AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Pierścień wielkiej damy w Instytucie Reduty

Wieczór spędzony w tym teatrze był na ten raz zupełnie nieporównanym doznaniem artystycznym. Wiadoma intymność „wspólnego pokoju” aktorów i widzów, naiwny realizm inscenizacji, w której wszystko jest „prawdziwe”, a nie obliczone na prawa perspektywy teatralnej, daje w wyniku właśnie nastrój dziwności prymitywu szekspirowskiego, wywołuje silniejsze wibrowanie wyobraźni, niż wszystkie iluzje sceny obrotowej.

W tym tle język Norwida unosi się jak najczystszy ekstrakt polszczyzny. Zdanie każde zawiera treść poddaną przez zwięzłość tak wysokiemu ciśnieniu, że nabiera prężności patetycznej, nawet gdy myśl jest żartem albo uczucie konwenansem. Aktorzy mówią wargami drżącymi od hamowania „uczuć ziemskich”, omdlałymi od ich trucizny. Wrażenie wydobyte techniką tak bezprzykładnej powściągliwości, tak eleganckiej rozpaczy jest z kategorii najrzadszych i prawdziwie upajających. Oto styl! Oto konwenans! W tym eleganckim kształcie zmartwychwstaje nie tylko dramat miłosny biografii Norwida. Tekst dialogów najeżony jest też kolcami polemiki z tym co, w literaturze i filozofii ówczesnej tłumiło i nie dopuszczało do głosu jego własnego wyznania wiary. Falowanie tych świetnych połysków myśli, tych westchnień namiętności i gorzkich inwektyw uruchamia w nas system odczuć estetycznych nie poruszanych przez całe teatralne sezony.

Reżyseria Limanowskiego i Osterwy osiągnęła to, że aktorzy mówili myśląc swoje słowa, odnajdując je jakby w sobie samych dla oddania najcieńszych odmian uczucia. Grająca po Brydzińskiej Marię Barbara Zielińska wydała się ze swą dziecinną wyniosłością być dosłownie panią Kalergis, podobniejszą do niej niż portrety.

Recenzja ogłoszona pod pseudonimem A[ndrzej] A[mster] w „Studio” 1936, nr 2, s.62-63. Tekst: Z. Nałkowska, Widzenie bliskie i dalekie, Warszawa 1957, s. 219. 

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
trzy plus dziesięć jako liczbę: