AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Szekspirowska kompania: „musimy okroić rolę”

Teatrolożka i filmoznawczyni.
A A A
 

James Ivory – reżyser kultowy, twórca takich dzieł, jak Powrót do Howards End (1992), Okruchy dnia (1993) czy Złota (2000) – w 1965 roku zrealizował film dziś niemal już zapomniany i rzadko przywoływany nawet przez wielbicieli twórczości artysty. O ile często analizuje się niezwykle precyzyjnie budowane struktury dramaturgiczne, mistrzostwo prowadzenia aktorów, subtelnie i wyraziście zarazem kreślone portrety zarówno bohaterów, jak i czasów, w jakich osadzona jest akcja – to rozważania takie najczęściej dotyczą późniejszych filmów. O Szekspirowskiej kompanii prawie nikt nie pisze.

Jak zauważa Adam Garbicz , Ivory, „Kalifornijczyk z Berkeley, od młodości ma cztery fascynacje: Anglię […], Indie, historię i film. Najbliższą jego początkowym zainteresowaniom jest chyba brytyjskość w Indiach, dokąd został wysłany przez nowojorskie Asia Society dla nakręcenia średniometrażówki o historii Delhi”. Garbicz podkreśla też, że filmy Ivory’ego tworzone są we współpracy z bombajskim producentem Ismailem Merchantem i „pisarką z Delhi, urodzoną w Kolonii córką polskich Żydów kresowych, Ruth Prawer Jhabvalą; utworzą trio, które zasłynie jako najtrwalsze w całej historii kina. […] wielonarodowe i wielokulturowe trio irlandzkiego katolika z Ameryki, żydówki z Europy i muzułmanina z Indii”.   

Zrealizowana w indyjskim okresie twórczości Jamesa Ivory’ego Szekspirowska kompania (w Polsce pokazywana również pod tytułem Trupa szekspirowskich aktorów) to przede wszystkim opowieść powolnym umieraniu kultury brytyjskiej w dwadzieścia lat po odzyskaniu przez Hindusów niepodległości. Grupa wędrownych aktorów, złożona z małżeństwa Buckinghamów i ich urodzonej już na obczyźnie córki Lizzie, starego Anglika Bobby’ego i kilku miejscowych wykonawców, przemierza kraj, wystawiając sztuki Williama Szekspira. Buckinghamowie opuścili Anglię nie tylko w poszukiwaniu łatwiejszego niż na Wyspach zarobku, ale też mając głębokie poczucie misji zaszczepienia w kolonii miłości do największego dramaturga w historii teatru. Po kilkudziesięciu latach okazuje się jednak, że ich sztuka nie jest już potrzebna: Hindusi cieszą się raczej z założenia narodowej drużyny piłkarskiej niż z obcowania z dziełami Szekspira. Trupa boryka się z coraz większymi problemami finansowymi, umiera Bobby, kolejni stali od lat widzowie odmawiają prawa do występów. Nie to jednak wydaje się największym problemem starego małżeństwa, ale zagubienie ich córki Lizzie, zakochanej bez wzajemności w szukającym przygód i miłosnej odmiany młodym Hindusie Sanju. Mężczyzna, stale związany z gwiazdą indyjskiego kina (które w dostarczaniu Zachodowi miejscowego folkloru coraz bardziej przypomina hollywoodzkie przedsiębiorstwo), zafascynowany jest raczej aktorstwem i kulturową odmiennością Lizzie niż nią samą. Gdy wyznaje, że nie może związać się z aktorką (co, pamiętając o profesji jego obecnej partnerki, jest czystą hipokryzją), dziewczyna chce zrezygnować z teatru, który dotąd był jej całym życiem. Odrzucona, ulega namowom rodziców i wraca do Anglii, oni zaś pozostają w Indiach, by objeżdżać kraj ze składankami najsłynniejszych ustępów z Szekspira.

Jak mówi syn zdegradowanego króla, goszczący zespół i jako jedyny rozumiejący sztukę Szekspira, „wcześniej czy później wszyscy musimy pogodzić się z rzeczywistością i okroić rolę, którą napisało nam przeznaczenie”. I tak Buckinghamowie muszą przyjąć fakt, że przestali być potrzebni, a to, czemu poświecili życie – teatr – ustępuje miejsca zjawiskom kultury masowej Zachodu. Ivory podkreśla tę przemianę z ironią, ale i smutkiem: nie dość, że większe emocje niż przedstawienie budzi mecz, a kino indyjskie coraz bardziej wpisuje się komercjalne standardy amerykańskie (scena histerii i kaprysów gwiazdy), to sztuka wysoka (pojmowana i ukazywana w niezwykle tradycyjnym teatralnym sztafażu – Hamlet grany jest przez podstarzałego aktora ubranego w czarny kostium, z obowiązkowym łańcuchem na szyi) nie tylko straciła szacunek odbiorcy, lecz stała się przedmiotem szyderstwa.

Szekspir w filmie Ivory’ego jest symbolem imperialnej kultury i dziedzictwa duchowego Zachodu – ale jego dzieła wpisują się również w opowieść. Reżyser nie poprzestaje na aluzjach do dramatów Stratfordczyka („Wasza wysokość, przyjechali aktorzy” – anonsuje służący maharadży i słyszy w odpowiedzi: „Dopilnuj, aby im niczego nie brakowało”) czy sporych fragmentach inscenizowanych sztuk (Antoniusza i Kleopatry, Hamleta, Wieczoru Trzech Króli, Kupca weneckiego, Otella oraz Romea i Julii). Historia miłości Lizzie rezonuje z tragicznymi losami granych przez z nią bohaterek, a dramatyczny wybór powrotu do kraju zdaje się wypływać z mądrości Szekspira.

W Szekspirowskiej kompanii mit ulega konfrontacji z rzeczywistością, która nie tylko nie może go nie wypełnić, ale nie pozwala na jego istnienie. Film zawiera późniejsze tropy twórczości reżysera: ową nieprzystawalność bohaterów wobec świata, klęskę wrażliwości i grzech zaniechania, a przede wszystkim brak komunikacji między ludźmi o odmiennym wychowaniu, kulturze i sposobie myślenia (Sanju nie może zrozumieć tragedii Hamleta, nie potrafi, co za tym idzie, pojąć kochającej go Lizzie). Rzeczywistość znajduje odbicie w sztuce i kulturze epoki, one właśnie stanowią paralelę lub kontrapunkt dla fabuły. Podkreślają to przepiękne zdjęcia, kadry skomponowane niczym obrazy. Wszystkie te walory osiągną doskonałość w późniejszej twórczości Ivory’ego; Szekspirowska kompania może stanowić materiał do poszukiwania dróg ich powstawania i kształtowania.

Rzecz jasna, nasza perspektywa musi być inna niż ta, jaką przyjął Ivory w 1965 roku, niemal dwie dekady po dekolonizacji Indii i zaraz po utracie przez Wielką Brytanię pozycji imperialnej (aż 17 brytyjskich kolonii zyskało niezależność w latach 1960-1964). Ale, wbrew pozorom, nie jest bardzo odmienna – Szekspirowska kompania wolna jest od tęsknot do utraconej potęgi Zjednoczonego Królestwa. To raczej obraz z wolna wyczerpującej się formacji kulturowej, która – nawet jeśli po części, to w niezmiernie istotnym wymiarze – ukształtowała współczesny, nowoczesny świat. Fakt, że znakiem tej formacji stają się w filmie Ivory’ego dzieła Williama Szekspira, nie tylko wydaje się niezmiernie ciekawy dla tych, którzy zajmują się jego „współczesnością” w teatrze. Jest też po prostu wzruszający. I to dostateczny powód, by sięgnąć po ten zapomniany film. 

27-08-2014

Szekspirowska kompania (Shakespeare Wallah)
scenariusz: Ruth Prawer Jhabvala i James Ivory
reżyseria: James Ivory
USA 1965.

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
trzy plus dziesięć jako liczbę: