AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Enklawa czy pułapka?

Profesor zwyczajny, wykłada na Uniwersytecie Gdańskim. Autor książek: „Poezja jak otwarta rana”. Czytając Różewicza (1993), Gombrowicz i cień wieszcza (1995), Cela Konrada (1998), Różewicz (2002), Mickiewicz i wiek dwudziesty (2006). Współpracował z Marią Janion przy serii „Transgresje” (Odmieńcy, 1982), wydał teatralia Andrzeja Kijowskiego (Rytuały oglądania, 2005). Publikuje m.in. na łamach „Dialogu”, „Didaskaliów” i „Teatru”.
A A A
Fot. Dominik Werner  

Amatorzy teatru tańca nie mogą narzekać na brak atrakcji i wrażeń. U progu jesieni mieliśmy okazję zobaczyć w Polsce dwa legendarne już przedstawienia – w Warszawie na Festiwalu Ciało/Umysł kanadyjski choreograf Daniel Léveillé pokazał La Pudeur des icebergs, a podczas Konfrontacji Teatralnych w Lubinie Xavier Le Roy zaprezentował Low Pieces. Oba dzieła bardzo wystudiowane, minimalistyczne, a przy tym niezwykle poruszające. Poprzeczka oczekiwań dzisiejszego widza została więc ustawiona wysoko.

Najnowsza produkcja Teatru Dada von Bzdülow nie zawiodła premierowej publiczności. Dada von Bzdülow ma niewątpliwie własną legendę zbudowaną przede wszystkim na osobowościach Katarzyny Chmielewskiej i Leszka Bzdyla. Tym razem jednak nie oglądamy liderów na scenie, gdyż ograniczyli swój udział do roli producentów, oddając zgromadzonych wokół siebie młodszych tancerzy w ręce doświadczonego hiszpańskiego choreografa, Roberto Olivana. Powstało przedstawienie młodzieńczo szczere, żywiołowe, dynamiczne, porywające widownię.

Pusta scena bez kulis, bardziej studio telewizyjne niż teatr. Miejsce bez tożsamości, tabula rasa. Enklawa? Jakiś kombajn multiinstrumentalny i Oleg Dziewanowski, nie tylko jako muzyk, ale i aranżer tego, co za chwilę będzie się na tej pustej scenie działo. Oto siódemka młodych ludzi, wytypowanych niby przypadkowo, na zasadzie raczej kaprysu niż obserwacji, wchodzi do gry. Szansa na sukces? Pierwsza sekwencja przypomina rozgrzewkę, trening integracyjny, próbę sprawnościową… „Pokaż, co potrafisz” okazuje się ważniejsze niż „powiedz coś o sobie”; sama chęć przyłączenia się do grupy liczy się bardziej niż to, co miałoby się do powiedzenia. W grupie następuje kumulacja energii, łatwiej pokonać opór ciała. Dużo działań rozgrywa się w parterze, nisko, na podłodze, chociaż ciągle ktoś podrywa się do skoku (do lotu?) w górę, unoszony albo przechwytywany przez grupę. Olivan splata dwa, trzy, cztery ciała w jeden wspólny, ale tylko „chwilowy” organizm. Wszystko dzieje się pośpiesznie, w biegu. Szybko wchodzi się w relacje, ale i równie szybko rozstaje.

Niemało tu tańca akrobatycznego, fizycznego, o cyrkowej stylizacji, chociaż widać, że ciała tancerzy „pamiętają” klasyczne reguły. A oni sami być może oglądali film Toda Browninga Dziwolągi, jak można się domyślać, patrząc na efektowną scenę procesji freaków, po trosze jak z obrazów Boscha. Szczególnie sugestywnie, prawdziwie aktorsko wypada sekwencja swoistej klaunady Piotra Stanka. Mocne i spójne jest „rozedrgane” solo drobniutkiej Katarzyny Ustowskiej, równie świetnej w duecie z rewelacyjną Iloną Gumowską, z którą tworzą efektowną parę w kontraście: najwyższa – najniższa.

Enclave 4/7 to portret generacji Facebooka, ale i przedstawienie autotematyczne, nawet autoironiczne, trochę o tym, jak się tworzy coś z niczego, jak pustkę wypełnia się ruchem.Nic nie jest tu jednoznaczne, bo tak jak integracja okazuje się pozorna, tak i indywidualność bywa karykaturalna. Wybrańcy są niby razem, a przecież osobno, toteż seks w akcie pośpiesznego samozaspokojenia pod kocem przypomina raczej samotne oddawanie moczu, bo i takich mimetycznych scen nie brakuje w tym spektaklu. Szybko przechodzi się ze skrajności w skrajność: najpierw cała grupa wykrzykuje w stronę widzów: „I love you”, by dosłownie chwilę potem krzyczeć w tym samym kierunku: „I hate you”. To nie tak jak w poezji Zbigniewa Herberta, gdzie „tak tak” i „nie nie” stanowi busolę moralisty. Roberto Olivan pokazuje młodych, którzy wyrastają w kulturze portali społecznościowych, gdzie lekkości lajkowania towarzyszą równie łatwe bluzgi hejterów. Krok (a raczej klik) od uśmiechu jest brutalność.

Teatr tańca z reguły pozostawia większą swobodę odbioru widzowi, który może czerpać ze spektaklu jedynie energię bądź satysfakcję estetyczną, ale może również – chociaż nie musi – snuć refleksje oparte już nie na podawanym ze sceny tekście, ale na własnych skojarzeniach. W przedstawieniu Roberta Olivana jest do takiej aktywności na rozmaite sposoby zachęcany. W pewnym  momencie tancerze rozdają widzom karteczki z odręcznym wyznaniem, jakby tym osobistym gestem chcieli się wyrwać ze sformatowanego świata „szansy na sukces” i „udanych zakupów”, jakby szukali dla siebie innej enklawy niż wirtualne terytoria w rodzaju Facebooka. Owszem, jest w tym coś infantylnie naiwnego, podobnie jak rzekome nabywanie tożsamości przez ciągłe logowanie się w nowym miejscu, jak transparent „I was here”, który zawisa nad sceną jako bodaj jedyny element scenograficzny.

Enclave 4/7 to portret generacji Facebooka, ale i przedstawienie autotematyczne, nawet autoironiczne, trochę o tym, jak się tworzy coś z niczego, jak pustkę wypełnia się ruchem, jak zawłaszcza przestrzeń i ludzi; jakie w tym ruchu tworzą się chwilowe wspólnoty i jakie rodzą się napięcia, jakie euforie i jakie rozczarowania. Jak enklawa staje się pułapką.

Pod koniec oglądamy scenę przypominającą cofanie taśmy z nagraniem pierwszej sceny. Nie wystarczy jednak mechaniczny powrót do punktu wyjścia, teraz czas na oczyszczenie. W pantomimicznej scenie pod prysznicem wszyscy paradoksalnie pozostają w kostiumach, tak jakby całą grupą chcieli zmyć swoje role, a nie obmyć ciała, które już wcześniej obnażali. I jeszcze na koniec piosenka postpunkowego zespołu Tuxedomoon, której słowa tancerze podchwytują: „Give me the words that tell me nothing, give me the words that tell me everything”.

Być może tytułową enklawą jest teatr tańca jako taki, teatr, który raczej nie używa słów, a przecież mówi niemało.

15-11-2013

galeria zdjęć Enclave 4/7, reż. R. Olivan, fot. Dominik Werner Enclave 4/7, reż. R. Olivan, fot. Dominik Werner Enclave 4/7, reż. R. Olivan, fot. Dominik Werner Enclave 4/7, reż. R. Olivan, fot. Dominik Werner ZOBACZ WIĘCEJ
 

Teatr Dada von Bzdülow
Enclave 4/7
reżyseria i choreografia: Roberto Olivan
muzyka: Oleg Dziewanowski
światło: Michał Kołodziej
kostiumy: Katarzyna Piątek
obsada: Ilona Gumowska, Tatiana Kamieniecka, Katarzyna Ustowska, Ula Zerek, Adrian Bartczak, Oleg Dziewanowski, Sebastian Flegiel, Piotr Stanek
premiera: 2.11.2013 na Scenie Malarnia Teatru Wybrzeże

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
trzy plus dziesięć jako liczbę: