AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Czy państwo się nie nudzą?

Czy Państwo czasem się nie nudzą? — W kinie, w teatrze, z książką w ręku? — Czy nie ogarnia Was uczucie znużenia właśnie wtedy, gdy spłacacie dług obowiązującej modzie artystycznej? — Nie oczekuję odpowiedzi, pytania są retoryczne.

Wiem, że przyznać się do tego publicznie nie sposób. Ja również nie ośmielę się wymienić filmów i przedstawień, na których z trudem dotrwałem do końca, tłumiąc wewnętrzne ziewanie. Jeśli mnie kto o nie zapyta, powiem „bardzo interesujące’' i wyduszę z siebie kilka słodko-kwaśnych pochwał, aby nie zdradzić swego zacofania i braku zrozumienia nowych prądów w sztuce. Im człowiek starszy, tym bardziej mu zależy na tym, aby się nie starzeć, tym staranniej ukrywa to, że jednak się starzeje. Skoro więc nie może wzbudzić w sobie szczerego entuzjazmu, będzie go przynajmniej udawał. Ale tak na ucho, między nami, mogę się przyznać — dość często nudzę się jak mops.

„Wszystkie gatunki sztuki są dobre poza nudnym” — nie pomnę, kto pierwszy to powiedział, chociaż nieraz powoływałem się na to zdanie. Dziś już tego nie robię — straciło aktualność. Nuda stała się kategorią estetyczną. Jak nie jest nudno, nie jest głęboko. Albo gorzej — jeśli ciebie to nudzi, to znaczy, że ty jesteś płytki. Brak ci bogatego życia wewnętrznego. I jak tu, proszę Państwa, powiedzieć w tej sytuacji; „Tak. To prawda. Jestem powierzchowny. Idąc do kina lub teatru, biorąc do ręki książkę, chcę przede wszystkim poznać jakąś ciekawą historyjkę”. Mogę przewidzieć, jakie otrzymam rady. Kiedy poskarżysz się w tramwaju, że cię gniotą, usłyszysz bez wątpienia: „skoro panu ciasno, to weź pan sobie taksówkę”. Skoro się panu nie podoba, to czytaj pan kryminały albo słuchaj Matysiaków. Rada niby słuszna, nikt nam nie każe męczyć się za własne pieniądze, ale obosieczna: bo gdyby tak rzeczywiście więcej osób z niej skorzystało? Ten i ów pewnie by splajtował. Ale spokojnie: nikt nie skorzysta. Nie tak łatwo wyzbyć się tej odrobiny snobizmu, narazić się na szyderstwa kulturalnych znajomych, którzy może też się nudzą, nawet na pewno się nudzą, ale nie zdradzą się z tym za żadną cenę, aby z kolei nie ośmieszyć się w naszych oczach.

Jedną z funkcji sztuki jest budzenie, a zarazem zaspokajanie ludzkiej ciekawości. Zadanie z biegiem lat coraz trudniejsze, bo ilość możliwych konfliktów i perypetii jest ograniczona. Ktoś zadał sobie trud, aby je policzyć — skończyło się na liczbie dwucyfrowej. Tylko okoliczności mogą się jeszcze zmieniać. Publiczność wychodząc na foyer w przerwie Hamleta nie zdaje sobie pytania: „Ciekawe, czym to się skończy? Zatłucze starego, czy nie?” Zastanawia się raczej nad tym, jak reżyser rozegra zakończenie i czy wprowadzi postać Fortynbrasa (chociaż i to można wyczytać w programie). Ciekawość jest więc skierowana nie na „co", a na „jak”. Groźna to pokusa dla reżyserów. Świadomi, że na nich zwrócone są oczy, zaczynają przywiązywać nadmierną wagę do formy własnej wy-powiedzi, celebrować swoje mistrzostwo. Z celebry rodzi się nuda. W najlepszym razie. W najgorszym — bzdura.

A przecież tego samego Hamleta można opowiedzieć i nudno, i ciekawie. Trzeba tylko chcieć coś opowiedzieć, coś przekazać, a to jednak zupełnie co innego niż pokazać siebie. „Kochaj sztukę w sobie, a nie siebie w sztuce” przestrzegał staruszek Konstanty Siergiejewicz swoich uczniów, i chociaż cytować Stanisławskiego dziś niemodnie, warto tę przestrogę przypomnieć, bardzo jest bowiem na czasie. Nie jest przecież aż tak źle, żeby nie było już nic do powiedzenia. Jeśli jest niewiele — starajmy się mówić krótko.

Proszę Państwa, a może ja się mylę? Może Państwo rzeczywiście nigdy się nie nudzą? Ale skoro tak, to czemu przypisać, że utwory, które poza innymi walorami mogą się pochwalić ciekawą lub przynajmniej ciekawie opowiedzianą fabułą, cieszą się u was największym powodzeniem, a nawet — ośmielę się zauważyć — na rzecz fabuły gotowi jesteście zrezygnować z innych walorów? W końcu nie ma się czego wstydzić. Paru dobrych pisarzy od Homera poprzez Szekspira i Dostojewskiego ogromnie lubiło opowiadać ciekawe historie.

1972

Z. Hübner, Czy państwo się nie nudzą?, [w:] Przepraszam, nic nowego, Ossolineum 1978, s. 121-123.

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
jeden razy osiem jako liczbę: