Dzień wrażliwca
Źródłem najżywotniejszych stereotypów, których rozproszona władza w znaczący sposób wpływa na ludzkie życie, jest kategoria płci biologicznej. Osoby identyfikujące się jako kobiety lub mężczyźni podlegają nie tylko oczekiwaniom społecznym, ale także wymaganiom, które stawiają sobie same, bezwiednie ulegając wpływowi utrwalonej w kulturze perspektywy postrzegania własnego miejsca w świecie i przyporządkowując jej przyjmowaną przez siebie rolę. Wszystko to warunkuje nasze postępowanie oraz determinuje – kobiece i męskie – ciała. Władza stereotypów opisujących płcie wymusza konkretne wymagania oraz ograniczenia: normalizuje wygląd, narzuca sposób zachowania i wpływa na praktykę relacji międzyludzkich. Podczas gdy kultura popularna zwykle tworzy reprezentacje pozostające w zgodzie z utrwalonymi schematami – powielając, normatywizując i popularyzując powracające w jej obszarze wzorce – działania wielu artystek i artystów wskazują możliwe alternatywy, przełamując warunkowane nimi konieczności. Tematem autorskiego spektaklu zrealizowanego przez Michała Buszewicza w Teatrze Dramatycznym w Warszawie w ramach pierwszego sezonu po objęciu dyrekcji tej sceny przez Monikę Strzępkę (po interwencji wojewody Radziwiłła formalnie pełniącej funkcję konsultantki programowej), któremu towarzyszy hasło „Terapia dla wszystkich”, są emocje mężczyzn oraz warunkowane społecznie ograniczenia wpływające na tłumienie ich ekspresji. Zawarta w tytule Chłopaki płaczą sugestia skuteczności terapii ukierunkowanej na nieskrępowane wyrażanie uczuć konfrontowana jest z siłą ograniczających je, kulturowych hamulców. Nieznajdujące ujścia emocje pęcznieją czasem jak czarne balony i stają się ciężkie niczym piłki lekarskie, włączone do scenografii przedstawienia.
W napisanym przez Buszewicza tekście motywowane prezentowanymi sytuacjami wypowiedzi postaci przeplatają się z ich monologami wewnętrznymi. Konstrukcja ta pozwala funkcjonować głosom poszczególnych bohaterów na dwóch poziomach – reprezentują one zarówno fasadowy poziom świadomości, jak też jej wymiar osobisty, intymny, zwykle ukryty przed światem zewnętrznym. Manifestowane zachowania poszczególnych osób oraz ich deklaracje konfrontowane są z ich osobistymi, niemal nigdy niewypowiadanymi na głos przemyśleniami, zamiarami, wątpliwościami i rozterkami. Wszystko to przypomina prezentację znaną z Dnia świra, który – o czym nie wszyscy pewnie wiedzą – powstał jako „Monolog dramatokomiczny w trzech częściach na dowolną ilość osób” i opublikowany został w „Dialogu” dwa lata przed premierą filmu z Markiem Kondratem. U Buszewicza, podobnie jak w tekście Marka Koterskiego, humor rodzi się na przecięciu słów i myśli konkretnych postaci. Ich kontrast – nawet wówczas, kiedy zdajemy sobie sprawę, że wynika ze słabości, bezsilności, frustracji, rozgoryczenia czy rozczarowania sobą lub światem, a zatem z okoliczności równie dobrze pasujących do komedii, jak i tragedii – okazuje się zabawny, prowokując częste wybuchy śmiechu na teatralnej widowni. Nie jest to raczej gorzki śmiech z samych siebie, a lekki, beztroski i pełen zrozumienia śmiech wynikający ze sprzeczności ujawnianych przez prężących wątłe muskuły wrażliwców w maskach macho.
Mężczyźni prezentowani są przez Buszewicza jako osoby zniewolone – poddane rygorowi konwencji warunkującej ich sposób bycia. Wielokrotnie stawiane przez Witolda Gombrowicza pytania o to, w jakich sytuacjach postacie z jego powieści ujawniają swoje prawdziwe, zwykle ukryte twarze, traci tu znaczenie. W perspektywie, którą proponuje autor Autobiografii na wszelki wypadek, przyczyną stroszenia piórek nie są obserwujące z zewnątrz jego bohaterów oczy innych. Tych chłopaków, choć są mieszkańcami ponowoczesnego świata, nie warunkuje także fakt, że mogą być obserwowani zawsze, jak w panoptykonie, nawet kiedy nie zdają sobie z tego sprawy. Sytuacja jest znacznie gorsza – ich cenzorem, treserem i nadzorcą, czynnikiem ograniczającym wolność i narzucającym określony sposób zachowania każdego z nich, są oni sami. Dokładniej zaś – wdrukowane w ich świadomość wzorce domagające się ciągłego wcielania w życie ideału fantazmatycznego, samczego superego. Diagnoza ta nie jest może szczególnie odkrywcza, gdy o wewnętrznym zniewoleniu mężczyzn, którzy podlegają mu podobno w znacznie większym stopniu niż kobiety, w motywowanej przez sztukę refleksji socjologicznej mówi się niemal ćwierć wieku, co najmniej od czasu Łaźni męskiej Katarzyny Kozyry. Jednak refleksyjna wartość, która pozwala nam lepiej zrozumieć samych siebie i siebie nawzajem, sprawia, że niewielki, narracyjny, pozbawiony widowiskowych atrakcji spektakl Teatru Dramatycznego zyskuje dodatkowe znaczenia, które wnosimy do niego my – widzowie (myślę też, choć pewności tu nie mam, że do inspirujących wniosków skłoni on także kobiety – widzki).
Mam wrażenie, że każdy facet będzie miał szansę rozpoznać się w którejś z kilku scen, wydzielonych przez choreograficzne przerywniki, którym towarzyszy świetna muzyka Baascha. Powracającym motywem, tworzącym ramę prezentacji, są spotkania sześciu bohaterów spektaklu na basenie. To postaci w różnym wieku i o odmiennych doświadczeniach, które warunkowane są przez indywidualne ambicje. Zbliża je fakt, że w kontaktach z innymi każdy stara się utrzymać maskę twardziela. Metafora pływania w różnym tempie po różnych, a czasem tych samych torach – ustabilizowanym, wysiłkowym, z przerwami, ale też świadomej rezygnacji z narzucanego rytmu i pozostawania poza nurtem – nie jest może szczególne oryginalna, choć nadal celnie opisuje życiową codzienność. O ile jednak rywalizacja i towarzysząca jej autorefleksja, tak w wodzie, jak i w męskiej szatni, daje okazję głównie do sugestywnego nakreślenia gry pozorów, w spektaklu Buszewicza zdarzają się też sceny opisujące silne emocjonalne impulsy. Ich reminiscencje mogą działać na świadomość widzów, wyzwalając podobne uczucia. Nie brakuje klasyków – chyba dla każdego, kto doświadczył śmierci psa, jej wspomnienie jest pewnym wyciskaczem łez. Chłopięce wspomnienie wędkarskiej wyprawy z ojcem nie musi jednoznacznie łączyć się z rozczarowaniem i upokorzeniem, choć często daje okazję do wspomnienia „ziemnego chowu” i sugeruje dziedziczne źródła kulturowej eliminacji uczuć w męskich relacjach. Rozpoznawalne bywa też poczucie zawodu wobec osoby, którą uważaliśmy za przyjaciela albo gniew na przełożonego, któremu – już prawie – gotowi byliśmy wygarnąć wszystkie żale, ale znowu odłożyliśmy to na kupkę „na później”. A może znacie też strach, że z powodu głupiego błędu nasze życie zaraz całkowicie zmieni się na gorsze, a wszystko, co dla nas ważne, skończy się, choć jeszcze nawet dobrze się nie zaczęło? Chłopaki płaczą to spektakl, który ukazuje przyczyny rodzących się emocji i tematyzuje – powszechną wśród mężczyzn – praktykę powstrzymywania ich ekspresji. W tym kontekście basen nie jest po prostu metonimią sportowej i szatnianej rywalizacji, a pełni jeszcze jedną ważną funkcję: maskuje łzy. Nawet jeśli wypełniająca go woda staje się coraz bardziej słona.
Spektakl Michała Buszewicza przepełniony jest inteligentnym humorem. Każdy, kto odnajdzie w nim – choćby fragmentaryczne – odbicie siebie, będzie miał szansę zastanowić się nad znaczeniem i siłą konwencji i zwyczajów, które określają nas silniej niż wierność samym sobie. Chłopaki płaczą nie prowokuje do przełamywania kulturowego tabu. Ujawnia je, ale nie domaga się rewolucji prowadzącej do ekshibicjonizmu męskiej emocjonalności. Podporządkowany jest – tyleż ważnym, co i modnym dzisiaj – pojęciom takim jak zrozumienie, czułość i empatia. Jego autor, współtwórcy i grający w nim aktorzy skutecznie unikają jednak ckliwości i użalania się nad kimkolwiek. Zamiast tego oswajają świat, czyniąc go nieco łagodniejszym, milszym, łatwiejszym do zniesienia – jak owinięte miękkim futerkiem sprzęty codziennego użytku w scenografii Doris Nawrot. Sześciu aktorów prowadzi narrację postaci, które w retrospekcjach, relacjach i wspomnieniach odnajdują własną emocjonalność. Technika pracy dramaturgicznej Buszewicza pozwala wierzyć, że grający w jego spektaklu Waldemar Barwiński, Robert T. Majewski, Henryk Niebudek, Mateusz Górski (zastępowany czasem przez Piotra Siwkiewicza), Paweł Tomaszewski i Karol Wróblewski uczestniczyli w tworzeniu tekstu, wzbogacając scenariusz o własne doświadczenia. Jednak to nie one, a nawet nie uniwersalne wzorce męskich zachowań, są najważniejszym tematem przedstawienia zrealizowanego w warszawskim Teatrze Dramatycznym.
Chłopaki płaczą to przedstawienie o władzy norm i zwyczajów. Już samo wprowadzenie tematu płci w kontekście kulturowych wymagań stawianych kobietom i mężczyznom pozwala na osłabienie dyskursywnej władzy stereotypów towarzyszących tym kategoriom i poszerzenie granic zniewolonej wyobraźni. Prowokując krytyczną refleksję, artyści i artystki powiększają przestrzeń wolności jednostki. Próby te podejmowane są także na scenach polskiego teatru odnoszącego się krytycznie – co udowadniają kolejne spektakle – do dyktatury stereotypów płciowych. Jego twórcy i twórczynie dyskutują z obowiązującymi wzorcami kobiecości, przekraczają granice heteronormatywności, a także dotykają tematu transpłciowości. Dyskutują także z wzorcami cismęskości. Oryginalność koncepcji Buszewicza wynika z jego skupienia na wąskim zakresie autostereotypów warunkujących odczuwanie, rozumienie i wyrażanie emocji przez mężczyzn. Chłopaki płaczą obrazuje konkretne sytuacje, ukazuje zachowania i opisuje czynniki warunkujące tę płeć, ukazując je zarówno w osobistej, jak i społecznej perspektywie. Nie diagnozuje się tu zewnętrznych uwarunkowań i nie wskazuje głębokich źródeł prezentowanych zjawisk. Autor, reżyserujący swój tekst, unika formułowania jednoznacznych diagnoz i nie sugeruje alternatyw wobec dominujących form zachowań. Jego przedstawienie nie jest jednak pozbawione potencjału krytycznego, tyle że nie jest on realizowany dosłownie – jako sformułowana teza – a poprzez praktykę uwidaczniania ukrywanej zwykle sfery męskiej świadomości. Dość lekki, zabawny, przyjemny w odbiorze spektakl pozwala zrozumieć, że największymi naszymi wrogami jesteśmy my sami, panowie.
05-05-2013
Teatr Dramatyczny m. stołecznego Warszawy
Michał Buszewicz
Chłopaki płaczą
scenariusz i reżyseria: Michał Buszewicz
scenografia i kostiumy: Doris Nawrot
muzyka: Baasch
choreografia: Katarzyna Sikora
reżyseria światła: Aleksandr Prowaliński
wideo: Michał Dobrucki
obsada: Waldemar Barwiński, Robert T. Majewski, Henryk Niebudek, Mateusz Górski (gościnnie) / Piotr Siwkiewicz, Paweł Tomaszewski (gościnnie), Karol Wróblewski
premiera: 23.03.2023
galeria zdjęć Chłopaki płaczą, reż. Michał Buszewicz, Teatr Dramatyczny m. stołecznego Warszawy ZOBACZ WIĘCEJ
I harvested quite a bit after viewing your post. I used to enjoy playing vex games as a form of amusement, but I will now follow you and read your articles to increase my knowledge. quordle wordle
nice article I am very interested in your article. very good . visit my web Percetakan Murah Jakarta Timur
It's a game. Five dollars is free. Try it It's not an easy game ->-> 카지노 검증업체.COM
It's a game. Five dollars is free. Try it It's not an easy game ->-> 카지노사이트.com
It's really impressive how you came up with this great information. I think Velo Freeze has also helped you to work in a focused way.
Excellent to the point article and news.. Well appreciated, My sites: motor racing betting
jedna korekta - stwierdzenie "dość lekki" kompletnie mija się z tym, czego doświadczamy podczas spektaklu. Jeżeli ktoś myśli, że wybiera się na komedię z elementami dramatu, nic bardziej mylnego - jest zupełnie odwrotnie. Ważny, potrzebny, wzruszający, rewelacyjnie zagrany. Brawo Panowie
Fantastic! Thank you, I've recently been looking for information about this topic go now