Ja jako oni
Amerykańska gwiazda aż dwóch znakomitych seriali telewizyjnych: Billions i Orange Is the New Black, Asia Kate Dillon, ostatecznie przełamała w kulturze masowej podział na dwie jasno zdefiniowane płcie.
Dillon urodziła się jako kobieta. Ale nie czuje się w pełni kobietą. Nie jest lesbijką. Ma nawet chłopaka. Często jednak bywa także mężczyzną. O sobie mówi singular they, “oni w liczbie pojedynczej”. Postrzega siebie jako osobę panseksualną, wielopłciową. Filmowe role Dillon są równie ambiwalentne. Aktorka w jednym z wywiadów wyznała, że niejednoznaczna płciowo postać komputerowej geniuszki Tylor Mason w serialu Billions pomogła jej zrozumieć własną nie-binarność.
Teoretycy kultury od dawna zwracają uwagę, że inną płeć można mieć w mózgu i inną w ciele nie tylko w przypadku transseksualizmu. Płeć kulturowa nie musi się wcale pokrywać z płcią biologiczną. Żyjąc w świecie, stwarzamy siebie. Stajemy się sobą w wyniku skomplikowanych interakcji z osobami, zwierzętami, roślinami, ideami i przedmiotami. Ambiwalencje seksualne mogą też być uwarunkowane biologiczne. Przyroda bywa niejednoznaczna. Rzadka mutacja w genie SRD5A2, zwana niedoborem enzymu 5α-reduktazy, może prowadzić do zniekształcenia genitaliów, a nawet do pojawienia się u tej samej osoby podwójnych organów płciowych, męskich i żeńskich.
Taka też jest bohaterka i wykonawczyni spektaklu MDLSX, pokazanego we Wrocławiu podczas tegorocznego Festiwalu Dialog. Wybitna włoska perfomerka Silvia Calderoni, laureatka wielu prestiżowych nagród teatralnych, zaprezentowała polskiej widowni wyjątkowo ambiwalentny portret samej siebie. W scenariuszu wymieszała własną biografię z fikcyjną historią Cal Stephanides, dziewczynki o greckim pochodzeniu, która mogła być także chłopcem. Cal jest bohaterką głośnej powieści Middlesex. Jej autor, Jeffrey Eugenides, amerykański pisarz o grecko-irlandzkich korzeniach, w roku 2003 otrzymał za tę książkę Pulitzera. MDLSX nawiązuje do przewrotnego tytułu powieści. Middlesex, dosłownie „między-płeć”, to także nazwa hrabstwa w południowo-wschodniej Anglii.
W MDLSX nic nie jest jednoznaczne i stabilne. Calderoni jest Włoszką, mówi więc po włosku, ale podczas spektaklu słucha wyłącznie muzyki śpiewanej po angielsku, z jednym, francuskim, wyjątkiem. Na okrągłym ekranie z boku sceny, jak w peep-show wyświetla filmy z własnego dzieciństwa i nakłada na nie artystyczne wizje. Nie zawsze jest jasne, kiedy recytuje zdania z powieści, a kiedy opowiada własną historię. Swoje androgyniczne ciało odrealnia i multiplikuje. Nikogo jednak na scenie nie udaje. Spokojnym głosem relacjonuje kolejne zdarzenia. Minimalistyczna gra służy opowiedzeniu wywrotowej historii. Raz tylko Calderoni krzyczy i płacze – kiedy relacjonuje pobyt Cal/siebie w szpitalu i odkrycie lekarzy, że jest genetyczną mutacją.
Żeby ją płciowo ujednoznacznić, zaproponowano jej bolesną operację. Wtedy też Cal/Calderoni zaczęła czytać uczone teksty na temat swej przypadłości. W jednym ze słowników na końcu hasła znalazła odnośnik: „patrz też Potwór”. Doznała szoku. Uciekła ze szpitala. Rozpoczęła trudną i odważną wędrówkę ku samej sobie. Poznawanie własnej, wyjątkowej biologii inspirowało ją nie tylko do samoakceptacji, ale też do stawania się coraz bardziej sobą. Finał tej niezwykłej opowieści był zaskakujący. Na filmie Calderoni tańczy z ojcem, który zaakceptował jej odmienność.
Struktura spektaklu jest przewidywalna. Kolejne epizody z życia bohaterki i filmy przedzielane są znakomitą muzyką, zawsze identyfikowaną napisami. Każda z krótkich opowieści to w zasadzie przypowieść z wyrazistym morałem i puentą. Calderoni jest w tym spektaklu bardziej performerką niż klasyczną aktorką. Nie buduje psychologicznego portretu fikcyjnej bohaterki.
James Loxey z Edynburga już dziesięć lat temu dowodził w swej książce Performativity, że w dzisiejszych czasach zanika granica pomiędzy prawdą i udawaniem, nieodgrywaniem i odgrywaniem. Skuteczność performansu decyduje nie tylko o powodzeniu przedstawienia w teatrze, ale też odgrywa fundamentalną rolę w praktykach społecznych. Tożsamość nie jest stała i niezmienna. Zawsze przecież można wynaleźć siebie na nowo. Filozofowie nawołują nas dzisiaj, byśmy w samych sobie odkryli artystów, a nasze tożsamości postrzegali jak własne dzieła sztuki.
MDLSX to spektakl ponowoczesny. Na jednym z filmów Alejandro Jodorovsky rozmawia z Paulem B. Preciado, hiszpańskim teoretykiem queer, autorem Manifestu kontraseksualnego i kultowej książki Testo yonqui, “uzależniony od testosteronu”. Preciado sam faszerował się testosteronem, żeby obnażyć niechlubną rolę przemysłu farmaceutycznego w konstruowaniu współczesnej tożsamości. W spektaklu po hiszpańsku wyjaśnia genezę teorii queer.
Przedstawienie MDLSX grane jest już od dwóch lat. Artystka poprzez częste powtarzanie tekstów zawłaszczyła także cudze historie, a może nawet sama siebie przekonała, że Cal to także ona. Nie-binarna Andźum, bohaterka najnowszej powieści Arundhati Roy, Ministerstwo niezrównanego szczęścia, mówi o sobie: „Jestem zgromadzeniem, wszystkich i nikogo, wszystkiego i niczego”.
Calderoni jest w spektaklu vidżejką i didżejką swojej własnej historii. Na przemian puszcza z komputera filmy i przeboje. Intensywna obecność muzyki zaskakująco wzmacnia narrację. Słuchamy w obszernych fragmentach aż dwudziestu trzech piosenek, od Despair zespołu Yeah, Yeah, Yeahs po Please, Please, Please Let Me Get What I Want grupy The Smiths. Słowa kolejnych utworów komentują i często puentują opowieści. Calderoni niekiedy tańczy i śpiewa. Eksperymentuje z własnym ciałem i inicjuje zaskakujące akcje performatywne. W poruszającym epizodzie szpitalnym naga artystka leży na podłodze, a promienie lasera zdają się operować jej genitalia.
Spektakl powstał we współpracy z głośną grupą teatralną Motus z Rimini. Przedstawienie wyreżyserowali Enrico Casagrande i Daniela Nicolò, założyciele Motusa. Od kilku lat tworzą razem z Calerdoni znakomite przedstawienia, odnosząc sukcesy na całym świecie. W 2014 roku krytyk „New York Timesa” nie mógł się nachwalić ich porywającej interpretacji szekspirowskiej Burzy.
Po wzruszającym finale występu Silvii Calderoni wiele osób z widowni weszło na scenę, by mocno przytulić artystkę. Perfomans MDLSX proponuje ważką odpowiedź na pytanie zadane przez organizatorów tegorocznego Festiwalu Dialog: „Naprzód, ale dokąd?” Jak to dokąd? Ku sobie samym. Pomimo wszystkich wieloznaczności i ambiwalencji przesłanie spektaklu Silvii Calderoni i grupy Motus było optymistyczne: I wy możecie stać się autorami samych siebie!
30-10-2017
galeria zdjęć MDLSX, reż. Enrico Casagrande, Daniela Nicolò – Motus ZOBACZ WIĘCEJ
Międzynarodowy Festiwal Teatralny Dialog – Wrocław, 14-21.10.2017
Motus
La Villette – Résidence d’artistes 2015 Paris, Create to Connect (EU project) Bunker/ Mladi Levi Festival Ljubljana, Santarcangelo 2015 Festival Internazionale del Teatro in Piazza, L’arboreto – Teatro Dimora di Mondaino, MARCHE
MDLSX
reżyseria: Enrico Casagrande, Daniela Nicolò
dramaturgia: Daniela Nicolò, Silvia Calderoni
dźwięk: Enrico Casagrande, Paolo Panella, Damiano Bagli
światła i wideo: Alessio Spirli
występuje: Silvia Calderoni
premiera: 11.07.2015
zastanawiam się, czy to jeszcze jest nauka czy tylko ideologia? Bo sztuki nie widziałem