AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Szczęśliwe dni: 15 kwietnia

 

Szaleństwo tak żyć bez uśmiechu.
Czesław Miłosz.

W „Rzeczpospolitej” przeczytałem sensacyjny tytuł: Gliński chce klejnotów dla Dudy. Są warte kilka milionów złotych.

Nareszcie – pomyślałem z podziwem dla inicjatywy ministra kultury i wicepremiera – nareszcie Duda będzie miał klejnoty. Że ich dotychczas nie miał, dało się zauważyć przez cały okres jego prezydentury. A przecież czeka go następna kadencja. Będzie się mógł wykazać nie tylko męskością, lecz może nawet męstwem. Zwłaszcza że klejnoty będą wykonane z dwunastu brylantów o łącznej wadze dziesięciu karatów oraz z kilograma złota. Takimi klejnotami nie był obdarzony nawet Rasputin – rzekomy mnich, mający ogromne wpływy na dworze Mikołaja II, gdzie był ulubieńcem cara, dworu, no i dam, rzecz jasna, zwanych w tamtych kręgach „jebadełka”.

Co prawda jurny faworyt źle skończył. Monarchiści pod wodzą księcia Jusupowa dokonali zamachu na jego życie. Nocą z 29 na 30 grudnia 1916 roku Rasputina zwabiono do książęcego pałacu, gdzie podano mu zatrute cyjankiem wino. Trucizna nie zadziałała, więc Jusupow strzelił do mnicha, ale tylko go zranił. Rasputin, jakkolwiek osłabiony, rzucił się na księcia, usiłując go udusić. Wtedy inny uczestnik spisku oddał kolejne strzały, tym razem skuteczne, niemniej Jusupow dla pewności zmiażdżył Rasputinowi głowę pałką. Związanego Rasputina zawieźli nad Newę, gdzie Wielki Książę Dymitr osobiście go utopił.

Podobno tonąc, Rasputin wystawił jeszcze rękę z wody.

„Wracając do naszych baranów”, jak mówią w Farsie o Mistrzu Pathelin, czyli do rzeczy: żeby pomyśleć o klejnotach dla Dudy, samemu trzeba mieć to, co po hiszpańsku nazywa się cojones. Brawo Gliński!

***
Uwielbiam prozę Jerzego Pilcha, a najbardziej chyba Tysiąc spokojnych miast. Jest morderczo śmieszna.

Rok 1963. W Wiśle, bo gdzieżby indziej, nieletni Jerzyk bierze udział w osobliwym spisku zawiązanym przez naczelnika poczty i niejakiego pana Trąbę: planują zamach na Władysława Gomułkę, I sekretarza PZPR i faktycznego przywódcę państwa zwanego PRL.

Do zamachu ma posłużyć chińska kusza…

Co z tego wyniknęło, nie będę zdradzał, bo może ktoś nie zna tej powieści i zechce ją przeczytać. Ja oddałem się w tych dniach ponownej lekturze i zafrasowałem się: nie mam kuszy. Ani choćby procy. Pozostają mi, jak pisał poeta Asnyk, daremne żale, próżny trud, bezsilne złorzeczenia. Więc złorzeczę słowami przekleństwa o niewątpliwie lewantyńskiej proweniencji: „Obyś miał sto pałaców, w każdym pałacu sto pięter, na każdym piętrze sto pokoi, w każdym pokoju sto łóżek i żeby cię choroba nosiła z jednego na drugie, żebyś zdechnąć nie mógł”.

Mędrcy Dalekiego Wschodu, zwłaszcza taoiści, byli bardziej powściągliwi. Sun Tzu, autor Sztuki wojny, radził: „Usiądź nad rzeką i czekaj tak długo, aż spłynie ciało twojego wroga”.

Podobną myśl przypisuje się też Konfucjuszowi.

***
Przeczytałem gdzieś, że co roku na Uniwersytecie Medycznym w Baltimore spotykają się specjaliści z różnych dziedzin, żeby rozprawiać o przyczynach śmierci sławnych ludzi. Na ostatnim posiedzeniu neurolog i historyk dyskutowali o zgonie Lenina (w 1923 roku). Według oficjalnej wersji umarł na udar, będący może konsekwencją syfilisu. Ale badacze nie wykluczają, że został otruty na rozkaz Stalina, który obawiał się, że schorowany Lenin na swojego następcę wyznaczy Trockiego. Tego ostatniego Stalin uznał za wroga numer jeden, wyrzucił z partii i skazał na zesłanie. Trocki znalazł schronienie w Meksyku, ale w 1940 roku odnalazł go tam wysłany przez Stalina agent, Ramon Mercader, który czekanem (coś na kształt ciupagi) roztrzaskał Trockiemu głowę, zastawszy go notabene przy biurku podczas pisania biografii Stalina.

Niespełna trzydzieści lat później udarowi miał ulec sam Stalin. Ale nie umarł od razu. Żył jeszcze, gdy go znaleziono, zresztą po kilkunastu godzinach od ataku. Wcześniej nikt nie odważył się wejść do pokoju, w którym, mówiąc potocznie, szlag go trafił. Stał się ofiarą strachu, który sam wytworzył.

Gdy odkryto, że leży nieprzytomny, z oznakami rozprzężenia funkcji fizjologicznych, zapanował chaos. Lekarze nie od razu rozpoczęli ratowanie, oglądając się na najbliższych współpracowników Stalina, z Berią na czele. Ci zaś, wytrenowani przez lata Wielkiego Terroru, sami zdawali się sparaliżowani sytuacją i w pierwszym momencie niezdolni do podjęcia żadnej decyzji.

Opieszałość lekarzy mogła też mieć inną przyczynę. Dopiero co Stalin wykrył wśród nich spisek. Nad lekarzami moskiewskimi o żydowskim pochodzeniu zawisła groza, rozpoczęła się ostatnia, zarządzona przez Stalina, czystka. Przerwała ją śmierć generalissimusa. Niektórzy historycy o inklinacjach spiskowych twierdzą, że ręki przyłożyli pretendenci do sukcesji, którzy ocknęli się z paraliżu i udusili nieprzytomnego wodza narodów.

***
28 kwietnia 1945 roku pluton egzekucyjny partyzantów włoskich, notabene komunistów, rozstrzelał Mussoliniego i jego kochankę. Następnie w podobny sposób zlikwidowano kilkunastu towarzyszy człowieka, który za życia nosił dumny tytuł capo del governo e duce del fascismo.

Ciała przewieziono do Mediolanu, gdzie, zbezczeszczone przez rozwścieczony tłum, zostały powieszone głowami w dół.

30 kwietnia 1945 roku w berlińskim bunkrze zakończył życie Adolf Hitler. Długo rozważano, czy się otruł, czy zastrzelił. Istniała też wersja, że strzał oddał ktoś z przybocznych Führera na jego rozkaz. Tak czy inaczej po samobójstwie ciało Hitlera i jego żony Ewy Braun oblano benzyną i spalono. Badania w sprawie faktycznej przyczyny śmierci Hitlera od razu przeprowadziła specjalna ekipa sowieckiego NKWD, a wyniki zostały utajnione na kilkadziesiąt lat. Stosunkowo niedawno udostępniono je badaczom. Wynika z nich, że Hitler się zastrzelił, siedząc na sofie.

Krótko przed śmiercią Hitler na swego następcę wyznaczył Josepha Goebbelsa. 30 kwietnia niedoszły kanclerz III Rzeszy strzałem w tył głowy zabił żonę, natomiast sześciorgu swoim dzieciom podał cukierki z cyjankiem. Następnie popełnił samobójstwo.

Inni najważniejsi zbrodniarze hitlerowscy stanęli przed sądem w Norymberdze. Z jego wyroku powieszeni zostali: Hans Frank, Wilhelm Frick, Alfred Jodl, Ernst Kaltenbrunner, Wilhelm Keitel, Joachim von Ribbentrop, Alfred Rosenberg, Julius Streicher. Hermann Goering sam powiesił się w celi tuż przed egzekucją. Martina Bormanna skazano zaocznie, długo uważano, że zbiegł i ukrywa się w Ameryce Południowej jak Adolf Eichmann. Eichmanna ujął Mosad w Argentynie, dokąd zbiegł z pomocą sprzyjających byłym nazistom funkcjonariuszy Kościoła Katolickiego i pewnych kręgów w Watykanie. Po głośnym i szeroko dyskutowanym procesie w 1962 roku zapadł wyrok śmierci. Natomiast szczątki Bormanna znaleziono w latach siedemdziesiątych. Analiza wykazała, że otruł się cyjankiem 2 maja 1945 roku.

***
Liczni wrogowie wolności i demokracji, autorytarni caudillos i szefowie wojskowych junt, trzymali ster władzy niekiedy przez całe dziesięciolecia. Byli długowieczni i opuszczali ten padół z powodu chorób starości, jak Franco, Salazar czy Pinochet. Także przywódcy i działacze komunistyczni na ogół umierali śmiercią naturalną, jeśli nie liczyć tych, którzy, po sfingowanych procesach moskiewskich, zginęli z rozkazu Stalina, jak Bucharin, Zinowiew, Kamieniew, Jagoda... Gdy stalinizm się skończył, szefowie partii na ogół dożywali swoich dni albo trwając do końca na stanowiskach, albo – odsunięci od władzy – na ciepłej emeryturze: Chruszczow, Gorbaczow, Jelcyn, Gomułka, Gierek, Jaruzelski, Honecker, Husak, Kadar… Wyjątkiem był Ceaușescu, którego wraz z żoną rozstrzelano dosłownie na oczach świata 25 grudnia 1989 roku. Egzekucję pokazywano w telewizji, do dziś mam w oczach te obrazy.

Cóż, scena historii bywa niekiedy ciekawsza niż scena teatralna, chyba że syntezy obu scen dokonują geniusze tacy, jak greccy tragicy i Shakespeare. Niestety ostatnimi czasy teatr, głuchy na historię, nie potrafi sprostać intelektualnie syntezom i babrze się w płyciznach dekonstrukcji.

***
Konwicki w Zwierzoczłekoupiorze: „Najcudowniejsze, że pohasałem sobie trochę na wolności. Życzę wam tego samego. Żebyśmy tylko zdrowi byli. Żebyśmy tylko wolni byli”.

15-04-2020

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
siedem minus cztery jako liczbę:
komentarze (3)
  • Użytkownik niezalogowany rayed shah
    rayed shah 2024-04-02   20:38:02
    Cytuj

    Classic Love I'd personally advocate just effective together with honest truth, and for that reason realize its:

  • Użytkownik niezalogowany Dezyderata
    Dezyderata 2020-04-24   13:29:18
    Cytuj

    Wynika z tej zamierzonej z poczatku na dowcipna (klejnoty, no ha, ha, ha), ale w sumie malo smiesznej pisaniny, ze Majcherek to nienawistnik. Probuje sie maskowac, ale to widac, slychac i czuc. I te nocne mary, czy tez raczej senne marzenia o egzekucjach... Mialo byc o teatrze w tej witrynie, a wyszlo polityczne szydlo z worka. Majcherek z luboscia nim dzga.

  • Użytkownik niezalogowany jkz
    jkz 2020-04-21   09:29:15
    Cytuj

    nie będąc wielbicielem baranów (jestem z kwietnia), Pilcha, Gomułki, klejnotów i fake news'ów... zgłaszam swój brak poczucia "uśmiechu" dla prezentowanej tu listy zbrodniarzy, do której - z cicha pęk - aluzyjnie i mimochodem dopisuje się urzędującego prezydenta RP (własnej ojczyzny, a nie "tego-kraju")? Jak nazwać taką, radziecką z ducha, SOCJOTECHNIKĘ? Korona-wirkiem? Potrzebą natychmiastowego zainstalowania Autorowi respiratora do mózgu, wraz ze szczepionką na z a r a ż a n i e nienawiścią? Nielubianego polityka się nurza samemu udając dżentelmena, zamiast przyznać się do "hejterstwa" (tu trzeba przypomnieć Jaruzela, że - przez analogię - język polski nie zna takiego słowa). Zdrada klerka? Lemingoza zaawansowana? Kodziawerka? A może wystarczy Kant Immanuel? Nie rób drugiemu tego, o Tobie niemiłe... (co było do udowodnienia).