Legion i każda/y z nas
Jak opowiedzieć o cierpieniu – takim, którego nie opisuje epitet „niewyobrażalne”? Jakie sceniczne obrazy wykreować, by nie trąciły banałem, nie estetyzowały intymnego przeżycia towarzyszenia w umieraniu najbliższej osoby? „Usensownianie cierpienia jest bez sensu. Cierpienie mojego taty sensu nie miało i nie ma. Ale ja muszę je sobie usensownić. Żeby nie stracić zmysłów” – pisze Mateusz Pakuła w ostatnim rozdziale „opowieści o umieraniu” Jak nie zabiłem swojego ojca i jak bardzo tego żałuję. Opowieści przejmującej w swojej prostocie, oszczędnej, a przy tym niezwykle oddziałującej na emocje i wyobraźnię. Pakuła w książce pisze o codzienności tych, którzy towarzyszą odchodzeniu chorego na raka trzustki ojca, męża, syna, zięcia. O profesjonalnej obojętności lekarzy, absurdach systemu służby zdrowia, który w czasach pandemii jest jeszcze mniej wydolny niż przed nią, o upokorzeniu, na jakie narażony jest bliski w starciu z ordynatorem albo pielęgniarką. O zmęczeniu najprostszymi czynnościami, jak mycie czy karmienie chorego, i o ciągłym lęku, co wydarzy się w ciągu najbliższych godzin. I wreszcie o tym, co tylko obserwowane: bólu nie do wytrzymania, czekaniu na koniec, proszeniu o śmierć. I o własnej bezsilności.
W jednej z rozmów z Mateuszem Pakułą, autorem adaptacji i reżyserem przedstawienia Jak nie zabiłem swojego ojca i jak bardzo tego żałuję, i jego bratem, występującym w tym spektaklu muzykiem, Marcinem Pakułą, obaj artyści mówią wprost: zakończenie życia ojca wydawało się jedyną możliwością, by powstrzymać niewiarygodne cierpienie, a „pytanie nie brzmiało «czy», tylko «kto» i «jak»”. Nawet po terapii zostaje poczucie winy, że nie ulżyło się ojcu w męczarniach.
Jak nie zabiłem swojego ojca… jest bardzo osobistym projektem i – jak stwierdza sam reżyser – tworzy go grupa przyjaciół. Obok Marcina Pakuły na scenie widzimy czwórkę aktorów: Andrzeja Platę, Jana Jurkowskiego, Wojciecha Niemczyka i Szymona Mysłakowskiego. Dwaj pierwsi grają narratora, dramaturga i reżysera, który relacjonuje historię tych kilku miesięcy od listopada do sierpnia. Niemczyk gra ojca, a Mysłakowski różne postaci: od babć po właściciela zakładu pogrzebowego. Nieco z boku, przy syntezatorze, siedzi Marcin Pakuła tworzący muzyczność przedstawienia. Jego obecność na scenie jest szczególnie poruszająca: współuczestniczył w zdarzeniach, o których teraz opowiada się ze sceny obcym ludziom. W finale zostanie sam w teatralnej przestrzeni i mówiąc: „Dobra tato, przewijamy”, uruchomi projekcję ze zdjęciami ojca, Marka Pakuły, z wszystkich okresów życia: od dorosłości do dzieciństwa. Ten pozornie prosty zabieg – pokazania publiczności bohatera opowieści – wywarł na mnie ogromne wrażenie. Nie tylko dlatego, że zobaczyłam człowieka, o którym czytałam w powieści i słuchałam przez minione dwie godziny z ust czwórki aktorów. To, co prywatne, intymne, dotkliwie prawdziwe wpisało się teatralne bycie tu i teraz – i aktorów, i widzów.
Piątka mężczyzn w czarnych garniturach i białych koszulach – niczym żałobnicy. W tle konstrukcja przypominająca pokręcone rury z parków wodnych, przez jakie mogą zjeżdżać do basenu dzieci. Scenografka, Justyna Elminowska, mówiła o prostej inspiracji: Marek Pakuła był architektem projektującym również aquaparki. Przyznaje jednak, że już podczas pracy nad projektem miała inne skojarzenia – z mackami ośmiornicy, chorymi jelitami czy ludzkimi wnętrznościami. Istotnie, czarne rury są dość przerażające, kojarzą się z pułapką albo labiryntem, w którym zresztą od czasu do czasu znikają babcia czy doktor, grani przez Mysłakowskiego.
Szymon Mysłakowski jest niezwykle wyrazisty i jako znudzona kolejnym medycznym przypadkiem lekarka, i babcia Natalia bezceremonialnie udowadniająca wyższość własnego cierpienia nad uczuciami innych. Aktor używa mocnych środków, każda z jego postaci jest inna, niektóre są zabawne czy wręcz groteskowe. Inaczej pozostali: siedzący na wózku inwalidzkim Niemczyk wydaje się niezwykle powściągliwy w pokazywaniu powolnego umierania, o którym opowiadają Plata i Jurkowski. Dwaj aktorzy, mimo że grają też inne postaci, mówią w imieniu narratora. Właśnie, mówią w jego imieniu czy po prostu go grają? W tym pytaniu zawiera się nie tylko kwestia statusu postaci, ale również istoty i intencji całego przedstawienia. „Mam wrażenie, że ta historia w ogóle nie jest moja, w sensie – indywidualna. Zrozumiałem to, rozmawiając przez ostatni rok z czytelnikami. Ludzie czytają książkę jako swoją historię. Zaskoczyło mnie to bardzo – jest nas legion, po prostu” – mówił w jednym z wywiadów Mateusz Pakuła. To oczywiste, że nie tylko książka, ale i przedstawienie jest polityczną wypowiedzią zwolennika legalnej eutanazji. Ale przyznam, że ten wymiar spektaklu, mimo iż niezwykle wyrazisty, okazał się dla mnie drugorzędny. Znakomicie pomyślana i zagrana „opowieść o umieraniu” była dla mnie przeżyciem niezwykłym i bardzo intensywnym. I mimo że historia każdej i każdego z nas jest nieco inna, przedstawienie Pakuły nie tylko wzrusza czy wzbudza współczucie wobec tych, którzy kiedykolwiek „współumierali”. Paradoksalnie, świadomość, że można pewne uczucia nazwać i wyrazić, sprawia pewną ulgę. Choć niczego nie usensownia, bo to niemożliwe.
21-04-2023
Teatr Łaźnia Nowa w Krakowie, Teatr im. Stefana Żeromskiego w Kielcach
Mateusz Pakuła
Jak nie zabiłem swojego ojca i jak bardzo tego żałuję
adaptacja i reżyseria: Mateusz Pakuła
scenografia i kostiumy: Justyna Elminowska
muzyka: Zuzanna Skolias, Antonis Skolias, Marcin Pakuła
reżyseria światła: Paulina Góral
wideo: Olga Balowska
obsada: Andrzej Plata, Wojciech Niemczyk, Jan Jurkowski, Szymon Mysłakowski, Marcin Pakuła
premiera: 20.01.2023
galeria zdjęć Jak nie zabiłem swojego ojca i jak bardzo tego żałuję, reż. Mateusz Pakuła, Teatr Łaźnia Nowa w Krakowie, Teatr im. Stefana Żeromskiego w Kielcach ZOBACZ WIĘCEJ
Pan Pakula zepsul dyskusje nad tak ważnym tematem jak eutanazja. Chce niby rozmawiać, a na dzień dobry obraża i wyzywa od najgorszych (katolików). Pan kochal swojego ojca? Wyszydzajac coś co było dla niego ważne (bo byl katolikiem). Popierac homoseksualizm panu nie przeszkadza, ale nowopoczete życie juz tak... Poza tym opowiadanie o panskich chorych zwyczajach - masturbacji(proszę nie przekonywać, ze to normalne) jest obrzydliwe. Współczuję, że musi pan się posiłkować jakimiś filmami czy czasopismami, ale proszę nie wmawiać, że to normalne. Tylko szukać pomocy u specjalisty. Niestosowne jest również opowiadanie co pan robi swojej żonie między nogami. Można rzec żenujące. Czemu to miało służyć - osmieszeniu żony? Opowiesc o umieraniu... bardzo przejmujaca.
Rewelacyjny spektakl i bardzo osobisty. Mój Tato umarł dwa miesiące temu,na to samo i też w domu. Mnóstwo myśli i odczuć wyjętych z mojej głowy. Mieliśmy szczęście,bo już po pandemii.I trafiliśmy na lepsze traktowanie ,choć wiele elementów tragikomicznych w relacji służba zdrowia i pacjent,też było. Pozdrawiam serdecznie. Maria
It's a game. Five dollars is free. Try it It's not an easy game ->-> 카지노 검증업체.COM
It's a game. Five dollars is free. Try it It's not an easy game ->-> 카지노사이트.com
Cierpienie to złożone doświadczenie, które może mieć wiele różnych przyczyn i przejawów. Może być fizyczne, emocjonalne, psychiczne lub duchowe. Może być krótkotrwałe lub przewlekłe. Może być lekkie lub silne. ovh dedicated server
To zdaje się być recenzja lub artykuł, który opisuje i analizuje przedstawienie teatralne "Jak nie zabiłem swojego ojca i jak bardzo tego żałuję" autorstwa Mateusza Pakuły. Przedstawienie to opowiada o doświadczeniach towarzyszenia ojcu choremu na raka trzustki, co jest bardzo trudnym i osobistym tematem. best SEO company in Cincinnati
You there, this is really good post here.Thank you for providing a quality article. Concrete Contractor
Very attractive blog post. Thanks for sharing with us! Concrete Contractor