AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Mała wielka polityka

Fantazja polska, reż. Maciej Wojtyszko, Teatr Nowy im. Kazimierza Dejmka w Łodzi
Pracownik Instytutu Kultury Współczesnej UŁ, redaktor miesięcznika „Dialog”.
A A A
fot. Kamil Urbanowicz  

Maciej Wojtyszko robi teatr tak ostentacyjnie niechętny modom, że prędzej czy później jego spektaklami zainteresują się badacze kampu.

Nowy dyrektor łódzkiego Nowego, choć wrażliwy na różne języki sceny i otwarty na ludzi szukających wciąż nowych stylów, to sam pozostaje wierny wypracowanemu przez lata pomysłowi na dramatopisarstwo i reżyserię. Pomysłowi wyrazistemu na tyle, by budzić skrajne reakcje widzów. Ot, dola reżysera, który ma swój przepis na teatr.

A przepis ten opiera się na tworzeniu spektakli opowiadających zamknięte historie z bohaterami, którzy nawet jeśli są wyjątkowi, to koniec końców okazują się bliscy zwykłym zjadaczom chleba, spektakli z inteligenckimi podtekstami i z estetyką udawanego realizmu, w którym każdy aktorski gest jest przesadzony, a każda litera tworząca wolno wypowiadane słowa – słyszalna. Fantazji polskiej najbliżej jest do zrealizowanych pięć lat temu w krakowskim Teatrze Słowackiego Narodzin Fryderyka Demuth z tą może różnicą, że w tamtej opowieści o nieślubnym dziecku Marksa pogodniejsza od zanurzonego w tonie serio języka gry była fabuła, zaś w Fantazji groteską miała błysnąć już nie sama historia, ale także jej sceniczna realizacja z kukiełkowymi postaciami i krotochwilną atmosferą. Błyska, niestety, jakby spod welurowego abażuru, stłumiona najsilniej duchotą scenografii i ciężarem kostiumów. Miał być żart jak z pierwszorzędnego wodewilu, zasłużonej farsy czy lekkiej operetki. Jest mozolne zmaganie się z materią – z materią niekomfortowych butów, sztywnych surdutów, niewygodnych spódnic, z materią krzeseł, które trzeba stawiać frontem do publiczności, nawet gdy powinno się usiąść przy czwartym boku stołu, z materią sztucznych witraży, sztucznych kwiatów, sztucznego parkietu, sztucznych włosów. Patrzyłem na tę klaustrofobiczną i niemą scenografię z niedowierzaniem, że zrobił ją Paweł Dobrzycki – scenograf wielkiej miary, z poczuciem humoru, współpracujący z Maciejem Wojtyszko od lat. Zastanawiałem się, co stało się z zadziorną wyobraźnią Zuzanny Markiewicz, której kostiumy zwykle nie tylko niosą aktorów, ale i umieją grać z niewdzięcznymi konwencjami. W Fantazji polskiej oboje wysłali żarty na L4.

Tymczasem sztuka jest o potrzebie spuszczenia powietrza z patosu historii, z rocznicowego nadęcia, z polskiej mitologii. W chwili, gdy przez kraj przetaczały się martyrologiczne akademie ku czci jubileuszu Niepodległej, Maciej Wojtyszko stworzył opowieść o tym, że losy wielkiej historii pisane są niekiedy małymi literami, nierzadko zresztą nakreślonymi kobiecą dłonią. Jest rok 1917. Koncertujący w Nowym Jorku Ignacy Jan Paderewski dzięki własnej sławie i poparciu prezydenckiego doradcy Edwarda Mandella House’a dostaje się w orbitę Białego Domu. Po wielu próbach wciągnięcia Stanów Zjednoczonych w sprawy Polski, zostaje wreszcie poproszony o przygotowanie memoriału, który mógłby stać się dla Thomasa Woodrowa Wilsona przewodnikiem po skomplikowanej sytuacji politycznej Środkowej Europy i skłoniłby go nie tylko do włączenia Ameryki do europejskiej wojny, ale i do opowiedzenia się za wskrzeszeniem niepodległej Polski. Jak wiadomo, do swoich „czternastu punktów” planu pokojowego z roku 1918 Wilson włączył postulat stworzenia niepodległego państwa polskiego, choć nie wiadomo, jak bardzo decydująca była rola wielkiego muzyka. Że bardzo – o tym przekonywali niemal wszyscy organizatorzy zeszłorocznych celebracji rocznicowych. Wojtyszko natomiast puszcza w swojej sztuce wodze fantazji: może o wszystkim zadecydowały kobiety? Te z otoczenia Paderewskiego i otoczenia Wilsona? I może nie tyle liczyła się siła geopolitycznych argumentów, ile małe ludzkie słabostki? Jakże ludzcy są jego bohaterowie, gdy snując projekta wagi światowej, nie rezygnują ze swoich miłosnych planów lub staromałżeńskich nawyków. Jakże czule pisze o nich Wojtyszko, zderzając ich górnolotne antyfony o wolnej Polsce z akcją szukania nowego domu dla osieroconych papug czy z licytacjami dziecięcych lalek, z których dochód powędruje do walczących na wojnie rodaków.

Całą akcję Maciej Wojtyszko potrafi zmieścić w hotelowym apartamencie, a właściwie w jednej jego części – przejściowym saloniku, przez który przetoczy się i echo wielkiej historii, i grupa ludzi tyleż sympatycznych, ile pociesznych. Paderewski z lwią grzywą (Dymitr Hołówko), wiecznie zatroskana Helena Paderewska (Barbara Dembińska), ich sekretarka Mary, którą najpierw elektryzuje wielki pianista, a później sprawa polska (Weronika Asińska), wybitna śpiewaczka Marcelina Sembrich-Kochańska, która miała tyle rozsądku, by zakończyć karierę, zanim zaczęła tracić formę (Jolanta Jackowska), francuski stroiciel fortepianu Marcel (Piotr Seweryński) i wreszcie małżeństwo Wilsonów (Katarzyna Żuk, Sławomir Sulej) – ona despotyczna, on posłuszny. O Polsce rozmawia się tu dużo i często, ale choć marzenia o wolności wypowiadane są tu podniosłymi frazami, to nie mamy do czynienia z akademią. Paderewski bywa zmęczony, panie lubią zatopić smutki w likierku, zimna jak lód prezydentowa traci rozum, by zdobyć krem do twarzy. Zamysł jest czytelny: jeśli patos przełamie się przyziemnością, to powinna wyjść z wszystkiego ciepła ironia.

I faktycznie niekiedy się to udaje: może najbardziej, gdy Paderewscy walczą o termometr, mając chyba trochę nadziei, że nagła grypa dałaby im wytłumaczenie, gdyby plan zmiany losów świata się nie powiódł. Najciekawiej swoją postać wymyślił Dymitr Hołówko – jego Paderewski bywa autoironiczny, zagubiony w otaczającym go kobiecym gwarze, szarmancki dla Mary, troskliwy dla Heleny. Barbara Dembińska umie być despotyczną panią domu, ale i umie dzielić się sceną z innymi, choć ci nie zawsze umieją z tego skorzystać: zafiksowani na jednym pomyśle na postać, z jedną miną i jednym gestem sprawiają, że ich kolejne wejścia stają się przewidywalne i szybko także nużące. Z czasem uwaga widza zawieszona jest już tylko na fabule dramatu. Nawet papuga, taka prawdziwa, skrzecząca w nieprzewidywalnych momentach i upchnięta w klatce na scenie, z czasem daje o sobie znać coraz rzadziej, fundując sobie coraz dłuższe drzemki. Nie ona jedna.

05-06-2019

galeria zdjęć Fantazja Polska, reż. Maciej Wojtyszko, Teatr Nowy im. Kazimierza Dejmka w Łodzi <i>Fantazja Polska</i>, reż. Maciej Wojtyszko, Teatr Nowy im. Kazimierza Dejmka w Łodzi <i>Fantazja Polska</i>, reż. Maciej Wojtyszko, Teatr Nowy im. Kazimierza Dejmka w Łodzi <i>Fantazja Polska</i>, reż. Maciej Wojtyszko, Teatr Nowy im. Kazimierza Dejmka w Łodzi ZOBACZ WIĘCEJ
 

Teatr Nowy im. Kazimierza Dejmka w Łodzi
Maciej Wojtyszko
Fantazja polska
reżyseria: Maciej Wojtyszko
scenografia: Paweł Dobrzycki
kostiumy: Zuzanna Markiewicz
muzyka: Piotr Moss
światło: Kamil Urbanowicz
obsada: Barbara Dembińska, Jolanta Jackowska, Katarzyna Żuk, Weronika Asińska (gościnnie), Dymitr Hołówko, Tomasz Kubiatowicz, Piotr Seweryński, Sławomir Sulej
premiera: 2.05.2019

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
dwa plus trzy jako liczbę: