AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Tymczasem w teatrze na Wale Miedzeszyńskim…

Inni ludzie, reż. Grzegorz Jarzyna, TR Warszawa
Teatrolog. Pracowała w Wydawnictwie KRĄG, w Instytucie Sztuki PAN, w Teatrze na Woli, w Teatrze Narodowym, w Agencji Filmowej TVP, obecnie w Muzeum Narodowym w Warszawie. Prowadzi zajęcia w Akademii Teatralnej im. Zelwerowicza, publikuje w miesięczniku "Teatr".
A A A
fot. Marcin Oliva Soto  

1.
Na stronie TR Warszawa można przeczytać pochlebną opinię Doroty Masłowskiej o teatralnej realizacji jej hip-hopowego poematu Inni ludzie dokonanej przez Grzegorza Jarzynę. Nietrudno wytropić, że laurkę przedrukowano z facebookowego profilu autorki. Medium nie jest dzienniczkiem intymnym pisarki, pełni raczej funkcję (auto)reklamowej ścianki, pozwolę sobie zatem zwątpić w spontaniczność i niekurtuazyjny charakter wpisu. Czego jak czego, ale wyczucia formy nie sposób Masłowskiej odmówić, dlatego dziwi ta osobliwa pomroczność, zamykająca zmysły na ewidentne słabości adaptacji Jarzyny.

2.
Masłowska pisze: „Znalezienie teatralnego języka do Innych ludzi, dla ich pokracznych polifonii i kakofonii, nie mogło być łatwe, ale udało się”. Sęk w tym, że się nie udało. Inscenizator wyjechał na urlop, nagłe zastępstwo powierzono storyboardziście, a resztę roboty wzięli na siebie DJ z inspicjentem. Nikt nie zatroszczył się o zbudowanie przestrzeni (jako scenograf podpisał się także Grzegorz Jarzyna), z pewnością nie tworzą jej trzy greenscreeny, na których pulsują wideoklipy, animacje-wariacje z nowomodną grafiką oraz żywy (patrz obsada przedstawienia) i półżywy plan w osobach m.in. Andrzeja Seweryna, Mai Ostaszewskiej, Romy Gąsiorowskiej, Tomasza Karolaka; zdało mi się, że i Grzegorz Laszuk dołączył, i jeszcze Monika Olejnik; poza tym do występu zaproszono tak zwanych zwykłych warszawiaków.

O ile poemat Masłowskiej ma dramaturgię, precyzyjną i przejrzystą konstrukcję, zdefiniowanych głównych bohaterów (Kamil i Iwona) oraz główny wątek (ich pokątny, dwudniowy romans), którego szkielet oplatają przemyślane, charakterystyczne dalsze plany postaci, o tyle w teatrze oglądamy pozbawiony napięcia montaż słowno-muzyczno-filmowy: sekwencję skeczów z życia mieszkańców krainy Polandii, odegranych (niejednokrotnie z talentem) przez ludzkie marionety. W tym widowisku wszystko hula i buczy, jego poszczególnym elementom trudno cokolwiek zarzucić, a DJ i inspicjent znają się na swojej robocie. I co? I nic. Język poematu Masłowskiej pozostawia pole wyobraźni i otwiera na refleksję. Pozbawiona wieloznaczności wizualizacja Jarzyny zabija wszystko na śmierć, nie przerywając snu.

3.
Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że Inni ludzie Masłowskiej są językową i formalną prowokacją, czymś na kształt Ice Bucket Challenge wobec tradycji, której arcy-arcydziełem jest Pan Tadeusz. Jarzyna nie daje cienia powodu do takich skojarzeń, bo i sam ich najwyraźniej nie miał. Po prostu wziął na warsztat najnowszy tekst głośnej pisarki i zmaterializował (zilustrował lub odtworzył) jego naskórkową warstwę: bieg akcji, rodzajowe gadżeciarstwo, polszczyznę naszą codzienną, pierwotną, wulgarną, czasem dowcipną i otwartą na twórcze neologizmy, przez Masłowską dodatkowo zrytmizowaną i zrymowaną na raperską modłę. Przy czym wierność ta jest pozorna, bo Jarzyna niejednokrotnie wykonuje skok w bok w stosunku do wymowy tekstu.

Teatr nie zdobył się bowiem na empatię wobec świata przedstawionego, tak silnie wyczuwalną w oryginale. W hali studia filmowego grupy ATM (skądinąd symbolu potransformacyjnego, wybiórczo celowanego sukcesu biznesowego) oglądamy publicystyczną satyrę na innych (czytaj: nie nas), strasznych Polaków, od których realizatorzy przedstawienia czują się tak cholernie lepsi. Tymczasem to dzięki empatii autorki przymykamy oko na zbytnią, powiedzmy, prostotę socjologicznej diagnozy poematu. Masłowska ma słuch na język i inne formy wyrazu, to jasne, ale też interesują ją szczególne, wielkomiejskie wcielenia polskości: lumpenproletariat i nowobogacka dulszczyzna. Wszyscy wiemy, że między Grochowem, Wrzecionem a Wilanowem, a także poza nimi rozciąga się biosfera z nieprzebranym bogactwem form ekspresji. Ale, jako się rzekło, Masłowskiej się wybacza, bo ma czułość wobec swoich bohaterów. Natomiast protekcjonalne udobitnienie Jarzyny nuży i irytuje; nie upływa wiele czasu, a w głowie kiełkuje protest: przecież, do jasnej cholery, nawet Warszawa nie jest tak brzydka, jak na karykaturalnych wideoklipach spływających po falistej blasze ekranów. Najwyraźniej operator i montażysta mieli złą wolę albo zły dzień.

4.
Nadzieja na dramat pojawia się z wejściem Carla Rossiego (Tomasz Tyndyk), ale gaśnie z końcem sceny w bloku na Wrzecionie z udziałem Anety (Natalia Kalita), Justy (Aleksandra Popławska) i Kamila (Yacine Zmit). Przyzwoite aktorstwo utrzymuje przy życiu całe to przedsięwzięcie, choć na wielkie role nie dano, świetnemu skądinąd, zespołowi TR szans. Całość uszyta jest z rodzajowo-charakterystycznych epizodów. Na scenie katalog podstawowych technik aktorskich. Podobała mi się Natalia Kalita, najbliższa osiągnięcia pełni w budowaniu postaci. Jak zwykle nie zawodzą: Maria Maj (Matka Kamila), balansująca między groteską a realizmem, i Adam Woronowicz (Maciej, mąż Iwony), którego patentem na osiągnięcie efektu psychologicznej wiarygodności jest lekki dystans. Rafał Maćkowiak (jako Lena, córka Iwony i Macieja), Agnieszka Podsiadlik (Iwona) i Aleksandra Popławska prezentują aktorstwo transformacyjne, silnie wsparte przez charakteryzację i kostium. Yacine Zmit gra tak, jak należało się spodziewać po uzdolnionym aktorsko naturszczyku.

5.
Po wyjściu z teatru nurtowała mnie następująca kwestia: czy Julek Windorbski to tylko towarzyski joke czy jednak product placement? I to by było na tyle.

10-05-2019

galeria zdjęć Inni ludzie, reż. Grzegorz Jarzyna, TR Warszawa <i>Inni ludzie</i>, reż. Grzegorz Jarzyna, TR Warszawa <i>Inni ludzie</i>, reż. Grzegorz Jarzyna, TR Warszawa <i>Inni ludzie</i>, reż. Grzegorz Jarzyna, TR Warszawa ZOBACZ WIĘCEJ
 

TR Warszawa
Dorota Masłowska
Inni ludzie
adaptacja, reżyseria, scenografia: Grzegorz Jarzyna
kostiumy: Anna Axer-Fijałkowska
zdjęcia: Radek Ładczuk
muzyka: Piotr Kurek, Krzysztof Kaliski
producent bitów, DJ/VJ live: Michał DJ B Olszański
producent bitów: Bartek Kruczyński
reżyseria dźwięku: Maciej Szymborski
przygotowanie wokalne: Arek RAS Sitarz
reżyseria świateł: Aleksandr Prowaliński
grafika: Adrien Cognac
animacje: Julia Nędzyńska
liternictwo: Luka Rayski
ilustracje: Maciej Chorąży
obsada: Michał Czarnik/Cezary Kosiński, Natalia Kalita, Magdalena Kuta, Rafał Maćkowiak, Maria Maj, Agnieszka Podsiadlik, Aleksandra Popławska, Tomasz Tyndyk, Adam Woronowicz, Yacine Zmit, Agnieszka Żulewska
premiera: 15.03.2019 (ATM Studio)

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
dwa plus trzy jako liczbę:
komentarze (4)
  • Użytkownik niezalogowany casandra07
    casandra07 2024-01-02   07:32:05
    Cytuj

    I appreciate your blog. Spark your creativity with unblocked games 76, your stress-busting oasis of addictively fun games accessible right from your office.

  • Użytkownik niezalogowany R.
    R. 2022-03-01   18:53:12
    Cytuj

    No cóż... ta recenzja, to kolejny przyczynek do tego, by utwierdzić mnie w przekonaniu, że zawód krytyka literackiego/filmowego/teatralnego jest jednym z najłatwiejszych na świecie. Nie trzeba mieć większego pojęcia o tym, o czym się pisze. Wystarczy w miarę składnie kleić zdania, czasem zarzucić jakimś bon motem i gotowe!

  • Użytkownik niezalogowany Caradhras
    Caradhras 2020-02-14   19:55:16
    Cytuj

    Jeszcze odnośnie Masłowskiej - na razie nie przeczytałem nic z jej twórczości, ale mam zamiar przeczytać. Co prawda Waldemar Łysiak nie jest dla mnie wyrocznią we wszystkim co pisze, ale od wielu lat cenię jego twórczość. Przeczytałem ok. 30 jego książek, ostatnio "Karawanę literatury". Dorotę Masłowską mocno skrytykował, podobnie wielu innych twórców. To daje do myślenia. Nawiasem mówiąc, są, niestety różni polscy twórcy, którzy przynoszą Polsce wstyd. Np. Czesław Miłosz, który krytykował polskość i patriotyzm wobec naszego kraju, określając Polskę jako "anus mundi", dostał literacką Nagrodę Nobla i został pochowany w Kościele na Skałce - polskim Panteonie. Żenujące...

  • Użytkownik niezalogowany Caradhras
    Caradhras 2020-02-14   19:43:38
    Cytuj

    Z zainteresowaniem przeczytałem tę recenzję. Dodam tylko, że denerwuje mnie posługiwanie się przez Masłowską angielskimi wyrazami i wyrażeniami, których nie rozumiem. Np. co to jest "product placement"? Poza tym nie wiem, co ma wynikać z tych zgrabnych hiphopowych rymowanek i opowieści o przygodach seksualnych na Wrzecionie, jak również z innych scenek rodzajowych odegranych w teatrze. A, jeszcze jedno - z przykrością stwierdzam od dawna, że Polska jest coraz bardziej językową kolonią brytyjską.