Klakierzy na etacie

Pierwsza scena Francji, Comédie Française, w roku 1860 wprowadziła jako oficjalną, etatową, instytucję klakierów. Ich szef pobierał 100 franków gaży miesięcznej, otrzymywał 30 biletów na każdy spektakl (od 1-8 franków płacono ówcześnie za miejsce) oraz drobne łapówki od aktorów. Biorąc pod uwagę, że reakcja publiczności w teatrze ma podobny charakter do reakcji łańcuchowej w bombie atomowej, zdalne sterowanie wybuchami entuzjazmu, okrzykami uwielbienia tłumu, kaskadami oklasków nie było zajęciem tak zupełnie pozbawionym sensu.

Rozmowy

Szczególne zainteresowanie budził podówczas – to znaczy na progu lat pięćdziesiątych – Ludwik Solski. Wszyscy byli ciekawi, czy dożyje stu lat. Schiller też chętnie o nim mówił.

Samotność długodystansowca, czyli Hamlet

Jean Louis Barrault napisał kiedyś, że rolę Hamleta można porównać do lekkoatletycznego biegu na długim dystansie – w jednym i drugim przypadku zbytni, niekontrolowany wysiłek na początku wywołać musi kryzys „spuchnięcia” na finiszu. Przyznał, że sam grając Hamleta tracił po każdym wieczorze kilogram na wadze.

Sprawa wdzięku

Ani Diderot, ani Goethe (a za nimi Brecht) w rozważaniach swoich nie biorą pod uwagę sprawy wdzięku. Jeden Stanisławski uwzględnia ten czynnik, obok innych środków oddziaływania aktorskiego, nie otacza go jednak ani szacunkiem, ani sympatią.

Ja, człowiek teatru

W ciągu ostatnich kilku miesięcy widziałem kilkadziesiąt warszawskich przedstawień teatralnych — wystarczająco dużo, by zacząć się tym zajmować. Plan Boży względem mnie samego jest zresztą taki, bym na koniec został człowiekiem teatru — dotąd tylko dlatego nie zdawałem sobie z tego sprawy, że nie dość dokładnie studiowałem plany Boże.

O publiczności

Zbyt często się krytykuje aktorów, zbyt mało zaś napada się na publiczność. Część winy za nieudolność i niemrawość widowiska spada zawsze na widzów, każdy bowiem z biletem do teatru kupuje prawo zarówno bicia oklasków, jak i wykonawców.