AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Żyćko i światy równoległe

Paralele, Fundacja Analog
Absolwentka Uniwersytetu Gdańskiego, doktor nauk humanistycznych. Referentka krajowych i międzynarodowych konferencji naukowych poświęconych literaturze i kulturze. Publikowała m.in. w internetowym „Dzienniku Teatralnym” oraz w miesięczniku „Teatr”. Współpracowała z Centrum Sztuki Współczesnej „Łaźnia” i Nadbałtyckim Centrum Kultury w Gdańsku. Mieszka w Gdyni.
A A A
 

Blok. Zwyczajny siedmiopiętrowiec z antenami poprzyczepianymi tu i ówdzie, nieco odrapany, u dołu przyozdobiony sprayowymi ornamentami, stojący na wyblakłym trawniku w towarzystwie rachitycznego drzewa. Wnętrze budynku nie zaskakuje. Ciemnawa klatka schodowa to miks smętnych barw i obowiązkowa lamperia z błyszczącym tłusto grawerem ikonicznych fraz. Ale… rzut oka na tablicę ogłoszeniowo-obwieszczeniową przytwierdzoną do jednej ze ścian i ten nieznośnie przewidywalny (kraj)obraz zaczyna się nagle chwiać. Bo obok typowej literatury osiedlowej, jak ulotka z kebaba czy informacja o zepsutej do odwołania windzie, zauważamy treści co najmniej kontrowersyjne. Inne, nowe. Ktoś wynajmie psa na spacer, ktoś inny zaprasza na balkonowy koncert, jest też oferta spowiedzi online. Witaj na Koronnej 20/20.

Video-przedstawienie Paralele Fundacji Analog, opowieść o mikrokosmosie siedmiopiętrowego bloku odseparowanego od reszty świata przez pandemię, powstało w odpowiedzi na rozpoczętą w marcu 2020 roku przymusową przeprowadzkę teatru w przestrzenie online. Sama Fundacja powołana została do życia (choć nie od razu sformalizowana) w 2019 roku w Warszawie z inicjatywy trójki absolwentów szkół teatralnych: Malwiny Czekaj, Izabeli Zachowicz i Marka Zimakiewicza. Po jakimś czasie do nowopowstałego kolektywu twórczego dołączyli Elżbieta Chowaniec i Miłosz Konieczny. Projekt Paralele Fundacja zrealizowała w ramach programu „Kultura w sieci” (z założenia wspierającego dotknięty pandemicznym kryzysem obszar kultury), swoją premierę miał on 28 października feralnego roku ZOZO i jest efektem pracy imponująco licznego zespołu. Spektakl jest montażem szesnastu teatralnych etiud stworzonych przez kilkudziesięciu twórców, a są to: Marcin Tomkiel (etiuda Gama), Teresa Kowalik, Andrzej Zawieracz, Krzysztof Kowalik, Marek Zimakiewicz (To nie rekreacji kwestia); Wojciech Stachura, Nicolas Marin, Sambor Dudziński (Księżniczki); Olimpia Bogusz, Izabela Zachowicz, Rafał Derkacz, Marek Zimakiewicz (Lemniskata); Maciej Owczarek (Może kiedyś), Miłosz Konieczny, Marek Zimakiewicz (Winda); Karolina Martin, Magdalena Słowik, Marek Zimakiewicz (Wsobek); Malwina Czekaj, Anna Andrzejewska, Katarzyna Staniewska, Marek Zimakiewicz, Sambor Dudziński (Ciemniej); Marek Zimakiewicz, Miłosz Konieczny, Helena Rzeźniczak, Teresa Zimakiewicz (Wizjer); Maja Bartlewska, Krzysztof Kuźnicki, Sambor Dudziński (Imaginacje); Paweł Kuźma, Igor Fijałkowski (Śmieciuj); Jakub Kowalczyk, Anna Wieczorek, Marek Zimakiewicz (Sam); Kinga Matusiak-Lasecka, Gabriela Jaskuła, Daniel Lasecki, Sambor Dudziński (Martwy punkt); Igor Fijałkowski, Paweł Kuźma, Grzegorz Fijałkowski (Lekcja latania); Dominika Kaczmarek, Łukasz Kaczmarek (Utkani); Łukasz Batko, Masza Lesiak-Batko, Piotr Osak, Ryszard Batko, Sambor Dudziński (Samoświadomość). Od pierwszych video-scen tego niezwykłego kolażu nie mamy wątpliwości, co jest fundamentem wspólnej wszystkim etiudom narracji – nasze życie sprzed kilku miesięcy, nagle osadzone niemal wyłącznie w mikrokosmosie najbardziej osobistej przestrzeni. Życie na wynos, z dostawą do domu, życie online, życie w skali mikro. Zdalne, zamaskowane i zdystansowane. Żyćko, jak je ostatnio czule przezywamy.

To, co uderza nas już w pierwszych minutach przedstawienia, to umiejętność zespolenia bardzo różnych formalnie i semantycznie etiud w jedną płynną i spójną dramaturgicznie całość. Marek Zimakiewicz (koncepcja i montaż), Elżbieta Chowaniec (dramaturgia) i Sambor Dudziński (muzyka) z wielką wprawą i wyczuciem potraktowali wyjściowy materiał, który w ich rękach zyskał kształt niezwykle interesującej estetycznie, przejmującej swoimi sensami i w gruncie rzeczy bardzo uniwersalnej opowieści tak o sprawach najistotniejszych czy ostatecznych (miłość, śmierć), jak i o tych z gatunku całkowicie przyziemnych i codziennych (co oczywiste – jedne i drugie nieustannie się przenikają i rymują). Paralele to w moim przekonaniu jedna z najlepszych rzeczy, jakie powstały w ramach programu wspierającego kulturalne działania online, a już z całą pewnością jedno z najbardziej interesujących dzieł roku 2020 spośród tych, które tematyzują wciąż jeszcze świeży i bolesny czas „narodowej kwarantanny”. Warto zwrócić na nie uwagę z jeszcze jednego powodu: rzadko bowiem zdarza się sytuacja twórcza angażująca w swoje ramy lalkarki i lalkarzy z różnych środowisk, artystki i artystów debiutujących oraz tych ze sporym już dorobkiem; twórczynie i twórców w codziennej, etatowej bądź zleceniowej pracy nie zawsze mających przestrzeń do formułowania własnych wypowiedzi artystycznych. Projekt Paralele im tę przestrzeń zapewnił, oni zaś wykorzystali pełnię jej możliwości.  

„Czas zarazy” ujęty jest tu z perspektywy codziennej egzystencji mieszkańców pewnego siedmiopiętrowca. Teatralnym medium, które uobecnia postaci lokatorów mieszkań przy Koronnej 20/20, jest lalka, w każdej z etiud stworzona właściwie z innej materii, w każdym z przypadków silnie zindywidualizowana, a dzięki sfilmowaniu jej z bardzo bliskiej perspektywy oraz dzięki swoistej czułości, z jaką animują ją poszczególni twórcy i twórczynie: niezwykle „żywa”, ekspresyjna, poruszająco odwołująca się do naszych (widzów) pokładów empatii. A jeśli już mowa o nas, widzach – w projekcie Fundacji Analog nasz status jest poniekąd dwuznaczny bo, śmiem twierdzić, nieco bardziej voyeurystyczny niż zazwyczaj. Dzieje się tak za sprawą zastosowanej tu formy i sposobu obchodzenia się z nią – zbliżania za pomocą oka kamery nie tylko samych lalek, ale i ich scenicznego otoczenia, wszystkich detali, drobnostek, zakamarków i kątów. Za to poczucie – bycia podglądaczem, który przekracza granice cudzego świata w wymiarze skrajnie intymnym – odpowiada również metoda eksplorowania kolejnych historii. Oko kamery bezpardonowo, niemal bezwstydnie wślizguje się w osobiste terytoria bohaterów, przyłapując ich na całkowicie, jak mogłoby się wydawać, przypadkowych czynnościach czy „bezczynnościach”, a przez wyrwanie owych aktywności z ich kontekstu (czyli pandemicznego „żyćka” bohaterów) – często sprawiających wrażenie dziwacznych, czasem nawet niepokojących. To wszystko sprawia, że oglądając Paralele, nie można właściwie pozbyć się dojmującego wrażenia współistnienia, współbycia z bohaterami spektaklu, a czwarta ściana, wzmocniona tu przecież przez szkło kamery, zdaje się nie istnieć, pomimo braku w istocie jednoznacznego zwrócenia się w stronę widza.

Po inicjującym Paralele obrazie bloku i fragmentu jego wnętrza – rozpoczynamy „właściwe” podglądanie, a kamera wślizguje się do mieszkań pierwszych bohaterów. Postać z etiudy Łukasza Batko (Samoświadomość), animowana przez reżysera i Maszę Lesiak-Batko, egzemplifikuje typowy dla czasu „kwarantanny narodowej” sposób codziennego istnienia – dość powolny, z dnia na dzień coraz bardziej mechaniczny, tęskniący za tym, co jeszcze do niedawna ignorowane i niedoceniane, a teraz niedostępne i przez to upragnione. Samo oblicze lalki, jakby wystruganej z drewna i pozbawionej wyraźnych rysów, punktuje uniwersalny wymiar tego fragmentu, który zasadza się na wspólnym nam wszystkim poczuciu bezsilności i idącej za nim rezygnacji. Ograniczony do ścian własnego lokum świat w pewnym momencie uodpornił się na newsy z zewnątrz, stał się „ciągle taki sam”, czarno-biały i monotonny, jak narysowany białą kredą na czarnej ścianie zegar czy kubek z kawą. Podobna aura nagłego zakleszczenia w samotności i rutynie spowija etiudę Teresy Kowalik (To nie reakcji kwestia), splecioną z fragmentem autorstwa Batko, w której poczucie wyczerpania własną przestrzenią wyraża stylizowana na produkcję w nurcie #hot16challange rapowa skarga. „Me, myself and I już mi mocno nie wystarcza” słyszymy, patrząc na krzątającą się w łazience, gipsową i pozbawioną barw lalkę, której powielona w lustrze twarz to jeden z najmocniej zapadających w pamięć obrazów tego spektaklu. Trzecią etiudą, wskazującą na opresyjny charakter kwarantanny, jest fragment w reżyserii Marcina Tomkiela (Gama), w którym bohater (lalka z szarego kartonu o rysach nakreślonych czarnym markerem) niszczy wyciągniętą spod łóżka fotografię ślubną, a wirujące w przyspieszeniu wskazówki kartonowego zegara odliczają jego czas – identycznie samotne minuty i godziny. Zwieńczeniem tej partii spektaklu jest wyimek z etiudy Kingi Matusiak-Laseckiej, gdzie arkusz szarego papieru, zapisany najpierw hasłami „strach”, „samotność” czy „niemoc”, formowany jest dłońmi lalkarek (Matusiak-Laseckiej towarzyszy tu Gabriela Jaskuła) i uzyskuje antropomorficzny kształt. Bohater przedstawiony za pomocą tego niebywale plastycznego kształtu (całe spektrum emocji oddane poprzez drgania, falowania) staje na skraju dachu budynku i próbuje skoczyć.

Te pierwsze fragmenty mogłyby sugerować, że fundamentalna dla projektu Paralele myśl ujmuje „ograniczenie” (takie było hasło przewodnie przedsięwzięcia, interpretowane w każdej z etiud) wyłącznie jako akt odebrania pewnych możliwości czy alternatyw. Tak oczywiście nie jest, a kolejne partie spektaklu odkrywają przed nami tytułowe „paralele”, światy poutykane w nudnym siedmiopiętrowcu, które, tymczasowo zamknięte i odseparowane od reszty kosmosu, dokonują gestu autoeksploracji i same w sobie odnajdują zupełnie nowe, nieuświadomione i niedoświadczone dotąd warstwy. Tak jest chociażby w przypadku bohaterów Macieja Owczarka, którzy w rzeczywistości alternatywnej wobec samotnej kwarantanny pozwalają sobie na bliskość i fantasmagoryczny, rozświetlany błyskami dyskotekowej kuli taniec. Fantazmatyczny scenariusz pisze również bohater znakomitej etiudy Winda Miłosza Koniecznego. Popsuta winda z pułapki staje się przestrzenią upragnionej transgresji – szykowna suknia, brokatowy makijaż i pukle rudych włosów transformują bohatera stworzonego przez Koniecznego w hipnotyzującą i oszałamiającą diwę.  

Paralele zawierają w sobie spore pokłady humoru, jego subtelną wersją emanują poetyckie Imaginacje Mai Bartlewskiej, opowiadające o robaczku budującym aeroplan czy Śmieciuj Pawła Kuźmy, gdzie niecodzienny akt recyklingu sfinalizowany zostaje niespodziewaną przyjaźnią. Humor spowija etiudę Dominiki Kaczmarek, której bohaterem jest niestrudzony pajączek, obojętny na zawirowania ludzkiego świata; przenika on również metaforycznego Wsobka Karoliny Martin, którego wiodący bohater (poruszająca lalka o wielkich oczach i w wełnianej czapce) symbolizuje trudny proces zaopiekowania się swoim wewnętrznym dzieckiem. Do czułości wobec siebie samych odwołuje się przepiękna, inspirowana słowem Olgi Tokarczuk Lemniskata Olimpii Bogusz i Izabeli Zachowicz, w której oglądamy właściwie wyłącznie dwa oblicza, dwie głowy, zespolone ze sobą nierozłącznie puklami posiwiałych, poruszających się włosów.

Dowcip, choć dużo ciemniejszy, znamionuje moje, nie ukrywam, ulubione etiudy projektu Paralele: Lekcję latania Igora Fijałkowskiego oraz Księżniczki Wojciecha Stachury. Pierwsza opowiada o wampirze, a właściwie wampirku, bo lalka Fijałkowskiego przywodzi na myśl naburmuszone dziecko w halloweenowym kostiumie. Wampirek Fijałkowskiego z pnie się, a właściwie pełznie, po stromych, prowadzących w stronę okna schodach. Mozolną wędrówkę przerywają co rusz otwierające się schodowe stopnie, które ujawniają upiorne oblicza „dorosłych” wampirów, niegodzących się na wyprawę malucha, spowalniających go i strącających ze ścieżki do obranego celu. W finale etiudy wampirek dociera do zasłoniętego krwistoczerwonymi kotarami (a jakże!) okna i z ulgą przez nie wylatuje, unosząc się beztrosko w powietrzu. Świetna wizualnie, ironiczna etiuda, którą można potraktować jako metaforyczny obraz zwrócenia się w kierunku osobistego cienia, wcale nie tak strasznego, jak może się to początkowo wydawać, choć często z całkiem przerażającym czy też przygnębiającym towarzystwem „trupów z szafy”. O transgresji wewnętrznej opowiada także świetna etiuda Wojciecha Stachury. Oto biała jak śnieg rączka otwiera pokaźną walizę. W jej wnętrzu widzimy słodki „landszafcik sakralny” z bąbelkiem i aniołkiem, cieszący oko landrynkowym różem i niewinnym błękitem, a na jego tle – głowę tytułowej Księżniczki, białą jak opłatek, z chmurą włosów niczym bita śmietana i hipnotyzującymi głęboką czernią oczyma. Kiedy głowa zyskuje resztę cielesności, „gotowa” Księżniczka gładzi słoje, w których czekają jej alternatywne „żyćka” – lalki o złotych puklach i porażająco nieruchomych źrenicach. Zanim z nich skorzysta, obramowuje wnętrze walizki sznurem świecących lampek i rozpoczyna swój nieco upiorny spektakl. Na tle krajobrazu z bobasem widzimy fragmenty lalkowych ciał, a Księżniczka, w fioletowej szacie ze zwiewnej organzy, unosi się niczym mistrzyni ceremonii obok swojej sceny. Światełka mrugają do nas kilka razy i gasną, zatapiając w mroku Księżniczkę i egzemplifikowane przez nią fantazje o alternatywnych żywotach, ale tych wstydliwie ukrytych, onieśmielających nas samych. Naszych guilty pleasures, wyreżyserowanych przez nas od początku do końca, a przez to tak cudownie bezpiecznych i przewidywalnych. Ta etiuda, wspaniała pod względem wizualnym i frapująca swoją enigmatycznością, prowokuje wręcz do tkania autorskich jej interpretacji. Poddających się osobistej wyobraźni, kpiących z ograniczeń rozumu.

Tuż przez samym finałem spektaklu Paralele jego montażysta znów powraca do tematu bolesnej osobności. Sam Jakuba Kowalczyka, którego bohater śpi (albo ukrywa się) pod warstwą zdefragmentaryzowanych listów, a jego usta unieruchamiają krzyżyki czerwonej nici, pobrzmiewa słowami: „Nie ma nikogo. Ty jesteś”. Z tą etiudą korespondują dwie inne: Ciemniej Malwiny Czekaj i Anny Andrzejewskiej oraz Wizjer Marka Zimakiewicza. Wszystkie trzy, choć różne formalnie, składają się na alternatywne wersje tych samych losów – unieruchomionych w samotnym trwaniu. U Czekaj i Andrzejewskiej samotność przełamana zostaje niejako wewnątrz bańki, którą otoczyła się bohaterka etiudy – poprzez zaproszenie do jej wnętrza Obcego. U Zimakiewicza główny bohater decyduje się w końcu wyjść poza wątpliwą strefę własnego komfortu. Gdy nieśmiało przekracza próg wiecznie zaryglowanych drzwi – wielkie nożyce przecinają sznurek wiążący go z wnętrzem mieszkania. U Kowalczyka bohater zapada się w swojej samotności. Chociaż finalnie słyszymy poniekąd krzepiące i dające nadzieję: „Jeszcze tu jesteś”.

Nie chcę zdradzać finałowej sceny spektaklu Paralele, wspomnę jedynie, że piękną klamrą spina ona tu teatralną całość. Ale też zwraca uwagę na to, co stanowi sens przedstawienia – przekonanie o współistnieniu i możliwości zaistnienia wielu alternatywnych wersji tego samego. Zależnych pod nas, naszych decyzji, naszych gestów. Ale i naszej bezwolności, naszego zastygnięcia w bezruchu, naszej odmowy działania. Bo twórcy projektu Paralele absolutnie nie wartościują wyborów swoich bohaterów, pokazują jedynie (i aż), że możliwości bywa wiele.

Paralele to ogrom pracy lalkarzy i lalkarek, oraz towarzyszących im i wspomagających ich twórców. Spektakl ważny i wartościowy tak pod względem formy, jak i treści. Co wcale nie takie częste i oczywiste w „onlajnowym” urodzaju ostatnich miesięcy.

20-01-2021

Fundacja Analog
Paralele
koncepcja i montaż: Marek Zimakiewicz
dramaturgia : Elżbieta Chowaniec
muzyka: Sambor Dudziński
twórcy poszczególnych etiud: Marcin Tomkiel (Gama), Teresa Kowalik, Andrzej Zawieracz, Krzysztof Kowalik, Marek Zimakiewicz (To nie rekreacji kwestia); Wojciech Stachura, Nicolas Marin, Sambor Dudziński (Księżniczki); Olimpia Bogusz, Izabela Zachowicz, Rafał Derkacz, Marek Zimakiewicz (Lemniskata); Maciej Owczarek (Może kiedyś), Miłosz Konieczny, Marek Zimakiewicz (Winda); Karolina Martin, Magdalena Słowik, Marek Zimakiewicz (Wsobek); Malwina Czekaj, Anna Andrzejewska, Katarzyna Staniewska, Marek Zimakiewicz, Sambor Dudziński (Ciemniej); Marak Zimakiewicz, Miłosz Konieczny, Helena Rzeźniczak, Teresa Zimakiewicz (Wizjer); Maja Bartlewska, Krzysztof Kuźnicki, Sambor Dudziński (Imaginacje); Paweł Kuźma, Igor Fijałkowski (Śmieciuj); Jakub Kowalczyk, Anna Wieczorek, Marek Zimakiewicz (Sam); Kinga Matusiak-Lasecka, Gabriela Jaskuła, Daniel Lasecki, Sambor Dudziński (Martwy punkt); Igor Fijałkowski, Paweł Kuźma, Grzegorz Fijałkowski (Lekcja latania); Dominika Kaczmarek, Łukasz Kaczmarek (Utkani); Łukasz Batko, Masza Lesiak-Batko, Piotr Osak, Ryszard Batko, Sambor Dudziński (Samoświadomość)
premiera online (kanał Fundacji Analog na platformie YouTube): 28.10.2020

galeria zdjęć Paralele, Fundacja Analog <i>Paralele</i>, Fundacja Analog <i>Paralele</i>, Fundacja Analog <i>Paralele</i>, Fundacja Analog ZOBACZ WIĘCEJ
 

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
jeden razy osiem jako liczbę: