AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Williams odrealniony

Fot. Krzysztof Bieliński  

Film Baby Doll Tennessee Williamsa i Elii Kazana z 1956 roku wywołał w swoim czasie skandal i oburzenie konserwatywnej części publiczności. Mimo nazwisk słynnych twórców obraz nie spotkał się też z pochlebnymi opiniami krytyków. To historia dziewczyny-laleczki (Baby Doll), która z woli ojca w wieku osiemnastu lat zostaje wydana za znacznie starszego od siebie mężczyznę. Małżeństwo może zostać skonsumowane tylko wtedy, gdy zostaną dotrzymane warunki umowy z obu stron: on ma zapewnić głównej bohaterce, zwanej Laleczką, opiekę i bezpieczeństwo, ona musi mieć ukończone dwadzieścia lat.

Owe dwa lata, które dzielą zawarcie małżeństwa na papierze od chwili jego spełnienia, upływają pod znakiem udręk Archie’ego. W tym czasie Laleczka mieszka w dziecięcym pokoju. Istotnym wydarzeniem dla małżeńskiej relacji staje się podpalenie przez Archie’ego konkurencyjnej dla niego przędzalni bawełny, której właściciel nieoczekiwanie pojawia się w domu Meighanów, by dojść prawdy o przestępstwie. W tym celu posłuży się Baby Doll, która pod wpływem uroku Sycylijczyka Silvy Vaccaro wyda męża, a jednocześnie wyzwoli się spod jego władzy. W tej nieskomplikowanej na pozór historii wiele jest niedomówień, erotycznych podtekstów, złożonych związków o mocno perwersyjnym charakterze , nie tylko takich, jak ten pomiędzy Baby Doll i Archie’em, ale też między nimi, Silvą i ciotką (siostrą ojca Baby Doll) Różą Comfort.

W przedstawieniu Barbary Wiśniewskiej, która sięgnęła po nieco zapomniany tekst Williamsa i zrealizowała go na Małej Scenie Teatru Studio, na dalszy plan schodzą realia amerykańskie z przemysłem bawełnianym w tle i właściwie wszelkie inne realia także. Realistyczną na wskroś sztukę Wiśniewska umiejętnie i konsekwentnie przenosi w umowną, by nie powiedzieć symboliczną rzeczywistość, tworząc za pomocą ażurowych zasłon oraz różowo-błękitnych świateł kilka planów akcji wewnątrz domu i w jego ogrodzie. Znacząc przy tym zaledwie paroma rekwizytami miejsca gry. Pokój dziecięcy i zarazem łóżeczko Baby Doll (Marta Juras) określa centralnie ustawiony szkielet białego domku dla dzieci, z pościelą w środku. To tu, jak w klatce i zarazem w bezpiecznej odległości od męża (Miłogost Reczek), przebywa najczęściej młoda żona. Tutaj położy się Silva (Michał Żurawski) – kochanek Baby Doll, tutaj zostanie zwabiony podstępem Archie i zamknięty jak czarownica w piecu z bajki o Jasiu i Małgosi. W finale przedstawienia do domku wejdą dobrowolnie i Silva, i Archie, i Róża (Katarzyna Herman). Bohaterowie, którzy z trudem mieszczą się w klatce, kłębią się w niej i przewracają jak szczeniaki w za małym legowisku. Absurdalność i groteskowość tej sceny utwierdza nas w przekonaniu, że oto debiutująca reżyserka przekłuwa zręcznie balon ponurego realizmu dramatu Williamsa z morałem o nowej roli kobiety wyzwolonej z okowów społecznych norm obowiązujących w latach 50. Wiśniewska ma za nic tamte okoliczności, podobnie jak kontrowersje wokół zjawiska nimfomanii, które stanowiły przez lata pożywkę dla literatury nie tylko dramatycznej. I dobrze. Czyni z tekstu rzecz zbliżoną raczej do teatru Ionesco, biorąc w nawias kwestie, które często brzmią banalnie i prosto. Odzierając całość z realistycznego sztafażu, poszerza kontekst stereotypowego pojmowania ról, zadań kobiet i mężczyzn, charakterów, schematycznych podziałów na ofiarę i oprawcę, uzależnionych i wyzwolonych, niespełnionych i usatysfakcjonowanych. Bez kłopotu mieszczą się w przyjętej przez reżyserkę konwencji jej aktorzy: powściągliwi w grze Juras i Reczek, jak również Herman, tworząca (sic!) przerysowaną postać uzależnionej od nałogu, ekscentrycznej Róży. Tylko pozornie nie przystaje ona jednak do powziętego reżyserskiego założenia. Sztuczność wypowiedzi, znaczone „grubą kreską” gesty i ruchy stają się przecież w gruncie rzeczy zaprzeczeniem realistycznych zachowań. Najmniej do tego towarzystwa pasuje Michał Żurawski, który nieoczekiwanie w dialogu Silvy z Laleczką wprowadza element naturalistycznej gry.

Bulwersujące tematy podjęte przez Williamsa, przez które w połowie ubiegłego wieku autor odkrywał społeczne tabu, zwiastując feministyczny przełom, dziś już, rzecz jasna, nikogo nie szokują. Wiśniewskiej udaje się z powodzeniem wypreparować z tekstu i kontekstu sztuki wątek szeroko pojętej manipulacji, nieoczywistej gry, dwuznacznych zachowań. Przełożyć na język teatralnej umowności to, co dosadne, zdawałoby się, psychologicznie do końca umotywowane, dookreślone. A tym samym nadać dramatowi Tennessee Williamsa sens uniwersalny.

Budowaniu onirycznego nastroju dobrze służy wykonywana na żywo na scenie, „sącząca się” muzyka zespołu Alters, która pozostaje w kontrapunktowym dialogu z bohaterami. 

Pamiętam sprzed paru lat egzamin Barbary Wiśniewskiej w Akademii Teatralnej na Wydziale Reżyserii. Sięgnęła wówczas po Alicję w Krainie Czarów, by z wyjątkowym wyczuciem poprowadzić jej bohaterów po cienkiej granicy surrealistycznego humoru w quasi-realistycznej sytuacji barowej przestrzeni. Owa zdolność interpretacji i trafnego ujęcia absurdu w teatrze znajduje, jak widać, i tym razem szczęśliwe potwierdzenie. Oby była to zapowiedź dalszych, równie ciekawych poczynań.

22-05-2015

 

Teatr Studio im. Stanisława Ignacego Witkiewicza w Warszawie
Tennessee Williams
Baby Doll
przekład: Jacek Poniedziałek
reżyseria: Barbara Wiśniewska
scenografia i kostiumy: Natalia Kitamikado
muzyka: Alters (Zalewski/Zalewski/Pludra)
światło: Paulina Góral
ruch sceniczny: Przemek Kamiński
obsada: Marta Juras, Katarzyna Herman, Miłogost Reczek, Michał Żurawski
premiera: 11.04.2015

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
jeden razy osiem jako liczbę: