Kontakt coraz mocniejszy
W 2022 roku, chwilę po objęciu dyrekcji w Teatrze im. Wilama Horzycy, Renata Derejczyk zapowiedziała, że Międzynarodowy Festiwal Teatralny Kontakt wróci do swoich korzeni – będzie odbywał się co roku i w konkursowej formule. Nowa (wówczas) szefowa toruńskiego wydarzenia wskazała także swoje najważniejsze założenie programowe: zapraszanie twórców i twórczyń operujących wyrazistym, ugruntowanym językiem teatralnym. Reżyserów i reżyserek liderujących w swoich pokoleniach. Renata Derejczyk wyjaśniła wtedy, że taka koncepcja festiwalowa będzie wiodącą w kolejnych latach i w przyszłych odsłonach MFT Kontakt.
W piątek 7. czerwca zakończyła się 28. edycja toruńskiego festiwalu i jedno jest pewne – Renata Derejczyk konsekwentnie realizuje swój pomysł na Kontakt. W tym roku na scenach Teatru Horzycy i w pozostałych festiwalowych lokalizacjach (Centrum Kulturalno-Kongresowe Jordanki i Arena Toruń) oglądaliśmy zestawienie ciekawych zagranicznych propozycji z najlepszymi realizacjami polskich scen ostatniego sezonu. Aurélien Bory, Olivier Frlijić, Alvis Hermanis, Jan Mikulášek i Robert Wilson – zaproszeni przez Derejczyk twórcy przywieźli do Torunia przedstawienia uruchamiające zarówno tematy z obszaru najbardziej aktualnej dyskusji społeczno-kulturowej (doświadczenia wojenne, uchodźcze, migracyjne, klęska antropocentrycznej perspektywy czy zagrożenia wynikające z dewastujących Ziemię, drapieżnych strategii egzystencjalnych ludzi), jak i zagadnienia, które w europejskim teatrze mają długą i bogatą tradycję teatralnego oglądu (tu szeroko ujmowana refleksja nad artystyczną kondycją i jej miejscem w kulturze). Co ciekawe, dużo bardziej różnorodne tematycznie okazały się propozycje polskich scen. Aleksandra Bielewicz, Łukasz Czuj, Wojciech Faruga, Marcin Liber, Mateusz Pakuła, Luk Perceval, Łukasz Twarkowski i Małgorzata Wdowik to autorzy i autorki przedstawień ufundowanych oczywiście na uniwersalnych treściach, ale przy tym niezwykle drobiazgowych w spoglądaniu na egzystencjalny konkret. Wszystkie te trzynaście propozycji (festiwalowych prezentacji było dziewiętnaście, część przedstawień grano dwukrotnie) złożyło się na wydarzenie, które na mapie polskich festiwali teatralnych jest zdecydowanie jednym z najjaśniejszych punktów mijającego sezonu. Oprócz samego programu, imponującego i różnorodnego, wielkie uznanie należy się sprawnemu zarządzaniu całą festiwalową machiną – 28. MFT Kontakt dopracowany był w najdrobniejszym szczególe, przeprowadzony bardzo sprawnie i z wyraźnie odczuwalną intencją bycia czasoprzestrzenią życzliwą i uważną na potrzeby widowni.
***
W 2014 roku przedstawienie 25.671 w reżyserii Olivera Frljicia (Teatr Preseren ze Słowenii) otrzymało na Kontakcie nagrodę toruńskiej „Gazety Wyborczej” za „najbardziej wnikliwe rozpoznanie współczesności”. Przemiana z Lietuvos Nacionalinis Dramos Teatras w Wilnie otwierająca tegoroczny toruński festiwal zasługuje na tego rodzaju wskazanie chyba jeszcze bardziej. Co niezwykle interesujące, to znakomite przedstawienie dialogowało najsilniej z The Employees Łukasza Twarkowskiego z Teatru Studio w Warszawie, monumentalnym widowiskiem finalizującym 28. MFT Kontakt. Oba przedstawienia przyglądały się, między innymi, miejscu człowieka w (bliższej niż zapewne nam się wydaje) przyszłości. U Frljicia kanoniczne opowiadanie Kafki o zmieniającym się w „potwornego robaka” urzędniku staje się przyczynkiem do rozważań o najbardziej chyba wypartym przez nas scenariuszu dalszych losów „świata”: nie zdetonuje go żadna katastrofa, będzie trwał dalej i dalej, tyle że bez nas, bez ludzi. Bo jednym z najbardziej prawdopodobnych etapów ewolucji jest wyginięcie rasy ludzkiej – zauważa chłodno reżyser. Karaluch, żywe zwierzę obecne w czasoprzestrzeni przedstawienia, filmowane i prezentowane w powiększeniu, staje się tutaj ironicznym znakiem końca ludzkości. Jest też, oczywiście, w kontekście transgresyjnych losów Gregora Samsy, metaforą wieloaspektowego uprzedmiotowienia, wykluczająco-deprecjonującego doświadczenia, które znaczy losy ludzi od początku istnienia rasy. W tym znakomicie zagranym (Rasa Samuolytė, Rimantė Valiukaitė,Gedimina Rimeika, Aistė Zabotkaitė, Algirdas Gradauskas, Kęstutis Cicėnas, Marius Repšys, Rytis Saladžius, Augustė Šimulynaitė, Vaidilė Juozaitytė, Jūratė Vilūnaitė (głos),Toma Vaškevičiūtė (głos), pies Mira), dynamicznym inscenizacyjnie przedstawieniu dominuje rzeczowa, a zarazem skrajnie pesymistyczna w kontekście losów ludzkości narracja, która prostym, ale niezwykle obrazowym językiem wskazuje zbrodnie atropocenu i ich porażające konsekwencje. W moim przekonaniu to inicjujące festiwal przedstawienie należało do pierwszej trójki najlepszych propozycji tegorocznego programu MFT Kontakt i znakomitym pomysłem było zlokalizowanie go na samym początku wydarzenia. Dzieło Olivera Frljicia nakreśliło już na wstępie bardzo konkretny, a zarazem niezwykle pojemny znaczeniowo obszar tematyczny: szeroko rozumiane zarządzanie (sobą, bliższą i dalszą okolicą) w stanie permanentnej katastrofy, wynikającej z konfrontacji przyciągających się, a zarazem prawdopodobnie skrajnie destrukcyjnych względem siebie pól. Tę katastrofę propozycje festiwalowe dyskutowały z perspektywy tak doświadczeń zbiorowych, jak i indywidualnych, często skrajnie osamotnionych i dojmująco pojedynczych biografii.
The Employees Łukasza Twarkowskiego również, poniekąd, porusza się po krajobrazie końca ludzkości, po topografii katastrofy niewypowiedzianej, ale wyraźnie odczuwalnej. I tutaj także mamy do czynienia z fantazją na temat losów ludzi. Oparty na powieści duńskiej autorki Olgi Ravn scenariusz przedstawienia (tłumaczenie Bogusława Sochańska, adaptacja tekstu i dramaturgia Joanna Bednarczyk) opowiada losy załogi statku kosmicznego – ludzi i ich sobowtórów, humanoidalnych robotów, za żywotność których odpowiada AI (w podwójnych rolach Dominika Biernat, Daniel Dobosz, Maja Pankiewicz, Sonia Roszczuk, Paweł Smagała, Rob Wasiewicz). Olśniewające wizualnie, monumentalne widowisko, które toruński festiwal zaprezentował w przestrzeni sportowej hali, zahacza o tematy kopii i oryginału, tak znakomicie przecież eksplorowane w innym głośnym przedstawieniu Twarkowskiego, w adaptacji nagradzanej sztuki Anki Herbut Rohtko. W The Employees te kwestie rozpatrywane są znów nadzwyczaj przewrotnie, tym razem w innym jednak kontekście – niebywale poruszającym, niosącym porażające i fascynujące jednocześnie obserwacje. Prócz treści, The Employees to przyciągająca uwagę, angażująca wszystkie zmysły (choć niektóre – zbyt opresyjnie!) forma, włączająca w żywy plan przedstawienia fragmenty filmowe (kręcone na żywo, ale i odtwarzane) stanowiące tutaj osobną właściwie, znakomicie przemyślaną i zrealizowaną jakość (za wideo odpowiada Jakub Lech, kamerami operują Iwo Jabłoński i Gloria Grünig). Stanowiący centrum scenicznego świata potężny kubik (intrygujący i skuteczny narracyjnie pomysł scenograficzny, którego autorem jest Fabien Lédé) reprezentuje siedzibę ludzko-nieludzkiego kolektywu i sam w sobie stanowi rodzaj przedziwnego organizmu, z głosem reprezentującym nadrzędny, biurokratyczny rygor (Małgorzata Hajewska-Krzysztofik) w samym centrum. Do tego dochodzi znakomita warstwa muzyczna (Lubomir Grzelak) i ruch (Rob Wasiewicz) budujący poetyckie taneczne etiudy, ale też pełen skomplikowanych, żywiołowych przejść. The Employees otrzymało Grand Prix tegorocznego festiwalu Kontakt, co w kontekście niebywale mocnej konkurencji uznać należy za naprawdę znaczącą nagrodę.
***
Tematem reprezentowanym na toruńskim festiwalu nadzwyczaj intensywnie okazała się strata, rozumiana rozmaicie – jako żałoba, jako etap procesu dezintegracji albo też przeciwnie, jako jedna z faz odzyskiwania własnej tożsamości. Jak nie zabiłem swojego ojca i jak bardzo tego żałuję według tekstu i w reżyserii Mateusza Pakuły (Teatr im. Stefana Żeromskiego w Kielcach/Teatr Łaźnia Nowa) to przedstawienie, które od momentu swojej premiery na początku 2023 roku nieustannie podróżuje po Polsce, wszędzie właściwie zdobywając uznanie i nagrody. Ta rozpisana przez grupę bliskich sobie mężczyzn opowieść o bezzasadnym cierpieniu, któremu próbujemy, dla własnego bezpieczeństwa, nadać jakikolwiek sens, należy do tego rodzaju teatralnych doświadczeń, które zrelacjonować jest najtrudniej. W Toruniu to porażające zdanie: „Dobra tato, przewijamy”, finalizujące tę unikalną na polskich scenach opowieść o cierpieniu, rezonowało nadzwyczaj długo. Bezdyskusyjnie słuszna nagroda im. Zdzisława Maklakiewicza od Sekcji Teatrów Dramatycznych za najlepszy epizod aktorski dla Wojciecha Niemczyka.
O stracie jako niezbywalnym składniku rodzinnej tożsamości opowiada Niepokój przychodzi o zmierzchu Wrocławskiego Teatru Pantomimy, wyreżyserowana przez Małgorzatę Wdowik adaptacja powieści Marieke Lucasa Rijnevelda (scenariusz i adaptacja Robert Bolesto). Ta pełna wielopoziomowego okrucieństwa, magiczno-realistyczna narracja rozpoczyna się od szczególnego rodzaju rodzinnej fotografii. Zastygła na dnie jeziora rodzina utknęła tam symbolicznie po tym, jak ich najstarszy i najbardziej ukochany syn i brat Matthies utonął. A może byli tam wszyscy na długo przed tragedią? Małgorzata Wdowik przygląda się atrofii rodzinnych relacji, uruchamiając perspektywę powieściowego oryginału, perspektywę przerażonej i zafascynowanej światem siostry zmarłego chłopaka (znakomita i nagrodzona w Toruniu wyróżnieniem aktorskim rola Agnieszki Dziewy). Nieukojony, nierozpoznany ból po stracie miesza się tutaj z doświadczeniami inicjacyjnymi dojrzewającej dziewczynki, a fascynująco-przerażającym kontekstem tych zmagań jest świat przyrody, bezwzględnie związany z ludźmi, a zarazem ostentacyjnie i okrutnie wobec tego świata obcy. To wybitne pod względem swojej plastyki (baśniowo-horrorowa scenografia Aleksandra Prowalińskiego, świetne kostiumy Mai Skrzypek) przedstawienie uhonorowano na MFT Kontakt Nagrodą Młodych „Krzyk Młodego Pokolenia”. Bardzo się cieszę z jego obecności w Toruniu, dziwiąc się jednocześnie tak bardzo nietrafionej decyzji o zaprezentowaniu go na Dużej Scenie Teatru Horzycy. Wciśnięte w ornamentacyjne ramy wrocławskie przedstawienie straciło bardzo wiele ze swojej specyficznej monumentalności i pewne elementy całej kompozycji bywały po prostu niewidoczne.
„To ty nas opuszczasz” – odpowiedź na skargę osamotnionej kobiety jest w przedstawieniu Luka Percevala trafieniem w samo sedno specyfiki funkcjonowania osoby z uzależnieniem. Oryginalny tytuł autobiograficznej sztuki Eugene’a O’Neilla z 1941 brzmi Long Day’s Journey into Night i to zapisane tu „podróżowanie w noc” czy też „podróżowanie ku nocy” streszcza właściwie przebieg nie tylko tego jednego letniego dnia z życia rodziny Tyronów, ale i całą ich, naznaczoną uzależnieniem zbiorową biografię. Małżeństwo Jamesa (Roman Garncarczyk) i Mary (Małgorzata Zawadzka) oraz dwójka ich synów, Edmund (Mikołaj Kubacki) i Jamie (Łukasz Stawarczyk), od lat ślizga się po powierzchni życia, podtrzymując iluzoryczne, ufundowane na przemocy relacje i cierpiąc na wieczny brak, brodząc w nieustającej żałobie. Wybitna, nagrodzona w Toruniu (najlepsza aktorka) rola Małgorzaty Zawadzkiej wstrząsająco opowiada o dojmującym kłamstwie, w które wtrąca używka, o permanentnym rozdźwięku między sferą deklaracji a rzeczywistością, o rozpadzie tożsamości, o nieustannym byciu „poza”. Przedstawienie Narodowego Starego Teatru im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie widzę jako jedno z najważniejszych ostatnich lat. Poza mistrzostwem samej inscenizacji, podejmuje ono temat, który w polskiej kulturze domaga się rozliczenia od dziesięcioleci: indywidualne i społeczne konsekwencje (nad)używania środków psychoaktywnych, z obwarowanym aurą świętości alkoholem na czele.
Dorian Roberta Wilsona (koprodukcja Nacionalinis Kauno Dramos Teatras z Litwy i D’Haus z Niemiec) to przedstawienie, o którym mówiono bodaj najczęściej przed jego prezentacją, a po dwukrotnym zaprezentowaniu go na toruńskiej scenie – zastanawiająco rzadko. Może dlatego, że ta dobra (ale nie olśniewająca), a przede wszystkim sprawna inscenizacyjnie rzecz nie ma właściwie umocowania w aktualnej rzeczywistości? Trzy historie, które wprowadza i miksuje Wilson: Basila Hallwarda, Francisa Bacona i Oscara Wilde’a, składają się tu na opowieść, do opisu której przychodzi mi na myśl określenie „przyjemna”. Przyjemnie mi się patrzyło na to przedstawienie, ale zapisane w nim treści nic we mnie nie poruszyły, nie zauważyłam w nich żadnej funkcjonalności, nie wiem, do czego mogłabym je „przyłożyć”, co przez nie i dzięki nim zrozumieć, poznać. Tak, te podstawowe „widzowskie” pytania pozostają dla mnie w tym przypadku bez odpowiedzi. Doceniam biegłość całej kompozycji (kabaretowo-musicalowe konotacje zapisane w treści i formie, ale też i chwilami ironicznie poprzesuwane w kontrze do tradycyjnych konwencji), doceniam aktorskie starania Dainiusa Svobonasa (wyróżnienie dla najlepszego aktora) i Mantasa Zemleckasa, ale tego rodzaju „pochwały piękna” (fraza powtarzająca się, co symptomatyczne, w relacjach z przedstawienia) widzę bardziej jako teatralne ciekawostki, swego rodzaju żywe artefakty z czasów, kiedy ładny widok koił. Ale te czasy chyba już (niestety? na szczęście?) dawno za nami. Mocno zużyta, ale wciąż z potencjałem refleksja o miłosno-nienawistnej relacji osoby tworzącej i dzieła w tym przypadku nie przyniosła niczego nowego.
Największym rozczarowaniem toruńskiego festiwalu okazała się, w moim przekonaniu, propozycja praskiego Divadlo Na zábradlí, przedstawienie Wrogowie publiczni w reżyserii Jana Mikulášeka, adaptujące głośną swego czasu korespondencję Michela Houellebecqa z Bernardem-Henrim Lévym. Bezkrytyczne podejście do, eufemistycznie rzecz ujmując, bardzo źle starzejącej się wymiany „myśli” dwóch supergwiazd stworzyło przedstawienie zatopione w samozadowoleniu uprzywilejowanych, wpływowych i zamożnych przedstawicieli europejskiej elity. Ciekawe momentami zabiegi formalne, metateatralne (delikatnie i niekonsekwentnie punktujące dominujący w przypadku obu postaci watek bezwzględnej, choć w różny sposób realizowanej autokreacji) nie przełamały tej zwietrzałej narracji, która chwilami (fragmenty poruszające wątek flirtu Houellebecqa z putinowsą Rosją) budzi głęboki niesmak. „Po co?” to dominujący komentarz na temat czeskiej propozycji, który dało się usłyszeć w festiwalowych kuluarach. Ja na niego nie znajduję odpowiedzi.
Do czołówki najlepszych propozycji Kontaktu należały przedstawienia organizującego wydarzenie Teatru Horzycy i sąsiadującego z Toruniem Teatru Polskiego im. Hieronima Konieczki w Bydgoszczy. Renata Derejczyk wpisała do festiwalowego programu trzy, bardzo ciekawe propozycje toruńskie: poruszające wiecznie niezałatwione w Polsce tematy aborcji i prokreacyjno-medycznego samostanowienia Dzikie Palmy na podstawie Williama Faulknera w reżyserii Agnieszki Bielewicz; adaptację bardzo interesującej sztuki Martina Heckmannsa (świetne tłumaczenie Iwony Nowackiej) Jeden i jedna, zrealizowaną pod opieką artystyczną Łukasza Czuja oraz Dropie w reżyserii Marcina Libera, ironicznie anarchistyczną w formie i treści adaptację wagabundzkiej powieści Natalki Suszczyńskiej. Z kolei sąsiedzi z Bydgoszczy pokazali na Kontakcie swój przemierzający festiwale polskie i zagraniczne spektakl Wojciecha Farugi Ostatnie dni Eleny i Nicolae Ceaușescu, wyśmienitą inscenizację poruszającego dramatu Julii Holewińskiej, sięgającego do obrosłego mitami finału losów rumuńskiej pary dyktatorów. Kreacja Generała, cichego moderatora świata Ceaușescu, zasłużenie przyniosła Damianowi Kwiatkowskiemu nagrodę najlepszego aktora festiwalu.
Do tego świetnego zestawu toruńsko-bydgoskich propozycji blisko było, pod względem pieczołowitości w odczytywaniu współczesnego świata i w kontekście zapisanych wewnątrz scenicznych światów rozpoznań, przedstawieniom Auréliena Bory’ego (żywiołowo przyjęte i chwalone w festiwalowych kuluarach invisibli, koprodukcja Compagnie 111 z Francji i Teatro Biondo z Włoch) i Alvisa Hermanisa (Kraina głuchych z łotewskiego Jaunais Rīgas Teātris). Bory przyjechał do Torunia z opowieścią wyczytaną z piętnastowiecznego włoskiego gobelinu. Trumf śmierci, obecnie znajdujący się w przestrzeniach muzealnych Palermo, jest tutaj kontekstem, budulcem, a zarazem fantazmatycznym scenariuszem losów współczesnej Europy. Znakomita praca zespołu aktorskiego (Blanca Lo Verde, Maria Stella Pitarresi, Arabella Scalisi, Valeria Zampardi, Chris Oberi i Gianni Gebbia), rozmach teatralnej formy (centrum scenicznej przestrzeni stanowi replika gobelinu) i jej błyskotliwe wykorzystanie – invisibli zdecydowanie należało do najlepszych propozycji programowych tegorocznego Kontaktu. Równie ciekawą rzeczą okazało się przedstawienie wielokrotnego zwycięzcy Kontaktu, Alvisa Hermanisa, który tym razem przywiózł do Torunia romantyczny thriller o przyjaźni tancerki i przestępczyni. Za rolę tej drugiej Chulpan Khamatova otrzymała Nagrodę Prezydenta Miasta Torunia dla najciekawszej osobowości festiwalu. Pochodząca z Rosji aktorka, jedna z najbardziej uznanych tam twórczyń swojego pokolenia, po napaści swojego kraju na Ukrainę wyjechała, potępiając głośno i wyraźnie rosyjską agresję. Świadomość losów aktorki nadała opowieści o rosyjskiej „mafii głuchych” dodatkowych, poruszających sensów.
***
Osiem dni najnowszej odsłony Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Kontakt w Toruniu było czasem bardzo intensywnym, niezwykle wartościowym, doskonale zorganizowanym. Z roku na rok Renata Derejczyk konsekwentnie odbudowuje, po „chudych” latach pandemiczno-finansowych niepokojów, toruńską markę, a Kontakt pod jej ręką bardzo szybko staje się jednym z najciekawszych teatralnych wydarzeń w Polsce. Z ogromną ciekawością oczekuję jego kolejnej, zbliżającej się do jubileuszu odsłony.
12-06-2024
28. Międzynarodowy Festiwal Teatralny Kontakt w Toruniu, 31.05 – 7.06. 2024, Teatr im. Wilama Horzycy w Toruniu.
The CE Mark Certification process is crucial for Irish companies seeking to market their products within the European Economic Area,iso 22301 certification process in Mauritania (EEA). Here are the key steps involved: Product Classification: Determine the classification of your product based on its intended use and potential risks. Products are classified into different categories based on their complexity and potential hazards.https://www.certvalue.com/ce-certification-in-ireland/ Certvalue is the top CE-Mark Consultants in ireland for providing CE-Mark Certification in ireland,Cork,Waterford, Galway and other major Cities in ireland with services of implementation.
Dziękuję bardzo za przydatne informacje, które przyniosłeś. Mam nadzieję, że w przyszłości zawsze będziesz dawać każdemu jak najwięcej świetnych postów. basketball stars