AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

O mewach i bliskości

Pipsa Lonka, cztery dni bliskości, przekład Marta Orczykowska, Wydawnictwo ADiT
Doktor nauk humanistycznych, krytyk teatralny, członek redakcji portalu „Teatralny.pl”. Pisze dla „Teatru”, kwartalnika „nietak!t”, internetowego czasopisma „Performer” i „Dialogu”. Współautor e-booka Offologia dla opornych. Współorganizuje Festiwal Niezależnej Kultury Białoruskiej we Wrocławiu.
A A A
 

Pipsa Lonka, fińska dramatopisarka i dramaturżka, dwukrotnie uhonorowana prestiżową Fińską Nagrodą Lea, w swojej sztuce neljän päivän läheisyys czerpie z różnych źródeł inspiracji, co wyraźnie zaznacza w rubryce „Uwagi i źródła”. Lonka odwołuje się m.in. do performansu Mariny Abramović Czyszczenie lustra z 1995 roku oraz włącza do swojego tekstu kompozycję muzyczną Kaiji Saariaho Cloud Trio. Ważnym elementem jej dzieła są także transkrypcje głosów mew, skrupulatnie sporządzone na podstawie dwóch książek ornitologa i pisarza Pertti Koskimiesa. W swojej bibliografii, zawierającej trzynaście pozycji, autorka wymienia także prace naukowe filozofki i feministki Rosi Braidotti, przez wiele lat związanej z Uniwersytetem w Utrechcie.

Marta Orczykowska, absolwentka filologii angielskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego, tłumaczy sztukę Lonki na język polski, opierając się na angielskim przekładzie Kristiana Londona Sky Every Day. Tytuł ten odnosi się do minimalistycznego wiersza amerykańskiego poety Arama Saroyana, składającego się jedynie z trzech słów zapisanych jedno pod drugim. Polską wersję, której zgodność z fińskim oryginałem sprawdziła Iwona Kiuru, Orczykowska zatytułowała cztery dni bliskości, dedykując ją swojej siostrzenicy, Karolinie Kołodziej. Sztuka w przekładzie Orczykowskiej została wydana przez Agencję Dramatu i Teatru ADiT, a okładkę zdobi piękny obraz Otto Donnera, przedstawiający widok na morze z plażą, samotną postacią oraz mewami, doskonale oddający nastrój dzieła.

Nudna wyliczanka? Być może. W ten sposób w największym skrócie można zarysować skomplikowaną sieć powiązań i relacji, dzięki którym ta nietypowa i godna uwagi pozycja trafiła w ręce czytelnika. Co więcej, ta sieć jest właściwie zbyt uproszczona i niepełna, i to nie tyle pod względem „ilościowym”, co „jakościowym”. Skupia się przede wszystkim na nazwiskach, instytucjach i tytułach, tworząc sieć ludzką, czyli antropocentryczną. Tymczasem, jak nauczał francuski filozof Bruno Latour, jeden z głównych twórców Teorii Aktora-Sieci, należy uwzględniać wszystkich aktantów tworzących sieć: ludzi, technologie, przedmioty i zwierzęta. Zgodnie z zasadami symetrii i heterogeniczności każdy z nich powinien być traktowany na równi, bez uprzywilejowania człowieka. Na przykład, psy mogą być uznawane za kluczowych członków rodziny, ponieważ ich potrzeby i zachowania wpływają na codzienne decyzje, takie jak godziny spacerów czy wybór mieszkań. Podobnie smartfony nie są jedynie narzędziami komunikacji; aktywnie kształtują nasze codzienne nawyki, wpływając na to, jak się komunikujemy i organizujemy nasze życie, a z czasem nawet przekształcają nasze ciała.Ten nieco akademicki kontekst jest w tym przypadku niezwykle istotny. Sztuka Lonki, napisana w duchu poszukiwań posthumanistycznych, stanowi dramaturgiczne przełożenie, a nawet artystyczne ucieleśnienie Teorii Aktora-Sieci. Nie znajdziemy tu klasycznego spisu postaci, a nawet jeśli spróbujemy je zidentyfikować, napotkamy trudności. Na podłużnych, białych, nienumerowanych kartkach pojawiają się krótkie zdania: „Do stworzenia plaży potrzeba trzech rzeczy: lądu, morza i nieba”, „Piasek składa się przeważnie z ułożonych obok siebie drobnych kryształków”, „Mewy są przeważnie białe i krzykliwe” czy „Ludzie są przeważnie czerwonawi”. Seria tych krótkich sentencji, często bliskich w swej poetyce japońskim haiku, nie służy jednak do zarysowania tła, stworzenia odpowiedniego klimatu czy wprowadzenia do czegoś bardziej znaczącego. Cztery dni bliskości nie należy do kategorii „dramaturgii dyskursywnej”, w której śmiało przywołuje się całe ustępy z mądrych książek, a postacie wygłaszają naukowe prelekcje, jakby opowiadały o ostatnim odcinku ulubionej telenoweli.


Lonka odrzuca utarte schematy myślenia o tekstach teatralnych, które opierają się na opozycjach takich jak pierwszoplanowe/drugoplanowe, protagonista/antagonista, dialog/monolog i tym podobne. W jej zdaniach-sytuacjach, poszatkowanych niemalże do poziomu kakofonii rozmów, brakuje tradycyjnego napięcia dramatycznego. Latające nad plażą mewy są równie ważne, jak mieszkańcy i mieszkanki bliżej nieokreślonego hotelu w bliżej nieokreślonym nadmorskim mieście. Nie poznajemy żadnych imion, jedynie numery pokoi. Więcej, w tej impresyjnej galerii obrazów, mozaice momentów, w podobny sposób „działają” zarówno zawiązane na supeł prezerwatywy, włosy w odpływie, sterty ryb, łuski, pióra, wibrator, jak i leżaki. To „działanie” warto jednak ująć w podwójny cudzysłów, ponieważ nic się tu właściwie nie dzieje, a jednocześnie dzieje się wszystko wszędzie naraz, jak w tytule znanego oscarowego filmu.

No i, po raz kolejny, lejtmotyw całości – mewy, mewy, mewy, których – jak zastrzega autorka – „nie mogą na scenie grać ludzie”. Żadnej antropomorfizacji. Relacje między światem przedmiotów, człowiekiem i zwierzętami w czterech dniach bliskości kierują nas w stronę tzw. „ciemnej ekologii”. W przeciwieństwie do tradycyjnej ekologii, skupiającej się na ochronie przyrody i przywracaniu jej pierwotnego stanu, „ciemna ekologia” podkreśla trudne, często nieprzyjemne aspekty naszej relacji z naturą. Timothy Morton, twórca tej koncepcji, sugeruje, że zamiast idealizować naturę i dążyć do jej romantycznego ideału, powinniśmy zmierzyć się z realiami i niepewnością, jakie niesie życie w antropocenie. Co więcej, należy zaakceptować, że natura nie tylko różni się od nas, ale jest również całkowicie nieznana i obca, wymykająca się nam ze względu na swoją złożoność.


Nie twierdzę, że są to również poglądy Lonki, lecz wieloznaczność i problematyczność tytułowej „bliskości” wywołuje podobne refleksje. Mowa bowiem o czterech dniach bliskości między ciałem martwego mężczyzny z pokoju 303 a mewami, które zajrzały do niego przez drzwi balkonu: „Następnego dnia ptaki wkroczyły ostrożnie, ale już bez wahania. Na twarzy nieboszczyka wykwitł uśmiech, jakby tęsknił za nimi i cieszył się z ponownej wizyty. Mewa w nakrapianym brązem młodzieńczym upierzeniu przyglądała się kędziorom na ciele i na próbę kilka wyrwała. W przyszłym roku czekało ją pierwsze budowanie gniazda”. Czy można by tę scenę opisać inaczej? Z całą pewnością. Wersja fińskiej dramatorpisarki wydaje mi się mroczna, tajemnicza, a zarazem na swój sposób piękna i pełna jakiejś nadziei. Akurat na miarę teatru, który nie boi się rzucać wyzwań naszej ludzkiej, arcyludzkiej, wyobraźni i wrażliwości.

28-09-2024

Pipsa Lonka, cztery dni bliskości, przekład Marta Orczykowska, Wydawnictwo ADiT, Warszawa 2024, 96 s.

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
jeden razy osiem jako liczbę:
komentarze (2)
  • Użytkownik niezalogowany seo
    seo 2024-09-06   14:13:40
    Cytuj

    I can see that you are an expert at your field! I am launching a website soon, and your information will be very useful for me.. Thanks for all your help and wishing you all the success in your business.You are truly well informed and very intelligent. You wrote something that people could understand and made the subject intriguing for everyone. Really, great blog you have got here.Nice knowledge gaining article. This post is really the best on this valuable topic.This is my first time visit here. From the tons of comments on your articles,I guess I am not only one having all the enjoyment right here! https://www.posterprintcenter.com/

  • Użytkownik niezalogowany Anne Wilson
    Anne Wilson 2024-09-06   10:01:57
    Cytuj

    In hills of steel , physics and tactics converge in a thrilling tank fight extravaganza. Get ready for an exhilarating ride!