśni na płytach Camille bardzo się różnią od wykonań na żywo. Album OUÏ artystka nagrała w XIV-wiecznym klasztorze pod Awinionem. Dominują wyrafinowane harmonie i wielogłosy. Eksperci bardzo wysoko oceniają muzyczne eksperymenty Camille. Podczas koncertów pieśni przemieniają się w wehikuły transformacji. Wiele utworów eskaluje w transowe ściany dźwięków. Każda z pieśni wykonywana jest w innej scenografii. Wspaniałe obrazy sceniczne budowane są z pomocą zaskakująco prostych środków. Znakomicie zaprojektowane światła tworzą żywe rzeźby z niebieskich i białych płócien. Metamorfozy przestrzeni scenicznej dokonują się zadziwiająco sprawnie i błyskawicznie. Dopiero przez lornetkę dostrzegłem, że w kulisach uwijali się wyjątkowo profesjonalni asystenci.
Podczas koncertu Camille także się zmieniała. Na początku była tylko głosem. Potem anonimową rzeźbą bez twarzy. Następnie przemieniła się w monumentalny posąg. Wreszcie objawiła się jako kapłanka radosnego kultu zmysłowości. Emanowała erotyzmem. Wiła się i wirowała jak mistyczni derwisze. Skakała i biegała boso po scenie. Wydawała z gardła nieludzkie dźwięki, niekiedy na granicy słyszalności.
Współczesne kulty opętania uprawiają ludzie po najlepszych uniwersytetach, świetnie wykształceni. Eksperymenty muzyczne Camille są wyjątkowo oryginalne. Nowatorskie brzmienia i unikalne możliwości wokalne, często przetwarzane komputerowo, artystka łączy z archaicznymi rytmami i prostym przekazem słownym. Camille to dziś jedna z największych performerek w świecie. Chwała szefom Przeglądu Piosenki Aktorskiej za sprowadzenie tej wielkiej artystki do Wrocławia.
23-03-2018
galeria zdjęć OUÏ, Camille, 39. Przegląd Piosenki Aktorskiej, Wrocław ZOBACZ WIĘCEJ
39. Przegląd Piosenki Aktorskiej, Wrocław
Camille
OUÏ
śpiew, fortepian: Camille
chór: Gisela Razanatovo, Maddly Mendy Sylva, Christelle Lassort
bębny, chór: Clément Bucol
gitara basowa, bębny, chór: Martin Gamet