AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

„Jutro coś się stanie. Czuję to”

Krew na kocim gardle, czyli Marylin Monroe kontra wampiry, reż. Anja Suša,Teatr Polski im. Hieronima Konieczki w Bydgoszczy
Absolwentka Uniwersytetu Gdańskiego, doktor nauk humanistycznych. Referentka krajowych i międzynarodowych konferencji naukowych poświęconych literaturze i kulturze. Publikowała m.in. w internetowym „Dzienniku Teatralnym” oraz w miesięczniku „Teatr”. Współpracowała z Centrum Sztuki Współczesnej „Łaźnia” i Nadbałtyckim Centrum Kultury w Gdańsku. Mieszka w Gdyni.
A A A
 

Kobieta przychodzi do kochanki swojego męża. Prosi o zakończenie rujnującego jej rodzinę romansu. Jej błagalne „proszę mi go oddać” brzmi początkowo przejmująco, szybko jednak przechodzi w żałosny banał, zamieniając się następnie, równie momentalnie, w skargę zaskakująco niewiarygodną, rażąco sztuczną. Poszczególne składniki języka, zwyczajne i „prawdopodobne”, układają się w zlepek afektowanych, wyświechtanych fraz, które zdają się istnieć obok wypowiadających je postaci.

Ta scena z dramatu Krew na kocim gardle Rainera Wernera Fassbindera ma w inscenizacji Anji Sušy kształt skompromitowanej katastrofy. Niemożność albo raczej nieumiejętność porozumienia wykracza tu daleko poza granice absurdu. Kochanka (Maciej Pesta) siedzi sztywno przy długim stole, żona (Małgorzata Witkowska) stoi za jej plecami. Ich słowa płyną beznamiętnym strumieniem, a towarzyszą im absurdalne gesty – markujące policzkowanie, slapstickowe klaśnięcia, zsynchronizowane z rozdmuchiwaniem brokatowego pyłu. Wieńczące scenę przeszywające podsumowanie komunikacyjnej klęski zawiera się tu w mechanicznie wyartykułowanych, złożonych z wycinków wypowiedzianych wcześniej kwestii słowach Phoebe Zeitgeist, kosmitki, która w dramacie Fassbindera dokumentuje życie Ziemian.

Rainer Werner Fassbinder posiadł tę szczególną umiejętność lokalizowania, odkrywania i drażnienia najbardziej czułych punktów społecznej tkanki. Najmocniej skrywanych, najbardziej wstydliwych, tych celowo omijanych w codziennych narracjach. Ta bezlitosna wiwisekcja drażniła tym bardziej, że zazwyczaj odbywała się przy użyciu organizmów najbardziej typowych, powszednich, banalnych, z pozoru najbardziej transparentnych. Ceniony, wielbiony, oskarżany o bezideowe skandalizowanie, kicz, plagiat – w ciągu swojego krótkiego życia, organizowanego kompulsywną wręcz potrzebą nieustannej pracy, Fassbinder stworzył ponad czterdzieści obrazów filmowych, ponad dwadzieścia teatralnych inscenizacji, siedemnaście tekstów dramatycznych i cztery słuchowiska radiowe. Wszystkie, bez względu na obraną konwencję i stylistykę, przepełnione niezgodą wobec mieszczańskiej, konsumpcyjnej i konformistycznej rzeczywistości, prowokujące do polemiki, rzucające wyzwanie najbliższemu Fassbinderowi, uspokojonemu powojennym Wirtschaftswunder społeczeństwu.

Powstała w 1971 roku, niewystawiana dotąd na polskich scenach sztuka Krew na kocim gardle ma otwartą dramaturgicznie konstrukcję (podobnie jak słynne Preparadise sorry now, jedna z najczęściej inscenizowanych sztuk Fassbindera, w Polsce zaadaptowana w 1993 roku przez Grzegorza Małeckiego dla Teatru Studyjnego w Łodzi). Oto kosmitka Phoebe Zeitgeist przybywa na Ziemię z dziennikarską misją opisania „demokracji u ludzi”. Jej obserwacje obejmują najbardziej codzienne, błahe sytuacje, rozmowy ludzi powiązanych ze sobą według najpowszechniejszych relacyjnych schematów. Nauczyciel (Jakub Ulewicz), Policjant (Małgorzata Trofiumiuk), Dziewczyna (Beata Bandurska), Modelka (Martyna Peszko), Żołnierz (Konrad Wosik), Żona Zmarłego Żołnierza (Małgorzata Witkowska), Rzeźnik (Anita Sokołowska), Kochanek/Kochanka (Maciej Pesta) to żywe kostiumy, nośniki „ducha czasu”, szablonowi obywatele współczesnego demokratycznego społeczeństwa. To też te wszystkie przeciętne, reprezentatywne typy, którymi Fassbinder zaludniał swoje teksty i obrazy, skazując je na nieustanną reinkarnację i bolesną powtarzalność losów, z autotematyczną figurą nieokreślonego płciowo Kochanka/Kochanki, wyrastającą z obecnej w całej twórczości dramaturga i reżysera potrzeby przetwarzania także i własnej tożsamości. Krew na kocim gardle jest zapisem rozmów, wyznań, skarg. Najczęściej niekompletnych, pozbawionych jakiegokolwiek finału. Utkanych z wyświechtanych, trywialnych, często nużąco wulgarnych fraz. 

Postacie, poprzez które wybrzmiewa zdefektowany „głos ludu”, umieszcza Anja Suša w przestrzeni przywodzącej na myśl obskurną stołówkę albo raczej jej naprędce skleconą makietę. Przestrzeń publiczną, „każdą”, ale jednocześnie naznaczoną manierą miejsca stworzonego tymczasowo. Scenografka Zorana Petrov zbudowała na scenie Teatru Polskiego w Bydgoszczy klaustrofobiczne pudło w obojętnych kolorach beżu, z długim, przykrytym obrusem stołem, który początkowo ustawiony jest pod jedną z bocznych ścian, ale dość szybko wyprowadzony zostaje na środek sceny. Głębię pudła zajmuje wąska scena z wyeksponowanymi drzwiami – miejsce zajmowane przez obserwatorkę Phoebe Zeitgeist. Umieszczeni w tej przestrzeni bohaterowie przypominają początkowo zbitą, bezbarwną masę. Pokraczny, wielogłowy organizm, który po jakimś czasie dopiero rozszczepia się na osobne istnienia. Neutralny beż kostiumów Mai Mirković zmienia się w bardziej zindywidualizowane i charakterystyczne formy – żołnierski mundur, czarną sukienkę wdowy, roboczy rzeźnicki fartuch. Powołujący je do istnienia aktorzy otrzymali tu kuszącą propozycję upuszczenia do woli swojej wyobraźni. Trzeba przyznać, że skwapliwie z niej skorzystali, a efekty ich pracy przez większą część spektaklu hipnotyzują.  

Umownie określeni bohaterowie, na przemian zbliżający się do siebie i oddalający w chaotycznym rytmie przerysowanych, karykaturalnie wystudiowanych gestów i póz, wpisani są w szereg rozmaicie skonfigurowanych sytuacji, z których każda bez wyjątku oparta jest na przemocy. Emocjonalnej, fizycznej, ekonomicznej. Status ofiary nie omija tu nikogo, bez względu na rozkład sił w danej relacji. Phoebe Zeitgeist, odtwarzana w spektaklu Sušy przez grupę wymieniających się amatorów (Jagoda Długosz, Grażyna Grzelak, Maria Jazel, Halina Kanarkowska, Sławomir Majczyk, Emilia Malczyk, Teresa Perlik, Monika Skorobohata), początkowo niemo przygląda się tej siatce ludzkich zależności. Po pewnym czasie każdy z kolejnych fragmentów spektaklu jest kończona jej krótką wypowiedzią, zbudowaną z wyimków padających wcześniej zdań. Budowa fraz wypowiadanych przez kosmitkę sprawia wrażenie konstrukcji przypadkowej, złożonej z losowo wybranych słów. Ale to właśnie te mechanicznie, często nieporadnie artykułowane abstrakty są w przedstawieniu narzędziem demaskującym najbardziej bolesne, najszczelniej zakryte punkty na społecznym ciele. Im bliżej końca spektaklu, tym częściej Phoebe przemawia. Po pewnym czasie opuszcza też swoją usytuowaną w głębi sceny przestrzeń. Anja Suša wprowadza ją pomiędzy ścierających się ze sobą Ziemian. Phoebe przygląda się im, dotyka ich, a po finałowym samozniszczeniu ludzi zajmuje ich miejsce.

Bydgoska inscenizacja Krwi na kocim gardle, której tytuł został tu rozszerzony do Krew na kocim gardle, czyli Marylin Monroe kontra wampiry, prowadzona jest językiem wywiedzionym z poszukiwań i wątpliwości samego Fassbindera. „Być może za mocno chcieliśmy związać spektakl teatralny z diagnozą społeczną i zbyt szybko wysnuliśmy wniosek, że sztuka teatralna dysponuje tymi samymi narzędziami co publicystyka”. To ciekawe, bo wyraźnie wpisane w konstrukcję scenograficzną logo Teatru Polskiego przypomina, że do czynienia mamy ze sceną słynącą z bardzo sformalizowanych, a jednocześnie, co tu dużo mówić, często politycznych przedstawień. Skrajnie absurdalny, spotworniały wręcz kształt każdej z hiperrealistycznych scen przedstawienia Sušy, obrazowy nadmiar teatralnych gestów, zmiksowanych porządków i stylów uderza też bardzo mocno – wzorem kompromitującego teatralną i filmową formę, zdystansowanego wobec języków sztuki Fassbindera – w mechanizmy konstruujące współczesny teatr, podaje w wątpliwość ich komunikacyjne możliwości i naświetla ich właściwości manipulacyjne.

Anja Suša zamyka swoje przedstawienie podwójnym niejako gestem. Kres „demokracji” jest tu zaznaczony przesadnie i w baśniowym sztafażu – wszyscy bohaterowie „ludzcy”, upozowani na siedmiu krasnoludków i terrorystyczną wersję Śnieżki, padają martwi. Ich miejsce zajmuje, powielona do ośmiu postaci z „kosmicznymi” latarenkami na szyjach, Phoebe Zeitgeist. Z offu odtworzone zostają głosy amatorów biorących udział w przedstawieniu, prowokujące do dyskusji o miejscu widza we współczesnym teatrze, do dyskusji o teatrze współczesnym w ogóle. Bez względu na kontekst, w którym umieścimy znakomity spektakl Anny Sušy, społeczny, polityczny, egzystencjalny czy artystyczny, i paradoksalnie w kontrze do potężnego ładunku zwątpienia i dystansu wpisanego w tekst Fassbindera, reżyserka pozostawia nas z przeświadczeniem, że jednak „coś się jutro stanie”.

11-04-2016

galeria zdjęć Krew na kocim gardle..., reż. Anja Suša,Teatr Polski im. Hieronima Konieczki w Bydgoszczy <i>Krew na kocim gardle...</i>, reż. Anja Suša,Teatr Polski im. Hieronima Konieczki w Bydgoszczy <i>Krew na kocim gardle...</i>, reż. Anja Suša,Teatr Polski im. Hieronima Konieczki w Bydgoszczy <i>Krew na kocim gardle...</i>, reż. Anja Suša,Teatr Polski im. Hieronima Konieczki w Bydgoszczy ZOBACZ WIĘCEJ
 

Teatr Polski im. Hieronima Konieczki w Bydgoszczy
Rainer Werner Fassbinder
Krew na kocim gardle, czyli Marylin Monroe kontra wampiry
przekład: Iwona Nowacka
reżyseria: Anja Suša
dramaturgia: Agnieszka Jakimiak
kostiumy: Maja Mirković
scenografia: Zorana Petrov
muzyka: Krzysztof Kaliski
obsada: Beata Bandurska, Maciej Pesta, Martyna Peszko, Anita Sokołowska, Małgorzata Trofimiuk, Jakub Ulewicz, Konrad Wosik, Małgorzata Witkowska oraz Jagoda Długosz, Grażyna Grzelak, Maria Jazel, Halina Kanarkowska, Sławomir Majczyk, Emilia Malczyk, Teresa Perlik, Monika Skorobohata
premiera: 19.03.2016

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
siedem minus cztery jako liczbę: