AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Legendy znad Wisły

Córka Bazyliszka, reż. Michał Walczak, Muzeum Warszawskiej Pragi i Praski Teatr Lalek
Córka_Bazyliszka, Materiały organizatora  

Po sukcesie Piratów z DNA Wisły ekipa Praskiego Teatru Lalek przygotowała kolejną familijną baśń grozy – tym razem nawiązującą do legendy o warszawskim bazyliszku. Podobnie jak w przypadku wcześniejszej realizacji reżyser Michał Walczak i kompozytor Wiktor Stokowski osadzają swą historię w realiach współczesnej Warszawy, uzupełniając ją szeregiem zabawnych anegdot i miejskich plotek spod znaku Dzikiej Strony Wisły.

Głównym bohaterem Córki Bazyliszka, bo tak brzmi tytuł spektaklu zrealizowanego we współpracy z Muzeum Warszawskiej Pragi, jest dziesięcioletni Mieszko. Chłopiec nie należy do grona najpilniejszych uczniów – zamiast siedzenia w książkach woli surfowanie w sieci. Mieszko i jego szkolny kolega prowadzą własny kanał youtube’owy, co sprawia, że obaj często wagarują w poszukiwaniu oryginalnych tematów dla swoich filmów. Jedna z ich wypraw szlakiem praskich zaułków kończy się zatargiem z groźnym czarodziejem Szapito oraz odkryciem tajemniczego smoczego jaja. Tak rozpoczyna się szalona, obfitująca w szereg absurdalnych zdarzeń i zaskakujących zwrotów akcji muzyczna opowieść o Mieszku, krnąbrnym chłopcu, który przypadkowo ratuje ostatnią przedstawicielkę gatunku uznanego za wymarły – smoczycę, córkę legendarnego bazyliszka.

Spektakl rozpoczyna występ trzyosobowej trupy cyrkowej (Marta Kuczyńska, Paweł Janyst, Krzysztof Kostera), która za arenę obrała sobie dziedziniec Muzeum Warszawskiej Pragi. Usytuowana tam scena przypomina półotwarty namiot, udekorowany kolorowymi chorągiewkami i rzędem małych lampek. Estetycznie nawiązuje ona do małych, prowizorycznych scenek kuglarskich. Projektująca scenografię Ewa Woźniak zadbała o detale – teatralny kramik różnorodności tworzą tu snopki siana, manekiny, stary dywan, domek dla lalek, wybrakowana karuzela czy parasol. Na scenie znajdują się także rozmaite cyrkowe rekwizyty: zamykane skrzynie, podest, maczugi do żonglowania, drabina, tarcza do rzutek, a nawet wiszący trapez. Warto podkreślić, że nie są to jedynie scenograficzne ozdobniki – w spektaklu mamy do czynienia z prawdziwymi popisami akrobatycznymi, ekwilibrystycznymi, żonglerskimi, a także tymi z zakresu fireshow. Większość z nich to zasługa Krzysztofa Kostery oraz Marty Kuczyńskiej – artystów specjalizujących się w sztuce cyrkowej. Godnie partneruje im aktor-lalkarz Paweł Janyst. Męską część tej obsady widzowie mogli pamiętać z Piratów z DNA Wisły, podobnie jak niektóre lalki i obiekty. Na scenę powrócili między innymi gigantyczny Pyton, rudowłosy Ząbek, a także warszawska Syrenka czy „gadające” tarcze do drążenia tunelu metra. Te powtórki są wynikiem ponownej współpracy duetu z lalkarzem Konradem „Kony” Czarkowskim, który odpowiada za kształt i wizerunek wykorzystanych w spektaklu „muppetów”.

Rodzinny spektakl Walczaka i Stokowskiego emanuje energią charakterystyczną dla większości projektów scenicznych duetu, choć w tym wypadku treść i forma dostosowane zostają oczywiście do potrzeb i wrażliwości najmłodszych. Na małej praskiej scence dzieje się bardzo wiele – animacja lalek łączy się tu z elementami akrobatyki, baśń grozy z kabaretowym humorem, współcześnie brzmiące dialogi z rewiową piosenką. Biorąc pod uwagę tempo akcji oraz liczbę pojawiających się postaci, aż trudno uwierzyć, że obsadę spektaklu stanowi jedynie trójka aktorów. Na ich barkach spoczywa poprowadzenie wątków dramaturgicznych, muzycznych i ruchowych. Choć pierwsze z nich odgrywają decydującą rolę, mam wrażenie, że młodych widzów (i nie tylko) w większym stopniu urzekają jednak sceny muzyczne oraz popisy akrobatyczne. Kompozycje Stokowskiego są prawie zawsze uzupełnione tańcem bądź wywiedzionym z cyrkowych pokazów ruchem scenicznym – to sprawia, że stają się one najbardziej wyrazistym elementem widowiska.

Aktorzy Córki Bazyliszka funkcjonują nieustannie w dwóch łączących się ze sobą planach. W planie żywym kreowane są postaci czarodzieja Szapito czy rodziców Mieszka. Sam główny bohater jest zaś efektem lalkowej animacji, podobnie jak jego kolega oraz nadwiślańskie stwory: Pyton, Smoczyca czy Syrenka. Mimo ciągłego balansowania między różnymi konwencjami, planami gry oraz postaciami, aktorom udaje się stworzyć kilka bardzo wyrazistych kreacji. Na plan pierwszy wysuwa się podstępny czarodziej Szapito Krzysztofa Kostery – czarny charakter tej opowieści. Jak informuje plakat, zakres działalności magika jest dość szeroki: „urodzinki, chrzciny, festyny, komunie, wesela, dożynki”. Demoniczny Szapito ubolewa nad tym, że jego stare, „straszne” sztuczki nie cieszą się już powodzeniem, ponieważ dzieci od występów na żywo wolą oglądać filmy w Internecie. Nadzieja na przywrócenie utraconej sławy pojawia się wraz z odnalezieniem przez Mieszka córki Bazyliszka – odtąd Szapito będzie próbował schwytać smoczycę. Krzysztof Kostera kreuje postać, która budzi zarówno grozę, jak i pobłażliwy śmiech – jego tajemniczy, groźny wizerunek kontrastuje z groteskowymi piosenkami, którymi zachęca widzów do udziału w swym pokazie („Kupujcie bilety, precz z komputerem/ Czarodziej Szapito zrobi karierę”). Warto dodać, że aktor w sposób niezwykle zręczny i pomysłowy wykorzystuje w przedstawianiu tej roli elementy cyrkowego show i akrobatyki. Drugim bohaterem spektaklu zasługującym na uwagę jest Pyton, lalka animowana przez Pawła Janysta. Olbrzymi wąż niemal zrasta się z ciałem aktora – wykonuje razem z nim wszystkie układy choreograficzne, płynnie unosi się nad sceną albo też zwinnie pełza po ziemi. Dopełnieniem tych charyzmatycznych, nieco odrealnionych kreacji jest wreszcie postać matki Mieszka, grana przez Martę Kuczyńską. Matka z jednej strony ukazana zostaje poprzez splot stereotypowych, celowo wyostrzonych zachowań (upominanie i karcenie syna, pretensje do ojca o niskie zarobki), z drugiej zaś obdarzona zostaje cechami superbohaterki (niezwykła sprawność fizyczna, unoszenie się nad ziemią, poskramianie złych przeciwników).

Poza doskonałą zabawą Córka Bazyliszka proponuje młodym widzom także istotny przekaz: taki, że lokalna rzeczywistość skrywa w sobie czasem więcej tajemnic niż pozornie atrakcyjniejszy świat wirtualny. A co dla dorosłych? Scenariusz Michała Walczaka przemyca wiele wątków, które bez trudu rozpoznane zostają przez dawnych bywalców Dzikiej Strony Wisły. Ta dwupoziomowa narracja sprawia, że praski spektakl staje się gratką nie tylko dla dzieci, ale również dla starszych widzów.

14-11-2019

Muzeum Warszawskiej Pragi i Praski Teatr Lalek
Córka Bazyliszka
scenariusz i reżyseria: Michał Walczak
muzyka: Wiktor Stokowski
lalki: Konrad „Kony” Czarkowski
scenografia: Ewa Woźniak
obsada: Paweł Janyst, Krzysztof Kostera, Marta Kuczyńska
premiera: 2.09.2019


skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
siedem minus cztery jako liczbę: