AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Transsubstancjacje w Piekarni

Descensus Christi ad inferos, koncepcja inscenizacyjna: Jarosław Fret, Instytut im. Jerzego Grotowskiego oraz Stowarzyszenie Schola Gregoriana Silesiensis
Reżyser teatralny, historyk i teoretyk teatru. Profesor na Uniwersytecie Wrocławskim i w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej im. Ludwika Solskiego w Krakowie, absolwent Politechniki Wrocławskiej (1979) oraz Wydziału Reżyserii Dramatu krakowskiej PWST (1986). Publikuje m.in. w „Teatrze” i „Dialogu”.
A A A
Schola Gregoriana Silesiensis, fot. Waldemar Lewandowski  

Dziwne rzeczy działy się po śmieci Jezusa. W okolicach Galilei pojawiły się tłumy żywych trupów. Pośród setek „znamienitych mężów”, dawno zmarłych, żydowscy rabini rozpoznali dwóch dobrych znajomych: Karinusa i Leucjusza. Ci wyjawili, że to Jezus ożywił wielu świętych, by mogli wstąpić do nieba.

Po naradzie zgromadzenie żydowskie postanowiło rzecz głębiej wybadać. Najpierw posłano zaufanych mężów do grobów Karinusa i Leucjusza. Były otwarte i puste. Napięcie wzrosło. Kolejni posłańcy natknęli się na tłum dwunastu tysięcy trupów. Padli na ziemię, przerażeni, a zmarli mężowie polecili rabinom szukać Karinusa i Leucjusza w ich domach. Tam obu znaleźli i sprowadzili do synagogi przed zgromadzenie żydowskie. Ci, nic nie mówiąc, dali znać ręką, że potrzebują papieru i atramentu, następnie w milczeniu spisali raporty. Kiedy skończyli, zawołali głośno „Amen!” i wrócili do grobów.

Annasz i Kajfasz zaczęli po cichu czytać raporty Karinusa i Leucjusza, ale lud im przerwał. Pisma miały być odczytane na głos, żeby nikt nie mógł fałszować ich treści. Lud nie ufał swoim arcykapłanom. Najpierw odczytano więc relację Karinusa, potem Leucjusza. Były identyczne. Oto w wielkim skrócie ich treść:

Na początku w piekle usłyszano donośny głos. To Jezus nakazywał diabłom otworzyć „bramy śmierci”. Przerażony Szatan, władca otchłani, próbował uciec i pokłócił się z Piekłem. Tymczasem inni z radością wypatrywali Jezusa: Adam i Ewa, Jan Chrzciciel, prorok Izajasz, król Dawid. Wreszcie piekło zadrżało, rozwarły się bramy, a Jezus „część przebywających tam strącił w przepaść, a część zabrał ze sobą do nieba” (w przekładzie Jerzego Wojtczaka). Po wysłuchaniu takiej relacji, Piłat i arcykapłani uciekli przerażeni, a lud przez czterdzieści dni i nocy płakał, oddając się pokutom.

Ta niezwykła opowieść, choć brak jej w kanonicznych pismach Nowego Testamentu, już od II wieku rozpalała wyobraźnię chrześcijan. Wtedy najprawdopodobniej powstały greckie i łacińskie wersje Zstąpienia Chrystusa do otchłani, zachowane na kilku rękopisach. Teksty te komentowali potem Ojcowie Kościoła, a w VIII wieku anglosascy mnisi ułożyli z nich pierwszy dramat na wyspach brytyjskich. W XIV wieku mniszki z opactwa Barking pod Londynem rozwinęły Zstąpienie do otchłani w porywające widowisko o wysokich walorach literackich.   

W czasach najnowszych dramatyczne wydarzenia z Wielkiej Soboty ożywił wybitny wrocławski kompozytor Rafał Augustyn. Cztery lata temu w Jarosławiu, podczas XXIV Festiwalu Muzyki Dawnej „Pieśń Naszych Korzeni”, odbyła się prapremiera oratorium apokryficznego Descensus Christi ad inferos.

Augustyn, sprawnie łącząc techniki średniowieczne ze współczesnymi środkami wyrazu, stworzył muzykę o wielkiej sile performatywnej. Nic więc dziwnego, że znakomity kantor, Robert Pożarski, w Jarosławiu odtwórca brawurowo napisanej roli Szatana, zasugerował kompozytorowi przygotowanie wersji scenicznej oratorium. Pomysł pochwycił Jarosław Fret, dyrektor wrocławskiego Instytutu im. Jerzego Grotowskiego i główny reżyser w teatrze ZAR. W ostatnim tygodniu lutego mogliśmy doświadczyć mocy dramatu liturgicznego w Centrum Sztuk Performatywnych „Piekarnia”.

Augustyn skomponował muzykę do łacińskiej wersji B Zstąpienia do otchłani, Descensus ad inferos, uznawanej za część drugą apokryficznej Ewangelii Nikodema. Rolę narratora kompozytor powierzył we Wrocławiu dziewięciu kantorom Stowarzyszenia Schola Gregoriana Silesiensis pod wodzą Pożarskiego. Zaprosił także Chór Narodowego Forum Muzyki (NFZ) i Chór im. Stanisława Krukowskiego z Akademii Muzycznej (AM). Kantorzy ze Scholi, pochyleni nad tekstami jak rabini, śpiewali w kręgu po lewej stronie sceny, patrząc od widowni, a potężny Chór NFZ ustawił się w kilku rzędach po stronie prawej. W tyle sceny Fret wzniósł potężny ikonostas z trzech pięter mansjonów, zasłoniętych kurtynkami.

Na kurtynkach wyświetlano łacińskie i polskie teksty oratorium. Ramy pomiędzy mansjonami przemieniały się często w ekran dla ogni piekielnych. Kurtynki niekiedy unoszono ręcznie do góry i wtedy w mansjonach pojawiali się soliści, wykonujący partie postaci przebywających w otchłani, natomiast Szatan i arcykapłani, a przede wszystkim Karinus i Leucjusz, występowali na scenie głównej. Postać zwana Piekło objawiła się z mrocznych czeluści jednego z dolnych mansjonów. Scenografia przywoływała nie tylko prawosławny ikonostas, ścianę z ikonami, lecz także sławne przedstawienie męczeństwa św. Apolonii na miniaturze Jeana Fouqueta z połowy XV wieku.

Średniowieczny dramat liturgiczny odgrywano w kostiumach współczesnych, w świecie widzów, tu i teraz. Teatr chrześcijański nie tworzył bowiem urzekających iluzji, ale dawał świadectwo prawdzie. Nie miał bawić, a raczej ewangelizować i utwierdzać w wierze. Na górnych siedzeniach, w tyle widowni, posadzono więc chór studentów AM, a Agnieszka Franków-Żelazny dyrygowała wszystkimi śpiewakami, stojąc pośród widzów i dominując nad wnętrzem Piekarni niczym kapłanka tajemnego obrzędu.

Oratorium rozbrzmiewało i wirowało w całej przestrzeni. Głosy atakowały widzów z wielu stron równocześnie. Często też odrywały się od śpiewaków, dobiegając z zaskakujących kierunków. Ten niezwykły pejzaż dźwiękowy skutecznie pobudzał do głębokiej, acz w pełni przytomnej medytacji.

Oszczędna i bardzo sugestywna inscenizacja wzmacniała duchowy przekaz muzyki. Śpiewacy z godnością wkraczali na scenę lub do mansjonów. W kluczowych chwilach na ścianie ikonostasu ukazywały się powiększone fragmenty sławnych grafik Albrechta Dürera, niekiedy lekko animowane, co pogłębiało duchowy niepokój. Projekcje napisów i obrazów świetnie wzmacniały przekaz apokryficznego oratorium i inteligentnie puentowały treści śpiewów.

Soliści z powagą prezentowali postaci oratorium. Nie stosowali teatralnych gestów czy grymasów, nie zmieniali współczesnych ubrań na historyczne kostiumy. Osoby dramatu powoływali do życia głosem bez mikroportów czy mikrofonów. Augustyn skomponował serię porywających, bardzo performatywnych i emocjonalnych partytur. Kantor Pożarski w partii Szatana dokonywał zabawnych akrobacji wokalnych, tworząc zaskakująco komiczny portret szefa diabłów. Mikołaj Bońkowski jako Piekło silnym głosem spierał się z Szatanem. Wolodymyr Andruszczak i Dawid Dubec budowali wspaniałe harmonie w partiach Leucjusza i Karinusa. Ewelina Wojewoda pięknym altem ukazała Michała Archanioła.

Szczególnie trudne zadanie miał Michał Pytlewski, wykonawca partii Jezusa. Wyłaniał się ze środka widowni i śpiewał tyłem do widzów. W łacińskim tekście Descensus ad inferos Chrystus obecny jest tylko jako głos, w ciele się nie pojawia.

Teatr chrześcijański zastąpił grecką mimesis, sztukę naśladowczą i iluzyjną, rewolucyjnym programem sztuki jako wyznania prawdy. Aktor stał się świadkiem. Nowym źródłem teatru był odtąd obrzęd eucharystyczny, transsubstancjacja, przemienienie substancji z zachowaniem formy. W liturgii chleb przemienia się w ciało Chrystusa, a wino w krew, pozostając wciąż chlebem i winem. To substancja, nie forma, ulega przemianie. Podobnie działo się w „Piekarni”. Wykonawcy nie udawali osób dramatu, pozostawali wciąż sobą. Performatywny śpiew przemieniał ich w postaci biblijne.

Perfekcyjne popisy chórów NFM i AM silnie kontrastowały z mniej energicznymi i rozchodzącymi się niekiedy wokalizami kantorów ze Scholi w partiach narratora. Dopatrzyłem się w tym intrygującego świadectwa niedoskonałości człowieka, na próżno próbującego opowiedzieć historię świętą.

Descensus Christi ad inferos Augustyna i Freta to wyjątkowo udana próba ożywienia dramatu liturgicznego. Muzyka po raz kolejny dowiodła wielkiej siły sprawczej. Udało się też przy okazji przypomnieć intrygującą opowieść z czasów narodzin chrześcijaństwa. Okazuje się, że źródła współczesnych horrorów czy seriali telewizyjnych w rodzaju The Walking Dead tkwią w fundamentach kultury Zachodu.

Widownia Centrum Sztuk Performatywnych „Piekarnia” pękała w szwach głównie za sprawą ludzi młodych, którzy w wielkim skupieniu słuchali trudnej muzyki. Mam nadzieję, że znajdą się fundusze na kolejne pokazy tego niezwykłego oratorium apokryficznego.
 

04-03-2020

 

nstytut im. Jerzego Grotowskiego oraz Stowarzyszenie Schola Gregoriana Silesiensis
Descensus Christi ad inferos
kompozytor: Rafał Augustyn
dyrygent: Agnieszka Franków-Żelazny
koncepcja inscenizacyjna: Jarosław Fret
wykonawcy: Schola Gregoriana Silesiensis, Chór NFM, Chór im. Stanisława Krukowskiego
kantor precentor: Robert Pożarski
kantorzy: Marek Czapiński, Leszek Kubiak, Krzysztof Ochnik, Mateusz Pigoń, Adam Skobliński, Lech Templin, Konrad Zagajewski
soliści: Michał Rytlewski, Paweł Zdebski, Łukasz Wilda, Piotr Woroniecki, Dawid Dubec, Wolodymyr Andryszczak, Michał Kanafa, Andrzej Górniak, Marek Fras, Mikołaj Bońkowski, Robert Pożarski, Marek Paśko, Krzysztof Domański, Ewelina Wojewoda, Agnieszka Ryman, Maciej Adamczyk, Paweł Frasz, Filip Chudzicki, Andrij Szkrabiuk
premiera: 26.02.2020

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
trzy plus dziesięć jako liczbę:
komentarze (1)
  • Użytkownik niezalogowany Autor
    Autor 2020-03-06   18:59:36
    Cytuj

    Chór NFZ... ładne :-)