AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Francuski humor i czeski teatr

Wakacji Mikołajka, reż. Jakub Krofta, Teatr Lalka w Warszawie
Fot. Tomasz Ostrowski  

Mikołajka zna bodaj każdy. Dziecko i rodzic. Jego przygody, opisane przez René Goscinny’ego, z ilustracjami Jeana-Jacquesa Sempégo, wydane po raz pierwszy w 1956 roku we Francji, obiegły świat. Doczekały się m.in. tłumaczenia na język polski autorstwa Elżbiety Staniszkis i Toli Markuszewicz, a następnie, pod koniec lat 70., Barbary Grzegorzewskiej. Wakacje Mikołajka stanowią czwartą część kultowej książki. We Francji na ich podstawie powstał w ubiegłym roku film komediowy w reżyserii Laurent Tirarda, kolejna produkcja poświęcona historii małego chłopca.

W Teatrze Lalka w Warszawie adaptację Wakacji Mikołajka przygotowała Maria Wojtyszko, spektakl wyreżyserował  Jakub Krofta. Oto pierwsza sprzyjająca okoliczność: francuski humor spotyka się z czeskim na lalkowej scenie. Dowcip, by tak rzec, ukryty między wierszami, niedopowiedziany i subtelny, jak to u Francuzów, chwilami frywolny, krzyżuje się z czeskim żartobliwym dystansem wobec rzeczywistości, demaskującym, poetyckim i groteskowym, fantazyjnym i surrealistycznym. Przy wszystkich istotnych różnicach wspólny dla obu kultur staje się absurdalny humor, skrywany w kalamburach i grach słownych – zawsze inteligentnie komentujący realia. Szczęśliwe porozumienie między czeskim reżyserem a francuskim autorem książek dla dzieci daje gwarancję udanego przełożenia literatury na język teatru.

Punkt drugi to wyzwanie, jakie wiąże się ze znalezieniem ekwiwalentu dla rozpoznawalnej, powszechnie kojarzonej z Mikołajkiem satyrycznej, komiksowej, „prasowej” kreski Sempégo, z zastąpieniem jej ilustracją teatralną – lalką, kostiumem, scenografią. I znów pomyślny rezultat: scenograf Marek Zákostelecký powołuje do życia śmieszne i trochę straszne zarazem marionetki chłopców o twarzach starszych, niż wiek by na to wskazywał, surowych w wyrazie starych maleńkich, intrygujących powagą. Te same co lalki ubrania noszą aktorzy, stając się niejako ich przedłużeniem, odpowiednikiem, alter ego.

Większość akcji w spektaklu rozgrywa się w żywym planie. Postacie chłopców, Mikołajka i jego kolegów poznanych na obozie, grają mężczyźni, i to nie pierwszej młodości: Wojciech Pałęcki, Andrzej Perzyna, Wojciech Słupiński, Grzegorz Feluś, Piotr Tworek. Weseli i rumiani, rubaszni i niespokojni, nieustannie skorzy do bójek, psikusów i wybryków, w krótkich spodenkach, pasiastych marynarskich koszulkach, przypominają tatusiów dziećmi podszytych – odwrotnie, niż ma to miejsce w przypadku lalek przedstawiających chłopców obdarzonych dorosłym spojrzeniem. W jednym przypadku mamy do czynienia z dziecięcością wypierającą dojrzałość, w drugim – z dojrzałością wypierającą dziecięcość. To ważne, by dziecięcości nie pomylić tu z dziecinnością, a dojrzałości z tzw. zjedzeniem wszystkich rozumów. Dziecinność jest bowiem w historii Mikołajka wielce niepożądana. Wszystkie wysiłki bohatera, próby odwagi, którym jest poddany podczas wakacji nad jeziorem, okupione zostają niemałym wysiłkiem i poświęceniem, często łzami. Prowadzą wszak do jednego celu: by stać się prawdziwym mężczyzną, dzielnym, zahartowanym, radzącym sobie w nieoczekiwanych sytuacjach, odpowiedzialnym, pomocnym i empatycznym w miarę możliwości, traktowanym serio i „po dorosłemu”. Dojrzałość to także w książce Goscinny’ego kategoria dość podejrzana. Dorośli bowiem, np. rodzice (Aneta Harasimczuk, Tomasz Mazurek), nauczycielka (Aneta Harasimczuk) czy kierownik obozu Rateau (Roman Holc) wykazują się często bezradnością, krótkowzrocznością, brakiem opanowania, niekonsekwencją. A zatem może wcale nie warto być dojrzałym dorosłym, raczej wrażliwym i spostrzegawczym dzieckiem, pielęgnującym w sobie dziecięcość (ale nie dziecinność). Takie ujęcie potwierdzałaby decyzja obsadowa spektaklu, ukazanie tych samych postaci w dwóch uzupełniających się planach.

Zákostelecký zamknął świat Mikołajka w małej, niemal pustej przestrzeni, którą można by określić mianem théâtre de poche. Wprowadził do niej zaledwie kilka wielofunkcyjnych elementów-rekwizytów. Na drewnianej skrzyni siedzą uczniowie podczas lekcji. Po chwili skrzynia staje się kanapą, na której ojciec Mikołajka czyta gazetę, kiedy indziej bywa lalkowym parawanem itp. Z kolei proste, drewniane konstrukcje świetnie udają sypialny wagon, prycze, drzewa, samochód. Dzięki nim i konsekwentnie wykorzystanej scenie podróż na wakacje, pierwsze lekcje odwagi, wędkowanie, gotowanie zupy, nocna zabawa, odwiedziny rodziców stają się możliwe i zaskakująco realne. Sytuacje zmieniają się jak w kalejdoskopie – śmieszą, bawią, a wprowadzane coraz to „innowacje” w prowizorycznych dekoracjach zaskakują pomysłowością.

W śmiechu jedynie gubi się może trochę drugie dno Mikołajka: każda przecież przygoda u Goscinny’ego, zakończona błyskotliwą pointą, niesie w sobie namysł nad dziecięcym doświadczeniem – nie zawsze łatwym do przełknięcia. Wiąże się z nim poczucie strachu przed nieznanym, lęk wobec samotności, trudny kompromis między jednostką i grupą, a zatem cały wachlarz doznań będących istotnym elementem dorastania w jasno określonych warunkach społecznych. W tekście została zawarta przez Goscinny’ego czytelna przede wszystkim dla starszych odbiorców, celna krytyka społeczeństwa, szkoły, rodziny. I warto byłoby ów aspekt książki podkreślić w przedstawieniu. Marionetki chłopców otwierają i zamykają spektakl (ostatni dzień w szkole i powrót do klasy po wakacjach), a ich pojawienie staje się ramą dla wydarzeń. Ładna to rama. Szkoda, że owej obecności lalek tak niewiele. Lalka, jak wiadomo, niesie w sobie metafizykę i tajemnicę istnienia. Być może gdyby marionetki o przenikliwym i smutnym wejrzeniu pojawiały się w przedstawieniu częściej, głębszy wymiar historii stałby się bardziej wyrazisty. 

A poza tym wszystko na swoim miejscu. Oto, co zaoferować może myślący, artystyczny teatr dla dzieci: umowność poruszającą wyobraźnię, czystość rysunku, równowagę pomiędzy metaforą a dosadnością ujęcia rzeczy, precyzyjną grę, autoironię twórców, wreszcie wspomniany już owocny mariaż francuskiego esprit z czeskim przymrużeniem oka. Brawo za odwagę i nie tylko…

1-02-2016

galeria zdjęć Wakacji Mikołajka, reż. Jakub Krofta, Teatr Lalka w Warszawie Wakacji Mikołajka, reż. Jakub Krofta, Teatr Lalka w Warszawie Wakacji Mikołajka, reż. Jakub Krofta, Teatr Lalka w Warszawie Wakacji Mikołajka, reż. Jakub Krofta, Teatr Lalka w Warszawie ZOBACZ WIĘCEJ
 

Teatr Lalka w Warszawie
René Goscinny
Wakacje Mikołajka
przekład: Barbara Grzegorzewska
adaptacja: Maria Wojtyszko
reżyseria: Jakub Krofta
scenografia: Marek Zákostelecký
muzyka: Vratislav Šramek
ruch sceniczny: Aneta Jankowska
światła: Damian Pawella
obsada: Grzegorz Feluś, Aneta Harasimczuk, Roman Holc, Mazurek Tomasz, Wojciech Pałęcki, Andrzej Perzyna, Wojciech Słupiński, Piotr Tworek
premiera: 15.01.2016

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
dwa plus trzy jako liczbę: