AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Podglądanie sąsiadów

Ur. 1987 r., magistrantka Wydziału Wiedzy o Teatrze Akademii Teatralnej im. A. Zelwerowicza w Warszawie. Publikuje w „Aspiracjach” i „Teatrze”. Współpracuje z Archiwum Jerzego Grzegorzewskiego. Przygotowuje pracę magisterską na temat jeleniogórskiego okresu twórczości Krystiana Lupy.
A A A
 

Wiążąc się z drugim człowiekiem, automatycznie wiążemy się z jego przeszłością. Zazwyczaj pozostaje ona bezpiecznie ukryta, czasem jednak dzieje się coś, co ją budzi. I wtedy na światło dzienne wychodzą rzeczy wstydliwe, przykre lub groźne. Albo wszystko naraz. Przypominają się dawni kochankowie, głupie decyzje, błędy, od których konsekwencji nie da się uwolnić. Jedni kogoś okłamali, inni coś ukradli... A niektórzy należeli do Hamasu.

Nierealne? Być może. Ale to właśnie przydarza się głównej bohaterce Twoich pocałunków Mołotowa, ostatniej premiery Teatru Imka. Terrorystyczna przeszłość upomina się o nią po dwudziestu latach, gdy jest już szczęśliwą, niespełna czterdziestoletnią mężatką, która właśnie - jak sama o tym mówi - metodycznie przystępuje do rozmnożenia. Musi się z tym zmierzyć zarówno ona, jak i jej mąż, nieskazitelny obywatel, wspinający się po kolejnych szczeblach kariery prawnik. Prawda o przeszłości żony nie tylko zagraża jego reputacji, lecz także - przede wszystkim - burzy zaufanie.

Dla autora sztuki, Gustava Otta, najistotniejszy jest w tej historii temat terroryzmu w połączeniu z kwestią nietolerancji – religijnej, rasowej, kulturowej. Bohaterowie – Wiktoria i Daniel – to ludzie dobrze sytuowani i wykształceni, jednocześnie jednak pełni uprzedzeń. W zasadzie nie powinno dziwić, że tekstem tym zainteresował się polski reżyser. Nietolerancja to dla naszego społeczeństwa problem istotny i wciąż żywy, dość przypomnieć wydarzenia z obchodów 11 listopada. Jednak wygląda na to, że dla Wojciecha Błacha ważniejsze były inne aspekty tekstu.

Reżyser dorzucił do wyliczanki „tęczę” i „gender”, chcąc przypodobać się widowni - która oczywiście natychmiast zareagowała śmiechem. To, co można zobaczyć na scenie Imki, to opowieść o kryzysie w związku, z którego udaje się wyjść – po to tylko, by popaść w kolejny. Być może wynikło to stąd, że aktorzy – Ewa Gorzelak i Zbigniew Dziduch – małżeństwem są nie tylko na scenie, lecz także prywatnie. Nietolerancja bohaterów, choć przez cały spektakl obecna w niedopowiedzeniach, tak naprawdę dochodzi do głosu dopiero w ostatniej scenie, gdy razem wygłaszają tyradę wymierzoną we wszystkich innych, a więc gorszych, bo brzydszych, głupszych i wierzących w „Boga drugiej kategorii”. Ta scena, rzeczywiście jedna z ważniejszych – jeśli nie najważniejsza – jest jednocześnie najbardziej sztuczna. Reżyser dorzucił do wyliczanki „tęczę” i „gender”, chcąc przypodobać się widowni - która oczywiście natychmiast zareagowała śmiechem. Czy taka pointa jednak rzeczywiście była konieczna?

To nie jedyny przejaw słabości pracy reżysera. Aktorzy, których warsztat należy docenić, albo miotają się w scenach pełnych inscenizatorskich „pomysłów”, albo zostają pozostawieni sami sobie. Pocałunkom... brakuje głównej myśli, konsekwentnie realizowanej koncepcji, przez co trudno powiedzieć, czy idzie o brak zrozumienia dla inności, czy o małżeński kryzys. Sceny miłosne, z których zbudowany jest właściwie cały początek spektaklu, szybko osuwają się w śmieszność i irytują (to być może pułapka obsady). Przed premierą Gorzelak mówiła o tym, że w przedstawieniu jest dużo całowania, a łatwiej to robić z własnym mężem. Bez wątpienia. Chyba nawet za łatwo, bo było zbyt dosłownie, a momentami trochę niezręcznie. Jakbyśmy podglądali przez okno uprawiających seks sąsiadów.

Przeniesienie historii Wiktorii i Daniela w polskie realia wydaje się posunięciem ryzykownym. Pomysł, że dwadzieścia lat temu, a więc na początku lat dziewięćdziesiątych, polska osiemnastolatka wyjechała do Nowego Jorku wyposażona w drogi aparat fotograficzny, by żyć tam jak hipiska i za pośrednictwem arabskiego kochanka wstąpić do Hamasu, jest, delikatnie mówiąc, niezbyt prawdopodobny. Nie niemożliwy, rzecz jasna – ale jednak na tyle dziwaczny, że całość przedstawienia osuwa się w farsę. Na widowni więcej jest śmiechu niż namysłu nad istotnymi pytaniami, które stawia dramatopisarz, a za nim (chyba) usiłuje stawiać reżyser. Trochę strasznie robi się dopiero pod koniec – gdy do głosu dochodzi przeszłość Daniela. Ale to tylko ostatni akord, ton niepokoju, który nie ma możliwości wybrzmieć.

17-1-2014

 

Teatr Imka w Warszawie
Gustavo Ott
Twoje pocałunki Mołotowa
przekład: Rubi Birden
reżyseria: Wojciech Błach
scenografia: Katarzyna Stando
oprawa muzyczna: Maja Prochowicz
oprawa graficzna i zdjęcia: Marta Sinior
obsada: Wojciech Błach, Zbigniew Dziduch, Ewa Gorzelak
premiera: 11.01.2014

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
siedem minus cztery jako liczbę:
komentarze (3)
  • Użytkownik niezalogowany Klaudiusz
    Klaudiusz 2015-05-17   20:03:29
    Cytuj

    Rewelacja! Polecam tym, którzy jeszcze nie byli. Można się wiele nauczyć. Spektakl daje do myślenia.

  • Użytkownik niezalogowany irmina
    irmina 2014-07-25   23:00:53
    Cytuj

    Od przeszłości nie da się uciec. Spektakl bardzo dobry. Tym, którzy z różnych powodów nie byli - polecam się wybrać.

  • Użytkownik niezalogowany Anka
    Anka 2014-07-21   22:28:56
    Cytuj

    Mi się spektakl podobał. Nie zgadzam się z twierdzeniem, że brakuje głównej myśli. Odzwierciedla problemy, jakie dotykają każdego z nas.