Coś się bardzo rusza w operze!
Napisana przez Edgara Allana Poe w latach 40. XIX wieku „extravaganza” zatytułowana Anioł dziwnych przypadków jest aktualna do dziś.
Bo wciąż dominuje w nas – ludziach zachodniej kultury mocne, bardzo nowoczesne przeświadczenie o racjonalności widzialnego świata. Jesteśmy głęboko przekonani, że wszelkie nieoczekiwane niepomyślności, jakie nas dotykają, są wynikiem albo złowrogich knowań innych racjonalnych ludzi, albo niezamierzonego i niezaplanowanego biegu zdarzeń, który jednak w całym swym niezaplanowaniu i niezamierzeniu jest dziwnie, czasem wręcz zabójczo konsekwentny. Jednym słowem, cały świat (a zwłaszcza my) jest porządny i dobrze poukładany, a rozliczne jego omsknięcia są wynikiem wrażych knowań innych lub po prostu zbiegu niepomyślnych, źle zaprojektowanych bądź/i przeprowadzonych ludzkich działań, które wymknęły się nam lub innym bliźnim spod kontroli (cóż, nikt nie jest doskonały). Czegoś takiego jak pech nie ma – pech jest przedracjonalny, pochodzi z zaprzeszłego świata magii, zabobonów i przesądów!
Poe w sposób nader okrutny skazuje swego konsekwentnie, wręcz zabójczo nowoczesnego bohatera na stopniowe, bardzo bolesne, śmiertelne niemal w skutkach doświadczanie świata jako środowiska przesiąkniętego pechem (a zatem i magią) do szpiku kości. Narzędziem Nieznanych Sił, które przeprowadzają tę przyspieszoną edukację, jest tytułowy Anioł dziwnych przypadków, zesłany na ziemię w formie beczki z mniejszymi beczułkami zamiast nóg i z butelkami zamiast skrzydeł. „Extravaganza” Poego jest napisana z humorem, lecz jednocześnie podszyta charakterystycznymi dla tego autora niedopowiedzeniami tudzież aluzjami, które dobitnie sugerują sprawczą obecność owych Nieznanych Sił w naszym ziemskim bytowaniu (by nie rzec po staropolsku „bydleniu”). Nie bez przyczyny bohater, a zarazem narrator przed feralnym dla siebie tudzież swoich larów i penatów pożarem zasypia w łóżku przy lekturze dzieła o znamiennym tytule Wszechobecność Boga (Omnipresence of the Deity).
Jak zainscenizować operową adaptację „extravaganzy” Poego w małej sali, jak wygospodarować w niej miejsce dla kameralnej orkiestry, setki widzów, a ponadto dla domu głównego bohatera, ulicy, brzegu rzeki, a na koniec dla balonu unoszącego się w przestworzach nad morską tonią? Takiemu oto zadaniu sprostać musieli młodzi realizatorzy jednoaktowej opery Bruno Colego, zrealizowanej w Sali im. Wojciecha Drabowicza poznańskiej opery. Przede wszystkim było to poważne wyzwanie dla reżysera, Krzysztofa Cicheńskiego – lidera offowego teatru Automaton, a zarazem doktoranta w Katedrze Teatru, Dramatu i Widowisk UAM.
Wszyscy – reżyser, muzycy, śpiewacy, scenografka oraz autorka projektów kostiumów sprostali temu wyzwaniu z dużym powodzeniem.
Efekty tego przedsięwzięcia są co najmniej obiecujące – mała scenka tętni życiem.Zaczęło się to wszystko od idei połączenia sił młodych twórców ze wspomnianej Katedry, Uniwersytetu Artystycznego i Akademii Muzycznej. Muzykę i libretto zamówiono u Bruno Colego – wybitnego włoskiego kompozytora, który jest dobrze znany w Poznaniu z racji dwukrotnej współpracy z Teatrem Nowym (2009 i 2011). Wokalistów wybrano w castingu spośród studentek i studentów polskich akademii muzycznych. Główna jego jurorka, profesorka poznańskiej AM Iwona Hossa, przeprowadziła warsztaty z jego zwycięzcami, a potem czuwała nad wokalną formą swych podopiecznych w czasie przygotowań do spektaklu.
A efekty tego przedsięwzięcia są co najmniej obiecujące – mała scenka tętni życiem, przedziwna i groteskowa historia z „extravaganzy” Poego, maksymalnie skondensowana przez Colego w libretcie, jest zajmująca i świetnie zagrana, a w dodatku muzyka jest niebanalna, momentami porywająca, co jest nie tylko zasługą kompozytora, ale także wokalistów i orkiestry, prowadzonej przez Grzegorza Wierusa – asystenta maestro Gabriela Chmury, kierownika muzycznego opery poznańskiej.
Coli dodał do dwóch głównych postaci z opowiadania Poego – Bohatera i Anioła, trzeciego „komedyi sprawcę” – Dziennikarza (baryton Julian Kuczyński, student AM w Poznaniu), który chytrze czuwa nad tym, aby los zatwardziałego racjonalisty ostatecznie się dopełnił. Dziennikarz nie opisuje scenicznych wypadków – on je stwarza, pomagając często Aniołowi w doprowadzeniu Bohatera do ostatecznej klęski, a potem rejestrując jej poszczególne etapy. W scenerii pełnej zakamarków, luk, dziur, dziwnych rekwizytów jego brodata postać wypada z tyłu, z boku, a czasem jakoś tak wręcz znikąd, by dodać do wirującej w zawrotnym tempie akcji kolejną dawkę zamętu i niepewności.
Fabuła „extravaganzy” Poego przedstawiona jest tutaj w około 50 minut, akcja toczy się wartko.Natomiast Bohater występuje w dwóch postaciach – gra go tenor Hubert Walawski, student poznańskiej AM, a zarazem już śpiewak gdańskiej Opery Bałtyckiej (figuruje w programie jako Bohater), oraz Marcin Kluczykowski – aktor dramatyczny, związany z poznańskim Teatrem U Przyjaciół, który określony jest jako Narrator. Obaj są identycznie ubrani, a pierwszoosobowa narracja snuta przez Kluczykowskiego jednoznacznie wskazuje, że grają tę samą postać, tyle że Walawski wyśpiewuje (świetnie i z werwą) teksty wypowiadane przez bohatera, natomiast jego gadający „prawie-że-sobowtór” dopowiada, co mu się przydarzyło. (Tu pozwolę sobie na jedyną krytyczną uwagę: nie wszystkie teksty wypowiadane przez Kluczykowskiego dochodziły do widzów, zagłuszane skutecznie przez dynamiczne brzmienie orkiestry.)
Anioła dziwnych przypadków nie uosabia ani beczka, ani w ogóle żaden przedmiot, lecz ostro wymalowana i wytatuowana barmanka (mezzosopran Magdalena Wachowska, studentka wrocławskiej AM). Jej wygląd przypomina panie zarabiające na życie nie jako barmanki, lecz jako wyposażone w pejcz „dominy” z, nazwijmy to, placówek rozrywkowych o podejrzanej reputacji.
Cała dość skomplikowana fabuła „extravaganzy” Poego przedstawiona jest tutaj w około 50 minut, akcja toczy się wartko, a uwaga widzów ledwo nadąża za zmieniającymi się jak w kalejdoskopie (ale zawsze w precyzyjnie odmierzonym rytmie) wydarzeniami, rekwizytami, ubocznymi postaciami (najbardziej podobał mi się „wieprz”, który nagle „wyskoczył” z taboretowego siedzenia), no i tożsamościami bohaterów. Główny bohater (w obydwu wcieleniach) nie zmienia się zewnętrznie, choć oczywiście zmienia się, i to diametralnie, jego podejście do kwestii pecha oraz do wszechobecnej w ludzkim życiu magii zarządzanej przez Siłę Wyższą; natomiast gwałtowne przemiany nie omijają dwojga pozostałych postaci: Dziennikarz, pożyczając od Anioła czarną perukę i szminkując sobie wargi, staje się na moment wyzywającym „męskim wampem”, zaś „anielska” barmanka, gdy już zaczyna na dobre sprowadzać Bohatera na drogę prawidłowego definiowania rzeczywistości, zamienia się z opryskliwej, brutalnej, niestroniącej od ciosu butelką dominy-brunetki w miłą, spolegliwą, czasem nawet opiekuńczą blond-wychowawczynię. (Chciałem napisać „nianię”, ale to by była już przesada, choćby dlatego, że jednak tatuaże na jej ramionach pozostały nietknięte).
Bardzo lubię taki teatr operowy – TEATR, w którym nie jest pompatycznie i statycznie, w którym aktorzy nie tylko śpiewają, lecz także się poruszają, i to żwawo, w którym szef orkiestry może sobie pozwolić na chwilę wygłupu (usiłował w pewnym momencie dyrygować tokiem mowy Kluczykowskiego-Narratora), w którym funkcjonujący na piątym biegu teatralny mechanizm jest precyzyjnie skonstruowany i dobrze naoliwiony, w którym aktorzy działają kilka metrów od pierwszego rzędu widowni, a orkiestra umieszczona jest z tyłu. Tak więc kolejne eksperymentalne, kameralne inscenizacje w Sali im. Drabowicza witał będę odtąd nieodmiennie a priori z sympatią i nadzieją.
13-08-2014
Teatr Wielki im. Stanisława Moniuszki w Poznaniu
Bruno Coli
Anioł dziwnych przypadków (The Angel of the Odd)
libretto: Bruno Coli (wg Edgara Allana Poe)
oryginalna angielska wersja językowa
kierownictwo muzyczne: Grzegorz Wierus
reżyseria: Krzysztof Cicheński
opieka wokalna: Iwona Hossa
dekoracje: Magda Flisowska
kostiumy: Laura Skowron
reżyseria świateł: Marek Rydian
wykonawcy: Magdalena Wachowska, Hubert Walawski, Julian Kuczyński, Marcin Kluczykowski Orkiestra Kameralna Teatru Wielkiego w Poznaniu
premiera: 07.06.2014
Oglądasz zdjęcie 4 z 5
Powiązane Teatry
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Suspendisse varius enim in eros elementum tristique. Duis cursus, mi quis viverra ornare, eros dolor interdum nulla, ut commodo diam libero vitae erat. Aenean faucibus nibh et justo cursus id rutrum lorem imperdiet. Nunc ut sem vitae risus tristique posuere.