Inne historie: Rosja (4), czyli pożegnanie z Omskiem

Moja Rosja… Gdybym miała wybrać jeden obraz z wszystkich moich dni spędzonych w tym kraju, wybrałabym właśnie ten: znów stoję na balkonie i patrzę na skłębiony Irtysz pod moimi stopami.

O ogłoszeniach drobnych

Wyobraźmy sobie, że jesteśmy rozgarnięci do tego stopnia, żeby zostać wybitnym chemikiem, który na swoich wynalazkach zarabia miliony w jakiejś Krzemowej Dolinie. Jesteśmy, krótko mówiąc, Ignacym Mościckim.

Rok Kantorowski bez Kantora

Zakaz sięgania po teksty, który uzasadnia się wolą zmarłego, jest wymazywaniem obecności Kantora i robieniem z niego kukły kulturowej, martwej lalki, z którą zmagał się niemal w każdym ze swoich spektakli.

Szczęśliwe dni: 4 października

Ten felieton jest poniekąd listem miłosnym do mojego znakomitego sąsiada przez felietonową miedzę, Macieja Wojtyszki.

Inne historie: Rosja (3), czyli nad brzegiem Irtysza

Opowieść o tym, jak wreszcie zaczęłam pracę nad moim syberyjskim Świętoszkiem i za co tak naprawdę pokochałam Rosję.

O wielu możliwościach

Duch czasów, odczytywany do znudzenia, w milionie przetworzeń, powiada, że wszystko jest ważne albo wszystko nieważne. Tak jak w mainstreamowym teatrze: na wstępie scena jest czysta, a potem stopniowo mnoży się bałagan kiedyśsensów, kiedyśznaczeń, kiedyśuczuć.

De-instalacje

Wszystkich Czytelników proszę o uważną lekturę obu zamieszczonych poniżej historii, gdyż na koniec zostanie ogłoszony konkurs z nagrodami.

Trener czy guru, wykształcony czy wrażliwy oraz inne kłopotliwe dylematy

I znowu egzaminy na Wydział Reżyserii. I znów mnóstwo pytań, niepokojów, wątpliwości.

Szczęśliwe dni: 6 marca

Czytając Księgę widowisk, miałem dwa marzenia. Pierwsze, że z dziełkiem tym zapozna się pan minister kultury, a może nawet sam pan prezes rządzącej partii; drugie, że z wypiekami na twarzy przeczytają je nasi młodzi reżyserzy.