AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Wczesny Grotowski

Reżyser teatralny, historyk i teoretyk teatru. Profesor na Uniwersytecie Wrocławskim i w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej im. Ludwika Solskiego w Krakowie, absolwent Politechniki Wrocławskiej (1979) oraz Wydziału Reżyserii Dramatu krakowskiej PWST (1986). Publikuje m.in. w „Teatrze” i „Dialogu”.
A A A
 

Jerzy Grotowski, jak chyba nikt inny w dziejach teatru, dbał, by jego przedsięwzięcia artystyczne były publiczności wyczerpująco wyjaśniane. Dotyczy to szczególnie okresu teatralnego. Żywiołem Grotowskiego była rozmowa, dialog. Świetnie rozgrywał spotkania z widzami.

Nad słowem pisanym czuwał w Teatrze Laboratorium kierownik literacki Ludwik Flaszen – wybitny pisarz i mistrz syntetycznej frazy. To on ukuł zwrot „teatr ubogi”. Programy do przedstawień pisane przez Flaszena nie tylko objaśniały reżyserskie decyzje, ale też zawierały instrukcje dla widzów. Publiczność była rzetelnie przygotowywana do udziału w kolejnym eksperymencie teatralnym, a krytycy otrzymywali gotowy język do opisu przedstawienia. Strategie te sprawdziły się znakomicie. Recenzje, nawet te krytyczne, operowały frazami i kategoriami zaproponowanymi przez twórców przedstawienia. Grotowski i Flaszen dokonali rewolucji w teatrze i stworzyli nowy język do interpretacji tej rewolucji. Niebywałe osiągnięcie!

Wiernym towarzyszem artystów niemal od początku był młody wówczas teatrolog Zbigniew Osiński. Stał się oficjalnym kronikarzem Teatru Laboratorium w jego wszystkich wcieleniach. Wprowadził analizy przedstawień Grotowskiego do poważnej refleksji naukowej. Często też pogłębiał i dopowiadał wyjaśnienia Grotowskiego i Flaszena. W trójkę zbudowali potężną narrację, o zadziwiającej mocy uwodzenia, programując widzów do właściwego odbioru przedstawień Bossa. Totalitaryzm tej swoistej polityki kulturalnej wydaje się dziś oczywisty. Najbardziej nawet zagorzali przeciwnicy poczynań Grotowskiego nie byli w stanie zdekonstruować oficjalnej narracji Teatru Laboratorium czy choćby zaproponować spójnej i przekonującej krytyki. Jakiekolwiek histeryczne reakcje potwierdzały tylko słuszność narracji oficjalnej.

Dziś do głosu dochodzi nowe pokolenie teatrologów. Nie widzieli żadnego przedstawienia Grotowskiego na żywo. Wypowiedzi Grotowskiego, Flaszena czy Osińskiego traktują jak teksty pośród wielu innych tekstów. Mają też do dyspozycji zróżnicowany materiał źródłowy. W Instytucie im. Jerzego Grotowskiego przechowywana jest bogata dokumentacja wszystkich przedstawień. Są tam egzemplarze reżyserskie i aktorskie, fotografie, filmy, nagrania radiowe, recenzje, zapisy rozmów ze świadkami. Kilka lat temu Sylwia Fiałkiewicz, Wanda Świątkowska i Dariusz Kosiński postanowili zrekonstruować trzy przedstawienia Grotowskiego sprzed roku 1965: Dziady, Kordiana i Akropolis. Otrzymali na swój projekt grant badawczy z Narodowego Centrum Nauki. Właśnie ukazał się tom pierwszy z trzech planowanych. Książka ma tytuł Grotowski. Profanacje, a napisał ją Kosiński, głównie w oparciu o materiały zebrane przez Fiałkiewicz.

Kosiński skupia uwagę przede wszystkim na dokumentach. Nie weryfikuje swoich interpretacji z żyjącymi wciąż uczestnikami przedsięwzięć Teatru Laboratorium. Jakby chciał się ustrzec od ukąszenia żądłem dominującej wciąż ideologii. Może dlatego nie ulega urokowi sławnych fraz, powtarzanych wciąż w większości opracowań Teatru Laboratorium. Kosiński testuje ich sensy i pyta o adekwatność. Proponuje własne kategorie do opisu strategii teatralnych Grotowskiego. Przykładem tytułowa „profanacja”. Wielu komentatorów, za Grotowskim, przeciwstawia wciąż profanacji bluźnierstwo. Grotowski, trochę romantyk, własną strategię konfrontacji z klasyką nazywał bluźnierstwem, aktem najwyższego sprzeciwu, wystąpieniem przeciw wartościom najświętszym, nawet Bogu. Profanacją pogardzał, pojmował ją jako tchórzliwe i wulgarne szyderstwo, czcze wyśmiewanie świętych symboli. Profanować każdy może, bluźnią tylko najodważniejsi.

Kosiński skutecznie dekonstruuje tę narrację. Poza Grotowskim czyta też innych, na przykład Giorgia Agambena. Włoski filozof w książce Profanacje proponuje pogłębienie interpretacji tytułowego terminu. Dowodzi, że relacja pomiędzy łacińskimi kategoriami sacrum i profanum jest bardziej złożona i przez to bardziej fascynująca niż potoczne rozumienie tych słów. W rzymskim prawodawstwie sacrare – czyli „poświęcać” – oznaczało przeniesienie rzeczy „poza sferę prawa ludzkiego”. Natomiast profanowanie oznaczało przywrócenie rzeczy ludziom „do swobodnego użytku”. Profanacja to zatem taka strategia, która uwalniała i oczyszczała praktyki z rytualnego czy sakralnego kontekstu, umożliwiając testowanie ich przydatności w życiu codziennym, poza obrzędem. Takie strategie Kosiński odkrywa w sztuce reżyserskiej Grotowskiego, szczególnie w przypadku inscenizacji Dziadów, Kordiana i Akropolis. I znajduje na to potwierdzenie w wypowiedziach samego Grotowskiego, choć może mniej znanych.

Kosiński traktuje trzy romantyczne inscenizacje jako cykl. Akropolis, powszechnie uznawane za jedno z arcydzieł teatralnych drugiej połowy XX wieku, zostało zarejestrowane na filmie, dostępnym w Internecie. Przedstawienie, a raczej jego ostatnia, piąta wersja, jest więc stosunkowo dobrze znane. O wiele mniej dziś wiadomo o Dziadach i Kordianie. Agnieszka Wójtowicz podjęła co prawda próbę rekonstrukcji tych przedstawień w książce Od „Orfeusza” do „Studium o Hamlecie”. Teatr 13 Rzędów w Opolu (1959-1964), opublikowanej w roku 2004, ale opolska uczona nie miała dostępu do wielu materiałów zebranych przez Fiałkiewicz i oparła swoje rekonstrukcje często na relacjach uczestników i świadków. Kosiński – w oparciu o egzemplarze reżyserskie i aktorskie, a także zachowane fotografie – podaje w wątpliwość wiele detali tych rekonstrukcji. Dotyczy to szczególnie Kordiana.

Polemika Kosińskiego z ustaleniami Wójtowicz dotyka fascynującego problemu metodologicznego. Czy uczestnik wydarzenia może być wiarygodnym świadkiem? Kultury oralne często zachowują bardziej obiektywną wizję zdarzeń historycznych niż teksty pisane, skażone ideologią. Ale ideologia może też wpływać na odbiór świadków i na ich pamięć. Architekt Jerzy Gurawski, twórca przestrzeni w spektaklach Grotowskiego, jest w tym kontekście przypadkiem wręcz modelowym: w swoich wspomnieniach myli wszystko, ludzi i tytuły, daty i zdarzenia. O projektowaniu recepcji przedstawień przez Grotowskiego i Flaszena już wspomniałem.

Kosiński, niczym dziennikarz śledczy, skrupulatnie analizuje wszystkie zachowane wypowiedzi. Konfrontuje je z późniejszymi wypowiedziami tych samych autorów i ze świadectwami ikonograficznymi. Ta żmudna metoda prowadzi do zaskakujących odkryć. Wbrew dominującym opiniom o apolityczności Teatru Laboratorium Kosiński ujawnia lokalne zakorzenienia wczesnych inscenizacji Grotowskiego. Tropi moment, w którym Grotowski z artysty uwikłanego w polskość przeistacza się w artystę uniwersalnego. W niespójnych Dziadach, najmniej cenionych przez samego Grotowskiego, teatrolog odnajduje przebłyski teatru postdramatycznego. W Kordianie dostrzega zapowiedzi późnych arcydzieł Grotowskiego. Dowodzi, że radykalne decyzje inscenizacyjne wynikały z wiernego odczytywania tekstów. Podkreśla pietyzm, z jakim reżyser i aktorzy traktowali słowo.

Ten ostatni wątek szacunku wobec poezji Kosiński rozwija i akcentuje w części poświęconej rekonstrukcjom wczesnych wersji Akropolis. Wielu komentatorów, na czele z Miłoszem, potępiało inscenizację Grotowskiego, oskarżając aktorów o redukowanie poezji, a przez to ludzkiej mowy, do bełkotu. Kosiński przytacza wiele świadectw na dowód, że Grotowski dbał o prawidłowe wypowiadanie wyrazów. Sądzę jednak, że problem jest głębszy. Niektórzy recenzenci rzeczywiście narzekali, że trudno zrozumieć aktorów. Polifoniczna struktura Akropolis i rozmieszczenie publiczności po całej sali mogły sprawiać, że nie wszystkie słowa dochodziły do wszystkich widzów. Bardziej dojmujące wydaje mi się jednak odebranie słowom mocy performatywnej. W Auschwitz ludzki język tracił swą siłę sprawczą. Tortury kompromitowały mowę. Żeby doświadczyć działania inscenizacji w pełni, trzeba było oczywiście słowa rozumieć. Jak w miłosnej scenie Heleny i Parysa, granej początkowo przez dwie kobiety – co odkrywa Kosiński – a potem przez dwóch mężczyzn. Bezpłodność tych związków diagnozuje bezpłodność kultury Zachodu.

Tom Grotowski. Profanacje, znakomicie ilustrowany, przewietrza i odświeża studia nad dziedzictwem Grotowskiego. Z niecierpliwością wypatruję kolejnych odsłon tego fascynującego projektu.

5-08-2015

Dariusz Kosiński, Grotowski. Profanacje, Instytut im. Jerzego Grotowskiego, Wrocław 2015, 282 ss.

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
dwa plus trzy jako liczbę: