AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Marksiści znowu zmieniają świat

School of Resistance, Milo Rau i Akademia Sztuk w Berlinie
Reżyser teatralny, historyk i teoretyk teatru. Profesor na Uniwersytecie Wrocławskim i w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej im. Ludwika Solskiego w Krakowie, absolwent Politechniki Wrocławskiej (1979) oraz Wydziału Reżyserii Dramatu krakowskiej PWST (1986). Publikuje m.in. w „Teatrze” i „Dialogu”.
A A A
Milo Rau  

Pandemia niesie zagładę, ale też zapowiada przemianę i odrodzenie. Świat zachorował, bo się przepoczwarza. Nic dziwnego, że ożywili się marksiści. Wszak to Marks kazał filozofom nie interpretować, ale zmieniać świat. Współcześni marksiści czczą Lenina, ale nie zakładają partii. Jest mało czasu, trzeba się spieszyć. Chcą zmieniać świat z pomocą sztuki. To szybciej. Artysta bezkarnie i za niewielkie pieniądze może stworzyć wizję utopii i sugerować odbiorcom sztuki, by w wizji rozpoznali własną przyszłość, co z kolei może zaowocować transformacją mentalną.

Pandemia wyostrza kontrasty, bo w każdym globalnym kryzysie bogaci się bogacą, a ubodzy ubożeją. Nie wszyscy bogaci są jednak zachłanni i źli. Niektórzy miewają dobre intencje. W maju 2020 roku Szwajcar Milo Rau, dyrektor teatru NTGent w Belgii, uruchomił globalne forum internetowe dla artystów, aktywistów, polityków i filozofów pod nazwą „Szkoła oporu” z dopiskiem „To szaleństwo trzeba powstrzymać”. Kulminacją zdalnych rozmów, odbywanych co drugi czwartek, była pięciodniowa sesja online, zorganizowana pod koniec lutego 2021 roku przez zamożną i prestiżową Akademię Sztuk w Berlinie. Kobiety i mężczyźni z całego globu zastanawiali się zdalnie nad strategiami artystycznego oporu wobec nadużyć kapitalizmu i ideologii (wy)zysku. Każdego z pięciu dni oglądali też i komentowali jeden z licznych projektów artystycznych Milo Raua. Obrady prowadzone były po angielsku, żeby cały świat mógł zrozumieć przesłanie „Szkoły oporu”.

Jestem marksistą

Milo Rau to niezwykle barwna i wielce kontrowersyjna postać. Urodził się w Bernie. Jego ojciec był lekarzem, matka chemiczką. Rodzice dość szybko się rozwiedli. Matka związała się z radykalnym trockistą, często wyrzucanym z pracy. Rau zwierzył się dziennikarzowi „New York Timesa”, że musiał zmieniać szkołę „12 lub 13 razy”. Od dziecka był nomadą.

Trockistowski opiekun wpłynął zapewne na polityczny radykalizm swego wychowanka. Jako mody chłopak Milo Rau uczył się rosyjskiego, żeby w oryginale studiować Lenina. Opanował też hebrajski, grekę i łacinę. W Paryżu studiował socjologię. Jego nauczycielami byli Tzvetan Todorov i Pierre Bourdieu. Dziś mówi o sobie: „jestem marksistą”.

Od dziecka marzył o karierze filmowca. Pierwszy film nakręcił w roku 2002. Próbował przenieść na ekran prozę Thomasa Pynchona. Po sromotnej klęsce tego projektu odkrył teatr. Szybko zaczął odnosić sukcesy. Jego spektakle wytrącały aktorów i widzów ze strefy bezpieczeństwa. Z pomocą teatru chciał zmienić świat. Stosował terapię szokową.

Do odegrania prawdziwej historii belgijskiego mordercy i pedofila Rau zatrudnił…dzieci. W spektaklu występuje także dorosły aktor: nagrywa dzieci kamerą i jednej z dziewczynek każe się rozebrać. Przemoc aktora wobec dzieci miała zapewne odzwierciedlać przemoc pedofila. Nie wszyscy potrafili to przełknąć i niektóre teatry niemieckie odmówiły pokazania przedstawienia. Straumatyzowani Belgowie uznali jednak Pięć łatwych utworów za najwybitniejszą inscenizację roku 2017. Spektakl został też zaproszony do Polski przez Nowy Teatr Warlikowskiego. Nasi krytycy podkreślali w recenzjach, że godność dzieci została uszanowana, a sam spektakl był perfekcyjnie realizowany od strony technicznej.

Na inaugurację swej dyrektorskiej kadencji w teatrze NTGent w roku 2018, Milo Rau ożywił Adorację Mistycznego Baranka, sławny Ołtarz Gandawski w katedrze Św. Bawona, ukończony przez braci van Eyck w roku 1432. W spektaklu Lam Gods postaci biblijne z ołtarza zostały zagrane przez mieszkańców dzisiejszej Gandawy. Rau wywołał skandal, dając w prasie ogłoszenie, że do roli współczesnych krzyżowców zatrudni dżihadystów, którzy wrócili do Belgii z Syrii. Niespełna rok wcześniej islamscy terroryści zamordowali w Brukseli 32 osoby. Nikt się nie zgłosił, ale nazwisko „Rau” stało się znane poza kręgami teatralnymi.

Sztuka (nie)możliwa

Światowy rozgłos przyniosły Rauowi spektakle polityczne. W roku 2007 założył Międzynarodowy Instytut Mordu Politycznego. Z pomocą tej instytucji w roku 2009 zrealizował spektakl Ostatnia godzina Eleny i Nicolae Ceaușescu.

Osławiony proces dyktatorów Rumunii odbył się dwie dekady wcześniej w Boże Narodzenie. Był to polityczny spektakl, zainscenizowany w wojskowym baraku. Rozprawa trwała niecałą godzinę. Oskarżyciele jeszcze niedawno należeli do najbliższych współpracowników Ceaușescu. Całe zdarzenie filmował tylko jeden kamerzysta. Wszystko odbywało się tak pośpiesznie, że nie zdążył nagrać egzekucji, bo właśnie zmieniał taśmę w kamerze.

Film z rozprawy, często potem edytowany i przycinany, to unikalny, bo performatywny dokument historyczny. Rau postanowił ten fakt wykorzystać i zaprosił rumuńskich aktorów do wiernego odtworzenia całego procesu. Reenactment, pokazany w Bukareszcie i Berlinie, miał wprowadzić do teatru realność, była to jednak wciąż realność inscenizowana przez performerów.

Do kolejnego reenacmentu Rau zaprosił autentycznych uczestników zdarzeń. Procesy moskiewskie (2013) rekonstruowały trzy współczesne rozprawy przeciw rosyjskim kuratorom i artystom, przywołując w tytule osławione procesy pokazowe z lat trzydziestych XX wieku. Pierwszy z rekonstruowanych przez Raua procesów sądowych wytoczono dyrektorowi moskiewskiego Centrum Sacharowa za zorganizowanie w roku 2003 wystawy Uwaga! Religia. Ekspozycja została zresztą szybko zamknięta, bo fanatyczni ortodoksi zaczęli niszczyć dzieła sztuki. Po wyroku skazującym jedna z artystek popełniła samobójstwo. W drugim procesie oskarżono trzy kuratorki wystawy Zakazana sztuka (2006), a w trzecim, najsławniejszym, postawiono zarzuty o obrazę uczuć religijnych legendarnym artystkom z zespołu Pussy Riot, bo odważyły się wystąpić w moskiewskim Soborze Chrystusa Zbawiciela (2012). Zdaniem Raua putinowski reżim po dekadzie pokazowych procesów przeciw sztuce ostatecznie zlikwidował w Rosji demokrację.

Inscenizacja Procesów moskiewskich odbyła się oczywiście w Centrum Sacharowa. Rau zaprosił sto osób, reprezentantów wszystkich poglądów artykułowanych podczas procesów: obrońców i prokuratorów, artystów i duchownych, krytyków sztuki i religijnych fanatyków. Od 1 do 3 marca 2013 roku odbyły się ponownie trzy rozprawy. Nie były to jednak klasyczne reenacmenty. Rau zakreślił tylko ogólne ramy inscenizacji. Sędzią w rozprawach była krytyczka sztuki. Uczestnicy mogli rozwijać swoje wystąpienia w dowolnych kierunkach. Przebieg zdarzeń zaszokował realizatorów. Zwolennicy i przeciwnicy sztuki zdawali się być wciąż radykalnie podzieleni i jeszcze silniej utwierdzeni w swych skrajnych stanowiskach. Trzeciego dnia do moskiewskiego Centrum wkroczyła policja.

Podczas drugiego dnia sesji „Szkoły oporu” Thomas Ostermeier, szef berlińskiej Schaubühne, komentując film dokumentalny z Procesów moskiewskich Raua, ostro wystąpił przeciw użyczaniu głosu skrajnym faszystom czy religijnym fanatykom. Takie osoby, zdaniem Ostermeiera, nie przychodzą, żeby rozmawiać, bo wszędzie uprawiają propagandę i próbują zawłaszczyć każde forum wolnej myśli. Prawicowi ekstremiści z zasady nie są zapraszani na debaty do lewicującej Schaubühne. To zresztą w Niemczech temat o szerszym kontekście: po co rozmawiać z żyjącymi nazistami?

Ponadnarodowa (nie)sprawiedliwość

Dwa lata po Procesach moskiewskich hiperaktywny Rau podjął jeszcze ambitniejsze wyzwanie. Postanowił dokonać teatralnej interwencji w rzeczywistość i wykreować przemianę społeczną. W roku 2015 zorganizował Trybunał kongijski (Kongo Tribunal). Wojna domowa w Kongo pochłonęła w ciągu dwóch tylko dekad sześć milionów istnień ludzkich. Międzynarodowe kompanie bezczelnie szabrują i eksploatują żyzne ziemie, bogate w minerały. Rzadkie surowce są dziś bezcenne, bo niezbędne do produkcji milionów smartfonów czy komputerów.

Rau zainscenizował Trybunał kongijski najpierw w Bukavu na wschodzie Konga, a potem w Berlinie. Do udziału w trzydniowej debacie przekonał prawników z Trybunału Międzynarodowego w Hadze, ofiary i świadków, kongijskich polityków (pojawił się nawet lokalny gubernator ze świtą), a także światowych i lokalnych ekspertów.

Debatowano nad przypadkami, które powinny wejść na wokandę prawdziwego trybunału, jeśli tylko udałoby się wreszcie taką instytucję powołać: zamordowanie 35 kobiet i dzieci w Mutarule przez zmilitaryzowane bandy w czerwcu 2014 roku, katastrofa ekologiczna wywołana warunkami eksploatacji kopalni Bisie i przymusowe wysiedlenia z terenów zajmowanych przez kopalnię złota Twangiza – żadna z wykorzenionych i skazanych na wegetację rodzin nie otrzymała rekompensaty od kanadyjskiej kompanii Banro.

Zbrodni tych wciąż nie osądzono, ale debaty utwierdziły Kongijczyków w sensie oporu wobec chciwej korupcji i zachłannej eksploatacji. Teatralny trybunał, choć nie miał żadnej mocy sprawczej czy legislacyjnej, wstrząsnął Kongiem i w rezultacie zdymisjonowani zostali prominentni urzędnicy, w tym gubernator, który wziął udział w przedstawieniu. Okazało się, że sztuka może jednak oddziaływać na rzeczywistość. Podobno w Kongu lokalne społeczności próbują teraz organizować własne trybunały na wzór inscenizacji Raua.

Czy możliwa jest sztuka globalna?

Milo Rau, obejmując teatr NTGent, ogłosił, jak przystało na marksistę, dziesięciopunktowy Manifest gandawski (polski przekład opublikowały „Didaskalia” 155 w lutym 2020). W pierwszym punkcie nowy dyrektor oczywiście zadeklarował, że nie chodzi o to, żeby świat przedstawiać, lecz żeby go zmieniać. Punkt siódmy nakazywał zatrudnianie do przedstawień co najmniej dwojga amatorów. Punkt dziewiąty zalecał z kolei, by przynajmniej jedna produkcja w sezonie była próbowana lub wystawiona w strefie krwawych konfliktów.

W 2019 roku Rau zabrał siedmioro aktorów z teatru NTGent do zniszczonego Mosulu w Iraku. Pięć lat wcześniej dżihadyści ogłosili tam powstanie Państwa Islamskiego (ISIS). Miasto zostało wprawdzie odbite z rąk bojowników, ale wciąż nie było tam bezpiecznie. Rau postanowił w ruinach Mosulu pracować nad inscenizacją Orestei Ajschylosa. Do udziału zaprosił też lokalnych artystów irackich. Studenci Akademii Sztuk stworzyli chór, a lokalna nauczycielka Khitam Idress, matka zabitego przez dżihadystów chłopaka, zagrała boginię Atenę. 23 czerwca 2019 roku spektakl pokazano także w Polsce, podczas Biennale Warszawa.

Projekt ten szczególnie jaskrawo ujawnia etyczne i polityczne dwuznaczności marksistowskiej koncepcji sztuki Milo Raua. Problematyczny wydaje się już sam punkt wyjścia, uznanie Orestei, tekstu fundamentalnego dla zrozumienia źródeł kultury Zachodu, za model uniwersalny, który mógłby pomóc wyjaśnić splątane kłącze konfliktów we współczesnym Iraku. Czy grecka demokracja może być w ogóle dobrym modelem dla kraju islamskiego? Przecież wojna w Iraku zaczęła się właśnie od inwazji zachodnich demokracji.

Na filmowym nagraniu studenci tworzący chór są zmuszani do odbycia sądu nad dżihadystami. Każdy z chłopców stracił kogoś bliskiego. Mają głosować za karą śmierci. Nikt nie podnosi ręki. Są ewidentnie zażenowani obecnością europejskich intelektualistów. Rau w protekcjonalnym komentarzu wychwala pod niebiosa zachowanie chłopców. Patrzcie państwo, nie żądają krwi, jacy cywilizowani…Wszak to popisowy wręcz przykład neokolonializmu!

Milo Rau i europejscy aktorzy przebywali w Mosulu tylko dwa tygodnie. Zdążyli w tym krótkim czasie nakręcić serię filmów z rozmów i prób, a także wszystkie sceny grane przez artystów irackich, bo nikogo z Mosulu nie zabrali ze sobą na występy w Europie. Irak i Irakijczycy obecni są w przedstawieniu Raua tylko na filmie jak nierzeczywiste duchy. Ruiny miasta i straumatyzowani ludzie stanowią malownicze i poruszające tło dla aktorskich popisów gwiazd teatru NTGent. Każdy niemal pokaz Orestesa w Mosulu kończy się owacją na stojąco. Komu jednak biją brawa wstrząśnięci widzowie?

Europejczycy przybyli do Iraku z gotową tezą. Nie próbowali zrozumieć złożonej irackiej rzeczywistości. Jeden ze studentów uczestniczących w projekcie zwierzył się potem dziennikarce „New York Timesa”: Belgowie „nie pytali, czy mamy wodę, czy mamy prąd”. Byli wręcz obsesyjnie zafascynowani dżihadystami z ISIS. Kazali sobie pokazywać, jak dokładnie przebiegały egzekucje, co zresztą zostało następnie wcielone do przedstawienia. W Orestei Raua postacie giną jak podczas egzekucji dżihadystów, od strzału w głowę albo od noża, choć w teatrze antycznym nie pokazywano mordu.

Przemoc stanowi znak rozpoznawczy najgłośniejszych przedstawień Milo Raua. Podczas dwudziestominutowej sceny rekonstruującej prawdziwy mord Ihsane'a Jarfiego w spektaklu La Reprise. Histoire(s) du théâtre (Powtórzenie. Historia teatru, 2018) rodzice zamordowanego chłopaka opuścili teatr, a recenzentka teatralna zemdlała od nadmiaru okrucieństwa. Krytycy w Edynburgu uznali jednak La Reprise za objawienie. Milo Rau bardzo sprawnie inscenizuje doświadczenia zachodniego widza. Ale po co właściwie pojechał do tego Mosulu?

Rewolta godności

Ostatni, piąty dzień sesji „Szkoły oporu” poświęcony był debatom wokół Nowej Ewangelii (2020), najnowszego projektu filmowego Milo Raua. Akcja tej współczesnej ewangelii rozgrywa się w obozie dla uchodźców na południu Włoch, nieopodal urokliwego miasta Matera. Tam Pier Paolo Pasolini kręcił Ewangelię wg świętego Mateusza, a Mel Gibson Pasję. Spektakularna Matura udaje w obu filmach Jerozolimę.

Do roli współczesnego Jezusa Milo Rau zatrudnił czarnoskórego aktywistę Yvana Sagneta z Kamerunu. Sagnet przypłynął do Włoch w roku 2007, żeby studiować na politechnice w Turynie, ale po oblaniu egzaminu w 2011 roku zatrudnił się na plantacji pomidorów w Apulii. Panowały tam niewolnicze wręcz warunki pracy. Sagnet zorganizował strajk. Wkrótce stał się liderem walki politycznej ze współczesnym niewolnictwem. Skończył w międzyczasie studia. Napisał dwie książki. W lutym 2017 roku prezydent Sergio Matteralla nadał Kameruńczykowi szlachecki tytuł Cavaliere dell'Ordine al Merito della Repubblica Italiana. Yvan Sagnet to dziś symbol „rewolty godnościowej” uchodźców.

Milo Rau historyczne partie filmu nakręcił również w Maturze, jak Pasolini i Gibson. Rolę Jana Zbawiciela w Nowej Ewangelii zagrał nawet Enrique Irazoqui, najmłodszy Jezus w pamiętnym filmie Pasoliniego. Z kolei Maia Morgenstern, matka Chrystusa w Pasji Gibsona, była także matką czarnoskórego Jezusa u Raua. Przywołania głośnych dzieł Pasoliniego i Gibsona to oczywiście znakomita strategia marketingowa, podobnie jak kręcenie zdjęć w Maturze.

Nie obejrzałem jednak tego filmu z powodów pryncypialnych. Zaraz to wyjaśnię.

Bez konkluzji

Wszystkie projekty artystyczne Milo Raua mają charakter hybrydowy. W przedstawieniach teatralnych wyświetlane są filmy. Częścią spektakli są próby i prywatne zwierzenia aktorów. Niekiedy artyści występują jako postaci z rekonstrukcji czy dramatu, niekiedy pod własnym imieniem. Zdjęcia dokumentalne umieszczają zdarzenia w kontekstach współczesnych. Triki filmowe wzmacniają realizm scen okrucieństwa. Przedstawienia i relacje filmowe realizowane są w wielu językach. Projektom teatralnym towarzyszą publikacje książek, wykłady, debaty i konferencje.

Milo Rau stworzył potężną sieć wspaniałych artystów, myślicieli, polityków, naukowców i aktywistów zatroskanych o losy świata. Piszą książki, zajmują się działalnością charytatywną, pracują z trudną młodzieżą i osobami wykluczonymi, mieszkają w strefach konfliktu i w europejskich stolicach, realizują projekty wielokulturowe i wieloetniczne, walczą o godność każdej żywej istoty na ziemi.

Debaty podczas pięciodniowej „Szkoły oporu” bywały fascynujące i często porywające. Szczególnie ciekawe wydały mi się spory dwóch wybitnych francuzów, pisarza Édouarda Louisa, tłumaczonego także w Polsce, oraz lewicującego filozofa i socjologa Geoffroya de Legasnerie’go. Louis dowodził, że nastał kres „sztuki burżuazyjnej”, posługującej się aluzją, metaforą i niedopowiedzeniem. Czas na nowy realizm. Dzisiaj artysta powinien przemawiać wprost, bez owijania drażliwych spraw w piękne i wieloznaczne opakowania. Legasnerie twierdził z kolei, że każdy teatr jest polityczny, choć przyznał, że rzadko chodzi na przedstawienia czy wystawy, bo woli czytać książki naukowe.

Marksizm w teorii brzmi świetnie, obiecuje wszak równość i powszechną sprawiedliwość, kompromituje się dopiero w praktyce. Film Nowa Ewangelia, przywoływany w wielu debatach podczas całej sesji, miał stanowić swoiste zwieńczenie „Szkoły oporu” i świadectwo godnościowej rewolucji. Niewiele osób mogło go jednak zobaczyć. Organizatorzy wyświetlili film za darmo tylko w Niemczech i Austrii, a zatem w krajach najbogatszych. Tam oczywiście dostępne są najważniejsze granty i potencjalne źródła finansowania kolejnych projektów artystycznych Milo Raua…

Nie wydałem 10 Euro na bilet do zdalnego kina, żeby nie wzmacniać europejskiego kapitalizmu, tak bardzo przecież potępianego przez marksistów uczestniczących w internetowej „Szkole oporu”. Inni z kolei nowego filmu Raua nie obejrzeli, bo w Iraku czy Kongo po prostu nie mieli takich pieniędzy.

Tyle w temacie zmieniania świata przez zamożnych marksistów.

10-03-2021

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
jeden razy osiem jako liczbę:
komentarze (3)
  • Użytkownik niezalogowany Jan Opielka
    Jan Opielka 2021-04-01   17:21:52
    Cytuj

    Hej, bardzo ciekawy esej, dużo się dowiedziałem o tym twórcy, a chciałem, bo piszę recenzję o ... Nowej Ewangelii. Smutny ten wątek z nie obejrzeniem filmu, trudno mi to ocenić. Ale ja po prostu wysłałem do twórców prośbę o link do obejrzenia i go wysłali. To jest generalny problem, że nie można pewnych filmów oglądać, bo są ograniczenia praw autorskich, rejonów itd. Świat nie jest idealny, nikt perfekcyjny, nawet Ci bardzo zaangażowani ludzie, jak choćby Rau. Dlatego smutno, że tak kończysz ten wnikliwy tekst, trochę na zasadzie: obrażam się, bo widzicie przecież, jak to z tymi marksistowskimi ideałami. Film jest na prawdę godny zobaczenia, zresztą dopiero od dziś jest wersja z angielskimi podtytułami.

  • Użytkownik niezalogowany Swistak
    Swistak 2021-03-16   20:07:36
    Cytuj

    Absolutnie genialny esej! gratuluję i dziękuję!!!

  • Użytkownik niezalogowany Ka
    Ka 2021-03-10   20:49:35
    Cytuj

    Że też marksiści nie obnażają marksistowskich szaleństw, a szukają ich w świecie kapitalizmu tak wytrwale.