Szancer w teatrze cudów
Był nie tylko wybitnym grafikiem i ilustratorem, ale również scenografem oraz bacznym obserwatorem życia społecznego i kulturalnego w powojennej Polsce. Barwny opis jego życia i twórczości po 1945 roku, dokonany ze swadą i poczuciem humoru na łamach ilustrowanej książki pod tytułem Teatr cudów – drugiej części Curriculum vitae, świadczy o talencie literackim.
Jan Marcin Szancer okazuje się zręcznym eseistą, felietonistą, komentatorem, opowiadaczem historii (i anegdot). One zdarzają się naprawdę w przeciwieństwie do baśni, które całe życie artysta z pasją ilustruje i które przechodzą do kanonu literatury dziecięcej. Dzieje się tak nie tylko za sprawą ich autorów, ale właśnie ilustratora, z którym książki utożsamiają kolejne pokolenia czytelników. Przełożone na rysunek opowieści tak mocno zapadają w pamięć, że kiedy przywoła się dziś tytuły baśni Andersena, słynnych wierszy Brzechwy czy Tuwima, kreska Szancera natychmiast ożywia je, określa, identyfikuje.
Powojenne życie twórca rozpoczyna w szarej, „brzydkiej” Łodzi, która okazuje się życzliwa i gościnna. Praca w Czytelniku , następnie w „Głosie Robotniczym”, współpraca z Łódzkim Instytutem Wydawniczym, między innymi przy nowych wierszach Jana Brzechwy – wieloletniego przyjaciela, a także bliskie kontakty z ludźmi teatru: Erwinem Axerem, Stanisławą Perzanowską czy Niną Andrycz, którzy mieszkają po sąsiedzku z Szancerami w domu aktorskim, są początkiem arcyciekawej wędrówki.
Romans Szancera ze sceną bierze tu swój początek – w Łodzi Leona Schillera, Jerzego Jurandota, Henryka Szletyńskiego. Teatr go głęboko fascynuje. Podąża jego tropem podczas wyprawy do Paryża na początku lat 50. Każdego wieczoru ogląda tam przedstawienia Moliera, Szekspira, Marivaux, w interpretacjach Berarda czy Barrault. Potem przyjdzie kolej na teatralny Berlin i Moskwę.
Kiedy artysta porzuca „łódzką stabilizację” i „wraca do warszawskich ruin”, tutaj też czeka na niego Melpomena. Zaangażowany w Państwowym Instytucie Wydawniczym jako grafik, a następnie w Książce i Wiedzy, jednocześnie podejmuje zobowiązania jako scenograf – w Teatrze Nowym u Tuwima, gdzie gra Józef Węgrzyn, a tańczy Stanisław Szymański.
W tym czasie ilustruje: Lokomotywę Tuwima, Baśnie Andersena, Bajki i Satyry Krasickiego, Pinokia Collodiego, Dziadka do orzechów E.T.A. Hoffmanna. Zostaje zaproszony do prowadzenia Pracowni książki i ilustracji w Akademii Sztuk Pięknych. Czuje się spełniony jako wykładowca. Ma dobre porozumienie z młodzieżą. Zostaje wybrany Sekretarzem Generalnym Zarządu Głównego Związku Polskich Artystów Plastyków.
Flirt z telewizją przynosi, wśród innych tytułów, udaną realizację Krzesiwa Januszewskiej według Andersena. Szancer, jako kierownik artystyczny, jest współtwórcą Teatru Telewizji, do którego między innymi za jego sprawą, trafiają: Schejbal, Hanuszkiewicz, Swinarski, Słotwiński, a także Konstanty Puzyna na stanowisko kierownika literackiego.
Ilustracja jest dla Szancera sztuką inscenizacji. „Projektujemy przestrzeń, w której rozgrywa się akcja, wymyślamy kostiumy i maski dla aktorów. Najważniejsze jednak wydaje mi się, to, by swoją wyobraźnią przekonać czytelnika o własnej prawdzie, aby go tak zasugerować swoją wizją, że już inaczej nie mógłby zobaczyć zdarzeń i postaci” – pisze w Teatrze cudów.
Związany emocjonalnie z kulturą ludową, baśnią i legendą ceni sobie współpracę z Hanną Januszewską, Ewą Szelburg-Zarembiną. Nowoczesność jest dla niego o tyle ciekawa, o ile opiera się na dorobku przeszłości. Pożywką są: literatura, historia, podróże. Kiedy dostaje zamówienie na ilustracje do Faraona Prusa, postanawia zwiedzić Egipt. Zapamiętuje kolory, światło, sylwetki rzeźb, fakturę tkanin, atmosferę targowisk. Potrafi nie tylko opisać doznania i wrażenia, lecz przede wszystkim znaleźć dla nich wyraz w rysunku.
Realizuje kolejne zamówienia dla teatru: Operetki Warszawskiej, Teatru Klasycznego, Polskiego. Równolegle przygotowuje kostiumy do filmu Marii Kaniewskiej Awantura o Basię (1959), który otrzymuje nagrodę Złotego Lwa na biennale w Wenecji. Bywa scenarzystą.
Wiąże się na pewien czas z Teatrem Wielkim, gdzie projektuje scenografię do Pana Twardowskiego Różyckiego. O teatrze operowym zresztą marzy od dziecka. Interesuje go dramat muzyczny Wagnera. Opera, ze swym prawem do przesady, zachęca do barokowych odwołań. Iluzjonistyczna architektura Bibieny czy Piranesiego przegląda się żartobliwie we współczesnej grafice. Szancer przyznaje, że jego artystyczne poczynania są realizacją marzeń z dzieciństwa, kiedy to śniły mu się „dziwy i figle”, jak bohaterowi bajki O Janku, co psom szył buty. To marzenia zrodzone podczas przeglądania wydania Szekspira z drzeworytniczymi ilustracjami czy Dziadka do orzechów Dumasa z rysunkami Bertalla.
W kolejnych latach, jako doradca artystyczny, redaktor, członek Rady Artystycznej, rozwija działalność wystawienniczą i wydawniczą w zakresie książki dziecięcej i pocztówki graficznej w „Ruchu”. Dużo podróżuje: po Bułgarii, Jugosławii, Włoszech. Błyskotliwe spostrzeżenia, efektowne skojarzenia, wyczerpujące opisy przypominają zawartość najlepszych przewodników. Wszechstronność zawdzięcza bodaj nieograniczonej wyobraźni, która jednak najmocniej inspiruje się światem realnym. Po stronach książek wędrują jego własne, domowe zwierzęta: psy, koty, a przede wszystkim, celnie podpatrzone w codzienności, charakterystyczne sylwetki bohaterów przeniesione w inny wymiar. Grafik przełamuje klasyczną typografię. Ożywia ruchem przestrzeń książki, z której wyglądają, ba, „wyskakują” na jego skinienie ośmielone postaci, stając się częścią „teatru ogromnego”.
18-01-2017
Jan Marcin Szancer, Teatr cudów, G&P Oficyna Wydawnicza, Poznań 2016.
Excellent to the point article and news.. Well appreciated, My sites: How to earn money in online gambling