Wyobraź sobie świat
Inscenizacyjny minimalizm spektakli Anny Karasińskiej, jak choćby w znakomitym Drugim spektaklu w Teatrze Polskim w Poznaniu, miewa w sobie lekkość i świeżość niezobowiązującej gry z formułą teatru. Najnowszy spektakl reżyserki formalnie odwołuje się do znanych z jej poprzednich prac chwytów – znów oglądamy aktorów w „zerowej” przestrzeni wykonujących najbardziej elementarne (a przez to nieraz niezmiernie zaskakujące!) zadania. Ale tym razem jakby więcej tu tonów spokojnej powagi niż zabawy.
Temat zadany artystom przez Tomasza Platę – kuratora cyklu 2118 w Nowym Teatrze, którego spektakl Karasińskiej stanowi pierwszą odsłonę – stanowi zmyślną prowokację. Kiedy na dobre ruszyły przygotowania do państwowej celebracji rocznicy stulecia odzyskania niepodległości, Plata przewrotnie zaproponował spojrzenie nie w przeszłość, ale... w przyszłość. „Jak wyobrażasz sobie teatr za sto lat?” – pyta twórców i zaraz dodaje – jak czytamy w materiale na stronie Nowego Teatru – „zła teraźniejszość zmusza nas do myślenia o przyszłości”. Jest więc w tym pytaniu o jutro zakamuflowane pytanie o dzisiaj. I słusznie. W końcu znane artystyczne utopie (choć kurator cyklu akurat tego słowa zabrania używać twórcom) powstawały zwykle w reakcji na sobie współczesne czasy.
W spektaklu Karasińskiej na początku zwraca uwagę jedyny, ale niezwykle sugestywny element scenografii. W tle chłodnej przestrzeni sceny Nowego Teatru lśni gigantyczna forma przypominająca przeskalowaną kulę folii aluminiowej. Ten piękny obiekt, który w innym kontekście mógłby uchodzić za eksponat muzeum sztuki współczesnej, przywołuje zrazu dystopijne skojarzenia: rok 2118 jako czas ekologicznej katastrofy, w którym śmieci przerastają człowieka? Być może. Aluminium jest wszak słabo biodegradowalnym surowcem, czas jego rozkładu wynosi podobno od kilkudziesięciu do nawet – nota bene – stu lat. Gorzki więc to obraz: czy tym, co zostawimy po sobie ludziom 2118 roku będzie góra aluminium?
Niejednoznaczność tego znaku podbijają aktorzy, każdą sekwencję spektaklu zaczynając od frazy: „Może być też tak, że...”. Karasińska wpuszcza widzów w wir fantazji i przypuszczeń na temat kształtu świata w XXII wieku opowiadanych niemal wyłącznie ustami wykonawców ubranych w luźne sportowe ubrania – jakbyśmy byli świadkami wstępnych prób do spektaklu, którego jeszcze nie ma. Ale reżyserka, co już parokrotnie udowodniła, i tym razem pokazuje, że właśnie dokładnie tyle trzeba, żeby był teatr: sam człowiek ze swoją wyobraźnią. Wyobrażamy sobie więc świat przyszłości wspólnie z Magdaleną Cielecką, Moniką Frajczyk, Magdaleną Popławską, Dobromirem Dymeckim i Bartoszem Gelnerem. Jaki mógłby być?
Aktorzy Karasińskiej tworzą przegląd wyobrażeń o odległym 2118 roku, w których wizje ekologicznych katastrof (metafora odpadu jest stale obecna w ich opowieściach) krzyżują się zaskakująco z fantazjami dotyczącymi na przykład relacji ludzi ze zwierzętami czy nawet robotami. Ale spektakl zostaje otwarty wizją bardziej przyziemną, choć wywołującą tak zwany dreszcz: od Magdaleny Cieleckiej dowiadujemy się, że za sto lat... będzie leżeć na cmentarzu w Żarkach. Chwilę później usłyszymy opowieść o robocie, który chce być zwierzęciem czy o ekolożce ratującej ostatnią istniejącą ośmiornicę. Kto inny w pewnym momencie niczym biblijny Jonasz wejdzie do brzucha wieloryba, by oczyścić jego ciało ze śmieci. Wreszcie ostatni człowiek spotka na swojej drodze gigantycznego insekta, z którym nie będzie jednak potrafił znaleźć wspólnego języka.
Trwający zaledwie godzinę spektakl ma niespieszny, kojący rytm i falującą strukturę, w której płynnie przechodzi się od jednej historii do kolejnej. Oszczędność środków wyrazu, która stała się znakiem rozpoznawczym reżyserki, tym razem pracuje na melancholijną atmosferę (choć nie brak tu i poczucia humoru). Aktorzy głównie mówią, choć czasem też wykonują proste etiudy ruchowe. Wiadomo – w teatrze Karasińskiej im mniej, tym więcej. Im skromniejsze środki, tym bardziej dotkliwa jest ta opowieść o samotności człowieka, który swoje człowieczeństwo odkrywa w relacji z naturą lub, jak choćby główny bohater kultowego Łowcy androidów, ze sztuczną inteligencją. A w tle pobrzmiewają całkiem poważne pytania: kim jesteśmy albo może przede wszystkim: gdzie?
„Gdy piszę zapowiedź tego spektaklu, on jeszcze nie istnieje. Jest listopad 2017, wyobrażam sobie spektakl, który widzowie obejrzą w marcu 2018, a który będzie wyobrażeniem o spektaklu z roku 2118. Jest listopad, mam oczy spuchnięte od płaczu i nie daję rady przeczytać artykułu o teorii wiecznego powrotu, przysłanego mi przez siostrę” – pisze reżyserka. Jest w jej spojrzeniu na świat przyszłego stulecia – bo kuratorskie pytanie o teatr roku 2118 zdecydowanie mniej ją zajmuje – jakiś stoicki spokój. Czy bierze się on z wiary w teorię wiecznego powrotu? Chyba raczej ze zgody na to, że wszystko, czym dziś dysponujemy, to wyobraźnia i jej moc stwarzania światów.
04-06-2018
Nowy Teatr w Warszawie
2118. Karasińska
koncepcja spektaklu: Anna Karasińska, Magdalena Rydzewska
scenariusz: Anna Karasińska, Magdalena Cielecka, Dobromir Dymecki, Monika Frajczyk, Bartosz Gelner, Magdalena Popławska
reżyseria: Anna Karasińska
scenografia: Anna Met
światło: Szymon Kluz
opracowanie muzyczne: Mirosław Burkot, DJ ŻUK
współpraca choreograficzna: Karolina Kraczkowska, Mary Szydłowska
kurator cyklu: Tomasz Plata
premiera: 27.03.2018