AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Efekt motyla

Kolejność fal, reż. Daria Kopiec, Wrocławski Teatr Współczesny
Reżyser teatralny, historyk i teoretyk teatru. Profesor na Uniwersytecie Wrocławskim i w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej im. Ludwika Solskiego w Krakowie, absolwent Politechniki Wrocławskiej (1979) oraz Wydziału Reżyserii Dramatu krakowskiej PWST (1986). Publikuje m.in. w „Teatrze” i „Dialogu”.
A A A
fot. Agnieszka Cytacka  

Robert Sapolsky, neurobiolog z Uniwersytetu Stanforda w Kalifornii, dowodzi w swej najnowszej książce Determined (2023), że znaczenia nie istnieją. Otacza nas pusty i obojętny wszechświat, w którym atomy przypadkowo tworzą wspólnie żywe formy jak ty czy ja… Wolna wola to iluzja – powtarza Sapolsky w dziesiątkach wywiadów i wykładów. Nie możesz chwalić się własnymi osiągnięciami, na nic nie zasługujesz. Jesteś efektem serii przypadkowych zdarzeń. Sprawczość to fikcja.

Najnowsze przedstawienie we Wrocławskim Teatrze Współczesnym zdaje się dowodzić, że Sapolsky może mieć rację. Spektakl Kolejność fal to seria przypadkowych zdarzeń, często przesłanianych przypadkowymi elementami dekoracji i projekcjami. Chaos narasta z każdą nową sceną. Pod koniec przedstawienia niczego nie da się zrozumieć, znaczenia ulatują w pusty i obojętny kosmos.

Spektakl zaczyna się od dialogu zapożyczonego z pierwszej sceny sztuki Filipa Zawady zatytułowanej również Kolejność fal. W tekście, nagrodzonym w V Konkursie Dramaturgicznym STREFY KONTAKTU i dostępnym w Internecie, Zawada spróbował opowiedzieć o tym, że – jak sam się wyraził – „lepiej się starzeć niż młodnieć”. Z wielkim talentem autor posplatał w swojej sztuce okruchy codziennej rzeczywistości starzejącej się pary z poetyckimi wizjami magicznej postaci Topeneca, namawiającej ludzi „do niby-złego”.

W inscenizacji niewiele przetrwało ze szlachetnego przesłania autora. Znikła też unikalna i wieloznaczna poetyka Zawady. A wszystko za sprawą osławionego „efektu motyla” z teorii chaosu. Najdrobniejsza nawet zmiana w warunkach początkowych, jak choćby drobna mutacja, może doprowadzić do radykalnych zmian w dojrzałym organizmie czy systemie.

W przypadku wrocławskiej inscenizacji taką zmianą było wprowadzenie na scenę dwóch dodatkowych par, ilustrujących dwa różne etapy z życia: młodzieńczy okres zakochania i zauroczenia oraz wiek dojrzały naznaczony rodzinną tragedią i zdradą. Poetyckie studium starości przemieniło się w okrutną wiwisekcję udręk życia.

Młodzi udają tylko miłość, bo niewiele ich łączy poza seksem. Dziewczyna – w tej roli pełna energii Dominika Probachta – podejmuje heroiczne próby nadania sensu własnej egzystencji i swoim uczuciom, ale jej dobre intencje rozbijają się jak fale o mur obojętności chłopaka, granego przez Tomasza Tarantę. Przypadek rzucił go w tę złożoną sytuację emocjonalną. Nie wie, co tu robi. Ucieka. Coś mówi, a w końcu zanika.

Mężczyzna w Wieku Średnim, czyli Rafał Cieluch, nie potrafi kochać swej partnerki, pełnej goryczy i zamrożonej w przeszłości Jolanty Solarz-Szwed. Jej zdrada przejęła kontrolę nad ich związkiem lata temu. Tu już nie efekt motyla, a raczej hipopotama. Kobieta oczywiście obwinia mężczyznę za wszystkie swoje niepowodzenia i zdrady. Staje się coraz bardziej zgorzkniała. Fale żalu ją zatapiają. On szamocze się trochę jak ptak w klatce. Ale w końcu, wypuszczony na wolność, rozbija się – metaforycznie – o pierwszą szybę. W spektaklu zostaje zredukowany do maszynisty, przestawia na scenie dekoracje i rekwizyty. Życie Mężczyzny w Wieku Średnim dawno utraciło sens.

Dystopię i rozkład narusza jednak On, czyli Stary Człowiek ze sztuki Zawady. Maciej Tomaszewski uważnie przeczytał dramat Kolejność fal i zaufał autorowi. Jego Stary Człowiek daje na scenie poruszające świadectwo życia spełnionego. Tomaszewski wzbogaca postać ze sztuki o własne doświadczenia. Ożywia Starego Człowieka swoim życiem. Taka kreacja wymyka się wszelkim próbom jednoznacznej interpretacji. Ecce homo!

Podobny wysiłek podjął Rafał Cieluch jako Mężczyzna w Wieku Średnim. Jego rola została jednak zdecydowanie zmarginalizowana. Mógł tylko wypowiedzieć kilka zdań i zdjąć spodnie, bo wciąż musiał się przemieszczać, żeby coś zamknąć, przenieść czy otworzyć…

Nauka, jak to nauka, wyjaśnia także fenomen Tomaszewskiego rzuconego w kosmos bez znaczeń. Phillip Ball, redaktor „Nature”, jednego z najwyżej cenionych pism naukowych, w książce How Life Works? (2023) argumentuje, że to żywe istoty są „generatorami znaczeń”. Przekopują środowisko, łącznie ze swym ciałem, w poszukiwaniu rzeczy, które mogą mieć dla nich znaczenie: wilgotność, pokarm, ciepło czy – że się wtrącę – wspomnienia. Dla nas, ludzi – dowodzi Ball – taką znaczącą rzeczą może być miłość! To pisze absolwent chemii w Oksfordzie.

Maciej Tomaszewski zamieszkał w sobie, we własnym dojrzałym ciele i we własnych wspomnieniach, a także w egzotycznym środowisku Sceny na Strychu. Akceptuje postępujący chaos przedstawienia. Z pokorą przyjmuje narastające ataki swej wieloletniej żony. Lodowata Zina Kerste w tej roli nie ma nad mężem litości. Tomaszewski nie oponuje też przed wyświetlaniem na jego twarzy projekcji multimedialnych. Mimo tych wszystkich przykrości, w finale wygłasza wspaniały monolog ze sztuki Kolejność fal: „Nadchodzi taki czas, w którym przedmioty zmuszają do działania. Gdyby nie brzytwa, nie goliłbym się”…

Wrocławskie przedstawienie nie jest inscenizacją sztuki Filipa Zawady. Ingerencje w oryginalny tekst narodziły dziwaczne widowisko. Podczas prób kolejne pomysły eskalowały – zapewne, żeby uzasadnić decyzje wcześniejsze – i oddalały przedstawienie od dramatu.

Chaos na scenie pogłębiała muzyka grana na żywo. Nagłe uderzenia w perkusję nie akcentowały sensów, a raczej wytrącały z oglądania spektaklu i zagłuszały znaczenia. Niekiedy także aktorzy zdejmowali mało piękne kostiumy, żeby zademonstrować, w jaki sposób przytwierdzili sobie do ciał mikroporty.

Kolejność fal we Wrocławskim Teatrze Współczesnym niewiele ma wspólnego z dramatem Filipa Zawady o tym samym tytule. Wielka szkoda!

24-04-2024

Wrocławski Teatr Współczesny
Filip Zawada
Kolejność fal
reżyseria i scenografia: Daria Kopiec
choreografia: Aneta Jankowska
muzyka: Dominika Korzeniecka
muzyka chóralna: Aleksandra Gronowska
kostiumy: Patrycja Fitzet
projekcje multimedialne: Magdalena Parszewska
obsada: Zina Kerste, Dominika Probachta, Jolanta Solarz-Szwed, Rafał Cieluch, Tomasz Taranta, Maciej Tomaszewski, Dominika Korzeniecka (muzyka na żywo)
premiera: 13.04.2024

galeria zdjęć Kolejność fal, reż. Daria Kopiec, Wrocławski Teatr Współczesny Kolejność fal, reż. Daria Kopiec, Wrocławski Teatr Współczesny Kolejność fal, reż. Daria Kopiec, Wrocławski Teatr Współczesny Kolejność fal, reż. Daria Kopiec, Wrocławski Teatr Współczesny ZOBACZ WIĘCEJ
 

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
trzy plus dziesięć jako liczbę:
komentarze (3)
  • Użytkownik niezalogowany seo
    seo 2024-05-02   19:23:06
    Cytuj

    A very awesome blog post. We are really grateful for your blog post. You will find a lot of approaches after visiting your post.Positive site, where did u come up with the information on this posting?I have read a few of the articles on your website now, and I really like your style. Thanks a million and please keep up the effective work. https://www.posterprintcenter.com/retractable-banners.html

  • Użytkownik niezalogowany Hipo
    Hipo 2024-04-28   14:36:20
    Cytuj

    Szczerze mówiąc już sam tekst Zawady jest przeciętny. Nic ciekawego, nowego nie mówi, w dialogach jest daleki od blyskotliwosci. Ot, taki sobie. Inna sprawa, że z takiego sobie tekstu można zrobić niezły spektakl. Patrz w tym samym teatrze Deamat rodzaju męskiego.

  • Użytkownik niezalogowany Rank Xone
    Rank Xone 2024-04-25   17:27:19
    Cytuj

    Woori Casino's loyalty program rewards you for every bet you place. 로즈카지노 쿠폰