AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Godność

Tomasz Kaczorowski, Sześć opowieści o tym, jak godnie przeżyć życie, Agencja Dramatu i Teatru ADiT
Doktor nauk humanistycznych, krytyk teatralny, członek redakcji portalu „Teatralny.pl”. Pisze dla „Teatru”, kwartalnika „nietak!t”, internetowego czasopisma „Performer” i „Dialogu”. Współautor e-booka Offologia dla opornych. Współorganizuje Festiwal Niezależnej Kultury Białoruskiej we Wrocławiu.
A A A
fot. Maciej Czerski  

Kwestię doboru tytułu do antologii dramatów zazwyczaj rozwiązuje się nader banalnie - na okładkę trafia nazwa jednego z dzieł zawartych w tomie. Wybiera się albo coś najbardziej chwytliwego, albo też najbardziej reprezentatywnego, pozwalającego domyśleć się, „o czym to jest”, albo, na odwrót, coś tak ogólnikowego, że u każdego wywołuje inne, jemu bliskie skojarzenia. W przypadku wydanego przez Agencję Dramatu i Teatru ADiT wyboru tekstów Tomasza Kaczorowskiego skorzystano po trosze z każdej z tych strategii. Wzięto tytuł sztuki i „pomnożono” go przez liczbę składających się na książkę pozycji. Wyszło intrygująco, wieloznacznie, a jednocześnie ze wskazaniem pewnego kierunku interpretacji. Na dodatek w tytule Sześć opowieści o tym, jak godnie przeżyć życie pobrzmiewają ironiczne nutki pokrewieństwa z poradnikiem psychologicznym czy stoickim traktatem filozoficznym.
 
Tu warto wspomnieć, że twórczość pochodzącego z Sopotu reżysera i dramatopisarza skierowana jest w znacznej mierze do młodej publiczności. Aczkolwiek, jak zauważa w dość obszernym wstępie Joanna Żygowska, niniejszy zbiór sprawnie poszerza „przedział wiekowy o widzów dorosłych, a także rozmywa granice pomiędzy tym, co «dla młodzieży», a tym, co dla odbiorcy bez określonego wieku”. Z rozpoznaniem tym skłonny jestem się zgodzić, zaznaczając jednakowoż, że niektóre z „opowieści o tym, jak godnie przeżyć życie” niosą na sobie widoczne znamiona świadomych i w pełni uzasadnionych prób dopasowania ich do wiedzy i wrażliwości nieletniego widza. W ten przynajmniej sposób tłumaczę sobie niektóre uproszczenia, powtórzenia i próby wyłuskiwania ich myśli przewodniej. Z drugiej strony, dostajemy cenną szansę, by poznać, jakim językiem i na jakie tematy współcześni dramaturdzy próbują rozmawiać z pokoleniem dopiero co przekraczającym próg dorosłości.

W tym kontekście wielce zastanawiającym i wartym głębszego namysłu wydaje mi się to, że w centrum tomu (w sensie ścisłym, jeżeli spojrzeć na jego minimalistyczną, czarno-białą okładkę) znalazła się kategoria „godności”. Kategoria problematyczna, bo w niejeden kontekst i niejeden dyskurs uwikłana. Niemniej jednak, jak stwierdzam po lekturze, całkiem trafna i zawierająca w sobie wszystkie inne słowa-klucze, które łączą sześć sztuk Kaczorowskiego w pewną większą - chociaż nader umowną - całość. Najważniejszymi z nich wydają się być co najmniej dwa. Po pierwsze, „inność”, a raczej „prawo do inności”, czego emblematycznym przykładem jest Sztuka naprawiania parasoli, rzecz „o potencjale Dziwa” i „tak zwanej odmienności”. Tyleż fantazja o ekscentryku Czesławie Bulczyńskim, zwanym też Parasolnikiem Sopockim, który, siejąc zdziwienie, próbował „trochę koloru wpuścić w to szare miasto”, co mroczna, foucaultowska z ducha bajka o bezwzględnych społecznych mechanizmach przywracania „normalności”.

Drugie „hasło przewodnie” Sześciu opowieści... to niewątpliwie „sprzeciw”. Za wzorcową ilustrację niech służy Antygona: jestem na NIE. Podążając na początku za Sofoklesem, sztuka aktywnie bada emancypacyjne możliwości tego zaakcentowanego w tytule zaprzeczenia. Kierujące się nim postacie, a wraz z nimi grające je aktorki i aktorzy („Jesteśmy aktorami tego teatru i mamy wam coś ważnego do opowiedzenia...”) wypowiadają posłuszeństwo znanej historii. Nie zamierzają stawać się kolejnym jej scenicznym wcieleniem. Brzydzi ich nienawiść i pogarda, które niesie ze sobą całe to wynikające z praw gatunku „wzniosłe gadanie”. Stąd szybko przekuwają w czyny przekonanie, że w tej sytuacji „wstrząśnie nami tylko zerwanie konwencji”.

Kaczorowski wydaje się również w to wierzyć. Różnego rodzaju „zerwania konwencji” są rzucającymi się w oczy wyznacznikami jego stylu i sposobu myślenia o teatrze, który, jak sugeruje, powinien problematyzować siebie jako medium. Dlatego zmagając się z materią tekstu, autor chętnie ujawnia swoją bardzo osobistą i osobliwą w nim obecność. Niekiedy wręcz kwestionuje przysługujące mu - jak przyzwyczajeni jesteśmy myśleć - prawo do wkładania w usta komukolwiek, nawet postaciom fikcyjnym, własnych słów i opinii. Znamiennym pod tym względem jest gest, który wykonuje pod koniec Achilleis. 2021. Rezygnując z wypowiadania się w imieniu protestujących w „czarnych marszach” kobiet, zmienia tytuł swojego manifestu o wkurwie, co „przenosi się drogą kropelkową”, na Kassandra. 2021 i oddaje głos pisarce i aktywistce Aleksandrze Zielińskiej.

Nie dziwi też, że głównym bohaterem powoływanych przez Kaczorowskiego światów staje się sam język, do którego rymu, rytmów, piękna, w równym stopniu co pokraczności, nieadekwatności, nieuchwytności i wieloznaczności autor niewątpliwie ma ucho. W jego dziełach strumienie słów, zapisywane najczęściej bez znaków interpunkcyjnych oraz innych trosk o „poprawną polszczyznę”, nieustannie się reprodukują i zniekształcają. Znaczące odklejają się od znaczonych, a na resztki sensów w każdej chwili czyha, gotów je pożreć, totalny absurd. Jak sarkastycznie zauważa trójka Kotów z Las Villas (za którą to sztukę Kaczorowski dostał Główną Nagrodę w konkursie na sztukę teatralną inspirowaną życiem i twórczością Violetty Villas), bezwzględnie diagnozując opłakany stan swojej opiekunki: „Bredzi, żeby przetrwać”. Czytelnik również dochodzi do tego bolesnego wniosku, śledząc, jak gasnąca świadomość VV powoli i bezpowrotnie roztapia się w kompulsywnie powtarzanych słowach modlitwy, paranoicznych wyrazach lęku i urywkach wspomnień (nie)byłej sławy.

Bliski praktykom postmodernistycznym autor chętnie bierze na warsztat znane i dobrze osadzone w zachodniej kulturze teksty, żeby poddać je próbom dekonstrukcji: wywraca do góry nogami („tragedia antyczna od nowa”), przenicowuje („to nie jest Pinokio ani adaptacja Pinokia”), umieszcza w nieoczekiwanym kontekście („Achilles to młoda kobieta”). Pomagają mu w tym liczne odniesienia i cytaty muzyczne. Nie tyle wplata je w tkankę dzieła, co pozwala im, zachowując własną autonomię, być kolejnym ważnym źródłem sensów i skojarzeń. Do tego stopnia, że w „awangardowym musicalu” Moonwalk. Konstrukcja kroków nieżyjącego człowieka, snując niebywałą kosmologię rozpisaną na takie nie-postacie jak Głos, Słowa, Dłonie czy Umysł, u początków Wszechświata umieszcza... Bohemian Rapsody zespołu Queen.

Podobne zabiegi potęgują efekt obcości i dobitnie uzmysławiają nam umowność oraz pokrętność istniejącego status quo. Zaproponowaną przestrzeń „gdybania” i nieokiełznanej wolności wyobraźni da się więc potraktować jako laboratorium alternatywnych scenariuszy. Szkoda, że te nie zostają przez Kaczorowskiego w pełni rozwinięte.

Stąd też tytuł tomu ostatecznie może się wydać nieco mylący. Chyba że przyjmiemy, że sednem „godności” są wspomniane sprzeciw i niezgoda, i to one mają być odpowiedzią na owo „jak”. Uważam jednak, że samo „NIE” w epoce kryzysu sensów i tożsamości to wciąż za mało. Dla równowagi potrzebujemy też jakiegoś „TAK”. Na szczęście o własne „TAK” (albo chociaż zwykłe „tak”) można spróbować zawalczyć samemu, jako że dzieła zebrane w Sześciu opowieściach... zapraszają czytelnika zarówno do współ-myślenia, jak też i kontr-myślenia. Prowokują, uwierają i niepokoją, co czyni je ze wszech miar - nomen omen - godnymi polecenia.

07-09-2022

Tomasz Kaczorowski, Sześć opowieści o tym, jak godnie przeżyć życie, Agencja Dramatu i Teatru ADiT, Warszawa 2021, 238 s.

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
trzy plus dziesięć jako liczbę:
komentarze (2)