AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

W śnialni

IV RP Snów, reż. Dawid Żakowski, Stowarzyszenie Sztuka Nowa
fot. Pat Mic  

Z czego zbudowany jest człowiek? Krew z krwi, kość z kości, a reszta z prochu lub gliny wymieszanej z wodą. Opcjonalnie z atomów. Troje performerów w IV RP Snów to bez wątpienia ludzie, ale jakby z innej, dziwnej ulepieni substancji. Powleczeni obcisłymi kombinezonami jak drugą skórą, zdają się płynni. W niedookreślonych istniejący granicach. Zwłaszcza w scenach, gdy pulsuje czerwony stroboskop i wszystko zaczyna drżeć w rytm bitów Kasai. Wyglądają wtedy, jakby byli z drobniutkich, wrzących pikseli. Z takich samych jak obraz Matki Boskiej, który zmieścił się w jednym z opowiadanych snów. Nowe przedstawienie w reżyserii Dawida Żakowskiego i choreografii Wojciecha Grudzińskiego jest jednak czymś więcej niż spektaklem o snach. Ono samo jest we śnie.

Treść snów przytaczają głosy z offu i performerzy na żywo. Wyśniono je na wcześniejszych etapach projektu, który obejmował tworzenie (powstających w grupach) matryc snów. Są to poetyckie i krwiste historie. Ułożone z kształtów znajomych i niezwykłych jednocześnie – jak żebra tancerzy, które niekiedy odkształcają się w materii kostiumów. Intrygujące jest to rozbicie na to, co jednostkowe, i to, co statystyczne. Każda opowieść posiada swojego autora, jest hermetyczna i niezwykła, bo osobista. Jednocześnie odległa i zapośredniczona. Nie zobaczymy cudzego snu, nieważne jak dokładnie zostanie opowiedziany i jak sugestywnie zatańczony. Uwaga gubi się więc w kolejnych warstwach dziwnych obrazów niesionych przez słowa. Zdecydowana większość oscyluje w koszmarnej zgoła poetyce. Są więc martwe, sine dzieci, jest też rzeka, która porywa ziemię. Wszystko to w dawnej sali gimnastycznej, na której podłodze znać linie boiska. Skąpana w ciemnych światłach zamienia się w scenografię jak z amerykańskich horrorów. Statystyka pojawia się w chwilach, gdy to nie jednostka opowiada, a „matryca mówi”. Okazuje się wtedy, że w jej ramach kilkadziesiąt razy pojawiły się drzwi, równie często dzieci, zaś ledwie dwa razy C. G. Jung. Dobre i tyle, od Junga bowiem nie uciekniemy. Wszak kolektywne śnienie jest próbą zejścia w nieświadomość dzisiejszej Polski.

I jest to rzeczywiście zstąpienie w mit. Borys Jaźnicki w groteskowej pozie, którą można odczytać jako zombie ze wspomnianego horroru albo potępioną duszę z barokowego malowidła, staje oniemiały przed Michałem Tokarskim. Performer siedzi i nie spuszczając wzroku z Jaźnickiego, liże rękę, którą następnie głaszcze się po głowie. Znamy ten ruch. I już wiemy z kim mamy do czynienia. Zagadki, które stawia ten Sfinks pozostają nieme, ale ich rozwiązanie jest głośne i żywiołowe. Jaźnicki zrywa się i w krótkiej choreografii ustanawia wyraźny rytm, jak schody do kolejnych światów. Równie zresztą tajemniczych, co te oglądane przed chwilą.

Gubiłem się w nich po wielokroć, choć przedstawienie nie jest długie (trwa około godziny). Zupełnie mi to jednak nie przeszkadzało. Jak bowiem dowodzą specjaliści – śnialnia jest labiryntem. Co za drzwiami, co za rogiem? Tokarski wsparty na pięściach, przemierza scenę rozkołysany. Przypomina po trosze goryla, po trosze jakieś nieznane prehistoryczne zwierzę. Inne niedookreślone zwierzęce kształty tworzyli tancerze wspólnie, przyłączając ciało do ciała, likwidując granice. Kobiecy głos z offu śpiewa Cry Me a River. Ewelina Sobieraj tańczy przed Jaźnickim, który w wystudiowanej pozie oparł się, a właściwie przysiadł na Tokarskim. Zaraz zamienią się miejscami i to Sobieraj usiądzie, ale jeszcze nie teraz. Jeszcze tańczy. Tak ekspresyjnie, że aż chorobliwie. Długie włosy opadają jej na twarz – traci indywidualne rysy i staje się po prostu Kobietą. Żadna figura nie mogła być wyraźniejsza, jeśli mówimy o Polsce ostatniego czasu (IV RP Snów powstawała od 2020 roku, jednym z jej etapów była grudniowa premiera online – znacząco różniąca się od opisywanej tu wersji).
 
Co jakiś czas powracała pozycja porodu. W jednej ze scen towarzyszyły jej krzyki. Ale w choreografii nie odnajdywałem dzieci. Co się w takim razie rodziło? Kolejne sny? A może niczego te bóle i skurcze nie przyniosły? Może z rodzicielstwa, z figury Matki – zostają w dzisiejszej Polsce tylko bóle i skurcze? Można to oczywiście czytać jako odbicie niedawnych protestów kobiet sprzeciwiających się zaostrzeniu przepisów antyaborcyjnych. Ale może być też tak, że zarówno protesty, jak i jałowe porody, wskazują na problem dużo głębszy. Jaki? Kolejna zagadka do rozwikłania. Kto wie, czy nie zależy od niej los jakichś Teb. Trop to jeszcze ciekawszy, jeśli przypomnieć sobie, jak tłumaczył historię Edypa Robert Graves. W Mitach greckich pisał, że Sfinks był boginią. Jej pokonanie otworzyło wrota miasta przed najeźdźcami niosącymi patriarchat. Byliby więc performerzy bez względu na swą płeć odbiciem Kobiety, bogini, archetypu – wspomnianymi już pikselami, które układają się w jej kolejne wizerunki.

Spójrzmy w inny załom labiryntu. Tancerze stają w trójkącie i oszczędnymi ruchami zwiększają napięcie. Mężczyźni zbliżają się do kobiety. Kategorie płci odzyskują znaczenie. Zagrożenie jest oczywiste, dlatego tak mocno działa nieuchwytna zmiana napięcia. Po chwili nie wiadomo, kto tu komu zagraża i w jakiej konfiguracji. Wszystko jest płynne – jak rzeka, o której mówi Jaźnicki, opowiadając ostatni sen. Snując go, wyprowadza widzów z ciemnej sali, szkolnym korytarzem prowadzi do mniejszego pomieszczenia, gdzie układa się na podłodze razem z pozostałą dwójką performerów i… zasypia?

Wiadomo, że nie tak naprawdę, przecież to teatr. Poza tym, czy można zasnąć, skoro już się śpi? IV RP Snów nie kończy pobudka owacji i oklasków. Zagadek nie wieńczą rozwiązania. A wyjście z budynku przy ulicy Emilii Plater nie jest tym wyjściem, którego szukaliśmy. Czy się tym martwić, czy się z tego cieszyć, to zależy od tego, jak pojmiemy śnienie Polski. Czy podług Wyspiańskiego chocholego tańca, czy też – idąc za Jungiem – dostrzeżemy w tym, co oniryczne, szansę spotkania z głębszymi pokładami rzeczywistości, które na jawie pozostają z reguły niedostępne, o ile nie mamy specjalnych predyspozycji. Miewają je nie tylko wybrańcy obdarzeni darem wieszczenia bądź zdolnościami mediumicznymi, ale niekiedy także artyści. Żakowski w swoich spektaklach skutecznie przybliża widza do tych zasłoniętych światów. Interesują go śmierć i szaleństwo. Podobnie czynili również ci artyści, którzy nie bali się sięgać tam, daleko: Niżyński, Grotowski. To wszystko znajduje swoje przedłużenie w IV RP Snów, która jest jak zaproszenie do wspólnoty śniących. Czy się z tego snu należy budzić i po co? To wcale nie jest oczywiste. Wszak to właśnie we śnie Edyp usłyszał rozwiązanie zagadki Sfinksa. Czy jest sens śnić w odwrotnym celu? Po to by Sfinksa ocalić?

30-06-2021

Stowarzyszenie Sztuka Nowa
IV RP Snów
reżyseria: Dawid Żakowski
choreografia: Wojciech Grudziński
muzyka: Kasai
obsada: Ewelina Sobieraj, Borys Jaźnicki, Michał Tokarski
premiera: 07.06.2021

galeria zdjęć IV RP Snów, reż. Dawid Żakowski, Stowarzyszenie Sztuka Nowa <i>IV RP Snów</i>, reż. Dawid Żakowski, Stowarzyszenie Sztuka Nowa <i>IV RP Snów</i>, reż. Dawid Żakowski, Stowarzyszenie Sztuka Nowa <i>IV RP Snów</i>, reż. Dawid Żakowski, Stowarzyszenie Sztuka Nowa ZOBACZ WIĘCEJ
 

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
trzy plus dziesięć jako liczbę: