AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Superman cofa czas?

Jeanette Winterson, Przepaść czasu. "Zimowa opowieść" Szekspira opowiedziana na nowo, Wydawnictwo Dolnośląskie 2015
Teatrolożka i filmoznawczyni.
A A A
 

„Napisałam tę książkę, gdyż Zimowa opowieść Szekspira od ponad trzydziestu lat ma dla mnie osobiste znaczenie. Jest elementem słowa/świata pisanego, bez którego nie potrafię żyć; nie w sensie braku czegoś, lecz w dawnym znaczeniu życia poza czymś. To sztuka o znajdzie. I jestem znajdą. To sztuka o przebaczeniu i o świecie możliwych przyszłości – oraz o wzajemnych powiązaniach przebaczenia i przyszłości. Czas można cofnąć” – pisze Jeanette Winterson w zakończeniu Przepaści czasu (s. 299).

Właściwie nie tyle w zakończeniu, bo nie jest ono w żaden szczególny sposób oddzielone od samej powieści; po nim znajdujemy jeszcze monolog jednej z bohaterek, Perdity. Z jednej strony, takie rozwiązanie nie zaskakuje – autorka już wcześniej wprowadza „Interwały”, fragmenty rozważań o Zimowej opowieści Szekspira, ślady niezwykle osobistej lektury tego dzieła. Ale w cytowanych słowach znajdujemy nie tylko elementy interpretacji poczynionej przez Winterson: tuż przed finałowym monologiem Perdity, będącym dość konwencjonalnym zakończeniem utworu, autorka zaskakuje czytelnika wyznaniem, które każe inaczej spojrzeć na jej przepisanie Zimowej opowieści.

Wydawcy (brytyjski i polski) w materiałach promocyjnych podkreślają, że Jeanette Winterson wielokrotnie mówiła o tym właśnie dramacie Szekspira jako o „tekście-talizmanie”, który nieustannie wykorzystuje w swojej twórczości. Nie bez znaczenia jest fakt, że pisarka po urodzeniu została oddana do adopcji. Przyznam, że ten autobiograficzny trop mnie zaintrygował – tak dotkliwie osobista lektura Zimowej opowieści mogła stanowić początek niezwykłej powieści.

Przepaść czasu nie jest jednak udaną adaptacją dzieła Szekspira. Owszem, Winterson dość pomysłowo zamienia miejsce akcji i pozycję społeczną bohaterów, ale co może z tego wyniknąć? Król Sycylii Leontes to dziś londyński biznesman; wylali go z banku w 2008 roku, w czasie „ogólnoświatowego kryzysu, do którego Leo się przyczynił, pomnażając coś, co jego dyrektor generalny określił jako «ryzykowne straty». Leo uważał, że to niesprawiedliwe. […] W przeszłości […] tracił kwoty wielkości PKB małego kraju, ale zawsze miał czas, by je odzyskać” (s. 37). Zwolniony, po załamaniu nerwowym i terapii, Leo założył fundusz hedgingowy, specjalizujący się, mówiąc najprościej, w doprowadzaniu do ruiny jednych i pomnażania bogactwa drugich. Jego przyjaciel z młodości, Kseno, dziś projektant gier komputerowych, z których najważniejszą, swoje opus magnum, zatytułował Przepaść czasu, pozostaje w przyjaźni z Leo i jego żoną, Hermioną, znakomitą piosenkarką. Przyjaźń to o tyle nieoczywista, że mężczyźni przed laty byli kochankami, Kseno deklaruje, że jest gejem, a jednocześnie przyznaje, iż jest zakochany w obojgu małżonkach. Reszta, jak można się domyślać, przebiega zgodnie z Szekspirowskim planem – Leo podejrzewa żonę o romans z przyjacielem, Hermiona rodzi córkę, którą ojciec porzuca. Winterson zmienia okoliczności: New Bohemia jest dziś postkolonialnym krajem, w jakim wciąż panuje rasizm, nieszczęśliwy Kseno popada w alkoholizm, Autolycus handluje używanymi samochodami, oszukuje przy grze w pokera, a przede wszystkim filozofuje. I pozornie wszystko się zgadza, co więcej: autorka dorzuca jeszcze kilka XXI-wiecznych akcentów. Trochę o ekologii, Ruchu Oburzonych, bezwzględności kapitalizmu, zaletach prostego życia z dala od świata, zależności sztuki od biznesu – i tak dalej.

Ale nie takie proste przełożenia rozczarowują w powieści Winterson najbardziej; stosowanie podobnych zabiegów wpisane jest przecież w tworzenie literackich (czy jakichkolwiek innych) adaptacji. Mam na myśli raczej rozwiązania, które autorka traktuje jak żarty, wyrażające współczesne, dość strywializowane, odbicia niegdysiejszego pojmowania tajemnic świata. Pragnienie czy pojęcie „cofania czasu” (kluczowe przecież w lekturze Zimowej opowieści) nieodmiennie kojarzy się bohaterom z pewną sceną z kultowego filmu, „w której Superman cofa czas. Lois Lane nie ginie. […] Oto superman prześcigający światło – i zmuszający czas do pokonania samego siebie” (s. 111; Superman, 1978, reż. Richard Donner). Jest jeszcze „ten samochód z Powrotu do przyszłości” (s. 147; 1985, reż. Robert Zemeckis), również odgrywający swoją rolę w intrydze.

Rozumiem, że w opowieści, w której najważniejsza jest miłość („niewyobrażalna, ogromna”; s. 304) autorka chciała wprowadzić element gry z czytelnikiem, zabawy popkulturą, co przecież można bronić tezami o istnieniu dzieł Szekspira w masowej wyobraźni od momentu ich powstania etc. Rzecz jednak nie w mniej lub bardziej udanych żartach w „zgadnij, co teraz wymyślę”. Winterson nie udało się zachować tajemnicy Szekspirowskiej opowieści – być może dlatego, że chciała, by jej przesłanie było jednoznacznie pozytywne. To, co w swoich adaptacjach Howard Jacobson i Margaret Atwood zostawili niejednoznacznym i niedopowiedzianym, Winterson domyka w patosie rozwiązania. I choć sama przyznaje: „To, że rzeczy nie są tym, czym się wydają, jest grozą i zarazem wspaniałością Zimowej opowieści” (s. 303), w jej adaptacji znajdujemy zbyt wiele objaśnień co do natury rzeczy. I zbyt często rozwiewa się nasze wątpliwości.

Na stronie internetowej Projektu Szekspir znajdujemy licznik odmierzający dni, godziny, minuty i sekundy do premiery kolejnej książki. W chwili, gdy kończę ten tekst, na lekturę następnej powieści musimy poczekać jeszcze ponad dwa miesiące. Zdajmy się zatem na czas.

23-08-2017

Jeanette Winterson, Przepaść czasu. "Zimowa opowieść" Szekspira opowiedziana na nowo (The Gap of Time. "The Winter’s Tale" retold), przełożyła z angielskiego Anna Gralak, Wydawnictwo Dolnośląskie 2015

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
jeden razy osiem jako liczbę: